Czekolada jako pretekst do moralnego relatywizmu?
- Nenderen
- Biegły forumowicz
- Posty: 1590
- Rejestracja: 30 maja 2022
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 1038 times
- Been thanked: 271 times
Czekolada jako pretekst do moralnego relatywizmu?
Zależy mi na zdolności do pozyskiwania odpustów więc wystrzegam się nawet najmniejszego grzechu lekkiego. Oczywiście istnieje jeszcze ważniejszy powód: wierność Bogu jako cel sam w sobie.
Czy jedząc raz na jakiś czas od razu całą czekoladę popełniam duchową niedoskonałość? Czy robiąc tak systematycznie, co najmniej raz co tydzień z czekoladową tabliczką mającą 45 gram cukru na 100 gram masy narażam się na skoki cukru grożące cukrzycą? Poradniki zdrowotne które czytałem zalecają jedzenie czekolady "na raty" i trzymanie jej reszty w lodówce. Czy działając inaczej popełniam grzech przeciwko zdrowiu będącemu darem Ducha Świętego?
Czy jedząc raz na jakiś czas od razu całą czekoladę popełniam duchową niedoskonałość? Czy robiąc tak systematycznie, co najmniej raz co tydzień z czekoladową tabliczką mającą 45 gram cukru na 100 gram masy narażam się na skoki cukru grożące cukrzycą? Poradniki zdrowotne które czytałem zalecają jedzenie czekolady "na raty" i trzymanie jej reszty w lodówce. Czy działając inaczej popełniam grzech przeciwko zdrowiu będącemu darem Ducha Świętego?
Ostatnio zmieniony 2022-07-30, 15:20 przez Nenderen, łącznie zmieniany 1 raz.
Gdyby ludzie poznali wartość Eucharystii, kierowanie ruchem przy wejściach do kościołów musiałoby stać się obowiązkiem służb publicznych. (Św. Teresa od Jezusa)
- miłośniczka Faustyny
- Mistrz komentowania
- Posty: 4451
- Rejestracja: 26 sie 2018
- Lokalizacja: Ulica Sezamkowa
- Has thanked: 1081 times
- Been thanked: 1150 times
Re: Czekolada jako pretekst do moralnego relatywizmu?
Istotna rzecz, to jak się czujesz po tej ilości czekolady. Jeśli ogarnia Cię np nagła senność, to prawdopodobnie cukru było zbyt wiele. Jeśli po krótkim czasie robi Ci się słabo, nie możesz myśleć, to możliwe, że nastąpił nagły wzrost cukru we krwi, a w konsekwencji- nagły spadek. Dobrze jest po prostu obserwować swój organizm, bo to może być kwestia indywidualna.
Odkąd umiłowałam Boga całą istotą swoją, całą mocą swego serca, od tej chwili ustąpiła bojaźń, i chociażby mi nie wiem już jak mówiono o Jego sprawiedliwości, to nie lękam się Go wcale, bo poznałam Go dobrze: Bóg jest Miłość a Duch Jego- jest spokój"
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Czekolada jako pretekst do moralnego relatywizmu?
Czy nie przesadzasz? Czy przesadzanie nie powinno być domena ogrodnika?
Masz wątpliwości, to idź do gastrologa lub dietetyka. Niech ocenią, czy szkodzisz sobie. Dopiero wtedy zastanów się na oceną.
Masz wątpliwości, to idź do gastrologa lub dietetyka. Niech ocenią, czy szkodzisz sobie. Dopiero wtedy zastanów się na oceną.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 14995
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4217 times
- Been thanked: 2957 times
- Kontakt:
Re: Czekolada jako pretekst do moralnego relatywizmu?
Cała tabliczka czekolady, to moim zdaniem gruba przesada, ale słyszałem o takich osobach, mi wystarczają cztery kostki.
Cukrzycy od tego się nie nabawiasz, ale zdrowe to to nie jest, chyba, że jesz gorzką.
Moim zdaniem grzechu nie popełniasz, ale warto ograniczać spożycie jako ćwiczenie w panowaniu ducha nad ciałem i woli nad łakomstwem
ja wierzę, że dasz radę
Cukrzycy od tego się nie nabawiasz, ale zdrowe to to nie jest, chyba, że jesz gorzką.
Moim zdaniem grzechu nie popełniasz, ale warto ograniczać spożycie jako ćwiczenie w panowaniu ducha nad ciałem i woli nad łakomstwem
ja wierzę, że dasz radę
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- Nenderen
- Biegły forumowicz
- Posty: 1590
- Rejestracja: 30 maja 2022
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 1038 times
- Been thanked: 271 times
Re: Czekolada jako pretekst do moralnego relatywizmu?
Dzięki dla Was za wartościowe komentarze. Każde z Was ma rację.
Gdyby ludzie poznali wartość Eucharystii, kierowanie ruchem przy wejściach do kościołów musiałoby stać się obowiązkiem służb publicznych. (Św. Teresa od Jezusa)
- Susanna
- Zasłużony komentator
- Posty: 2493
- Rejestracja: 30 maja 2021
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 1048 times
- Been thanked: 938 times
Re: Czekolada jako pretekst do moralnego relatywizmu?
Ja jem od jakiegoś czasu tylko gorzką (mleczna jest za slodka jak dla mnie).
Kilka kostek dziennie.
A może zrob sobie badanie krwi (glukoze)?
Kilka kostek dziennie.
A może zrob sobie badanie krwi (glukoze)?
"Jak łania pragnie
wody ze strumieni,
tak dusza moja pragnie
Ciebie, Boże!
Dusza moja pragnie Boga,
Boga żywego:
kiedyż więc przyjdę i ujrzę
oblicze Boże?"
Psalm 42.
wody ze strumieni,
tak dusza moja pragnie
Ciebie, Boże!
Dusza moja pragnie Boga,
Boga żywego:
kiedyż więc przyjdę i ujrzę
oblicze Boże?"
Psalm 42.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Czekolada jako pretekst do moralnego relatywizmu?
Jak już rozmowa zeszła na to, co i ile kto potrafi zjeść, to wyznam, że mogą spokojnie cała tabliczkę czekolady. Albo i dwie. Co prawda zdarza mi się to nie częściej niż trzy razy do roku, ale nie mam z tym żadnego problemu. Zwykle gorzką (bo smaczniejsza), ale mogę każdą. Nie widzę żadnych skutków ubocznych. Może dlatego, że rzadko mam okazję na cos słodkiego. A cukru używam jeno do wypieków. Też bardzo rzadko.
Zatem uzupełniając, znaczenie ma nie samo jedzenie czekolady, ani jednorazowe ilości, ale statystyka. Ile czegoś spożywa się w jakimś okresie, czy regularnie. Na przykład w ciągu miesiąca. Jeśli na każdy posiłek jedna tabliczka, to gruba przesada. Wydaje mi się, że także, gdy jedna dziennie.
Natomiast napadowe jedzenie może być sygnałem niedoboru czegoś, np. magnezu, potasu, żelaza, cynku, flawonoidów, miedzi, czy witamin A, E, B wzgl. kwasów omega-6. Zatem wracam do początku. Warto skonsultować z lekarzem.
Ale jeśli to jeno łakomstwo, to trzeba popracować.
Zatem uzupełniając, znaczenie ma nie samo jedzenie czekolady, ani jednorazowe ilości, ale statystyka. Ile czegoś spożywa się w jakimś okresie, czy regularnie. Na przykład w ciągu miesiąca. Jeśli na każdy posiłek jedna tabliczka, to gruba przesada. Wydaje mi się, że także, gdy jedna dziennie.
Natomiast napadowe jedzenie może być sygnałem niedoboru czegoś, np. magnezu, potasu, żelaza, cynku, flawonoidów, miedzi, czy witamin A, E, B wzgl. kwasów omega-6. Zatem wracam do początku. Warto skonsultować z lekarzem.
Ale jeśli to jeno łakomstwo, to trzeba popracować.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Nenderen
- Biegły forumowicz
- Posty: 1590
- Rejestracja: 30 maja 2022
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 1038 times
- Been thanked: 271 times
Re: Czekolada jako pretekst do moralnego relatywizmu?
Całą czekoladę jem raz na tydzień i nie czuję się po niej senny. Ale fakt, lepiej skonsultuję się z lekarzem.
Gdyby ludzie poznali wartość Eucharystii, kierowanie ruchem przy wejściach do kościołów musiałoby stać się obowiązkiem służb publicznych. (Św. Teresa od Jezusa)
- abi
- Mistrz komentowania
- Posty: 5400
- Rejestracja: 3 mar 2021
- Has thanked: 858 times
- Been thanked: 1412 times
Re: Czekolada jako pretekst do moralnego relatywizmu?
moim zdaniem wiecej niz pare kostek czekolady to grzech lakomstwa
chociaz tez mi sie zdarzylo pozrec cala tabliczke
chociaz tez mi sie zdarzylo pozrec cala tabliczke
ой чи пан, чи пропав, двічі не вмирати
- Jozek
- Złoty mówca
- Posty: 7337
- Rejestracja: 18 lut 2020
- Has thanked: 1181 times
- Been thanked: 708 times
Re: Czekolada jako pretekst do moralnego relatywizmu?
A kilogram michaszkow za jednym posiedzeniem?
Dodano po 23 minutach 55 sekundach:
Nie ma co przesadzac ani z jedeniem duzych ilosci czegokolwiek, ani wszystkiego wyliczac jak aptekarz.
Wszelkie proby jakichs radykalnych zmian spowoduje jedynie rozstrojenie organizmu.
I tak np. najczesciej jest u kobiet ktore kombinuja z niemal ciaglym odchudzaniem, a organizm wtedy reaguje tak, ze to czego go sie pozbawia, to stara sie jak najwiecej zmagazynowac. Skutek wiadomy, a cale odchudzanie daje odwrotny efekt.
Podobnie jest ze zbyt wytezonym wysilkiem fizycznym by w tydzien spalic to co sie nagromadzilo przez lata bezruchu.
Podobnie tez jest np. gdy ktos w domu od dziecinstwa byl zywiony wedlug tych nowomodnych diet, to jego organizm nie tylko nie zna wielu pokarmow, ale i nie jest zdolny do ich trawienia, akceptacji, przetwarzania, czy spalania, a wtedy beda problemy z kazdym nowym pokarmem.
Czlowiek ktorego zywiono bez tluszczowa dieta, szybko przytyje gdy tylko zacznie uzywac tluszcz, bo jego organizm nie bedzie w stanie go spalac, wiec go odlozy, bo nie moze go wydalic.
Stosowanie jakichs nowoczesnych diet i przesadne ograniczenia to proszenie sie o problemy zdrowotne.
Oczywiscie wiekszosc tego co napisalem dotyczy zdrowych ludzi, a nie chorych i takich ktorzy poprzez obzarstwo i lenistwo, doprowadzili do zlego stanu swojego organizmu.
Dodano po 23 minutach 55 sekundach:
Kazdy ma swoj wlasny i indywidualny organizm, ktory poprzez lata uksztaltowal swoj system trawienny i gospodarke energetyczna.
Nie ma co przesadzac ani z jedeniem duzych ilosci czegokolwiek, ani wszystkiego wyliczac jak aptekarz.
Wszelkie proby jakichs radykalnych zmian spowoduje jedynie rozstrojenie organizmu.
I tak np. najczesciej jest u kobiet ktore kombinuja z niemal ciaglym odchudzaniem, a organizm wtedy reaguje tak, ze to czego go sie pozbawia, to stara sie jak najwiecej zmagazynowac. Skutek wiadomy, a cale odchudzanie daje odwrotny efekt.
Podobnie jest ze zbyt wytezonym wysilkiem fizycznym by w tydzien spalic to co sie nagromadzilo przez lata bezruchu.
Podobnie tez jest np. gdy ktos w domu od dziecinstwa byl zywiony wedlug tych nowomodnych diet, to jego organizm nie tylko nie zna wielu pokarmow, ale i nie jest zdolny do ich trawienia, akceptacji, przetwarzania, czy spalania, a wtedy beda problemy z kazdym nowym pokarmem.
Czlowiek ktorego zywiono bez tluszczowa dieta, szybko przytyje gdy tylko zacznie uzywac tluszcz, bo jego organizm nie bedzie w stanie go spalac, wiec go odlozy, bo nie moze go wydalic.
Stosowanie jakichs nowoczesnych diet i przesadne ograniczenia to proszenie sie o problemy zdrowotne.
Oczywiscie wiekszosc tego co napisalem dotyczy zdrowych ludzi, a nie chorych i takich ktorzy poprzez obzarstwo i lenistwo, doprowadzili do zlego stanu swojego organizmu.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.
- abi
- Mistrz komentowania
- Posty: 5400
- Rejestracja: 3 mar 2021
- Has thanked: 858 times
- Been thanked: 1412 times
Re: Czekolada jako pretekst do moralnego relatywizmu?
ale to mnie pytasz? jozek wez sie odczep
ostatnio chodzisz po forum i wysmiewasz moje posty
Dodano po 57 sekundach:
ostatnio chodzisz po forum i wysmiewasz moje posty
Dodano po 57 sekundach:
ой чи пан, чи пропав, двічі не вмирати
- Nenderen
- Biegły forumowicz
- Posty: 1590
- Rejestracja: 30 maja 2022
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 1038 times
- Been thanked: 271 times
Re: Czekolada jako pretekst do moralnego relatywizmu?
Abi, może po prostu Józek chce Ci przynieść w darze woreczek pełen michaszków ewentualnie krówek lub czarnych lukrecjowych żelek z Haribo...
Gdyby ludzie poznali wartość Eucharystii, kierowanie ruchem przy wejściach do kościołów musiałoby stać się obowiązkiem służb publicznych. (Św. Teresa od Jezusa)
- abi
- Mistrz komentowania
- Posty: 5400
- Rejestracja: 3 mar 2021
- Has thanked: 858 times
- Been thanked: 1412 times
Re: Czekolada jako pretekst do moralnego relatywizmu?
raczej mi wypomina ze jestem tlusta
tak dorwac sie do slodyczy bez ograniczen to mialam z anyzkami jakby mnie co opetalo
tak dorwac sie do slodyczy bez ograniczen to mialam z anyzkami jakby mnie co opetalo
ой чи пан, чи пропав, двічі не вмирати
- Nenderen
- Biegły forumowicz
- Posty: 1590
- Rejestracja: 30 maja 2022
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 1038 times
- Been thanked: 271 times
Re: Czekolada jako pretekst do moralnego relatywizmu?
Abi, właśnie otworzyłaś w moim umyśle nową kategorię słodyczy. Chyba od lat nie miałem do czynienia z tym słowem.
Gdyby ludzie poznali wartość Eucharystii, kierowanie ruchem przy wejściach do kościołów musiałoby stać się obowiązkiem służb publicznych. (Św. Teresa od Jezusa)
- miłośniczka Faustyny
- Mistrz komentowania
- Posty: 4451
- Rejestracja: 26 sie 2018
- Lokalizacja: Ulica Sezamkowa
- Has thanked: 1081 times
- Been thanked: 1150 times
Re: Czekolada jako pretekst do moralnego relatywizmu?
Niekoniecznie. Może @Nenderen jesz nieregularnie, cukier ci spada i stąd ta chęć całej tabliczki?
Taki mój żałosny przykładzik z autopsji: Kiedyś, co jakiś czas, pomiędzy głodówkami, miałam napady objadania, prawdopodobnie mózg działał na zasadzie "jedz natychmiast, bo później długo nic nie będzie". Ciągnie wtedy właśnie do produktów, które dostarczają kalorii szybko. Jozek to całkiem dobrze opisał.
Oczywiście tabliczka czekolady nie jest żadnym objadaniem się, nie popadajmy w przesadę. Uważam, że to raczej nic złego. Jednak zastanawiająca jest przyczyna tego, że taka chęć występuje dość regularnie (co tydzień, tak zrozumiałam? ), może brakuje Ci składników odżywczych? Czekolada zawiera bardzo dużo magnezu, poza tym szybko dostarcza cukier i kalorie. Możemy tak sobie analizować, stawiać hipotezy w nieskończoność, a i tak nie dojść do przyczyny. Nenderen, raczej Ty sam najlepiej umiesz to stwierdzić, bo znasz różne czynniki dotyczące Twojego żywienia, funkcjonowania, samopoczucia. Zamiast koncentrowania się na tym, czy to grzech lekki, może lepiej przeanalizować, czego Ci brakuje, co skłania do tego. Możliwe, że wszystko ok, po prostu masz ochotę, ale możliwe też przyczyna jest jakoś powiązana z problemami zdrowotnymi.
Tak nawiasem mówiąc, słyszałam, że istnieje taka moda, aby dzieciom robić jeden dzień w tygodniu, w którym mogą jeść słodycze. Teoretycznie to ma być zdrowe. Ale skutkuje to często tym, że dzieci w tej jedyny dzień jedzą tego zbyt dużo i to naraża na wahania cukru. Poza tym, buduje się wtedy w ich umysłach takie poczucie, że te słodycze to coś szczegółnego, ważnego na co się wyczekuje i czym wręcz rekompensuje sobie różne emocje (wiadomo, nagły wzrost serotoniny itd). Pomysł jest absurdalny, bo dziecko zazwyczaj nie ma wyrobionego jeszcze świadomego podejścia do zdrowego odżywiania. Ma jedynie świadomość, że w większość dni mu się zakazuje, a w ten jeden może się objadać. Nie wiem po co coś takiego wymyślili, nadaje się w ten sposób tym produktom zbyt dużą wartość emocjonalną.
Odkąd umiłowałam Boga całą istotą swoją, całą mocą swego serca, od tej chwili ustąpiła bojaźń, i chociażby mi nie wiem już jak mówiono o Jego sprawiedliwości, to nie lękam się Go wcale, bo poznałam Go dobrze: Bóg jest Miłość a Duch Jego- jest spokój"