rozpacz, lęk (praca)

Tutaj możesz porozmawiać na tematy dotyczące życia, życiowych mądrości, jak żyć w sposób zgodny ze światem
myśl
Bywalec
Bywalec
Posty: 78
Rejestracja: 22 lis 2021
Has thanked: 3 times
Been thanked: 13 times

rozpacz, lęk (praca)

Post autor: myśl » 2022-03-28, 06:10

Po chorobowym, podczas ktorego czułam bezgraniczny pokój, dzisiaj wracam do pracy. Boję się. Proszę o westchnienie za mnie. Znowu muszę udawać silną i stabilną. Udając pełną energii i wychodząc do ludzi, czuję się wyczerpana. Nie jestem w tym sobą.

Czarny
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1058
Rejestracja: 25 sie 2015
Has thanked: 898 times
Been thanked: 338 times

Re: rozpacz, lęk (praca)

Post autor: Czarny » 2022-03-28, 06:13

Przesyłam westchnienie i krótką modlitwę :-b🙏🙏
Ostatnio zmieniony 2022-03-28, 06:15 przez Czarny, łącznie zmieniany 1 raz.

SynJana
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 387
Rejestracja: 11 kwie 2021
Been thanked: 20 times

Re: rozpacz, lęk (praca)

Post autor: SynJana » 2022-03-28, 07:13

Życzę siły i spokoju. W dłuższej perspektywie chęci, siły i możliwości do zmiany pracy na taką do której chcesz wracać.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13759
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2019 times
Been thanked: 2196 times

Re: rozpacz, lęk (praca)

Post autor: sądzony » 2022-03-28, 08:20

Powodzenia.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

myśl
Bywalec
Bywalec
Posty: 78
Rejestracja: 22 lis 2021
Has thanked: 3 times
Been thanked: 13 times

Re: rozpacz, lęk (praca)

Post autor: myśl » 2022-04-09, 10:32

Po drugiej już chorobie, w poniedziałek kolejne podejscie do pracy. Nie czuje sie jeszcze do końca zdrowa, ale do poniedziałku na pewno bede. Obecnie schowałam sie pod kołdrą i się trzęsę ze strachu. Najtrudniejsze w pracy jest udawanie starszej i mądrzejszej i mniej wrażliwej od nastolatków. Jestem bardzo wrażliwa, a musze udawać silną. Jestem atakowana, że mam być wsparciem dla młodzieży w lęku przed wojną. To koszmar. Musiałabym mieć pracę, gdzie nie odpowiadam za ludzi. Lubie ciszę i samotność. Nie wiem, gdzie znajdę pracę w ciszy i samotnosci. Do fizycznej pracy sie nie nadaje, jestem słaba, obolała i mam przepukline od zaparć nerwicowych. Nie wiem gdzie szukac pracy. W tej musze wytrzymac do czerwca jeszcze... Nie jest w sumie źle, bo nie mam duzo godzin i mam pieszo do pracy. Ta praca to cud od Boga. Na razie jednak czuje się źle. Ciagle jeszcze kaszle, a na to nakłada się lęk.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: rozpacz, lęk (praca)

Post autor: Andej » 2022-04-09, 13:56

Dlaczego nie skorzystasz z leków obniżających napięcie? Zmniejszających poczucie strachu? To pomaga. Co prawda powili zaczyna działać i działanie nie jest łatwo zauważalne. Ale po paru miesiącach brania, zwykle można lek odstawić i próbować funkcjonować normalnie.
A Bożą pomocą uda Ci się przejść przez próbę. Będzie dobrze.

Nie wiem jednak, czy powinno udawać się, że się nie boi. Człowiek normalny się boi. Nie musi ukrywać strachu. Ale musi umieć go opanowywać. Strach nie powinien skłaniać do irracjonalnych zachować. Ale do zapobiegania, przygotowania się.

Przyznam, że i ja się boję. I mówiąc o tym oswajam ten strach. Racjonalizuję. Uczę się z tym żyć.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

myśl
Bywalec
Bywalec
Posty: 78
Rejestracja: 22 lis 2021
Has thanked: 3 times
Been thanked: 13 times

Re: rozpacz, lęk (praca)

Post autor: myśl » 2022-04-09, 14:17

Musze udawać po to, żeby np. nie powiedzieć nastolatce, która do mnie przyjdzie po pomoc: "odejdź, jestem smutna, chcę być teraz sama" (mowiac tak, nie bede udawac - wszak bede tak wlaśnie czuć... ale tak nie moge)
Nie raz tak chciałam powiedzieć, jeszcze na długo przed wojną. Wtedy, gdy człowiek smutny, trzeba udawać, chociaż smutek rozdziera serce. Smutek samotności. Smutek bierze sie z tego, że o te nastolatke wszyscy się troszczą, a ja - choć równie wrażliwa i słaba - nie mam prawa do troski. Dostaję jednak pieniądze, więc połykam łzy rozpaczy i samotnosci - i udaje. Udaje, zeby nie kraść tych pieniędzy, tylko otrzymać je słusznie, za prawdziwą pracę
To smutek. Z kolei lęk jest o to, że znowu przyjdzie ktoś smutny i mnie ostatecznie pogrąży. I nikt się o mnie nie zatroszczy. A rozpacz doprowadzi mnie do szlochu.
Musze udawać, by otrzymać pieniadze sprawiedliwie.

Awatar użytkownika
miłośniczka Faustyny
Mistrz komentowania
Mistrz komentowania
Posty: 4435
Rejestracja: 26 sie 2018
Lokalizacja: Ulica Sezamkowa
Has thanked: 1078 times
Been thanked: 1149 times

Re: rozpacz, lęk (praca)

Post autor: miłośniczka Faustyny » 2022-04-09, 14:30

@myśl moze powinnaś sama poddać się terapii? Wiem, że psycholodzy często sami korzystają z terapii, i jest to w tym zawodzie nawet polecane i korzystne, aby uporać się z własnymi problemami i móc też lepiej pomóc pacjentom.
Ostatnio zmieniony 2022-04-09, 14:31 przez miłośniczka Faustyny, łącznie zmieniany 1 raz.
Odkąd umiłowałam Boga całą istotą swoją, całą mocą swego serca, od tej chwili ustąpiła bojaźń, i chociażby mi nie wiem już jak mówiono o Jego sprawiedliwości, to nie lękam się Go wcale, bo poznałam Go dobrze: Bóg jest Miłość a Duch Jego- jest spokój"

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13759
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2019 times
Been thanked: 2196 times

Re: rozpacz, lęk (praca)

Post autor: sądzony » 2022-04-09, 14:38

myśl pisze: 2022-04-09, 10:32 Po drugiej już chorobie, w poniedziałek kolejne podejscie do pracy. Nie czuje sie jeszcze do końca zdrowa, ale do poniedziałku na pewno bede.
Jeśli czujesz, że nie dasz rady weź L4 od psychiatry.
myśl pisze: 2022-04-09, 10:32 Obecnie schowałam sie pod kołdrą i się trzęsę ze strachu.
Znam ten stan.
myśl pisze: 2022-04-09, 10:32 Najtrudniejsze w pracy jest udawanie starszej i mądrzejszej i mniej wrażliwej od nastolatków.
To również znam. Rzeczywistość często wymaga od nas "masek", a lęk uniemożliwia pokazanie się "nagimi", bez nich.
Uwierz mi, że można to przezwyciężyć, a lekkość której wtedy doświadczasz jest niesamowita.
Wymaga to jednak pracy i czasu.
myśl pisze: 2022-04-09, 10:32 Jestem bardzo wrażliwa, a musze udawać silną.
Nic nie musisz. Wrażliwość jest bardzo istotna w pracy z drugim człowiekiem. Bez niej to w zasadzie niemożliwe. Spróbuj ją wykorzystać.
Potrzeba Ci (wybacz) siły, wynikającej z relacji z Bogiem.
Cóż może Ci zaszkodzić jeżeli nie może zaszkodzić Twojej przyjaźni z Chrystusem.
W człowieku szukaj Chrystusa na krzyżu i nawet jeżeli nie rozumiesz trwaj przy nim pod krzyżem.
Nie musisz być silna, a "pojemna". Musisz nauczyć się przyjmować lęki człowieka, magazynować lecz nie integrować, a sublimować lub bezpiecznie odreagowywać.
Masz to? Masz komu to "wylać"?
(żona często wylewa to na mnie; poza superwizjami)
myśl pisze: 2022-04-09, 10:32 Jestem atakowana, że mam być wsparciem dla młodzieży w lęku przed wojną.
Przez kogo?
Może i masz być lecz w granicach jakich możesz nim być. To Ty je wyznaczasz.
Wsparciem jest Bóg.
Nawet jeżeli młodzież jest daleka od katolicyzmu, a Ty tak myślę, winnaś być religijnie (nie wiem jak to nazwać) "bezstronna", możesz nawiązywać do Boga "ogólnie".
Podobnie jest w terapii AA:

"Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec wojny – że nasze życie stało się zagrożone(lęk).
Uwierzyliśmy, że Siła większa od nas samych może przywrócić nam poczucie bezpieczeństwa.
Podjęliśmy decyzję, aby powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, tak jak Go rozumieliśmy."

myśl pisze: 2022-04-09, 10:32 To koszmar.
Chyba wiem o czym piszesz. To paraliżujące.
myśl pisze: 2022-04-09, 10:32 Musiałabym mieć pracę, gdzie nie odpowiadam za ludzi.
Nie chcę by to zabrzmiało dziwnie, ale nie przesadzaj z tą odpowiedzialnością. Zdystansuj się. Staraj się pomóc, ale nie wszystko, a nawet niewiele zależy od ciebie.
Co sprawia Ci szczególną trudność? Konkretnie... przykłady?
myśl pisze: 2022-04-09, 10:32 Lubie ciszę i samotność. Nie wiem, gdzie znajdę pracę w ciszy i samotnosci.
Miałem bardzo podobnie. Wszystko jednak się zmieniło. Pomału.
Zawsze możesz chyba odejść z tej roboty lub wziąć L4 czy się mylę?
myśl pisze: 2022-04-09, 10:32 Do fizycznej pracy sie nie nadaje, jestem słaba, obolała i mam przepukline od zaparć nerwicowych.
Też się nie nadaję, też mam przepuklinę ale kręgosłupa od dźwigania za młodu pustaków na budowach.
myśl pisze: 2022-04-09, 10:32 Nie wiem gdzie szukac pracy. W tej musze wytrzymac do czerwca jeszcze...
Czy ja dobrze pamiętam, że jesteś psychologiem? Czy mi się pokićkało?
A w czym się widzisz ze swoim wykształceniem?
myśl pisze: 2022-04-09, 10:32 Nie jest w sumie źle, bo nie mam duzo godzin i mam pieszo do pracy. Ta praca to cud od Boga.
W końcu coś pozytywnego :)
myśl pisze: 2022-04-09, 10:32 Na razie jednak czuje się źle. Ciagle jeszcze kaszle, a na to nakłada się lęk.
Powrotu do zdrowia życzę.
W Duchu i milości.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

myśl
Bywalec
Bywalec
Posty: 78
Rejestracja: 22 lis 2021
Has thanked: 3 times
Been thanked: 13 times

Re: rozpacz, lęk (praca)

Post autor: myśl » 2022-04-09, 15:00

sądzony pisze: 2022-04-09, 14:38 Rzeczywistość często wymaga od nas "masek", a lęk uniemożliwia pokazanie się "nagimi", bez nich.
Uwierz mi, że można to przezwyciężyć, a lekkość której wtedy doświadczasz jest niesamowita.
Wymaga to jednak pracy i czasu.
Wiem, że kiedy zrzucę maskę i zaczynam zachowywać się naturalnie... czyli biegać i szlochać, trzymając się za głowę, z nadzieją, że ktoś mnie w tym biegu złapie i przytuli..., to lekkość jest... ale wtedy trace prace. A - jesli dodatkowo jestem "tą od wsparcia" - wtedy także inni coś tracą (poczucie bezpieczenstwa np.) Przerabiałam to już.

Jestem pracowita, ale poszukuję miejsca, gdzie w razie mojego szlochu, nikt nie będzie cierpiał. I takiego, gdzie w razie mojego szlochu, ktoś mnie przytuli, a nie wywali z roboty.

Tak, jestem psychologiem. Lubię i umiem rozmawiać z ludźmi. Ale - nie - jednostronnie na zasadzie, że ja jestem tylko tą od wsparcia, a mnie nikt nie wspiera. To ostatnie stwarza we mnie poczucie głębokiej samotności.
Ostatnio zmieniony 2022-04-09, 15:00 przez myśl, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13759
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2019 times
Been thanked: 2196 times

Re: rozpacz, lęk (praca)

Post autor: sądzony » 2022-04-09, 15:31

myśl pisze: 2022-04-09, 15:00 Wiem, że kiedy zrzucę maskę i zaczynam zachowywać się naturalnie... czyli biegać i szlochać, trzymając się za głowę, z nadzieją, że ktoś mnie w tym biegu złapie i przytuli..., to lekkość jest... ale wtedy trace prace.
Piszesz o "zrzuceniu" maski. Ja mam na myśli jej bezpieczne, delikatne, procesowe "zdejmowanie".
To o czym piszesz w moim przypadku kończyło się również utratą pracy, znajomych, pieniędzy, kłopotami z prawem, psuciem relacji, a raz nawet pobytem zakładzie psychiatrycznym.

Musisz nad sobą pracować. Myślę, że to wiesz, ale pracy nad sobą nie wykonasz sama.
Nie poniesiesz krzyża, z którym się identyfikujemy. Sama siebie nie oderwiesz od ziemi. A gdy to już ogarniesz to uświadomisz sobie, że nawet Jezusowi pomagano targać go na czaszkową górę.

Moim zdaniem, główną pracą, którą musisz teraz wykonać to praca ze sobą przed lustrem zwanym psychoterapią.
myśl pisze: 2022-04-09, 15:00 A - jesli dodatkowo jestem "tą od wsparcia" - wtedy także inni coś tracą (poczucie bezpieczenstwa np.) Przerabiałam to już.
Czujesz się "tą co wspiera" czy czujesz, że to maska?
myśl pisze: 2022-04-09, 15:00 Jestem pracowita, ale poszukuję miejsca, gdzie w razie mojego szlochu, nikt nie będzie cierpiał.
Nie wiem czy w pracy można płakać. Znaczy się gdybym był prezesem to niemiałbym nic przeciwko.
A nie lepiej spróbować zapanować nad szlochem?
myśl pisze: 2022-04-09, 15:00 I takiego, gdzie w razie mojego szlochu, ktoś mnie przytuli, a nie wywali z roboty.
Ty po prostu potrzebujesz miłości. I to nic nadzwyczajnego. Każdy dostał jej zbyt mało. Moim zdaniem możesz dostać ją jedynie od Boga. On tylko czeka. Jeżeli to jednak niemożliwe coś musi być na rzeczy w Twej osobowości. Znów polecam psychoterapie.
myśl pisze: 2022-04-09, 15:00 Tak, jestem psychologiem. Lubię i umiem rozmawiać z ludźmi. Ale - nie - jednostronnie na zasadzie, że ja jestem tylko tą od wsparcia, a mnie nikt nie wspiera. To ostatnie stwarza we mnie poczucie głębokiej samotności.
Rozumiem, że nie masz przyjaciela. ...
Jak myślisz dlaczego?
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

myśl
Bywalec
Bywalec
Posty: 78
Rejestracja: 22 lis 2021
Has thanked: 3 times
Been thanked: 13 times

Re: rozpacz, lęk (praca)

Post autor: myśl » 2022-04-09, 16:35

@sądzony
Wyjaśniłes idealnie, czym jest psychoterapia.
Ja uzupełnię to o szczegóły na moim przykładzie:
Otóż w moim przypadku psychoterapia jest stopniowym pozbywaniem się nadziei, że ktoś mnie przytuli tak, jak się przytula małe dziecko. Psychoterapia jest uczeniem się życia bez tego. Psychoterapia jest stopniowym pogłębianiem świadomości, że nie jestem dzieckiem i nigdy już nim nie będę. Psychoterapia jest tym samym stopniowym zstępowaniem w odchłań rozpaczy, a następnie próbą zneutralizowania tej rozpaczy przez stopniowe godzenie się z tym, że tak już będzie zawsze.

Psychoterapia nie zadziała, jeśli ktoś nie chce takiej "zmiany".

(...)

L4 wziąć mogę, ale oprócz liceum jest jeszcze przedszkole. Chce dać sobie szanse, bo w przedszkolu mam dobry zespół (w szkole jest mobbing, w przedszkolu zespół jest wspaniały) i odbiorcy (maluszki) są fajni. Nikt nie przedłuży mi umowy w przedszkolu po wzieciu L4 od psychiatry. A nie można wziąć L4 tylko na szkołę.
(...)
Nie, nie mogę tak po prostu "odejść z tej roboty", bo wcześniej nie pracowałam naście lat (a raczej pracowałam co jaki czas przez miesiac - potem szlochałam i mnie zwalniali). I teraz, jakbym rzuciła robotę, nikt mnie nie zatrudni.
(...)
Pytaliscie o lekarstwa. Ja się czuję dobrze, jak jestem w domu z rodzicami. Czuję się źle tylko w pracy, albo mając w perspektywie pójście do pracy. Nie ma lekarstw, ktore działają np. od 8:00 do 15:00, a potem przestają działać. Lekarstwa działają cały czas.. A ja ich caly czas nie potrzebuję.
(...)
Dlaczego nie mam męża? Bo mężczyźni chcą seksu. A ja chcę być córką. Takiej miłości pragnę. Opiekuńczej. Nie spotkałam człowieka, który chciałby być ze mną do końca życia, chciałby się mną zaopiekować i nie chciałby seksu. Całkiem niedawno dowiedziałam się też, że taki ślub jest w Kościele niemożliwy, jeśli kobieta nie chce seksu. Dla mnie to koszmar, że taki wymóg w Kościele jest. Że kobiete się zmusza do obnażania się i spółkowania, a jak ona tego nie chce, to odbiera się jej prawo do bycia w związku, bycia kochaną. Ale przełknęlam to. Na razie moi rodzice żyją. Nie wyobrażam sobie samotnosci. Męża mieć nie mogę, bo to by w moim przypadku oznaczało współżycie pod przymusem (wzięłabym ślub, to bym musiała to robić). Nie rozumiem więc w tym względzie Kościoła, ale jestem wierna Kościołowi bo dzięki niemu mam możliwość spotykać się z Jezusem w Komunii Świetej. To moja największa Miłość. Choć też przez tę wojnę tracę grunt pod nogami i czasem nie jestem już tak pewna Boga.
(...)
Pisałeś, że miłość Boga może być moją siłą w pracy. Ona jest moją siłą. W pracy też, ale głównie poza pracą. Poza pracą, jak mowiłam, czuję się dobrze; czuję się dobrze, będąc w domu z rodzicami. Czuję się w ogóle głęboko dobrze, modląc się w kościele. Ale jak się ode mnie czegoś wymaga (praca), niemal wszystko, co jest z Boga, ze mnie wyparowuje. Zaczynam mieć nawet żal do Boga, że mnie rzuca w wir w pracy, w samodzielność; gdy tymczasem ja potrzebuję tak bardzo opieki i czułości. I przez ten nie do końca świadomy żal tracę z Nim kontakt i staję się tym bardziej czułości pozbawiona. Dodatkowo przytłacza mnie w pracy obecność młodzieży, która odrzuca Boga, promuje satanizm i LGBT. W tej szkole nie ma Boga. Jest za to przytłaczające poczucie, że w obecnym pokoleniu nikt nie wierzy już w Boga. Nawet jak ide do pracy z poczuciem Boga w sercu, to konieczność podjęcia obowiązków z automatu unicestwia we mnie Boga. A środowisko ateistyczne do tego unicestwienia też się przyczynia. Jestem tam bardzo samotna.

Dodano po 21 minutach 52 sekundach:
sądzony pisze: 2022-04-09, 15:31
A nie lepiej spróbować zapanować nad szlochem?
Tak, robie to. Na tym właśnie polega udawanie silnej. Muszę udawać, jesli chcę brać pieniądze uczciwie.
Jest to straszne. Ale zawsze pocieszam się w pracy, patrząc na zegarek i licząc sobie, że za tyle i tyle czasu wrócę do domu i tam będę bezpieczna.
Ostatnio zmieniony 2022-04-09, 17:03 przez myśl, łącznie zmieniany 6 razy.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13759
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2019 times
Been thanked: 2196 times

Re: rozpacz, lęk (praca)

Post autor: sądzony » 2022-04-09, 17:25

myśl pisze: 2022-04-09, 16:35 Ja uzupełnię to o szczegóły na moim przykładzie:
Otóż w moim przypadku psychoterapia jest stopniowym pozbywaniem się nadziei, że ktoś mnie przytuli tak, jak się przytula małe dziecko. Psychoterapia jest uczeniem się życia bez tego. Psychoterapia jest stopniowym pogłębianiem świadomości, że nie jestem dzieckiem i nigdy już nim nie będę. Psychoterapia jest tym samym stopniowym zstępowaniem w odchłań rozpaczy, a następnie próbą zneutralizowania tej rozpaczy przez stopniowe godzenie się z tym, że tak już będzie zawsze.
To Twoja psychoterapia. Nie wypada mi się z Tobą nie zgodzić.
Wydaje mi się jednak, że Twój problem polega na zbyt kruchym, mało stabilnym, niepewnym, ukrywającym się ego. Terapia powinna rozpocząć się od jego wzmacniania, a więc na "dawaniu miłości zastępczej" (nauce miłości), na przytulaniu, a nie jak piszesz nauce życia bez tego.
myśl pisze: 2022-04-09, 16:35 Psychoterapia nie zadziała, jeśli ktoś nie chce takiej "zmiany".
1. Ale może spowodować zmianę chciejstwa, a wtedy zadziała.
2. Może zadziałać na płaszczyźnie nieświadomej i wtedy zadziała.
3. Może doprowadzić do działania wbrew własnej woli (ego) i zadziała.
myśl pisze: 2022-04-09, 16:35 L4 wziąć mogę, ale oprócz liceum jest jeszcze przedszkole. Chce dać sobie szanse, bo w przedszkolu mam dobry zespół (w szkole jest mobbing, w przedszkolu zespół jest wspaniały) i odbiorcy (maluszki) są fajni. Nikt nie przedłuży mi umowy w przedszkolu po wzieciu L4 od psychiatry. A nie można wziąć L4 tylko na szkołę.
Zgadza się. To Twoja decyzja.
myśl pisze: 2022-04-09, 16:35 Nie mogę sobie pozwolić na "rzucenie roboty", bo wcześniej nie pracowałam naście lat (a raczej pracowałam co jaki czas przez miesiac - potem szlochałam i mnie zwalniali). I teraz, jakbym "rzuciła robotę", nikt mnie nie zatrudni.
Rozumiem.
myśl pisze: 2022-04-09, 16:35 Ja się czuję dobrze, jak jestem w domu z rodzicami.
Czy to nie daje Ci do myślenia?
myśl pisze: 2022-04-09, 16:35 Czuję się źle tylko w pracy, albo mając w perspektywie pójście do pracy. Nie ma lekarstw, ktore działają np. od 8:00 do 15:00, a potem przestają działać. Lekarstwa działają cały czas.. A ja ich caly czas nie potrzebuję.
A jak czujesz się w innych sytuacjach społecznych?
W kościele, w urzędzie, w sklepie, na koncercie, w knajpie, w parku, na kursie gotowania?
myśl pisze: 2022-04-09, 16:35 Dlaczego nie mam męża? Bo mężczyźni chcą seksu. A ja chcę być córką. Takiej miłości pragnę. Opiekuńczej. Nie spotkałam człowieka, który chciałby być ze mną do końca życia, chciałby się mną zaopiekować i nie chciałby seksu. Całkiem niedawno dowiedziałam się też, że taki ślub jest w Kościele niemożliwy, jeśli kobieta nie chce seksu.
A co jest w seksie nie tak? Boisz się go? Czy uważasz, że to że facet chce iść z kobietą do łóżka stanowi o tym, że ma w nosie jej osobość? O co chodzi? Jesteś psychologiem czy nie uważasz, że to dość dziwne podejście?
myśl pisze: 2022-04-09, 16:35 Dla mnie to koszmar, że taki wymóg w Kościele jest. Że kobiete się zmusza do obnażania się i spółkowania, a jak ona tego nie chce, to odbiera się jej prawo do bycia w związku, bycia kochaną. Ale przełknęlam to.
Chyba niewłaściwie pojmujesz pewne kwestie. Albo ja pojmuje je niewlaściwie.
myśl pisze: 2022-04-09, 16:35 Na razie moi rodzice żyją. Nie wyobrażam sobie samotnosci. Męża mieć nie mogę, bo to by w moim przypadku oznaczało współżycie pod przymusem (wzięłabym ślub, to bym musiała to robić). Nie rozumiem więc w tym względzie Kościoła, ale jestem wierna Kościołowi bo dzięki niemu mam możliwość spotykać się z Jezusem w Komunii Świetej. To moja największa Miłość. Choć też przez tę wojnę tracę grunt pod nogami i czasem nie jestem już tak pewna Boga.
Myślałaś o zakonie? Po przepracowaniu problemów to byłoby jakieś wyjście.

myśl pisze: 2022-04-09, 16:35 Pisałeś, że miłość Boga może być moją siłą w pracy. Ona jest moją siłą. W pracy też, ale głównie poza pracą. Poza pracą, jak mowiłam, czuję się dobrze; czuję się dobrze, będąc w domu z rodzicami. Czuję się w ogóle głęboko dobrze, modląc się w kościele. Ale jak się ode mnie czegoś wymaga (praca), niemal wszystko, co jest z Boga, ze mnie wyparowuje.
Czy poniesienie odpowiedzialności poza pracą również Cię dezintegruje?
myśl pisze: 2022-04-09, 16:35 Zaczynam mieć nawet żal do Boga, że mnie rzuca w wir w pracy, w samodzielność; gdy tymczasem ja potrzebuję tak bardzo opieki i czułości. I przez ten nie do końca świadomy żal tracę z Nim kontakt i staję się tym bardziej czułości pozbawiona.
Wydaje mi się, że jesteś w jakiś sposób (wybacz) "niedojrzała". Zresztą każdy z nas po części jest. Powinnaś iść na psychoterapię.
myśl pisze: 2022-04-09, 16:35 Dodatkowo przytłacza mnie w pracy obecność młodzieży, która odrzuca Boga, promuje satanizm i LGBT. W tej szkole nie ma Boga.
Jest w Tobie.
myśl pisze: 2022-04-09, 16:35 Jest za to przytłaczające poczucie, że w obecnym pokoleniu nikt nie wierzy już w Boga. Nawet jak ide do pracy z poczuciem Boga w sercu, to konieczność podjęcia obowiązków z automatu unicestwia we mnie Boga. A środowisko ateistyczne do tego unicestwienia też się przyczynia. Jestem tam bardzo samotna.
Rozumiem. To trudne.

Dodano po 1 minucie 1 sekundzie:
myśl pisze: 2022-04-09, 16:57
sądzony pisze: 2022-04-09, 15:31 A nie lepiej spróbować zapanować nad szlochem?
Tak, robie to. Na tym właśnie polega udawanie silnej. Muszę udawać, jesli chcę brać pieniądze uczciwie.
Jest to straszne. Ale zawsze pocieszam się w pracy, patrząc na zegarek i licząc sobie, że za tyle i tyle czasu wrócę do domu i tam będę bezpieczna.
Nie na siłę. Nie sika się pod wiatr. To wymaga przepracowania.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

myśl
Bywalec
Bywalec
Posty: 78
Rejestracja: 22 lis 2021
Has thanked: 3 times
Been thanked: 13 times

Re: rozpacz, lęk (praca)

Post autor: myśl » 2022-04-09, 19:18

sądzony pisze: 2022-04-09, 17:26 Wydaje mi się jednak, że Twój problem polega na zbyt kruchym, mało stabilnym, niepewnym, ukrywającym się ego. Terapia powinna rozpocząć się od jego wzmacniania, a więc na "dawaniu miłości zastępczej" (nauce miłości), na przytulaniu, a nie jak piszesz nauce życia bez tego.
Nie zgodziłabym się na takie instrumentalne przytulanie, którego celem nie byłaby miłość tylko urabianie gruntu pod zmienienie mnie.

Dodano po 3 minutach 25 sekundach:
sądzony pisze: 2022-04-09, 17:26 A jak czujesz się w innych sytuacjach społecznych?
W kościele, w urzędzie, w sklepie, na koncercie, w knajpie, w parku, na kursie gotowania?
Również dobrze. Urzędów np. nie lubię, bo jest tam "zimne", "twarde", "nieczułe" podejscie do ludzi. Ale nie boję się chodzić do urzędu. Już prędzej boję się hałaśliwych miejskich ulic, gdzie indywidualizm człowieka ginie i każdy jest sam. Szczególnie kiedy np. na takiej ulicy nie mogę gdzieś trafić i nikt nie ma czasu pomóc. Czasem się wtedy poryczę - niestety nadal nikogo to nie obchodzi, co pogłębia stan przygnębienia. Zresztą nawet, jak wiem gdzie dojsc, zwykle czuje się na ulicy zagubiona, samotna. Jakby z innej planety. Wszak wiem, że nikt mnie tam na tej ulicy nie kocha, każdy ma swoje życie, więc pędzę co prędzej do domu, gdzie mnie kochają. Chyba, że idę ze znajomymi gdzieś do miasta do kawiarni. Wtedy nawet na miescie czuję się fajnie. Ale pandemia mi te spotkania towarzyskie zabrała. Z kolei w kościele w moich dotychczasowych wspólnotach akademickich i postakademickich czułam się zawsze cudownie. Szczegolnie w ostatniej czułam się kochana. Ale przyszla pandemia, spotkania ustały, a ludzie powychodzili za mąż i pożenili się. Zostałam znowu sama. :(
Podsumowując, nie lubie sytuacji odczłowieczających, hałaśliwych, szybkich oraz sytuacji, w ktorych człowiek zostaje sam.
sądzony pisze: 2022-04-09, 17:26 Czy poniesienie odpowiedzialności poza pracą również Cię dezintegruje?
Owszem, tak.
Ostatnio zmieniony 2022-04-09, 19:37 przez myśl, łącznie zmieniany 5 razy.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13759
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2019 times
Been thanked: 2196 times

Re: rozpacz, lęk (praca)

Post autor: sądzony » 2022-04-09, 19:23

myśl pisze: 2022-04-09, 19:18
sądzony pisze: 2022-04-09, 17:26 Wydaje mi się jednak, że Twój problem polega na zbyt kruchym, mało stabilnym, niepewnym, ukrywającym się ego. Terapia powinna rozpocząć się od jego wzmacniania, a więc na "dawaniu miłości zastępczej" (nauce miłości), na przytulaniu, a nie jak piszesz nauce życia bez tego.
Nie zgodziłabym się na takie instrumentalne przytulanie, którego celem nie byłaby miłość tylko urabianie gruntu na zmienienie mnie.
Po pierwsze "przytulanie" było metaforą. Nie chodzi o przytulanie fizyczne.
Ja nie wierzę w to, że właściwie prowadzona psychoterapia jest urabianiem.
Dla mnie bliższa jest (a przynajmniej powinna) możliwie prawdziwej miłości pomiędzy ludźmi.
Tak pojmuję pomoc psychoterapeutyczną.

Dodano po 5 minutach 12 sekundach:
myśl pisze: 2022-04-09, 19:22 ... więc pędzę co prędzej do domu, gdzie mnie kochają. ...
Bóg kocha Cię niezależnie od miejsca, w którym jesteś.
Myślisz o psychoterapii?
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

ODPOWIEDZ

Wróć do „Psychologia, filozofia, czyli jak żyć dojrzale”