Viridiana pisze: ↑2022-04-03, 18:32
sądzony pisze: ↑2022-04-03, 12:01
Viridiana pisze: ↑2022-04-03, 09:33
Nie ignoruję definicji, tylko się z nią nie zgadzam. Z mojej perspektywy wygląda to tak, że aby współżycie małżeńskie uznać za właściwe pod względem moralnym, muszą wystąpić dwie cechy:
a) szacunek do drugiego człowieka
b) szacunek wobec zamysłu Boga, według którego może się począć nowe życie (nie oznacza to, że każdy stosunek ma być płodny z założenia, natomiast oznacza to, że ma być pełny, tj. z wytryskiem w pochwie).
Bardzo ciekawa definicja. Skąd ona?
Katechizm Kościoła Katolickiego:
2363 Przez zjednoczenie małżonków urzeczywistnia się podwójny cel małżeństwa: dobro samych
małżonków i przekazywanie życia. Nie można rozdzielać tych dwóch znaczeń, czyli wartości małżeństwa, bez naruszenia życia duchowego małżonków i narażenia dobra małżeństwa oraz przyszłości rodziny.
Miłość małżeńska mężczyzny i kobiety powinna więc spełniać podwójne wymaganie: wierności i płodności.
To rozbierzmy tą definicje zdanie po zdaniu i poszukajmy owego mitycznego już "wytrysku w pochwie":
2363 Przez zjednoczenie małżonków urzeczywistnia się podwójny cel małżeństwa: dobro samych
małżonków i przekazywanie życia. - mają być szczęśliwi i mieć potomstwo (czyli brak, ale szukajmy dalej)
Nie można rozdzielać tych dwóch znaczeń, czyli wartości małżeństwa, bez naruszenia życia duchowego małżonków i narażenia dobra małżeństwa oraz przyszłości rodziny. - nie możną rozdzielać szczęścia i posiadania potomstwa, bez naruszenia życia duchowego, dobra małżeńskiego i przyszłości rodziny (czyli brak, ale szukajmy dalej)
Miłość małżeńska mężczyzny i kobiety powinna więc spełniać podwójne wymaganie: wierności i płodności.
- miłość małżeńska ma być wierna i płodna (czyli brak, ale szukajmy dalej)
koniec - ja nie znalazłem - kto mnie poprawi?
sądzony pisze: ↑2022-04-03, 12:01
No i utożsamianie szacunku do Boga z "wytryskiem w pochwie" - naprawdę.
Nie utożsamiam tego ze sobą (...)
Dezerter pisze: ↑2022-04-03, 13:23
Prawie się zgadzam
Ale bądź dojrzałą dyskutantką i jak się nie zgadzasz z oficjalną definicją, to zaproponuj ulepszą, a nie nie zgadzam się i już
2370 Okresowa wstrzemięźliwość, metody regulacji poczęć oparte na samoobserwacji i odwoływaniu się do okresów niepłodnych są zgodne z obiektywnymi kryteriami moralności. Metody te szanują ciało małżonków, zachęcają do wzajemnej czułości i sprzyjają wychowaniu do autentycznej wolności. Jest natomiast wewnętrznie złe „wszelkie działanie, które – czy to w przewidywaniu aktu małżeńskiego, podczas jego spełniania, czy w rozwoju jego naturalnych skutków – miałoby za cel uniemożliwienie poczęcia lub prowadziłoby do tego”.
Stosunek przerywany z tego co mi wiadomo zawsze jest działaniem, które "miałoby za cel uniemożliwienie poczęcia". Stąd możemy je wpisać w działanie, które KKK określa jako "wewnętrznie złe".
Udowodniłem wyraźnie na liczbach, że stosunek przerywany nie spełnia tej definicji, bo nie "uniemożliwia poczęcia", ale twoja definicja podaje coś więcej na co nie zwróciłaś uwagi
" lub prowadziłoby do tego" - tu muszę przyznać uczciwie, że i stosunek przerywany i stosunek opisany przez On29 spełnia te kryteria- czy ja coś źle rozumem - poprawcie mnie
ale ale tak samo tą definicję spełnia planowani płodności NPR, stosowanie kalendarzyka
- co z tym zrobimy? zignorujemy i będziemy udawać, że nie spełnia?
Nie zgadzam się z Twoją definicją ponieważ skoncentrowałeś się na tym, że grzechem jest to, co prowadziłoby do uniemożliwienia poczęcia, a pominąłeś to, że działania, które miałyby za cel uniemożliwienie poczęcia także są grzechem. W tym kontekście stosunek przerywany stanowi grzech, nawet jeżeli to metoda nieskuteczna, gdyż występuje wspomniana intencja.
jw - patrz kalendarzyk i NPR jest "intencja " taka sama =
" działania, które miałyby za cel uniemożliwienie poczęcia także są grzechem."
Dezerter pisze: ↑2022-04-03, 13:23
b) szacunek wobec zamysłu Boga, według którego może się począć nowe życie (nie oznacza to, że każdy stosunek ma być płodny z założenia, natomiast oznacza to, że ma być pełny, tj. z wytryskiem w pochwie).
Przepraszam bardzo a skąd wzięłaś ten "wytrysk w pochwie" (przepraszam czytających za te określenia, których ja nigdy nie używam, ale na potrzeby precyzyjności dyskusji muszę) - poproszę doktrynalne wypowiedzi Kościoła na ten temat.
Przepraszam za wyrażenie, jeśli Cię ono uraziło. Wiem, że dla części osób może być to niezręczne, natomiast wydaje mi się, że kulturalna dyskusja o seksualności nie wyklucza nazywania pewnych rzeczy wprost, o ile nie używa się do tego określeń wulgarnych czy infantylnych.
Wydaje mi się, że wniosek przeze mnie wysnuty wynika z punktu 2370, choć nie jest to tam powiedziane dosłownie.
Wyżej zadanie po zdaniu wykazałem, że nie nie ma tam nic o "wytrysku w pochwie" - owym
614 przykazanie jest czysto ludzkim wymysłem nieopartym w żadnym Objawieniu, Pismach Ojców Apostolskich, pismach Ojców i Doktorów Kościoła, żadnym Soborze, Synodzie, Encyklice, nawet w Breviarium Fidei tego nie znalazłem
więc ...
Dezerter pisze: ↑2022-04-03, 13:23
Bóg wymaga od nas potomstwa a nie rozlicza nas z każdego stosunku
- co za bezpodstawny i godzący w miłość małżeńską i trwałość związku pomysł. Co za bezpodstawna i bezprawna ingerencja w najbardziej intymną sferę gdzie tylko ja i moja małżonka jesteśmy ze sobą razem i obdarowujemy się miłością wzajemną. Współczuję parom, które ten cudowny akt
stawania się jednym traktują w sposób mechanistyczny wręcz, tym które stawiają "wytrysk w pochwie" ponad szczęście, poczucie bezpieczeństwa , czy doznanie rozkoszy swojej małżonki.
Nie obraź się Dezerterze, ale mam wrażenie, że ten fragment jest bardzo emocjonalny.
Masz dobre wrażenie, ale czemu mam się obrażać
piszemy wszak (przynajmniej z mojej strony) o akcie, który u mnie budzi wręcz burzę emocji, ale rozumiem, że dla tych dla których jest on mechanistycznym, małżeńskim, obowiązkiem złożenia spermy w pochwie te emocje mogą być niezrozumiałe. Mam nadzieją, że przekazane emocje i treści w tym fragmencie dały ci dużo do myślenia
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.