dałem jej do rzeczy obrazek "Jezu ufam Tobie", ale nie wiem co pielęgniarki z tym zrobią. Bardziej po to by księdza zawołały do niej.
Babcia umiera?
Re: Babcia umiera?
no powiem Ci, że bardzooo tego chcę.orzeszku pisze: ↑2022-01-15, 22:15 Szkoda, że nie mogę znaleźć wspaniałego artykułu na ten temat, który czytałam jakiś czas temu... Było w nim napisane, że jeśli nam tak bardzo zależy na tej osobie, tak bardzo ją kochamy i pragniemy zbawienia dla tej osoby - a jesteśmy tylko niedoskonałymi ludźmi - to możemy być pewni, że Doskonały Bóg pragnie tego nieskończenie bardziej i na pewno zrobi wszystko co w Jego mocy, by Jego stworzenie zostało zbawione.
aż się dziwię sam, bo np. o swoich internetowych kolegach, mamie, ojcu, 2 babci czy bracie to dla nich nie mam aż takiego pragnienia. Jakoś mi aż tak nie zależy na ich zbawieniu jak zbawieniu babci. Sobie myślę, że mają swój rozum to podejmują własne decyzje.
"Przed ludźmi życie i śmierć,
co ci się podoba, to będzie ci dane."
- Syr 15, 17
A z babcią jest inaczej.
Może też dlatego, że te jej niedoskonałości postrzegam bardziej jako głupotę niż świadomy wybór.
A może dlatego, że niejako jestem jej opiekunem od 5 lat... i czuję się współodpowiedzialny... żałuję, że nie trułem jej non stop o przebaczeniu i o tym, że księdza trzeba oraz nie odbywałem z nią rozmów na temat śmierci... był taki moment kiedyś jeden w którym chciała się wyspowiadać i przegapiłem to... Myślałem, że będę robił to powoli, najpierw poczekam, aż wzbudzi się w niej pragnienie księdza i powoli potem zawołam. Trochę się też cykałem. A to trzeba było działać gwałtownie.
Tak przez ostatni rok się właśnie zastanawiałem, że długo żyje i jak się przygotować na śmierć... że to będzie ciężkie dla mnie...
babcia jakby też nie rozmawiała ze mną już tak dużo co uznałem, że w sumie jest najlepszym przygotowaniem... takie powolne wygaszanie relacji. Potem jak umrze to stwierdzę "właściwie to się nic nie zmieniło".
Nie wiem czemu wymyśliłem sobie, że na wiosnę/lato 2022 zawiozę ją na mszę i zacznę akcję pt. "przygotowanie babci na życie wieczne". No i cóż.
W te święta przyjechałem tydzień wcześniej by pobyć z babcią, bo tak sobie myślałem, że to mogą być ostatnie święta z nią. Ale ją już wtedy łapał covid, ciągle spała, też nie była jakoś zainteresowana by ze mną gadać dużo... a ja wieczorami zamiast z nią siedzieć pracowałem/uczyłem się.
W wigilię jak zaczęło się wolne od pracy to się nią dopiero porządnie zainteresowałem no i to była już akcja ratunkowa pt. pogotowie, szpital.
Ale powiejmy trochę optymizmem.
Jest przecież nadzieja, że wyjdzie z tego szpitala, umysłowo świadoma i że będę miał jeszcze czas by te swoje zaległości opiekuńcze nadrobić
Re: Babcia umiera?
w pt. przyszedł do mojej babci ksiądz i dał jej sakrament (chyba namaszczenie chorych).
Babcia dostała żywienie pozajelitowe i antygrzybicze leki i przełyk jest już lepszy, ale nie chce przyjmować dalej płynów.
Lekarka mówi, że traci świadomość, raz jest świadoma a raz nie. Mówi, że należy się spodziewać raczej złych wiadomości niż dobrych. Mówi też, że babcia ich wyzywa.
Babcia dostała żywienie pozajelitowe i antygrzybicze leki i przełyk jest już lepszy, ale nie chce przyjmować dalej płynów.
Lekarka mówi, że traci świadomość, raz jest świadoma a raz nie. Mówi, że należy się spodziewać raczej złych wiadomości niż dobrych. Mówi też, że babcia ich wyzywa.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Babcia umiera?
Troszkę się dziwię. Nie masz bezpośredniego kontaktu z nikim? Ani z księdzem, ani lekarzem, ani z babcią? Nie ma szans na odwiedzenie szpitala?
W każdym razie sumienie masz spokojniejsze. Był ksiądz, zrobił co trzeba.
Choć wydaje mi się, że mnie by zżerała niewiedza i spotkałbym z z księdzem i lekarzem. A babcią, jeśli tylko to możliwe, potrzymałbym za rękę.
W każdym razie sumienie masz spokojniejsze. Był ksiądz, zrobił co trzeba.
Choć wydaje mi się, że mnie by zżerała niewiedza i spotkałbym z z księdzem i lekarzem. A babcią, jeśli tylko to możliwe, potrzymałbym za rękę.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Jozek
- Złoty mówca
- Posty: 7337
- Rejestracja: 18 lut 2020
- Has thanked: 1181 times
- Been thanked: 708 times
Re: Babcia umiera?
Obecnosc najblizszych w chwili smierci jest niezastapiona.
Wez chocby nawet bezpplatny urlop by byc przy niej.
Wez chocby nawet bezpplatny urlop by byc przy niej.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.
Re: Babcia umiera?
tylko ja nie rozumiem czemu ma umrzeć, bo nie chce jeść? to co odłączą ją od żywienia, bo za dużo pieniędzy to kosztuje?
- nie ma odwiedzin w szpitalach
- jak ją przyjmowali to wbiłem na sor i trzymałem za rękę
- jeśli miała by umierać to dostanie leki przeciwbólowe/psychotropy
- ja wolę takich rzeczy nie oglądać, bo mam słabą psychikę, skoro już spodziewam się śmierci i jestem "przygotowany" to jak ktoś ma umrzeć to wolę, żeby umarł rach ciach i bym tylko się o tym dowiedział, nie chcę przeżywać czyjegoś umierania (no chyba, ze sie myle, i wcale to nie jest traumatyczne dla obserwatora i warto)
- Jozek
- Złoty mówca
- Posty: 7337
- Rejestracja: 18 lut 2020
- Has thanked: 1181 times
- Been thanked: 708 times
Re: Babcia umiera?
Sprawdz z ordynatorem oddzialu co mozesz zrobic i jakie sprzety mozesz chocby czasowo dostac ze szpitala i wszelkie instrukcje by Babcie przewiesc do domu.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.
- Jozek
- Złoty mówca
- Posty: 7337
- Rejestracja: 18 lut 2020
- Has thanked: 1181 times
- Been thanked: 708 times
Re: Babcia umiera?
Nie masz chyba pojecia jakie znaczenie dla umierajacej osoby ma obecnosc bliskich i ich wlasny dom-mieszkanie.
Szpital to jest raczej miejsce odrzucenia i przeszkadzania najblizszym.
Szpital to jest raczej miejsce odrzucenia i przeszkadzania najblizszym.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.
- Jozek
- Złoty mówca
- Posty: 7337
- Rejestracja: 18 lut 2020
- Has thanked: 1181 times
- Been thanked: 708 times
Re: Babcia umiera?
Nie stawial bym na twoim miejscu takiej diagnozy. Niie masz najmniejszych ku temu uprawnien, a bliskosc rodziny i osob kochajacych po prostu pootrafi czynic cuda, ktorych nawet najbardziej zaawansowana nauka nie potrafi.
Poza tym, to wierz mi ze mam juz od wielu lat wyrzuty sumienia ze nie pojechalem do Polski wtedy kiedy chcialem by zobaczyc ojca.
Zmarl w domu opieki, co na pozor wydawalo by sie normallne i adekwatne, ale jak sam siebie postawilem w mojego ojca sytuacji, to okazalo sie ze bylo to niemal koszmarem. obce miejsce, bez nikogo bliskiego.
Wolal bym popelnic samobojstwo w srodku imprezy rodzinnej niz umrzec bez chocby jednej bliskiej osoby ktora byla by tuz przy mnie.
Poza tym, to wierz mi ze mam juz od wielu lat wyrzuty sumienia ze nie pojechalem do Polski wtedy kiedy chcialem by zobaczyc ojca.
Zmarl w domu opieki, co na pozor wydawalo by sie normallne i adekwatne, ale jak sam siebie postawilem w mojego ojca sytuacji, to okazalo sie ze bylo to niemal koszmarem. obce miejsce, bez nikogo bliskiego.
Wolal bym popelnic samobojstwo w srodku imprezy rodzinnej niz umrzec bez chocby jednej bliskiej osoby ktora byla by tuz przy mnie.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.
Re: Babcia umiera?
czyli jak babcia leży z grzybicą przełyku po leczeniu sterydami i antybiotykami, nie przyjmuje płynów i jedzenia to nie należy jej dawać do szpitala tylko zostawić w domu i cudownie grzybica sama odpuści i zacznie pić i jeść?
każdy musi na tamtę stronę przejść samotnie, żywy nie może przejść z umarłym.
- Jozek
- Złoty mówca
- Posty: 7337
- Rejestracja: 18 lut 2020
- Has thanked: 1181 times
- Been thanked: 708 times
Re: Babcia umiera?
Wiesz tak szczerze mowiac to mnie bardzo wkurzasz,
Wymyslasz ciagle prob lemy by babci nie przyjac do domu, po prostu boisz sie tego ze mogla by umrzec w miejscu ktore uwazasz za swoj dom.
Zrozum to ze ona jest takim samym czlowiekiem jak ty sam i to czy ona dokkona swojego zywota we wlasnym mieszkaniu, czy w szpitalu praktycznie nie robi zadnej roznicy, poz tym ze jej odejscie odbedziie sie w jej znanychh warunkach i okkolicznosciach.
Czy ty sam nie chcial bys by twoje odejscie odbylo sie wlasnie w takich okolicznosiiach?
Pomine szczegoly szpitalne i wszelkie inne rozne od naturanych.
Jesi kts ginie np. w wypadku samochodowym, to vzwykle szukamy kto byl winien wypadku i jego oskarzamy wysnuwajac dosc dalekosiezne konsekwencje, ale jeslii wezmiemy pod uwage to ze tak wlasnie mialo byc, to ci winowajcy wygladajaa jak ofiary.
Ko jest w stanie ocenic jak bylo naprawde i kto jest winowajca, a kto ofiara?
Wymyslasz ciagle prob lemy by babci nie przyjac do domu, po prostu boisz sie tego ze mogla by umrzec w miejscu ktore uwazasz za swoj dom.
Zrozum to ze ona jest takim samym czlowiekiem jak ty sam i to czy ona dokkona swojego zywota we wlasnym mieszkaniu, czy w szpitalu praktycznie nie robi zadnej roznicy, poz tym ze jej odejscie odbedziie sie w jej znanychh warunkach i okkolicznosciach.
Czy ty sam nie chcial bys by twoje odejscie odbylo sie wlasnie w takich okolicznosiiach?
Pomine szczegoly szpitalne i wszelkie inne rozne od naturanych.
Jesi kts ginie np. w wypadku samochodowym, to vzwykle szukamy kto byl winien wypadku i jego oskarzamy wysnuwajac dosc dalekosiezne konsekwencje, ale jeslii wezmiemy pod uwage to ze tak wlasnie mialo byc, to ci winowajcy wygladajaa jak ofiary.
Ko jest w stanie ocenic jak bylo naprawde i kto jest winowajca, a kto ofiara?
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Babcia umiera?
Temu, że nie starasz się osobiście spotkać z księdzem i lekarzem. Pielęgniarkami. W bezpośredniej rozmowie można dowiedzieć się więcej.
Jeśli nie ma szans na na odwiedziny babci, to trudno. Szkoda. Może da się telefonicznie? Gdyby ktoś przytrzymał telefon, aby mogła posłuchać Twojego głosu? Nie wiem. Zdaję sobie sprawę, że kombinuję jak koń pod górę.
Wydaje mi się, że jesteś człowiekiem rozsądnym i odpowiedzialnym. Zatem podejmujesz decyzje, co do których masz przekonanie, że są słuszne. Kierujesz się dobrem babci. Na tyle, na ile możesz. Nie znam wszystkich okoliczności. A nawet, gdybym znał, nie jestem uprawniony do oceniania.
To, co napisałem, to moje refleksje, myśli związane z tym tematem. Zupełnie nie wiem, jak bym postąpił będąc na Twoim miejscu. Wiem, że nie chciałbym się na nim znaleźć.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.