Pogo

[sądzony]

To ja polecam 2 pozycje:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/89576/c ... sychiatrzy
https://tantis.pl/psychologia-i-szamani ... jwQAvD_BwE

Oczywiście z dystansem. Co do pozycji nr 2 z bardzo dużym dystansem.

[Hildegarda]

To ja polecam 2 pozycje:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/89576/c ... sychiatrzy
https://tantis.pl/psychologia-i-szamani ... jwQAvD_BwE

Oczywiście z dystansem. Co do pozycji nr 2 z bardzo dużym dystansem.

Dzięki, a w skrócie to co mówią książki?
Przyznam się, że ogólnie mało czytam, bo mi się za bardzo "musk" męczy przy czytaniu
zdecydowanie wolę słuchać jakieś wykłady czy coś w tym stylu

Na grupach biblijnych gadałam z antropologiem, który jest wykładowcą na studiach, ale też dużo jeździ po świecie i jest przewodnikiem wycieczek, sporo czasu spędził w takich miejscach jak np. Jakucja, gdzie są szamani, poznawał tamtejsze zwyczaje i praktyki, nawet napisał książkę o szamaniźmie. O tu znalazłam: http://www.scriptorium.net.pl/?sekcja=a ... tor&id=129

Jaki on mi "dym" robił o to, że wierzę w te demony i opętania, ileż to musiał mi tłuc do głowy, że nie ma żadnych demonów, strasznie go to wkurzało, no ale nie pomogło, dalej wierzę w opętania . A jak mu powiedziałam, że słucham Roberta Tekielego (tego od zagrożeń duchowych), to dopiero była jazda, bo się okazało, że nie lubi gościa i nawet artykuł o nim zrobił: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,870 ... ie.duchowe

[sądzony]

Dięki, a w skrócie to co mówią książki?

W zasadzie to nie pamiętam. Czytałem je jakiś spory czas temu. Z tego co pamiętam pierwsza traktowała o podobieństwach w tym na czym polega psychoterapia, a szamanizm. Jakby nie patrzeć medycyna wywodzi się z szamanizmu i ma z nim nadal wiele wspólnego. Gdzieś czytałem, że około 80% leków działa jako placebo.

Druga książka jest dość "niuejdżowa" (o ile rozumiem to pojęcie, bo nigdy w nie nie wnikałem). Polecił mi je pewien "szaman" po tym jak przesiedziałem z nim 3 godziny nad "O naśladowaniu Chrystusa". Książka jest mniej naukowa, a bardziej "odjechana".

A ja to czytać nie znoszę. Nie lubię procesu czytania. Męczy mnie.
Jednakże wiedza zawarta w książkach (w przeciwieństwie do wszechistniejących informacji) jest dla mnie swego rodzaju "pokarmem".

[Hildegarda]

A ja to czytać nie znoszę. Nie lubię procesu czytania. Męczy mnie.
Jednakże wiedza zawarta w książkach (w przeciwieństwie do wszechistniejących informacji) jest dla mnie swego rodzaju "pokarmem".

ja nie jestem w stanie się do tego zmusić, temu tak chętnie piszę na różnych forach, bo korzystam z wiedzy tych, którzy czytają dużo książek

[sądzony]

ja nie jestem w stanie się do tego zmusić, temu tak chętnie piszę na różnych forach, bo korzystam z wiedzy tych, którzy czytają dużo książek

Nie sądzę, że czytam dużo. Mam takie okresy gdy czytam sporo i do tego wiele pozycji jednocześnie (obecnie 6 bo przygotowuję się do remontu i reszta już spakowana w piwnicy), a następnie potrafię nie czytać parę miesięcy i pozwolić by "muzk" to przepracował. W sumie wydaje mi się, że jest to 10-15 pozycji rocznie. Moja siostra np. czyta rocznie około 60 książek.

[AdamS.]

Kiedyś rozmawiałam z księdzem egzorcystą, który był misjonarzem w Afryce i mówił, że tam opętania występują na dużą skalę

Generalnie wprawianie się w trans jest świadomym wchodzeniem w sferę podświadomości (czy też, jak niektórzy to ujmują: nieświadomości). Wtedy może wychodzić z człowieka wszystko co ukryte, ale też sami otwieramy w ten sposób na oścież drzwi przed światem ducha - jeśli więc nie jest to poprzedzone świadomym ukierunkowaniem na Ducha Świętego, mogą zapewne wleźć w człowieka różne paskudztwa. Tylko obecność samego Boga jest tutaj skutecznym "parasolem" przed siłami demonicznymi.

[sądzony]

Generalnie wprawianie się w trans jest świadomym wchodzeniem w sferę podświadomości (czy też, jak niektórzy to ujmują: nieświadomości). Wtedy może wychodzić z człowieka wszystko co ukryte, ale też sami otwieramy w ten sposób na oścież drzwi przed światem ducha - jeśli więc nie jest to poprzedzone świadomym ukierunkowaniem na Ducha Świętego, mogą zapewne wleźć w człowieka różne paskudztwa. Tylko obecność samego Boga jest tutaj skutecznym "parasolem" przed siłami demonicznymi.

Zgadzam się. Uważam jednak, że wiele narzędzi psychoterapeutycznych opartych jest na luzowaniu kontroli świadomości, by dotrzeć do tego co ukryte w celu skontaktowania się np. z traumą. Jest to konieczne do wyleczenia. Oczywiście nie jest to trans lecz inne zbliżone mechanizmy. Jeżeli więc ma to na celu poprawę stanu człowieka i przepracowania przyczyn problemu, a dalej rozwój psychologiczny, duchowi i nierzadko fizyczny i jest prowadzone pod kontrolą fachowca uważam to za pozytywne.

[AdamS.]

Uważam jednak, że wiele narzędzi psychoterapeutycznych opartych jest na luzowaniu kontroli świadomości, by dotrzeć do tego co ukryte w celu skontaktowania się np. z traumą. Jest to konieczne do wyleczenia. Oczywiście nie jest to trans lecz inne zbliżone mechanizmy. Jeżeli więc ma to na celu poprawę stanu człowieka i przepracowania przyczyn problemu, a dalej rozwój psychologiczny, duchowi i nierzadko fizyczny i jest prowadzone pod kontrolą fachowca uważam to za pozytywne.

Zakładając, że mamy do czynienia z odpowiedzialnym terapeutą, takie praktyki być może nie wyrządzą nam szkody, jednak osobiście trzymałbym się z dala od hipnozy, bo to jednak majstrowanie na żywym "organizmie" w najgłębszych pokładach naszej duszy. Nie wiemy, co w takich sytuacjach może zostać w nas "zasiane".

[Dezerter]

A jest w ogóle ktoś w stanie w ten sposób "tańczyć " na trzeźwo i bez narkotyków?

Ja i to wielokrotnie "
A raz na Festiwalu muzyki chrześcijańskiej w Toruniu tańczyłem z zakonnicą i dwoma braciszkami franciszkanami "brązowymi"
na scenie do tego pogo poderwał nas zespół chrześćijański śpiewający teksty Biblijne - Tymoteusz

To oczywiście żaden grzech - skąd ten pomysł w ogóle, przecież tańcem wielbi się Boga


Dodano po 13 minutach 30 sekundach:

(...)

Życie bez "transu" jest tańcem do muzyki disco polo ze śmierdzącą, depczącą nam po nogach ciotką na wiejskim weselu w remizie, w sierpniowym upale u kuzyna, który wyśmiewał cię przez całe dzieciństwo.

...a to to albo bardzo słabe intelektualnie i niegodne sądzonego jakiego znam ,
albo jakieś traumatyczne wspomnienie

[Andy72]

Zycie bez transu? A co to jest ten trans?

[Andej]

Zycie bez transu? A co to jest ten trans?

Trans, wg mnie, to rodzaj autohipnozy. Gdy rozum przestaje działać. Może być trans pijacki, gdy człowiek pragnie tylko dalej pić, niezależnie od ceny, jaka za to płaci (zwykle nie zdaje siebie sprawy z tej ceny).
Wydaje mi się, że w transie człowiek traci swoja osobowość, a może nawet człowieczeństwo. Bardziej upodabnia się do jakiegoś mechanizmu.

[Andy72]

Chyba nie o taki trans chodzilo Sądzonemu

[sądzony]

Zakładając, że mamy do czynienia z odpowiedzialnym terapeutą, takie praktyki być może nie wyrządzą nam szkody, jednak osobiście trzymałbym się z dala od hipnozy, bo to jednak majstrowanie na żywym "organizmie" w najgłębszych pokładach naszej duszy. Nie wiemy, co w takich sytuacjach może zostać w nas "zasiane".

Oczywiście. Zakładając, że mamy do czynienia z odpowiedzialnym terapeutą. Ja osobiście poddałbym się hipnozie gdybym np. spróbował wszystkiego w rzuceniu palenia i nie osiągnął skutku. Nie polecałbym tego jednak nikomu, kto ma nieznaczny kontakt ze swą nieświadomością lub chce to zrobić dla zabawy. Fakt, nie wiemy do końca co może zostać "zasiane" z pewnością nie jest to "metoda" dla wszystkich.

[Andej]

Chyba nie o taki trans chodzilo Sądzonemu

O cóż innego mogło chodzić? Przecież zna znaczenie tego słowa. Na wszelki wypadek przytoczę to, co w słowniku:
1. «stan podobny do niepełnego snu, charakteryzujący się obniżoną świadomością»
2. «stan braku kontaktu z otoczeniem, połączony z zatraceniem się w jakiejś czynności»

[sądzony]

Chyba nie o taki trans chodzilo Sądzonemu

Trans – jeden z rodzajów odmiennych stanów świadomości.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Trans

Wydaje mi się, że bliska relacja z Bogiem jest swego rodzaju "odmiennym stanem świadomości". Mistyk jest jakby nieco "jedną nogą ducha" w Królestwie Bożym.