Gdzie idą dusze nieochrzczonych?

[dromax]

Ten dylemat powoduje ogrom teologicznych dyskusji w tym temacie.
Jan Paweł II zlecił zbadanie tej sprawy Międzynarodowej Komisji Teologicznej.
Trzy lata później komisja ta ogłosiła dokument zatytułowany "Nadzieja zbawienia dla dzieci, które umierają bez chrztu". Został on w całości zaaprobowany przez Benedykta XVI i rzucił nowe światło na to, co dzieje się z przedwcześnie zmarłymi dziećmi.
To są oczywiście ustalenia KOMISJI. Ale jak jest naprawdę to do końca nie wiadomo...

[AdamS.]

To są oczywiście ustalenia KOMISJI. Ale jak jest naprawdę to do końca nie wiadomo...

To prawda, zbawienie zawsze pozostanie dla nas tajemnicą. Jednak w tej kwestii ustalenia komisji KK stanowią przejaw jakiejś elementarnej intuicji, bo przecież byłoby nie do pomyślenia, aby można uważać inaczej. Wiem, że przez wieki zmieniał się stosunek do zbawienia nieochrzczonych - podobnie jak zmianie uległ stosunek do samobójców. Myślę, że jest to owocem nieustannego dojrzewania Kościoła, więc stanowi powód do radości, że jesteśmy coraz bliżej Pana.

[Abstract]

Temat wałkowany tu na forum wiele razy. Dla mnie nie ma mowy o nadziei, ale braku innej możliwości.

[lambda]

Temat wałkowany tu na forum wiele razy. Dla mnie nie ma mowy o nadziei, ale braku innej możliwości.

No nie wiem. Limbus nie został nigdzie potępiony.

[Abstract]

Temat wałkowany tu na forum wiele razy. Dla mnie nie ma mowy o nadziei, ale braku innej możliwości.

No nie wiem. Limbus nie został nigdzie potępiony.

Braku innej możliwości jak tylko zbawienie.

[lambda]

Temat wałkowany tu na forum wiele razy. Dla mnie nie ma mowy o nadziei, ale braku innej możliwości.

No nie wiem. Limbus nie został nigdzie potępiony.

Braku innej możliwości jak tylko zbawienie.

Limbus to nie do końca to samo

[Abstract]

Temat wałkowany tu na forum wiele razy. Dla mnie nie ma mowy o nadziei, ale braku innej możliwości.

No nie wiem. Limbus nie został nigdzie potępiony.

Braku innej możliwości jak tylko zbawienie.

Limbus to nie do końca to samo

mam ciągnąć za język?

[lambda]

Temat wałkowany tu na forum wiele razy. Dla mnie nie ma mowy o nadziei, ale braku innej możliwości.

No nie wiem. Limbus nie został nigdzie potępiony.

Braku innej możliwości jak tylko zbawienie.

Limbus to nie do końca to samo

mam ciągnąć za język?

Mnie?
Poprostu przeczytaj co to jest Limbus. Bo przebywali w nim także wg Kościoła osoby umarłe przed Chrystusem. Zatem wtedy nie było "zbawienia"

[Andej]

Moim zdaniem B óg kieruje się miłością. Do każdego człowieka. Uważam, że każdy człowiek jest przeznaczony do nieba. Nie tle ze względu na własne zasługi, bo te zawsze znikome w stosunku do ideału, ale ze względu na miłosierdzie. Uważam, że aby nie trafić do nieba, trzeba na to zasłużyć. Warunkiem koniecznym jest konsekwentne odrzucenie miłości Bożej.

A teraz ludzki przykład. Czy matka kocha swoje dzieci? Od którego momentu? Od urodzenia, od przeczenia? Od kiedy pójdzie do przedszkola? Czy też od kiedy uświadomi sobie jego istnienie wewnątrz siebie. Jeszcze zespolone, całkowicie zależne, ale już istniejące. Miłość matki jest bezwarunkowa. A o ile bardziej bezwarunkowa jest miłość Boga?

Jeśli nienarodzone dziecko nie odrzuci świadomie Boga, to nie zostanie odrzucone przez Boga. Pozwólcie dzieciom przychodzić do Pana. Także nienarodzonym.

[Abstract]

@lambda ja nie pytam o definicję, a o twoje rozumowanie losu nieochrzczonych? Bo przecież nie o dzieciach tylko piszemy. 7,8 mld ludzi, 2 mld Chrześcijan. Jeśli założymy że np 2 mld nigdy nie spotka się z nauką Chrystusa, co decyduje gdzie się rodzimy? Np czy w ludach amazonii, czy też w łonie kobiety która regularnie usuwa ciążę.

[lambda]

@lambda ja nie pytam o definicję, a o twoje rozumowanie losu nieochrzczonych? Bo przecież nie o dzieciach tylko piszemy. 7,8 mld ludzi, 2 mld Chrześcijan. Jeśli założymy że np 2 mld nigdy nie spotka się z nauką Chrystusa, co decyduje gdzie się rodzimy? Np czy w ludach amazonii, czy też w łonie kobiety która regularnie usuwa ciążę.

Ale nadzieję na zbawienie Kościół wyraża jedynie wobec dzieci, które nie są w stanie wykonać rozumowo żadnego zła.

[dromax]

Mnie nie interesuje co się stanie po śmierci z ludźmi, którzy nie są chrześcijanami. To dobre pytanie zadawane np. przez jehowitów czy hinduistów. Ja mówię o chrześcijańskiej grupie. Ja mam znajomych niby chrześcijan, którzy nie brali sakramentalnego ślubu i nie chrzcili swoich dzieci i dlatego wrzuciłem ten temat. Co czeka ich i ich dzieci???

[Abstract]

Ale nadzieję na zbawienie Kościół wyraża jedynie wobec dzieci, które nie są w stanie wykonać rozumowo żadnego zła.

czyli Bóg powołuje jedne dusze do możliwości zbawienia a inne nie?

Mnie nie interesuje co się stanie po śmierci z ludźmi, którzy nie są chrześcijanami.

dlaczego? To nie są twoi bracia i siostry?

cytowałem to już kiedyś

I jeszcze jedna rzecz, która kiedyś zbijała mnie z tropu. Czy to nie jest strasznie nie fair,
że nowe życie ogranicza się wyłącznie do ludzi, którzy usłyszeli o Chrystusie i zdołali w Niego
uwierzyć? Ale wszakże Bóg nie wyjawił nam swoich zamiarów wobec innych ludzi. Wiemy tyle,
że nikt nie może zostać zbawiony inaczej, niż przez Chrystusa. Nie wiemy jednak, czy zbawieni
przez Niego zostaną tylko ci, którzy Go znają. A tymczasem — jeśli martwisz się o ludzi, którzy
pozostają z boku — najbardziej nierozsądną rzeczą, jaką możesz zrobić, to samemu pozostawać
z boku. Chrześcijanie są ciałem Chrystusa, organizmem, przez który On działa. Każdy dodatek
do tego ciała pozwala Mu czynić więcej. Jeśli chcesz pomóc ludziom stojącym na uboczu, musisz
dodać własną komórkę do ciała Chrystusa, który sam jeden może im pomóc. Byłoby rzeczą dziwną
uciąć komuś palec, żeby przez to pilniej pracował.

[Abstract]

Ja mówię o chrześcijańskiej grupie. Ja mam znajomych niby chrześcijan, którzy nie brali sakramentalnego ślubu i nie chrzcili swoich dzieci i dlatego wrzuciłem ten temat. Co czeka ich i ich dzieci???

To teraz zastanów się, kto decyduje o zbawieniu lub gdzie znajdą się te dusze po śmierci, osoba trzecia która nie dokonała chrztu na swoim dziecku, czy sam Bóg? Przecież takie dziecko może umrzeć przed własną dojrzałą decyzją o własnym chrzcie w wieku dorosłym.

[Marek_Piotrowski]

Bóg załatwi to sprawiedliwie i miłosiernie. Czy nie wystarczy taka świadomość?