Dość dobrze poznałem przykład nieco podobny. Nie dotyczący 70leatków, ale 40latków. Powód nieważny (choć wg mnie całkowicie subiektywny ze strony kobiety). Ale całkowicie przestali współżyć. Zrezygnowali z wszelkich czułości (aby nie prowokować się). I przetrwali parę dziesiątek lat. W zgodzie i niezgodzie. Ale razem. Dodam jeszcze, że mieli (może jeszcze mają) argument, czyli dzieci.
Seks a zagrożenie życia żony w ciąży
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Seks a zagrożenie życia żony w ciąży
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- CiekawaXO
- Złoty mówca
- Posty: 6378
- Rejestracja: 12 mar 2023
- Has thanked: 887 times
- Been thanked: 724 times
Re: Seks a zagrożenie życia żony w ciąży
No ale jaki to jest argument. Jednych to scali, drugich oddali. Każdy przypadek jest indywidualny. Oni tam podjęli decyzję wspólnie bo TAK CHCIELI. Inni mogą TAK nie chcieć, i używać tej prezerwatywy czy innej antykoncepcji. Rozeznawanie indywidualne. Za tym jestem.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15056
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4239 times
- Been thanked: 2968 times
- Kontakt:
Re: Seks a zagrożenie życia żony w ciąży
Tylko , że tutaj jedna ze stron nie chciała, a do tanga trzeba dwojgaAndej pisze: ↑2023-05-28, 11:03Dość dobrze poznałem przykład nieco podobny. Nie dotyczący 70leatków, ale 40latków. Powód nieważny (choć wg mnie całkowicie subiektywny ze strony kobiety). Ale całkowicie przestali współżyć. Zrezygnowali z wszelkich czułości (aby nie prowokować się). I przetrwali parę dziesiątek lat. W zgodzie i niezgodzie. Ale razem. Dodam jeszcze, że mieli (może jeszcze mają) argument, czyli dzieci.
natomiast w omawianym przykładzie w wątku oboje małżonków chce współżyć ...
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Seks a zagrożenie życia żony w ciąży
Co wcale nie sprawia, że sprawa staje się łatwiejsza, czy trudniejsza.
Po prostu, jakiś stan rzeczy wymusza na jednym lub dwojgu jakąś postawę. Zgody lub buntu. Walki lub ofiary. Przemocy lub kapitulacji. Miłości małżeńskiej lub miłości własnej.
Po prostu, jakiś stan rzeczy wymusza na jednym lub dwojgu jakąś postawę. Zgody lub buntu. Walki lub ofiary. Przemocy lub kapitulacji. Miłości małżeńskiej lub miłości własnej.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15056
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4239 times
- Been thanked: 2968 times
- Kontakt:
Re: Seks a zagrożenie życia żony w ciąży
Ale ja właśnie o braku miłości małżeńskiej w akcie małżeńskim
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Seks a zagrożenie życia żony w ciąży
Miłość małżeńska czasem wymaga rezygnacji z seksu.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Seks a zagrożenie życia żony w ciąży
Czytam ten wątek z dużym zdumieniem, choć może nie powinno mnie to dziwić... Czy prawo jest dla człowieka, czy człowiek dla prawa? Nauczanie Kościoła o antykoncepcji ma chronić małżeństwo przed egoizmem seksualnym oraz brakiem otwarcia na życie i to bardzo pięknie. Ale są sytuacje wyjątkowe, a taką niewątpliwie jest choroba jednej ze stron. A współżycie seksualne jak naucza Kościół, ma funkcję również wyrażania miłości. To taki tępy rygoryzm, nie rozpatrywać każdej sytuacji indywidualnie...
Z Ewangelii Łukasza i Mateusza nasuwają mi się takie cytaty:
46 On odparł: «I wam, uczonym w Prawie, biada! Bo wkładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie.
23 Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku8, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać. 24 Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda!
Z Ewangelii Łukasza i Mateusza nasuwają mi się takie cytaty:
46 On odparł: «I wam, uczonym w Prawie, biada! Bo wkładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie.
23 Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku8, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać. 24 Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda!
Ostatnio zmieniony 2023-05-28, 13:11 przez Morkej, łącznie zmieniany 1 raz.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Seks a zagrożenie życia żony w ciąży
Masz rację. Nie wolno rygorystycznie przymuszać do współżycia. To prawo, a nie bezwzględny obowiązek. Tym bardziej, gdy miałoby to być ze szkoda dla drugiej osoby.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- CiekawaXO
- Złoty mówca
- Posty: 6378
- Rejestracja: 12 mar 2023
- Has thanked: 887 times
- Been thanked: 724 times
Re: Seks a zagrożenie życia żony w ciąży
Czasem. Ale lepiej tego unikać.
Dodano po 1 minucie 47 sekundach:
Tu raczej chodziło o to, że dwie osoby chcą to robić, i jesli mają możliwość-nie rezygnować.
Jak nie ma to nie ma.
Wszystko rozpatrywać indywidualnie, a nawet zostawić sumieniu.
-
- Elitarny komentator
- Posty: 3495
- Rejestracja: 21 cze 2021
- Has thanked: 159 times
- Been thanked: 368 times
Re: Seks a zagrożenie życia żony w ciąży
Jeżeli seks miały doprowadzić do śmierci byłby zły byłby realizacja wbrew pozorom wlasnej miłości samego siebie.
- Abstract
- Zasłużony komentator
- Posty: 2565
- Rejestracja: 27 cze 2021
- Has thanked: 159 times
- Been thanked: 413 times
Re: Seks a zagrożenie życia żony w ciąży
Tu nie jest problemem seks a nakaz jak się ma odbywać. Odwracanie kota ogonem. Nawet jak nasienie może zabić ma być w pochwie, mimo że nikt tego nie jest w stanie obronić, tylko krąży.
Natomiast zabijać bliźniego np na wojnie już możemy pod pewnymi warunkami. @pom swoim precedensem daje do myślenia.
Natomiast zabijać bliźniego np na wojnie już możemy pod pewnymi warunkami. @pom swoim precedensem daje do myślenia.
Ostatnio zmieniony 2023-05-28, 16:55 przez Abstract, łącznie zmieniany 2 razy.
Bóg nie adoptował nas po innym bogu.
- CiekawaXO
- Złoty mówca
- Posty: 6378
- Rejestracja: 12 mar 2023
- Has thanked: 887 times
- Been thanked: 724 times
Re: Seks a zagrożenie życia żony w ciąży
Nie no, trzymajmy się wątku. Mówimy o: seks w zagrożeniu życia a antykoncepcja, a nie: seks bez zabezpieczeń w zagrożeniu życia.Gzresznik Upadający pisze: ↑2023-05-28, 15:23 Jeżeli seks miały doprowadzić do śmierci byłby zły byłby realizacja wbrew pozorom wlasnej miłości samego siebie.
Dodano po 1 minucie 6 sekundach:
Jakim precedensem?Abstract pisze: ↑2023-05-28, 16:47 Tu nie jest problemem seks a nakaz jak się ma odbywać. Odwracanie kota ogonem. Nawet jak nasienie może zabić ma być w pochwie, mimo że nikt tego nie jest w stanie obronić, tylko krąży.
Natomiast zabijać bliźniego np na wojnie już możemy pod pewnymi warunkami. @pom swoim precedensem daje do myślenia.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19235
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2647 times
- Been thanked: 4665 times
- Kontakt:
Re: Seks a zagrożenie życia żony w ciąży
Krótko mówiąc, wszedłeś na forum, żebyśmy potwierdzili to, co i tak chcesz zrobić - ale wolałeś podzielić się odpowiedzialnością.Antoni79 pisze: ↑2023-05-26, 14:06 Wygrzebałem to forum, ponieważ żona zaczęła rozważać antykoncepcję pewną-nie przytoczę jaką. Chciałem ją odwieść, przekonać, wzruszyć sumienie. Jako katoliczka nie wyrażała żadnych wątpliwości, czy rozterek. Ja je miałem i próbowałem na nią wpłynąć. To forum rozwiało moje wątpliwości. Ta wyższość lepszych nad gorszymi, to osądzanie, ten kodeks wykroczeń co jak i kiedy i jaka kara, ten kodeks karny, to lanie wody, ta nowomowa ubierająca totalne bzdury w jakieś niby uczone wywody. Ludzie tu piszący i pouczający nie mają rodzin, żon, albo one dawno już uciekły. To są ludzie (...) [Zaprzestań takich obraźliwych wypowiedzi - mF] Nasze życie jest w naszych rękach i w rękach lekarzy. Zapewniam Cię, że oni tak ochoczo na Bożą wolę nie poddadzą się i jak Bóg zacznie ich do siebie zapaleniem płuc wzywać, czy zapaleniem wyrostka to pierwsi do lekarza pobiegną.
Denerwujesz się, ponieważ nie wypełniliśmy przeznaczonej nam przez Ciebie roli.
Oddał za nasze życie doczesne, czy wieczne?
Jest wręcz przeciwnie - tyle, że są pewne zasady moralne.Faktycznie nauka katolicka przypomina kodeks: kary, zapisy, podpunkty, nagrody.
Jeśli idzie o doszczegółowienie - to żądają tego sami wierni, którzy szukają wsparcia dla swojego sumienia. Przypomnijcie sobie pytania młodzieży na temat seksu, gdzie jest granica itd.
Kiedy właśnie świat chrześcijański polega na tym, że poddajemy swoją wolę woli Boga. WIęc chyba trochę się zagubiłaś w tych stwierdzeniach.Ja żyję w świecie chrześcijańskim a nie muzułmańskim, nie chcę aby ktoś podejmował decyzję o moim życiu poza mną samą, w imię wiary.
Jak w Radio Erewań: nie w KKK, nie w przypadku gdy druga osoba "używa" i rzecz nie dotyczy zgodyChyba nawet jest zapis w KKK, że jak jedna strona używa antykoncepcji, to druga nie zaciąga grzechu zgadzając się na nią, ale muszę to sobie przypomnieć.
Owszem. Dla pogłębienia więzi małżeńskiej drogą przyjemności. I co to wnosi do naszej dyskusji?
Tak, jesli używa się darów Bożych niezgodnie z wolą Bożą, to rzeczywiście przynoszą patologie i problemy.Tylko że więcej z tym problemów i patologii niż to wszystko jest warte.
Wiadomo. Jest grzechem.Jasne że jeśli małżonek jest sparaliżowany, to już trudno, po ptakach. Może być ew. małżeńska masturbacja, ale nie wiadomo czy w tym przypadku nie jest grzechem.
Żadnej. Nauka rodem z manipulatorskiego filmu "Przełamując fale".Kiedyś poznałam taką katoliczkę, należała do Odnowy, miała dar prorokowania i serio znałam ją z 5 lat, i w jej przypadku mogę powiedzieć: widać było jak kocha ludzi i Boga, i nawróciła wiele wiele osób.
I kiedyś mówiła, że jak nie może ktoś współżyć, to małżonek uświęca drugiego, jeśli np. uprawia seks oralny... Ile w tym prawdy źe tak można, nie wiem.
[To, z czym się w Twojej wypowiedzi zgadzam, pomijam]
Bardzo wygodne, ale tak nie jest. Bo elementem wiary jest wiara w Kościół Powszechny. Mówisz o tym co niedzielę w Credo.Ciekawa wypowiedź o antykoncepcji:
"Ks. dr Grzegorz Strzelczyk przekonuje, że Polacy nie odrzucają wartości chrześcijańskich; inaczej, oni ich po prostu w ogóle nie rozumieją. W jego ocenie wierni nie zdają sobie dziś niekiedy sprawy, o co chodzi w wielu naukach Kościoła, tymczasem dzisiejsza kultura jest nastawiona na celowość. ,,A po co mi to?'' - pyta już uczeń w szkole, stąd nie wystarcza, gdy Kościół pewnych rzeczy zakazuje a inne nakazuje, trzeba dokładnie tłumaczyć, dlaczego. Kapłan mówi też o problemie w relacjach księży ze świeckimi, bo często - jak sądzi - seminarzyści są kompletnie niedojrzałymi chłopakami; seminaria tymczasem nie są w stanie przeprowadzić ich do dorosłości, bo zostały stworzone w innych czasach, gdy ludzie dojrzewali szybciej. O tym wszystkim ks. Strzelczyk mówił w rozmowie z Michałem Lewandowskim z portalu Deon.pl.
,,Problem moim zdaniem polega na tym, że żyjemy w kulturze, która co najmniej od czasu, kiedy rozpoczęło się to, co nazywamy "ponowoczesnością", ma od prawa do lewa alergię na autorytety instytucjonalne. W związku z tym wybuchają paroksyzmy polegające na dekonstrukcji kolejnego autorytetu. Moim zdaniem kilka czynników złożyło się w jednym czasie i doszliśmy do punktu, w którym, akurat w naszym kraju, następuje dekonstrukcja autorytetu hierarchii kościelnej'' - powiedział ks. Skrzeczyl.
,,My nie odrzucamy wartości. Odrzucamy autorytet, który nam mówi, jak mamy żyć'' - dodał.
,,Przydałyby się badania, z których wynikałoby, jaki odsetek tych, którzy nie akceptują nauczania Kościoła, rozumie to nauczanie. Więcej, rozumie uzasadnienie i w związku z tym je odrzuca. Tutaj jest zasadnicza różnica. Można odrzucać zakaz, w którym widzi się jedynie puste "nie, bo nie".Ale można też odrzucać zakaz świadomie, rozumiejąc jego uzasadnienie'' - stwierdził kapłan.
Jak zaznaczył, w przypadku na przykład antykoncepcji czy aborcji ks. Strzelczyk nie stosowałby pojęcia ,,odrzucenie wartości'', bo to zakłada, że ,,ja uznałem coś za wartość i mimo to została ona przeze mnie odrzucona''.
Jego zdaniem problem jest w wyjaśnianiu prawd wiary.
,,Nam to "cieknie" wszystko od strony wyjaśniania ludziom tego, dlaczego Kościół ma takie a nie inne podejście do tych spraw. Oni często nie znajdują przekonywującego uzasadnienia. Żyjemy w świecie, w którym domaganie się wyjaśnienia jest czymś normalnym: wyjaśnienie powinno iść przed wymaganiem. Jeżeli doświadczeniem wielu nauczycieli w szkole są pytania dzieci na zasadzie "a po co mi to?", to widzimy, że sprawa jest głęboko zakorzeniona w kulturze. Jeżeli ludzie nie wybrali Jezusa, tylko urodzili się katolikami, to dochodzą w pewnym momencie do ściany, gdzie jeśli nie zdeklarują się jasno, że chcą być uczniami Jezusa, to moim zdaniem nie ma szans, żeby wybrali samą katolicką etykę seksualną. Bez Jezusa pozostają nam tylko słabo zrozumiałe, ale trudne wymagania, które wielu chętnie strząśnie'' - powiedział."
Kapłan mówił też o różnicach między świeckimi a księżmi
,,Nas najbardziej różni to, że mamy inną codzienność. Jak kleryk ląduje w seminarium, to zostaje wyłączony z normalnych trosk jego rówieśników. Oni wtedy walczą o byt. Muszą utrzymać się na studiach, wychodzą z domu, przechodzą na samodzielność, muszą ogarnąć mnóstwo rzeczy: mieszkanie znaleźć, żonę znaleźć, męża znaleźć. Niektórzy zdążą spłodzić potomka. A te chłopaki siedzą w zamkniętej strukturze, mają wszystko podstawione pod nos, nie mają tego doświadczenia rozruchu i jeszcze im się pakuje do głowy, że są wyjątkowi. Po czym wychodzą na ambonę, mają dwadzieścia pięć lat, przekonanie, że wiedzą, jak ludzie powinni żyć. A z dołu, spod ambony widać, tony mleka pod nosem'' - powiedział ks. Strzelczyk.
,,Od dłuższego czasu mam przekonanie, że główny problem obecnego kształtu seminarium polega na tym, że pewna struktura, która była wymyślana wieki temu, kiedy próg dojrzałości był osiągany przed wejściem do seminarium przestała się sprawdzać. Zakładaliśmy wtedy, że przychodzi do nas ukształtowany, stabilny facet, któremu trzeba tylko dodać to, co konieczne do wypełnienia pewnej konkretnej posługi. Ten model w momencie, kiedy do seminarium przychodzą ludzie na znacznie wcześniejszym etapie rozwoju, kompletnie się nie sprawdza'' - ocenił.
,,On utrwala niedojrzałość, zamiast prowadzić do dojrzałości. To jest zasadnicza trudność. Nagle się okazało, że największym problemem w formacji seminaryjnej jest formacja ludzka'' - dodał kapłan.
,, Naszym największym zadaniem jest teraz to, żeby doprowadzić tego chłopa do dojrzałości. To stawia pytania, w tym jedno najważniejsze o to, czy nie powinniśmy bardzo radykalnie przebudować modelu kształcenia seminaryjnego'' - zauważył."
Żródło: Deon
Hmmm. Czyli już jestem trochę bliżej wyjaśnienia : JEśli dobrze rozumiem, odrzucenie jakiejś nauki Kościoła, w tym przypadku antykoncepcji, i znowu źle napisane: nie odrzucenie, a nie stosowanie tej nauki w praktyce, jeśli się jej nie rozumie, nie jest odrzuceniem Jezusa. Odrzucenie jest wtedy, kiedy, jak napisął, wiesz że to jest dobre, a to odrzucasz. No logiczne. I wtedy może być to grzechem ciężkim, w innym wypadku-niekoniecznie.
Owszem, ale tylko wtedy, gdy rozumieć postulat "nie ufania w ciemno" tak, ze będąc chrześcijaninem starasz się doczytać, douczyć i zrozumieć, czemu Kościół ogłasza taką a nie inną naukę. Na pewno nie tak, ze "póki nie rozumiem, nie stosuję".A co z zaufaniem Kościołowi w takim razie, w ciemno? Bez zrozumienia? Wydaje mi się że ufanie czemukolwiek w ciemno, to nie będzie dobre ani dla Kościoła, ani dla wiary.
Być może, ale dlatego że współżyjemy. Różnica pomiędzy ryzykiem przy zastosowaniu NPR i zastosowaniu antykoncepcji praktycznie nie istnieje (więcej - w przypadku np. prezerwatyw jest znacznie większa niż przy NPR).Dezerter pisze: ↑2023-05-26, 21:07Ok czyli mamy od kilku do 10% szans na uśmiercenie żonyMarek_Piotrowski pisze: ↑2023-05-25, 22:48Praktycznie taka, jak antykoncepcji. Oczywiście, jeśli nie zatrzymujemy się na metodach archaicznych.
Nie "przezerwatywa" lecz wielkość i świętość aktu małżeńskiego.zadałem pytanie na , które nie odpowiedziałeś czy podejmujesz ryzyko
czy mając 35 lat kończycie pożycie małżeńskie?
Stosowanie NPR z dodatkowym zabezpieczeniem dało by prawie 100% pewności i normalne życie, współzycie i rodzinę
ale
prezerwatywa ważniejsza moralnie i religijnie
Nie ma takiego precedensu. I takiego przykazania zresztą też.
Ano właśnie. Zanim się zaczniecie buntować, wniknijcie w tę naukę, a nie krzyczcie o "przedkładaniu prezerwatywy nad życie".Dezerter pisze: ↑2023-05-26, 22:00 nam tą wypowiedź Ks StrzelczykaJeżeli ludzie nie wybrali Jezusa, tylko urodzili się katolikami, to dochodzą w pewnym momencie do ściany, gdzie jeśli nie zdeklarują się jasno, że chcą być uczniami Jezusa, to moim zdaniem nie ma szans, żeby wybrali samą katolicką etykę seksualną. Bez Jezusa pozostają nam tylko słabo zrozumiałe, ale trudne wymagania, które wielu chętnie strząśnie'' - powiedział.
Z całym szacunkiem, mówimy o godziwości aktu w małżeństwie, a nie o ważności prezerwatywy. Raczej należałoby powiedzieć, że to lobbujący tu za prezerwatywą (która zresztą jest mniej skuteczna - i to wielokrotnie - od NPR) stawiają ją na piedestał.
Tak jak napisał Andej:
Andej pisze: ↑2023-05-26, 22:05 Kult prezerwatywy? Czy chuci?
Nie rozumiem podejścia. Jak też określania ryzyka? Ciąża ma zabić? I dlatego profilaktycznie decydować się na grzech ciężki?
Każdy dokonuje wyboru we własnym sumieniu. Jeśli seks ważniejszy od Boga, to prezerwatywa już nie przeszkadza.
Jak jest hierarchia wartości? Dopóki w Kościół oficjalnie głosi, że antykoncepcja jest odrzucaniem Boga, to należy odrzucać antykoncepcje. Dura lex, sed lex.
Ale wyznam, że jestem ambiwalentny. Z jednej strony też nie zgadzam się z pewnymi naukami głoszonymi przez Kościół, niektórych nie rozumiem, to jednak w życiu uważam wszystkie nauki Kościoła za obowiązujące. Mogę się werbalnie sprzeciwiać, ale nie zwalnia mnie to z ich przestrzegania. Czynię tak, bo cenię autorytet Kościoła. Choć jednocześnie mam świadomość, że Kościół to ludzie. A ludzie moga się mylić. Ale dopóki obowiązują jakieś zasady, obowiązują bez indywidualnych odstępstw.
Jak widać u kogo? Bo sumienie mamy obowiązek kształtować - także na podstawie nauki Kościoła. Źle ukształtowane sumienie zrodziło już niejednego rewolucyjnego mordercę.
Na takiej zasadzie to i seks przedmałżeński i zdrada małżeńska są OK, bo "6 mld ludzi nie wierzy w chrześcijańskiego Boga".Poczucie winy wówczas powinno płynąć z klarownego wyjaśnienia nieświadomości dwojga ludzi że czynią źle, bez powiązania z wiarą, gdy 6 mld ludzi nie wierzy w chrześcijańskiego Boga, a o to tutaj bardzo trudno.
Jeśli jest za każdą cenę, nawet zagrożenia życia i - co więcej - zagrożenie grzechem, to nazwa jest słuszna.
, to jednak w życiu uważam wszystkie nauki Kościoła za obowiązujące.
Ja też napisałem o tym wyraźnie!
nie przeszkadza mi to jednak o nich dyskutować, zgodnie z katolicką zasadą podawaną przez Magisterium Kościoła, że wszystko co nie dotyczy Prawd Objawionych i zostało ustanowione przez ludzi Kościoła
to
przez ludzi Kościoła może być zmienione
Podasz źródło?A nie jakiś celibatariusz, który np u schyłku pierwszego tysiąclecia powszechnie zabraniali małżonką współżyjącym w małżeństwie przyjmowania Komunii jako nieczystym i niegodnym
To też było powszechne i oficjalne nauczanie ludzi Kościoła
Kompletne nieporozumienie.Na to, że doktryna o antykoncepcji sytuuje się na poziomie nauczania autentycznego, wskazuje fakt, że nie jest ona głoszona przez Magisterium Ecclesiae w sposób nieomylny.
Nauczanie moralne Kościołą wynika z Nauki WIary, a nie jest nią. Nie znam (może się mylę, jeśli tak, przytoczcie) nauczania nieomylnego (a więc dogmatu) na temat wykłądni moralności. Po prostu dogmaty są dogmatami wiary, a więc treści objawienia.
Dodam, ze Tygodnik Powszechny nie jest pismem katolickim (choć nieprawnie stosuje taki podtytuł). I to już od kilkunastu lat, od kiedy wycofano z niego asystenta kościelnego.
Szukanie pretekstów do zlekceważenia nauczania Kościołą w tym względzie w tym, że nie jest to nauka dogmatyczna to zwykłe kluczenie.
Otóż to.Gzresznik Upadający pisze: ↑2023-05-27, 14:24 Tygodnik Powazechny...He he..Moze jeszcze Wyborczą..
Sprawa jest dość prosta. Nauczanie Kościoła jest proste. B wynika z A. Użycie pewnych środków jest oznaczone jako ciężki grzech , wymagający sakramentu pojednania.Napisne jest dlaczego co i jak. Kndekwencje sprzeciwiania sie sa tez dosyć proste.Szukanie odrebnch tlumaczen dla innej podstawy to szukanie usprawiedliwienia dla grzechu , czyli w konsekwencjiczyn tak samo ciezki kategoria jak sam czyn...
Dodam, że kwestionowanie tego nauczania w sposób kategoryczny i wprowadzanie opinii, ze skoro to nie dogmat, to właściwie nie trzeba stosować itd też jest grzechem.
CO ma piernik do wiatraka? To ma być uzasadnienie dla relatywizmu moralnego?
Tak, i nie jest to na pewno probolem któy można pominąć mówiąc "przecież współżycie nie jest konieczne". Nie jest, ale jest bardzo ważne.
Nie. To że przypadek jest indywidualny nie oznacza, że małżonkowie mogą sobie robić jak chcą.Oni tam podjęli decyzję wspólnie bo TAK CHCIELI. Inni mogą TAK nie chcieć, i używać tej prezerwatywy czy innej antykoncepcji. Rozeznawanie indywidualne. Za tym jestem.
PODSUMOWUJĄC:
- Antykoncepcja w 99% takich wypadków nie jest rozwiązaniem, a w każdym razie jest rozwiązaniem gorszym niż NPR.
- Istnieją prawdopodobnie konkretne casusy w których, pozostając złem, nie jest jednak grzechem przynajmniej jednej ze stron. Tylko takie przypadki podlegają decyzji na forum, wymagają głębokiego rozeznania. I nie tylko samych małżonków, ponieważ "nikt nie jest sędzią we własnej sprawie" i małżonkowie nie są w obiektywni.
- Pytanie o to, czy większym zagrożeniem dla więzi małżeńskiej nie jest brak współżycia niż współżycie z użyciem antykoncepcji (oczywiście tej "zapobiegającej" - część metod - hormonalne czy np. spirala ma działanie poronne, główne lub poboczne) jest pytaniem zasadnym i myślę, ze Kościół stanie przed koniecznością zmierzenia się z nim. Dotyczy to nie tylko sytuacji zdrowotnych, ale i np. marynarzy, którzy raz na kilka miesięcy są w domu przez 2 tygodnie. Mówiłem o tym na Sesji Apologetycznej w 2021 roku, podając też procent osób stosujących się do norm w sprawie antykoncepcji
- Niestety, dyskusja powyższa pokazuje bardzo płytkie podejście do tego problemu, brak zrozumienia powodów tego nauczania, a także dość powierzchowne podejście, sprowadzające się do tego, że jak jest jakaś trudna norma, to wypowiadający mają ją za restrykcję.[/quote]