To sa wlasnie czasy komuny, ale gdy czlowiek z czlowiekiem gadal pi ludzku, to komuna praktycznie nie istniala.
To byl w pewnym sensie test charakterow.
Jak ktos byl cwaniaczkiem, to wiekszosc go unikala.
Ja mialem jedno takie dosc specyficzne zdarzenie, ze wracajac z urlopu wiozlem 2 flaszki z chrzcin siostrzenca, ale wiedzialem ze na biurze przepustek bede sprawdzany, wiec zostawilem je u dziewczyny ktora wtedy mialem w tej miejscowosci co jednostka.
kilku chlopakow wiedzialo gdzie ide wieczorem.
Gdy wrocilem, okazalo sie ze mnie juz szukali, bo jeden z tych ktorzy wiedzieli gdzie i po co poszedlem mial sluzbe podoficera dyzurnego kompanii i mimo ze byla to sobota, a oficer dyzurny nie chcial przeprowadzic rozliczenia kompanii, to ten zazyczyl sobie by je przeprowadzic, bo wiedzial ze mnie brakuje.
Wrocilem w sumie 15 min. po tym rozliczeniu, ale juz wszyscy wiedzieli ze mnie nie bylo.
Skutek byl taki ze ja zostalem ukarany szlifowaniem lastryka cegla posadzki w kiblu, tak by cegle zedrzec do grubosci dachowki. Oczywiscie w dosc krotkim czasie po prostu dano mi do reki cegle o grubosci dachowki bym mogl sie wykazac ze ciezko pracowalem za kare.
a ten ktory wydal, nawet byl na tyle bezczelny ze pil z nami, gdy nie szlifowalem lastryka .
Chlopaki jak sie dowiedzieli od oficera dyzurnego ze to on zarzadal rozliczenia choc oficer nie wymagal tego, to reszte sluzby mial przechlapane i w koncu zlozyl podanie o przeniesienie do innej jednostki.
W sumie choc byly to dosc ciezkie czasy milo wspominam sluzbe wojskowa, bo bylo to ksztaltowanie i uwidacznianie charakterow.
Nie wiem czy bez tej sluzby wojskowej bylbym tym kim jestem.
Jeden z dowodcow pod ktorym sluzylem, jak kogos karal za samowolke, czyli wyjscie poza jednostke bez przepustki, mowil wprost i doslownie, "nie karam was za to ze byliscie na lewiznie, tylko za to ze daliscie sie zlapac.
Byl on snajperem, ktorego nie bylo na kompanii czasem i pol roku, a okazalo sie ze spedzal ten czas na akcjach w Afganistanie, a po przeniesieniu mnie do saperow probowal zwerbowac mnie do treningu na snajpera, w czym przeszkodzil mu moj nowy szef kompanii ktory sam bedac snajperem, wiedzial co sie swieci i przestawil przyrzady celownicze w mojej broni, tak bym na strzelaniu na ktore przyszedl specjalnie byly dowodca by naocznie sprawdzic moje mozliwosci, po prostu nie trafilem nawet do tarczy, choc wczesniej mialem wyniki 48-49 na 5 strzalow, z dobrym skupieniem pociskow na tarczy.
W sumie, to uwazam ze zlikwidowanie zasadniczej sluzby wojskowej przyczynia sie do demoralizacji kolejnych pokolen. Nie maja nic co utrzymywalo by ich w jakichs ryzach i ksztaltowalo kontakty miedzyludzkie.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.