No to się w sumie zgadzamy.recki pisze: ↑2023-06-04, 11:04Dokładnie, dzień świstaka. Ten temat jest tu mielony przez 27 stron tak, iż ciągle kręcimy się w kółko. Objawy które podaje Martyna, są dojść jednoznaczne: nie chce tego robić, nie umie przestać, ksiądz ją obraża, poniża. To jest chora sytuacja. Szukanie drogi wyjścia w postaci "aktywności z chłopakiem" żeby ominąć zakaz masturbacji, traktuję w kategorii gorzkiego żartu z bezsilności znalezienia się w tej sytuacji.
Jak już pisałem wielokrotnie, pomóc jej może kompetentny ksiądz z wiedzą i kompetentny psycholog z wiedzą. Jeśli nic nie zmieni w swoim działaniu, to się nic nie zmieni i będzie się bujać z masturbacją przez kolejne lata.
Jak zauważysz, piszę warunkowo: jeśli, jeśli, jeśli, może, może, może - nie stawiam bezwarunkowej diagnozy przez internet. Pokazuję jakie są możliwości, jak można do tego podchodzić, co zrobić - nie znam dokładnych intencji serca Martyny, nie znam jej etapu rozwoju duchowego. W tym celu uważam, że powinna znaleźć dla siebie stałego kompetentnego spowiednika, który jej pomoże, jak również psychologa. Ten który ją wyzywa i denerwuje się na nią, jej nie pomaga. Masturbacja nie jest zawsze ciężkim grzechem, nie wymaga zawsze każdorazowej spowiedzi - piszą o tym kompetentni księża, nie ja, mówi o tym katechizm - a takie rozstrzygnięcia można dokonać wyłącznie ze stałym spowiednikiem. O to pytała Martyna, więc dostała informację i źródło.
Tylko pytanie: gdzie ją ksiądz wyzywa i poniża?
Że denerwuje się na nią... To coś złego?
Ja też się na nią denerwuję, ale nie na to, że grzeszy i że coś tam, tylko na to, że z samego jej pisania wynika: chcę to zmienić, ale nie chcę. Paradoks. Nie wiemy na co zdenerwował się ksiądz konkretnie, ale podstawił ją pod ścianą W KOŃCU, za co brawa. Może się ruszy w którymkolwiek kierunku.
Tymczasem słyszę: zmień księdza.
Mi tez kiedyś ksiądz powiedział: albo chcesz coś zmienić, albo daj sobie spokój. Albo albo. Byłąm zbulwersowana przez chwilę, no bo jak: po to jest grzeszenie żeby grzeszyć, jesteśmy ludźmi. Ale jednak miał rację, bo ja nie podjęłam decyzji: nie robię tego i tego, tylko a może to, a może tamto, ale jeszcze nie tak od razu.