Rozumiem, że nie ma u Ciebie jakiejś "fugi" oddzielające osobowości. Czy to nie jest nietypowe?WEA pisze: ↑2022-05-22, 09:30 Osobowości było w sumie 5. Nie wydaje mi się, żeby każda radziła sobie w relacjach lepiej od poprzedniej.
Integracja to jeszcze bardziej skomplikowany temat, bo przez większą część życia w pewnym sensie i tak miała ona miejsce. Przez myśl, że nikt mnie nie zrozumie i nie zaakceptuje, siłą rzeczy mówiłam "ja", a nie "ona". Przywiązywałam się do rzeczy, które im były bliskie, a mi niekoniecznie. Ale mimo wszystko towarzyszyło mi poczucie, że jest to jakiś "obcy element". Mój mąż był tak naprawdę pierwszą osobą, która pomogła mi zrozumieć że mam prawo do własnej, odrębnej tożsamości.
Mówiłaś "ja" na "ona". Rozumiem, że "ona" była "poprzedniczką"?
Nie umniejszam twojej chorobie. Szanuję Cię, ale chyba każdy ma w sobie jakiś "obcy element". W sensie coś z czym nie do końca się identyfikuje.
Oczywiście, że masz prawo do odrębnej tożsamości. Czy rozumiesz ją jako "ja obecne" czy "zdezintegrowane ja", którego "obecne ja" jest częścią?
Czy obecnie czujesz się chora, w remisji czy gdzieś pomiędzy?
Jak wyobrażasz sobie siebie jako "zdrową osobę", na tyle na ile to możliwe? Do czego miała by dążyć terapia Twojego zaburzenia?
W ogóle to przepraszam za te pytania. Interesuje mnie osobowość człowieka. Jeżeli za dużo pytam lub nie masz ochoty odpowiadać, a może jeżeli jestem zbyt ciekawski lub pytam o rzeczy zbyt osobiste. Nie odpowiadaj. A najlepiej napisz, bym nie pytał o takie rzeczy.
Pozdrawiam