W ważnym problemie nie czuję pomocy Boga

Piszemy tutaj wszystkie rozterki w naszym życiu duchowym. Rady na temat naszego życia w Kościele katolickim, pouczenie, itp.
Lucy
Początkujący
Początkujący
Posty: 49
Rejestracja: 22 mar 2020
Has thanked: 70 times
Been thanked: 5 times

W ważnym problemie nie czuję pomocy Boga

Post autor: Lucy » 2021-12-21, 10:21

Mam problemy z jedzeniem. Zaczęło się w gimnazjum - najpierw cały czas myślenie o tym co zjadłam, co zjem i czy przytyłam (byłam chudziutka) i to trwało tak z półtora roku, później przerwa, aż z 3 lata temu wróciło, ale w odwrotną stronę. Objadam się, byłam / jestem uzależniona od słodyczy. Mam takie dni, że ciągle coś podjadam. Może jakoś specjalnie tego po mnie nie widać, chociaż trochę napewno, ale nie w tym rzecz.

Modlę się do Boga o wyzwolenie z tego, byłam na Mszy o uwolnienie, odmówiłam nowenny i po prostu proszę o pomoc, bo sama sobie nie radzę. Szukam też "ludzkich" sposobów I nic. Czasem przez kilka dni mam normalną relację z jedzeniem, ale później sobie "odbijam". Nie wiem czy to wynika z psychiki, czy np. problemów zdrowotnych, ale nieważne. I tu i tu mam jakąś pomoc specjalistyczną, ale w kwestii jedzenia czuję się zostawiona sama sobie. Już od pewnego czasu myślę "nie ma co się modlić, tyle razy prosiłam i nadal to samo".
Czemu Bóg nie wyzwala mnie z czegoś co jest dla mnie tak trudne? Co nie tylko szkodzi duszy, ale i ciału? Tracę nadzieję i boję się że zawsze będzie tak ciężko w tej kwestii. Przykro mi i chciałabym to sobie wytłumaczyć...

Awatar użytkownika
Lunka
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1438
Rejestracja: 26 sty 2021
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 956 times
Been thanked: 566 times

Re: W ważnym problemie nie czuję pomocy Boga

Post autor: Lunka » 2021-12-21, 12:16

@Lucy na początku przyznam szczerze, że tez jestem totalnie uzależniona od słodyczy więc wiem co to oznacza. Jednak ja chyba nimi rekompensuje sobie nieodpowiednia ilość kalorii spożywana podczas dnia i chyba zajadam smutki.

Wiesz to nie zawsze działa tak, że Bog w pewnie magiczny sposób nas uleczy z jakiegoś bólu, cierpienia czy wady...
Ale Bóg często moze podesłać nam rozwiązania tego problemu. Często działa niezauważenie.

Piszesz, że masz pomoc psychiczną i fizyczną. Czy korzystasz z pomocy dietetyka? Może takie profesjonalne ułożenie diety pomogłoby wyjść Ci z tego nałogu slodyczowego? Czasami głodzimy się w ciągu dnia i doprawadzamy się do takiego spadku cukru, że wtedy potrzeba zjedzenia słodyczy jest maksymalna.

Bardzo życzę Ci sukcesów w tej walce i wierzę, że Bóg już ma rozwiązanie dla Ciebie. Tylko trzeba go poszukać.

Trzymaj się ciepło :ymhug:
"Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona."
Łk 10,41-42

Awatar użytkownika
AdamS.
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1428
Rejestracja: 4 lis 2021
Lokalizacja: Bieszczady
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 556 times
Been thanked: 794 times

Re: W ważnym problemie nie czuję pomocy Boga

Post autor: AdamS. » 2021-12-21, 13:07

Skoro Lunka się przyznała, to i ja muszę tu przyznać - jestem uzależniony od słodyczy (co się również odbija na moim brzuchu). Mogę nie jeść mięsa, ale trudno mi rozstać się z kawą i czymś słodkim do niej na co dzień, więc wiem jak działa takie "niewinne" uzależnienie. Myślę jednak, że Pan Bóg dopuszcza, byśmy odczuli swą małość również poprzez uświadomienie sobie własnych uzależnień. Niepokój, jaki wtedy w nas się rodzi, może być punktem wyjścia do czegoś naprawdę dobrego. Skoro mam słabość, nie chcę się na niej koncentrować (bo wtedy sprawiam, że ona staje się jeszcze trudniejsza do przezwyciężenia), ale rzucam się w morze, jak Piotr ku Jezusowi. Co przez to rozumiem?

Każdy ma zapewne inną drogę - dla jednego będzie to modlitwa kontemplacyjna, dla innego aktywne działanie w jakichś grupach, czasem też jakaś pasja, sport lub praca. Niezależnie od tego, co nią będzie u Ciebie, ważne jest przywrócenie hierarchii - 1) moja relacja do Boga (gdy się do Niego zwracam, przestają istnieć wszelkie moje słabości, bo przestają być warte uwagi - skoro istnieje On ze swym niewyczerpanym DOBREM, to czego chcieć więcej?); 2) moja relacja do drugiego człowieka (jeśli zobaczysz, ile wokół Ciebie jest osób uzależnionych i naprawdę potrzebujących pomocy, zapomnisz o samej sobie, a tym samym znikną Twoje problemy z odżywianiem, gdy tylko rzucisz wszystko, by im służyć całym sobą).

Oczywiście nie oznacza to, by rozstać się z lekarzem czy dietetykiem. To odrębna kwestia, która powinna być niezależnie od duchowej postawy kontynuowana aż do zupełnego ustąpienia problemu.
Ostatnio zmieniony 2021-12-21, 13:09 przez AdamS., łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
lambda
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2577
Rejestracja: 7 gru 2019
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 162 times
Been thanked: 369 times

Re: W ważnym problemie nie czuję pomocy Boga

Post autor: lambda » 2021-12-21, 13:11

Ogólnie cukier uzależnia. Ja bardzo mało jem słodyczy ale ostatnio miałam w szufladzie 3 czekolady. Zjadłam jeden kawałek to potem przez kilka dni mnie ciaglo do zjedzenia, i oczywiście jadłam jadła po parę kawałków przez kilka dni aż zniknęły wszystkie trzy.
A jak nie jadłam czekolad to one leżały sobie w szufladzie długo i nlmnie nie ciaglo
Chyba zjedzenie sporej ilości cukru powoduje w mózgu produkowanie hormonu przyjemności, co powoduje że potem ciężko nam się powstrzymać.

Gzresznik Upadający
Elitarny komentator
Elitarny komentator
Posty: 3495
Rejestracja: 21 cze 2021
Has thanked: 159 times
Been thanked: 368 times

Re: W ważnym problemie nie czuję pomocy Boga

Post autor: Gzresznik Upadający » 2021-12-21, 14:19

Ja bym zadal pytanie czy inni Twoje zachowanie widza jako problem. ? Bo może nie jest klopot w samym " zażeraniu się" ale w naszym.postrzeganiu rzeczywistości....Ocenisnie siebie przez pryzmat jakiejś słabości potrafi być katuszą..Moze On chce pokazać ze kocha Ciebie wpadnie wtedy tez gdy sięgasz po czekoladkę?

Albertus
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 6102
Rejestracja: 12 mar 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 466 times
Been thanked: 929 times

Re: W ważnym problemie nie czuję pomocy Boga

Post autor: Albertus » 2021-12-21, 16:11

Lucy pisze: 2021-12-21, 10:21 Mam problemy z jedzeniem. Zaczęło się w gimnazjum - najpierw cały czas myślenie o tym co zjadłam, co zjem i czy przytyłam (byłam chudziutka) i to trwało tak z półtora roku, później przerwa, aż z 3 lata temu wróciło, ale w odwrotną stronę. Objadam się, byłam / jestem uzależniona od słodyczy. Mam takie dni, że ciągle coś podjadam. Może jakoś specjalnie tego po mnie nie widać, chociaż trochę napewno, ale nie w tym rzecz.

Modlę się do Boga o wyzwolenie z tego, byłam na Mszy o uwolnienie, odmówiłam nowenny i po prostu proszę o pomoc, bo sama sobie nie radzę. Szukam też "ludzkich" sposobów I nic. Czasem przez kilka dni mam normalną relację z jedzeniem, ale później sobie "odbijam". Nie wiem czy to wynika z psychiki, czy np. problemów zdrowotnych, ale nieważne. I tu i tu mam jakąś pomoc specjalistyczną, ale w kwestii jedzenia czuję się zostawiona sama sobie. Już od pewnego czasu myślę "nie ma co się modlić, tyle razy prosiłam i nadal to samo".
Czemu Bóg nie wyzwala mnie z czegoś co jest dla mnie tak trudne? Co nie tylko szkodzi duszy, ale i ciału? Tracę nadzieję i boję się że zawsze będzie tak ciężko w tej kwestii. Przykro mi i chciałabym to sobie wytłumaczyć...
Zwykłe ludzkie, a szczególnie chrześcijańskie, codzienne zmagania jakie są udziałem wszystkich.

To okazja do walki duchowej. Życie chrześcijańskie to walka aż do zwycięstwa.

Awatar użytkownika
miłośniczka Faustyny
Mistrz komentowania
Mistrz komentowania
Posty: 4474
Rejestracja: 26 sie 2018
Lokalizacja: Ulica Sezamkowa
Has thanked: 1082 times
Been thanked: 1150 times

Re: W ważnym problemie nie czuję pomocy Boga

Post autor: miłośniczka Faustyny » 2021-12-21, 16:55

Lucy pisze: 2021-12-21, 10:21 Mam problemy z jedzeniem. Zaczęło się w gimnazjum - najpierw cały czas myślenie o tym co zjadłam, co zjem i czy przytyłam (byłam chudziutka) i to trwało tak z półtora roku, później przerwa, aż z 3 lata temu wróciło, ale w odwrotną stronę. Objadam się, byłam / jestem uzależniona od słodyczy. Mam takie dni, że ciągle coś podjadam. Może jakoś specjalnie tego po mnie nie widać, chociaż trochę napewno, ale nie w tym rzecz.

Modlę się do Boga o wyzwolenie z tego, byłam na Mszy o uwolnienie, odmówiłam nowenny i po prostu proszę o pomoc, bo sama sobie nie radzę. Szukam też "ludzkich" sposobów I nic. Czasem przez kilka dni mam normalną relację z jedzeniem, ale później sobie "odbijam". Nie wiem czy to wynika z psychiki, czy np. problemów zdrowotnych, ale nieważne. I tu i tu mam jakąś pomoc specjalistyczną, ale w kwestii jedzenia czuję się zostawiona sama sobie. Już od pewnego czasu myślę "nie ma co się modlić, tyle razy prosiłam i nadal to samo".
Czemu Bóg nie wyzwala mnie z czegoś co jest dla mnie tak trudne? Co nie tylko szkodzi duszy, ale i ciału? Tracę nadzieję i boję się że zawsze będzie tak ciężko w tej kwestii. Przykro mi i chciałabym to sobie wytłumaczyć...
Przecież to są zaburzenia odżywiania (jakie to nie wiem, to może stwierdzić tylko psycholog/ psychiatra). Piszesz, że masz pomoc psychologiczną (jeśli dobrze Cię zrozumiałam?), więc omawiaj to z psychologiem, czy lekarzem. Zaburzenia odżwiania wymagają leczenia, potrzebujesz pomocy. Sama modlitwa, czy rozmowa na forum raczej nie rozwiąże problemu, może być wsparciem, ale nie zastąpi terapii.
Odkąd umiłowałam Boga całą istotą swoją, całą mocą swego serca, od tej chwili ustąpiła bojaźń, i chociażby mi nie wiem już jak mówiono o Jego sprawiedliwości, to nie lękam się Go wcale, bo poznałam Go dobrze: Bóg jest Miłość a Duch Jego- jest spokój"

Awatar użytkownika
Skaza
Gaduła
Gaduła
Posty: 996
Rejestracja: 7 wrz 2021
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 1414 times
Been thanked: 366 times

Re: W ważnym problemie nie czuję pomocy Boga

Post autor: Skaza » 2021-12-21, 19:04

Lucy pisze: 2021-12-21, 10:21 Mam problemy z jedzeniem. Zaczęło się w gimnazjum - najpierw cały czas myślenie o tym co zjadłam, co zjem i czy przytyłam (byłam chudziutka) i to trwało tak z półtora roku, później przerwa, aż z 3 lata temu wróciło, ale w odwrotną stronę. Objadam się, byłam / jestem uzależniona od słodyczy. Mam takie dni, że ciągle coś podjadam. Może jakoś specjalnie tego po mnie nie widać, chociaż trochę napewno, ale nie w tym rzecz.

Modlę się do Boga o wyzwolenie z tego, byłam na Mszy o uwolnienie, odmówiłam nowenny i po prostu proszę o pomoc, bo sama sobie nie radzę. Szukam też "ludzkich" sposobów I nic. Czasem przez kilka dni mam normalną relację z jedzeniem, ale później sobie "odbijam". Nie wiem czy to wynika z psychiki, czy np. problemów zdrowotnych, ale nieważne. I tu i tu mam jakąś pomoc specjalistyczną, ale w kwestii jedzenia czuję się zostawiona sama sobie. Już od pewnego czasu myślę "nie ma co się modlić, tyle razy prosiłam i nadal to samo".
Czemu Bóg nie wyzwala mnie z czegoś co jest dla mnie tak trudne? Co nie tylko szkodzi duszy, ale i ciału? Tracę nadzieję i boję się że zawsze będzie tak ciężko w tej kwestii. Przykro mi i chciałabym to sobie wytłumaczyć...
Witaj. Gdy miałem 19 lat to w wyniku ciężkich przeżyć i silnego stresu też zmagałem się z kłopotem dotyczącym jedzenia. Nie mogłem nic przełknąć i z trudem nawet piłem małe łyki czegokolwiek. Przez około 3 lata męczyłem się z tym bardzo do tego stopnia, że straciłem ponad połowę masy ciała i nie miałem siły chodzić. Rodzice jeździli ze mną od lekarza do lekarza z przerywnikami szpitalnymi na "sor-ah".. od gastrologa do psychiatry pełen wachlarz by się upewnić, że to nie czysto fizyczny problem gdzieś ukryty. Potem pojawiły się kłopoty z ciśnieniem, skórą, tarczycą, żołądkiem i coraz słabsze wyniki krwi przez ogólne osłabienie i coraz szybszą utratę wagi. Byłem już tak zniechęcony tym wszystkim, że udało mi się uprosić swojego psychiatrę by mnie na moją własną prośbę porządnie przebadali w szpitalu względem "głowy". Spędziłem tam w psychiatryku prawie dwa tygodnie, rozwiązałem masę różnych testów, obserwowali, rozmawiali ze mną i rozmawiali i rozmawiali aż orzekli, że cierpię na nerwicę natręctw, nerwice lękową obsesyjno- kompulsywną czy jakoś tak i na fagofobię (lęk przed przełykaniem) nasilający się zawsze przy silnym zdenerwowaniu o co nigdy u mnie nie było trudno.
Brałem leki i chodziłem do psychoterapeuty raz w tygodniu, ale niewiele mi to pomagało i dalej jadłem tyle co nic przez kolejne pół roku. Postanowiłem wtedy, że mam to gdzieś i sam sobie poradzę i to pokonam jakoś. Mimo odradzania przez psychiatrę tej próby na własną rękę to pomyślałem , że jeśli i tak mam tak przesra..e to będzie jak będzie. Codziennie uparcie przez jakieś dwa tygodnie siedziałem sam wiele godzin przy zlewie po każdym zjedzonym na siłę posiłku i walczyłem sam ze sobą. W końcu jakoś to pokonałem wstępnie, lęki malały i powoli zacząłem jeść więcej a po kolejnych paru latach miałem to już zupełnie za sobą i dzisiaj mam nawet solidny miękki brzuszek na którym opieram ręce podczas modlitwy. Krótko przed tym jak powiedziałem sobie "chrzanić to" rodzina poprosiła księdza by mnie odwiedził bym się wyspowiadał, przyjął komunię i sobie pogadał o tym co mi leży na wątrobie. Myślę i wiem... mam pewność, że to wiele mi dało i pomogło się zebrać w sobie by wtedy zawalczyć. Potem oczywiście pogubiłem się w życiu, doszły inne kłopoty zdrowotne z którymi po części walczę do dziś, ale to już inna historia i suma wielu innych moich błędów oraz niemal całkowitego odejścia od wiary co czyni owe skutki niemal osobistym życzeniem stoczenia się na dno i nie mam o to pretensji do Pana Boga.
Przytoczyłem trochę swojego życia by nie było, że nie wiem tak zupełnie co przeżywasz. Każdego problem jest oczywiście inny, Twój z pewnością też ma inne podłoże, ale wątpliwości i żal swoisty nie jest mi obcym odczuciem. Prośby do Pana Boga o zdrowie poprzez modlitwę są bardzo ważne i wiele dają bardzo wiele tak uważam. Czasami tylko potrzeba wielu wielu lat modlitwy byśmy wyszli jakoś na prostą. Mi względem jedzenia się akurat udało z innymi sprawami walczę dalej. Wierzę, że Tobie też się uda @Lucy i , że Twoja modlitwa ma sens i przyniesie upragnione efekty. Z doświadczenia ... zaufanie i dużo cierpliwości to niezbędne moim zdaniem. Łatwo nie będzie, ale uda Ci się. Zaufaj najlepszemu lekarzowi tam na górze i wspomagaj się również u tych bardziej przyziemnych i słabych tu na ziemi a będzie dobrze. Tego Ci życzę z całego serca i obiecuje wspierać modlitwą :) :-bd Trzymaj się i walcz :-bd

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4220 times

Re: W ważnym problemie nie czuję pomocy Boga

Post autor: Andej » 2021-12-21, 20:44

Skaza pisze: 2021-12-21, 19:04 Brałem leki i chodziłem do psychoterapeuty raz w tygodniu, ale niewiele mi to pomagało i dalej jadłem tyle co nic przez kolejne pół roku. Postanowiłem wtedy, że mam to gdzieś i sam sobie poradzę i to pokonam jakoś. Mimo odradzania przez psychiatrę tej próby na własną rękę to pomyślałem , że jeśli i tak mam tak przesra..e to będzie jak będzie. Codziennie uparcie przez jakieś dwa tygodnie siedziałem sam wiele godzin przy zlewie po każdym zjedzonym na siłę posiłku i walczyłem sam ze sobą. W końcu jakoś to pokonałem wstępnie, lęki malały i powoli zacząłem jeść więcej a po kolejnych paru latach miałem to już zupełnie za sobą
To jest właśnie to. Autentyczne i pouczające. Jak burzyć mury, które sami wznosimy wokół siebie. Często nieświadomie. Jakiś zewnętrzny impuls powoduje początek. A potem spirala niemożności.
Zdecydowane krąg pozwala na rozerwanie zaklętego kręgu. Czasem wbrew sobie, wbrew specjalistom, ale z poczuciem tego, że jest to ostatni ratunek.
Bardzo mi się podobna i bardzo imponuje podjęcie decyzji. I jej wypełnienie. To bardzo dobry przykład. Dostępny dla każdego. A modlitwa może pomagać w wytrwaniu. Ale najpierw trzeba podjąć decyzję. A potem prosić Boga o pomoc w wytrwaniu.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
AdamS.
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1428
Rejestracja: 4 lis 2021
Lokalizacja: Bieszczady
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 556 times
Been thanked: 794 times

Re: W ważnym problemie nie czuję pomocy Boga

Post autor: AdamS. » 2021-12-22, 10:17

Skaza pisze: 2021-12-21, 19:04 rodzina poprosiła księdza by mnie odwiedził bym się wyspowiadał, przyjął komunię i sobie pogadał o tym co mi leży na wątrobie. Myślę i wiem... mam pewność, że to wiele mi dało i pomogło się zebrać w sobie by wtedy zawalczyć. Potem oczywiście pogubiłem się w życiu, doszły inne kłopoty zdrowotne z którymi po części walczę do dziś, ale to już inna historia i suma wielu innych moich błędów oraz niemal całkowitego odejścia od wiary co czyni owe skutki niemal osobistym życzeniem stoczenia się na dno i nie mam o to pretensji do Pana Boga.
Dzięki za piękne i autentyczne świadectwo! Z wielką uwagą je przeczytałem, jak i poprzednie posty innych Forumowiczów, bo temat jest dla mnie wielką zagadką. W sumie poza zwykłym łakomstwem nigdy nie zmagałem się z problemami łaknienia w tę czy drugą stronę. A takie historie pozwalają lepiej rozumieć osoby, których to dotknęło. No i ta ostatnia historia wskazywałaby ewidentnie, że przyczyny mogą tkwić w sferze psychiki i ducha.

Gzresznik Upadający
Elitarny komentator
Elitarny komentator
Posty: 3495
Rejestracja: 21 cze 2021
Has thanked: 159 times
Been thanked: 368 times

Re: W ważnym problemie nie czuję pomocy Boga

Post autor: Gzresznik Upadający » 2021-12-22, 18:20

Pomyśleliście może ze to mogą być opresje demoniczne? Jakieś dreczenie o charakterze duchowym?

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 15099
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4246 times
Been thanked: 2977 times
Kontakt:

Re: W ważnym problemie nie czuję pomocy Boga

Post autor: Dezerter » 2021-12-22, 20:43

Gzresznik Upadający pisze: 2021-12-22, 18:20 Pomyśleliście może ze to mogą być opresje demoniczne? Jakieś dreczenie o charakterze duchowym?
Raczej o charakterze psychicznym, a pomoc duchowa w postaci modlitwy, spowiedzi, modlitwy o uwolnienie i uzdrowienie, może pomóc podjąć jakieś przełomowe działanie, postanowienie, decyzję - jak to Skaza opisał.
Przyczyna tkwi zapewne w pierwszych 6 latach twojego życia- wówczas każde wydarzenie bardzo mocno zapisuje się w naszej psychice i potrafi na całe życie promieniować jakimś zaprogramowanym działaniem.
Moim zdaniem brak tu jakichkolwiek przesłanek o charakterze demonicznym.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Gzresznik Upadający
Elitarny komentator
Elitarny komentator
Posty: 3495
Rejestracja: 21 cze 2021
Has thanked: 159 times
Been thanked: 368 times

Re: W ważnym problemie nie czuję pomocy Boga

Post autor: Gzresznik Upadający » 2021-12-22, 22:20

Dezerter pisze: 2021-12-22, 20:43
Gzresznik Upadający pisze: 2021-12-22, 18:20 Pomyśleliście może ze to mogą być opresje demoniczne? Jakieś dreczenie o charakterze duchowym?
Raczej o charakterze psychicznym, a pomoc duchowa w postaci modlitwy, spowiedzi, modlitwy o uwolnienie i uzdrowienie, może pomóc podjąć jakieś przełomowe działanie, postanowienie, decyzję - jak to Skaza opisał.
Przyczyna tkwi zapewne w pierwszych 6 latach twojego życia- wówczas każde wydarzenie bardzo mocno zapisuje się w naszej psychice i potrafi na całe życie promieniować jakimś zaprogramowanym działaniem.
Moim zdaniem brak tu jakichkolwiek przesłanek o charakterze demonicznym.
Większość zniewolen najpierw podbudowywanych jest na przeslankach psychicznych. Zwłaszcza z wczesnego dzieciństwa. Nie twierdze ze tu tak jest ale warto zawsze mieć to na uwadze.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 15099
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4246 times
Been thanked: 2977 times
Kontakt:

Re: W ważnym problemie nie czuję pomocy Boga

Post autor: Dezerter » 2021-12-22, 22:28

Obawiam się , że należysz do grupy osób, które mają zdemonizowany obraz świata i widzą diabła nawet tam gdzie go nie ma
moje hasło to
nie demonizujmy diabła
Wystarczy w takich wypadkach porządna psychoterapia, dojście do problemu , ujawnienie go i przepracowanie i odejdzie w niebyt.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Gzresznik Upadający
Elitarny komentator
Elitarny komentator
Posty: 3495
Rejestracja: 21 cze 2021
Has thanked: 159 times
Been thanked: 368 times

Re: W ważnym problemie nie czuję pomocy Boga

Post autor: Gzresznik Upadający » 2021-12-23, 00:01

Dezerter pisze: 2021-12-22, 22:28 Obawiam się , że należysz do grupy osób, które mają zdemonizowany obraz świata i widzą diabła nawet tam gdzie go nie ma
moje hasło to
nie demonizujmy diabła
Wystarczy w takich wypadkach porządna psychoterapia, dojście do problemu , ujawnienie go i przepracowanie i odejdzie w niebyt.

Nie zawsze psychoterapia działa. Sam dobrze o tym wiesz. Czaasem trzeba bezpośrednio stanąć naprzeciw i sie wyrzec. Samemu , od korzenia poczynając. I go nie przeceniam. Nawet z psychologicznego punktu widzenia jak sie czegoś wyrzekasz to faktycznie rzyjmujesz do wiadomości ze " przejmujesz " w tym zakresie kontrole. A wtedy łatwiej panujesz nad problemem..
Ostatnio zmieniony 2021-12-23, 00:02 przez Gzresznik Upadający, łącznie zmieniany 1 raz.

ODPOWIEDZ