Kim chcieliście być w dzieciństwie ?

[Susanna]

Właściwie to bibliotekarką nadal mogłabym być bo kocham spokój ciszę i książki

[Lunka]

Na początku to chyba fryzjerka (zero zmyslu artystycznego w tym kierunku)
Potem weterynarzem (strach przed igłami i krwią zwyciężył)

No i bibliotekarka co się chyba udało

[Marek_Piotrowski]

Miałem epizod (ale już nie w dzieciństwie) że chciałem być nauczycielem. Nawet zrobiłem studium nauczycielskie (jako dodatek do właściwych studiów). Ale Pan Bóg mnie natchnął, żebym najpierw wziął ułamek etatu (1/6) i spróbował
Dzięki temu dowiedziałem się, że nie chcę tego robić. Choć było zabawnie, bo uczyłem w szkole, w której 4 lata wcześniej sam robiłem maturę - więc miałem okazję zobaczyć CIAŁO (pedagogiczne) od drugiej strony.
Robiłem też kurs na katechetę - ale też na szczęście nie zostałem...

[Susanna]

Na początku to chyba fryzjerka (zero zmyslu artystycznego w tym kierunku)
Potem weterynarzem (strach przed igłami i krwią zwyciężył)

No i bibliotekarka co się chyba udało

I super jak mały podrośnie to pewnie wrócisz do pracy

[Rafał]

Robiłem też kurs na katechetę - ale też na szczęście nie zostałem...

Dlaczego "na szczęście"?

[Andej]

A potem człowiek idzie do szkół, kończy studia i pracuje w jakimś zupełnie innym zawodzie niż wymarzony i innym niż wyuczony. Choć czasem pokrewnym.
Dziwne są koleje losu.
Kiedyś interesowała mnie dlaczego koleżanki, koledzy, z którymi studiowałem wybrali akurat ten kierunek, a nie jakiś inny. Przynajmniej w 80% była to kwestia przypadku, układów towarzyskich, przypadkowego impulsu.

W sumie, tego co potrzebowałem w pracy zawodowej, niemal w całości musiałem się uczyć sam. Już w trakcie pracy.

[Skaza]

Robiłem też kurs na katechetę - ale też na szczęście nie zostałem...

Dlaczego "na szczęście"?

Pewnie dlatego, że to nie jest obecnie i nigdy nie był łatwy kawałek chleba nie na darmo się mówi niekiedy " będziesz za karę uczył dzieci nie swoje"

[Skaza]

A potem człowiek idzie do szkół, kończy studia i pracuje w jakimś zupełnie innym zawodzie niż wymarzony i innym niż wyuczony. Choć czasem pokrewnym.
Dziwne są koleje losu.
Kiedyś interesowała mnie dlaczego koleżanki, koledzy, z którymi studiowałem wybrali akurat ten kierunek, a nie jakiś inny. Przynajmniej w 80% była to kwestia przypadku, układów towarzyskich, przypadkowego impulsu.

W sumie, tego co potrzebowałem w pracy zawodowej, niemal w całości musiałem się uczyć sam. Już w trakcie pracy.

Kiedyś słyszałem właśnie o czyjejś teorii, że obowiązkowo w szkołach to powinni uczyć wszystkich tylko czytania i pisania ze zrozumieniem a resztę to dopiero przyuczać po wybraniu konkretnego zawodu. Może i coś w tym jest.

[Efezjan]

Ja chciałem być papieżem - serio.
Skończyłem filologię polską, niedawno podyplomówkę z nauczania języka polskiego jako obcego.
A obecnie pracuję w IT na drugiej linii.

[JBP]

miałem wiele pomysłów np. pisarzem.
Zostałem pisarzem kodów jako programista.

[Jozek]

Ja nie mialem zadnych marzen odnosnie tego kim chce byc, jedynie co chce robic i robilem to.
I mimo wielu przeciwnosci robie to co zawsze chcialem, a po drodze zdobywalem nie tylko wyksztalcenie, ale i doswiadczenie i nadal sie ucze.
Moge zaprojektowac most czy inna budowle, a takze ja zniszczyc najmniejszym wysilkiem. o pozostalych kilkunastu zawodach nie bede wspominal, dodam tylko ze jestem z charakteru perfekcjonista i nie przerywam nauki dopuki tego nie osiagne w kazdym z zawodow, a zawsze jest cos nowego, dlatego ciagle sie ucze.
Z tego co zauwazylem wsrod znajomych to wiekszosc chciala wlasnie Kims byc i oni wszyscy uzalezniali to od wyksztalcenia, ktore najczesciej zamiast im pomoc, wypaczalo ich poglady, a tym samym ich wlasne marzenia, ktorych teraz nie moga dogonic i robia wszystko czego innaczej nigdy by nie chcieli i nie powinni.
Niektorzy gdy przyjade to prosza mnie o drobne na piwo, az sie plakac chce.

[Dezerter]

A ja chciałem być Indianinem, ewentualnie cowboyem, później podróżnikiem odkrywcom, później ekologiem, leśnikiem

[Jozek]

Ekologia i lesnictwo jest mi bardzo bliskie, mialem z tym wiele do czynienia i cieszy mnie gdy rozmawiam np. z lesnikami i rozumiem o czym mowia i oni rozumieja o czym ja mowie. A wszystko wywodzi sie z jednego tematu, sokolnictwa.
Nie ma chyba lesnika ktory nie fascynowal by sie ekologia i sokolnictwem, jak i sokolnika ktory nie fascynowal by sie ekologia i lesnictwem

[majka77]

Kucharką lub tancerką

[Marek_Piotrowski]

Robiłem też kurs na katechetę - ale też na szczęście nie zostałem...

Dlaczego "na szczęście"?

Z kilku powodów, z których najważniejszy to ten, dla którego nie "pociągnąłem" dalej zawodu nauczyciela - nie lubie uczyć, nudzi mnie to.