Mam zresztą wrażenie, że całość wywiadu (https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/rp_w-obronie-kotow ) ma raczej właśnie taką wymowę - słowa, które zacytowałeś poprzedzone są uwagą " Im bardziej człowiek staje się niezdolny do miłości, tym bardziej wpada w paradygmat zła."
Myślę, że to raczej nie jest opętanie w sensie ścisłym. Opętanie w sensie ścisłym wiąże się - i musi się wiązać - z działaniem osobowego zła.sądzony pisze: ↑2023-01-17, 07:31Dla mnie osobiście nie jest dziwne. Choć nie przyjmuję tego jako "prawdy niezłomnej", bo raczej jestem otwarty i bywa, że podważam samego siebie, to wpisuje się to w moje pojęcie "opętania", które buduje się we mnie od wielu lat.Marek_Piotrowski pisze: ↑2023-01-16, 23:50 Budowanie więzi jest ważne, ale takie postawienie sprawy jest dziwne (chyba, że cytat wyrwany z kontekstu). Tak mówi, jakby osobowego zła nie było.
Choć oczywiście opętanie nie następuje ni stąd ni zowąd.
Jesli wykluczymy szatana z tej układanki, to mieszamy pojęcie opętania z pojęciem trwania w grzechu, albo wręcz z jakimś niedomaganiem socjo-emocjonalnym.
Opętuje szatan - nic innego. A szatan to zło osobowe:
Katechizm: 2851 Zło, o którym mówi ta prośba [J 17,15 przyp. M.P], nie jest jakąś abstrakcją, lecz oznacza osobę, Szatana,Złego, anioła, który sprzeciwił się Bogu. "Diabeł" (dia-bolos) jest tym, który "przeciwstawia się" zamysłowi Boga i Jego "dziełu zbawienia" wypełnionemu w Chrystusie.
Ks. Grzywocz - przynajmniej w tym fragmencie wywiadu - trochę pomieszał dyskusję na temat sposobu opętania z definicją samego opętania. Sam wywiad jest bardzo dobry i co do sposobów opętania trudno się nie zgodzić z ks.Grzywoczem.Oczywiście nie wykluczam opętania rozumianego w sposób, jak nazwał to Grzywocz, "patologiczny", ale nawet jeżeli takie występuje są to bardzo sporadyczne przypadki.
Natomiast w ogóle opętanie to bardzo sporadyczne przypadki. Znałem kiedyś (świeć Panie nad Jego duszą) egzorcystę w naszej diecezji. Po kilku latach posługi, po przyjęciu setek osób, zwierzył mi się, że w tym czasie miał (o ile dobrze pamiętam) dwa przypadki opętania.
Reszta to dręczenia: obsesje i opresje szatańskie.
Ważne jest, byśmy nie rozciągali tego pojęcia poza jego znaczenie: opętanie to opętanie, kłopoty socjo- czy psychologiczne to kłopoty socjo/psychologiczne, obsesja czy opresja szatańska to obsesja/opresja.
Owszem, te problemy mogą występować razem, mogą też być wzajemnie swoją przyczyną. Ale nie są tym samym.
Jeśli zaczniemy nazywać problemy w kontaktach "opętaniem" to redukujemy wiarę to psychologii.
Owszem. Ale co to zmienia?Co do osobowego zła.
Osobową Miłością jest Bóg i działa albo poprzez innych albo poprzez nas. Czyż zły nie działa podobnie?
BTW: Bóg działa również bezpośrednio. Szatan też.
Nie.Czyż czasem "owładnięty" Duchem Świętym nie razi "opętaniem"?
Raz w życiu rozmawiałem z osobą opętaną. Zapewniam Cię, nie do pomylenia.
Nie mylmy potocznego znaczenia słowa "opętanie" ze znaczeniem religijnym. Choć opętanie może implikować ową "nieumiejętność miłowania", jednak nie jest tym samym.Rozumiem, że masz na myśli tradycję egzorcyzmu?
Tak jak już pisałem, wydaje mi się, że opętani jesteśmy "nieumiejętnością miłowania". Tak działa zły. Cichutko, podstępnie, powolutku, przebiegle.
Jeśli nie będziemy się trzymali znaczenia słów, wkrótce nie będziemy w stanie się porozumieć.