Dziś oczywiście, że tak.
90 lat temu - nie wiem.
Dziś oczywiście.
90 lat temu miałbym inną świadomość.
Dziś oczywiście, że tak.
Dziś oczywiście.
No ale co z tym argumentem o uczestniczeniu w marszach z których przekazem się nie zgadzamy " z miłości i szacunku"? Czy ten argument jednak jest zależny od stopnia świadomości? I w przypadku marszu hitlerowskiego jednak nie działa? Czyli w niektórych przypadkach ten argument nie działa a w niektórych działa a decyduje o tym twoja świadomość według TWOICH aktualnych poglądów, sympatii i antypatii?
Wybacz, ale to brednia. Taki wałęsizm. Nie chcem, ale muszem. Albo jestem za, a nawet przeciw.
Raczej nieświadomości, albo braku świadomości (powinienem użyć mocniejszych określeń). Tylko człowiek zapełnie nieświadomy skutków swojego postępowania może tak czynić.
Zdecydowanie, tak. To właśnie z sympatii do tych ideologii wymyśla się autoargument, który ma usprawiedliwić wspieranie zła. Że to dla człowieka się czyni. Dla człowieka propagującego fałszywą ideologię.
Chyba się nie rozumiemy, albo ja nie rozumiem Ciebie.
Nie wiem czy dobrze się rozumiemy, ale tak argument, tak jak sam grzech, moim zdaniem, zależny jest od stopnia świadomości.
Poniekąd. Wagę grzechu niejednokrotnie rozeznaje się na spowiedzi, która jest sakramentem intymnym.
Głównie świadomość.
Oczywiście, w byciu neomarksistą, czy w ogóle kontynuatorem jakiejś myśli filozoficznej, nie chodzi o to, żeby w całości się zgadzać z danym filozofem. Nie da się też wyznaczyć jakiś sztywnych ramek, za pomocą których stwierdzimy, że np. musisz się zgadzać w co najmniej 63% czy 82%, żeby się móc określać mianem następcy konkretnego myśliciela. Ja na pewno się o stworzenie takich ram nie pokuszę, bo jakkolwiek jakąś tam wiedzę o kulturze mam, to jednak tak właściwie to uważam, że jestem dopiero na początku drogi do stania się specjalistką w tej dziedzinie.krz30 pisze: ↑2022-08-19, 12:19Myślę, że częściowo jest to prawdziwe i uprawnione stwierdzenie. Chyba nie istnieje modelowy "neomarksista" spełniający w 100% założenia systemu. Są tylko mniej lub bardziej myślący w tym "duchu".Viridiana pisze: ↑2022-08-19, 10:20 Czy możemy kogoś nazwać neomarksistą tylko dlatego, że mówi o nierównościach społecznych? Hasło "Wolność, równość, braterstwo" powstało ok. 30 lat przed narodzinami Marksa. Równość wszystkich ludzi była obiektem zainteresowania już w czasach oświecenia. Nie wydaje mi się więc, żeby to było takie proste.
To jest logiczne. Chodziło mi o to, że mówienie o nierównościach społecznych nie jest nierozerwalnie związane z marksizmem, ergo to, że mamy dzisiaj się na ten temat rozmawia nie oznacza, że z automatu możemy mówić o współczesnej kulturze w kategoriach neomarksistowskich.
Pewnie być chciał, abym podała teraz jakieś jedno określenie, które nam idealnie opisze całokształt współczesnej kultury, ale ja takiego określenia nie mam. Co więcej, nie wiem nawet, czy jest możliwe, aby obecnie takie określenie istniało, bo obecnie zmiany następują szybciej, a takie bardzo ogólne nazwy chyba łatwiej będzie stworzyć historykom.
Czyli jest tak jak napisałem wcześniej tylko bez znaków zapytania:sądzony pisze: ↑2022-08-20, 09:15Chyba się nie rozumiemy, albo ja nie rozumiem Ciebie.
Gdy miałem 25 lat byłem u szczytu swej niewiary w Boga i niechęci do instytucji kościoła. Brat brał wtedy ślub kościelny. Poprosił mnie o bycie świadkiem. Pomimo totalnej nieidentyfikacji z religią przystąpiłem do spowiedzi i świadkowałem im podczas sakramentu. Był to wyraz mojej miłości do brata. Poświęciłem swoje poglądy na rzecz miłości do brata. Tak uważam.
Nie wiem czy dobrze się rozumiemy, ale tak argument, tak jak sam grzech, moim zdaniem, zależny jest od stopnia świadomości.
Poniekąd. Wagę grzechu niejednokrotnie rozeznaje się na spowiedzi, która jest sakramentem intymnym.
Głównie świadomość.
Nie chodziło mi co prawda o takie porównanie ale o ukazanie pewnej zasady. Równie dobrze mogłem podać marsz komunistów pod hasłem eksterminacji kułaków i klas posiadających albo marsz rasistów nawołujących do segregacji i bicia murzynów.
Dziś nie poszedłbym na taki marsz (o ile poszedłbym w ogóle).
O wszystkim co czynisz i myślisz "decyduje o tym twoja świadomość według TWOICH aktualnych poglądów, sympatii i antypatii" oraz podszeptów nieświadomości o ile decyzji nie rozeznajesz w kontekście bożej woli.
Ależ powinny i są. I chwała za to.
Jest np. taka: "Nie zabijaj". Putin zabija Ukrainców, a my kupujemy od niego propan-butan. Cóż za miłość.
Wydaje mi się, że pewne kwestie należy rozeznawać samemu. Nie każę chodzić na żadne demonstracje. Jestem chrześcijaninem, a w demonstracjach anty-LGBT dostrzegam bardzo wiele nienawiści i zła. Choć to chyba katolicy.
Dziś wiem do czego to wszystko doprowadziło, 90 lat temu, w Niemczech mógłbym wierzyć, że Hitlera zesłał nam, Niemcom Bóg.
A dlaczego marsze przeciwko złu jakie propaguje ideologia lgbt miały by być złe?
Coś chyba za szybko pisałaś, bo nie wyszło to do końca zrozumiale Ale przesłanka tego argumentu jest trochę słaba, bo nie sądzę, aby jakiekolwiek zjawisko było nierozerwalnie związane z jakąkolwiek teorią. W myśl tego, nie moglibyśmy mówić o niczym w żaden sposób.Viridiana pisze: ↑2022-08-20, 09:54 To jest logiczne. Chodziło mi o to, że mówienie o nierównościach społecznych nie jest nierozerwalnie związane z marksizmem, ergo to, że mamy dzisiaj się na ten temat rozmawia nie oznacza, że z automatu możemy mówić o współczesnej kulturze w kategoriach neomarksistowskich.
To oczywiste, że takie jedno określenie nie istnieje i nigdy nie zaistnieje (cała kultura? na całym świecie?). Chodziło mi o nazwanie części zjawisk, które opisał AdamS. i do których ja później dołożyłem parę przykładów.(...) Pewnie być chciał, abym podała teraz jakieś jedno określenie, które nam idealnie opisze całokształt współczesnej kultury, ale ja takiego określenia nie mam. Co więcej, nie wiem nawet, czy jest możliwe, aby obecnie takie określenie istniało, bo obecnie zmiany następują szybciej, a takie bardzo ogólne nazwy chyba łatwiej będzie stworzyć historykom.
Kuriozalne. Dostrzegać zło w sprzeciwianiu się złu. Ale nie dostrzegać zła, w propagowaniu zła.
To też kuriozalne. Takie rozumowanie, że jak zło i nienawiść, to chyba katolicy.
Po pierwsze nie napisałem, że są złe, a że jest tam sporo zła.
Każda ideologia jest zła (moim zdaniem), natomiast z marszami jest różnie. Nie chodzę więc nie wiem.
Patrz wyżej.
Dlaczego każda ideologia miałaby być zła?
Uważam, że "daje" ludziom pozorne "odpowiedzi" zwalniając ich z konieczności zadawania sobie pytań i myślenia, a tym samym służy swego rodzaju manipulacji.Albertus pisze: ↑2022-08-20, 18:43 Dlaczego każda ideologia miałaby być zła?
Niezależnie od tego jakie poglądy i cele prezentuje?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ideologia
Kilka lat temu, gdy oglądałem jeszcze czasem telewizję widziałem ziejących nienawiścią ludzi z krzyżami w dłoniach. Penie była to kwestia odpowiedniej stacji, bo na innej widziałem zło, agresję i nienawiść ze strony manifestantów LGBT. Jednakże zło jest po obu stronach.
Tak. Widzę zło w ideologii. W każdej.