Wyobraźmy sobie, że mówię: "mam psa".
Jeśli zależy mi na tym, aby przekonać innych, że mam psa, to muszę przedstawić im dowody.
Mogę nie wierzyć (nie być przekonanym) w to, że masz psa, twierdząc, że przedstawione dowody są niewystarczające.
Mogę twierdzić, że nie masz psa. Wtedy powinienem udowodnić, że faktycznie go nie posiadasz.
Mi wydaje się, że nie. Mogę wierzyć w to, że masz psa, mogę nie wierzyć, że masz psa. Mogę wierzyć, że nie masz psa.Wiara i niewiara to dokładnie to samo.
Dokładnie tak.Odnośnie drugiego. Przekonanie, że Bóg jest lub że Go nie ma ma się całkowicie nijak do stanu faktycznego. To jeno stan świadomości.
Mam nadzieję, że troszkę wyjaśniłem.
Ciągnąc dalej. Ja umiejscawiałbym się w tej trzeciej kategorii, czyli "jestem przekonany, że Boga nie ma". To moje subiektywne przekonanie odnosi się oczywiście do wizji konkretnego Boga w mojej głowie (gdzie sama wizja może być inna od Twojej i dlatego jestem przekonany o tym, że taki Bóg nie istnieje). Jako, że chodzi tu o subiektywne przekonanie, to wiele "dowodów" będzie dość miękkich i pewnie dla konkretnych innych definicji Boga zejdę do pozycji "nie wierzę, że istnieje" i będę czekał na dowody potwierdzające istnienie tego konkretnego Boga.
@Abstract
Ok, może faktycznie te przyczyny istnieją, jednak nie są znane dla tych zjawisk kwantowych. I może faktycznie wszechświat miał jakąś przyczynę.
@Marek_Piotrowski
Ogórek jest dowodem na nieistnienie Boga. Wszędzie widzimy dowodny na jego nieistnienie. Ma to taką samą wartość, jak to, o czym piszesz.Ja, moja Żona, drzewo za oknem, Słońce, chmury, ziemia pod stopami, trawa, kot wylegujący się obok mojego komputera, facet przechodzący przed moim domem, ptak nad nim przelatujący. To tylko takie widoczne w tej chwili.
Zegarek ma swojego projektanta, stąd wiemy, że istnieje jego twórca. Kamień go nie ma, stąd wiemy, że jego twórca nie istnieje.