Katolik wśród niewierzących
Katolik wśród niewierzących
Cześć,
Ostatnio zadzwonił do mnie znajomy z lat szkolnych, że jest w Polsce i że fajnie byłoby się spotkać i pogadać. Nie miałem z nim długo kontaktu, więc pomyślałem, że będzie to dobrą okazją, żeby pogadać i dowiedzieć się co u niego. Pochodzę z dobrego domu, ale w latach młodzieńczych dużo przebywałem w środowisku, które nie stroniło od alkoholu, narkotyków i innych przyjemności. Sam na szczęście nie dałem się wciągnąć w taki styl życia, raczej przyglądałem się temu z boku. Kolega, który się odezwał pochodził właśnie z tego środowiska. Po rozmowie okazało się, że nadal ma do czynienia z twardymi narkotykami, imprezuje, mieszka z dziewczyną, która według mnie nie jest dla niego odpowiednia. Jednakże nie czuć, że chce jakiejś pomocy wydaje się, że jest im razem z tą dziewczyną dobrze, egzystując w takiej formie. Oboje są ateistami. Słuchając tych wszystkich historii tylko się uśmiechałem nie wydając żadnej opinii na ten temat. Po całym spotkaniu ogarnął mnie jakiś taki smutek i stan w którym moje myśli wędrują pomiędzy poszanowaniem wolnej woli i prawa do prowadzenia życia jak się chce w szczególności gdy ktoś jest zdeklarowanym ateistą, a tym że słuchając takich historii człowiek czuje się w jakiś sposób źle, denerwuje się, chciałby tych ludzi w jakiś sposób zmienić, jest bardzo oceniający, momentami też nie chce mu się wśród nich przebywać, ponieważ mieszają w głowie i twierdzą, że niektóre postawy są ok. Jak powinniśmy się zachować? Katolicy mają czesto taką opinię, że są oceniający, wchodzą z butami w czyjeś życie, chcą wszystkich moralizować, mimo że sami nie są święci itp. Z drugiej strony prawdopodobnie z tym człowiekiem nie zobaczę się znowu przez najbliższy rok i kontaktu też mieć nie będę. Dopada mnie jednak coś takiego, że nic nie zrobiłem, nie zainterweniowałem, nie dałem żadnego świadectwa, a może powinienem.
Ostatnio zadzwonił do mnie znajomy z lat szkolnych, że jest w Polsce i że fajnie byłoby się spotkać i pogadać. Nie miałem z nim długo kontaktu, więc pomyślałem, że będzie to dobrą okazją, żeby pogadać i dowiedzieć się co u niego. Pochodzę z dobrego domu, ale w latach młodzieńczych dużo przebywałem w środowisku, które nie stroniło od alkoholu, narkotyków i innych przyjemności. Sam na szczęście nie dałem się wciągnąć w taki styl życia, raczej przyglądałem się temu z boku. Kolega, który się odezwał pochodził właśnie z tego środowiska. Po rozmowie okazało się, że nadal ma do czynienia z twardymi narkotykami, imprezuje, mieszka z dziewczyną, która według mnie nie jest dla niego odpowiednia. Jednakże nie czuć, że chce jakiejś pomocy wydaje się, że jest im razem z tą dziewczyną dobrze, egzystując w takiej formie. Oboje są ateistami. Słuchając tych wszystkich historii tylko się uśmiechałem nie wydając żadnej opinii na ten temat. Po całym spotkaniu ogarnął mnie jakiś taki smutek i stan w którym moje myśli wędrują pomiędzy poszanowaniem wolnej woli i prawa do prowadzenia życia jak się chce w szczególności gdy ktoś jest zdeklarowanym ateistą, a tym że słuchając takich historii człowiek czuje się w jakiś sposób źle, denerwuje się, chciałby tych ludzi w jakiś sposób zmienić, jest bardzo oceniający, momentami też nie chce mu się wśród nich przebywać, ponieważ mieszają w głowie i twierdzą, że niektóre postawy są ok. Jak powinniśmy się zachować? Katolicy mają czesto taką opinię, że są oceniający, wchodzą z butami w czyjeś życie, chcą wszystkich moralizować, mimo że sami nie są święci itp. Z drugiej strony prawdopodobnie z tym człowiekiem nie zobaczę się znowu przez najbliższy rok i kontaktu też mieć nie będę. Dopada mnie jednak coś takiego, że nic nie zrobiłem, nie zainterweniowałem, nie dałem żadnego świadectwa, a może powinienem.
-
- Elitarny komentator
- Posty: 3050
- Rejestracja: 16 sty 2022
- Has thanked: 318 times
- Been thanked: 466 times
Re: Katolik wśród niewierzących
Moim zdaniem nie kazde spotkanie musi byc gadaniem o wierze.
jezeli na sile zechcesz "ewangelizowac", najpewniej zostanie odebrane to jako typowa nachalna indoktrynacja ... czyli nic nie osiagniesz, a moze stracisz te nic przyjazni z ta osoba ...
Takie jest moje zdanie.
jezeli na sile zechcesz "ewangelizowac", najpewniej zostanie odebrane to jako typowa nachalna indoktrynacja ... czyli nic nie osiagniesz, a moze stracisz te nic przyjazni z ta osoba ...
Takie jest moje zdanie.
-
- Mistrz komentowania
- Posty: 5930
- Rejestracja: 12 mar 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 446 times
- Been thanked: 904 times
Re: Katolik wśród niewierzących
Myślę podobnie jak konserwa.
Nie musisz wcale rozmawiać na temat wiary i moralizować.Ale z drugiej strony jeśli to kolega zacznie te tematy to trzeba się dać świadectwo Prawdzie.
A to że ludzie nas źle oceniają tylko dlatego że dajemy świadectwo Prawdzie do trudno.
Nie musisz wcale rozmawiać na temat wiary i moralizować.Ale z drugiej strony jeśli to kolega zacznie te tematy to trzeba się dać świadectwo Prawdzie.
A to że ludzie nas źle oceniają tylko dlatego że dajemy świadectwo Prawdzie do trudno.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22634
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4213 times
Re: Katolik wśród niewierzących
Najpierw dygresja. Nicki. Czytam obrazowo, będą myliły mi się nicki Albertus i Albatros. Zupełnie inne osobowości się za nimi kryją, ale dla mojego wzroku i sposobu czytania, to problem. A nie raz odzywając się na jakiś temat rzucam okiem, kto jest autorem. Unikam tego chcąc reagować na temat, a nie na rozmówcę. Jednak czasem istotna rolę odgrywa dojrzałość piszącego. Zatem, jeśli kiedyś się pomylę, to z góry przepraszam.
-----------------------
Skrajne postawy, czyli akceptacja lub sprzeciwianie się uważam za niewłaściwe. Jak zaakcentować swoja postawę nie raniąc rozmówcy? Wydaje mi się, że dostosowując się do niego. Czyli, gdy on o sobie, to i Ty o sobie. On daje świadectwo wartości, które są dla niego ważne, a Ty wyznawanych przez Ciebie wartości. Jeśli on nie ocenia Ciebie, to i Ty powinieneś powstrzymać się od takich ocen. Może uda się w taki sposób pokierować rozmowę tak, aby to on zainicjował rozmowę na temat wartości, sensu życia itd.
Na przykład, gdy ktoś opowiada mi o wizycie w peep-show (przykład abstrakcyjny), to w odpowiedzi opowiadam, jak było na dniu skupienia.
Dobre rady przedmówców. Ale każdą, jak zawsze, trzeba dostosować do realiów. Życzę powodzenia. Oraz modlitw w intencji tego kolegi.
-----------------------
Postawiony problem, jest chyba nierozwiązywalny. Nie ma jednej recepty. Wydaje mi się, ze zasadą naczelną jest uważanie, aby nie wylać dziecka z kąpielą.
Skrajne postawy, czyli akceptacja lub sprzeciwianie się uważam za niewłaściwe. Jak zaakcentować swoja postawę nie raniąc rozmówcy? Wydaje mi się, że dostosowując się do niego. Czyli, gdy on o sobie, to i Ty o sobie. On daje świadectwo wartości, które są dla niego ważne, a Ty wyznawanych przez Ciebie wartości. Jeśli on nie ocenia Ciebie, to i Ty powinieneś powstrzymać się od takich ocen. Może uda się w taki sposób pokierować rozmowę tak, aby to on zainicjował rozmowę na temat wartości, sensu życia itd.
Na przykład, gdy ktoś opowiada mi o wizycie w peep-show (przykład abstrakcyjny), to w odpowiedzi opowiadam, jak było na dniu skupienia.
Z pewnością. Nie musi się też demonstrować swoje postawy. Ale ukrywać, też nie.
Sądzę, że istotnie, tak. Ale nie mam pewności, czy trzeba się powstrzymywać od wyrażania swoich odczuć. Zamiast krytyki czegoś, wyjawić, że coś się nie podoba, albo jest niezrozumiałe.
Ale jeśli rozmówca czyni coś w tym rodzaju, to tym samym daje Ci prawo do podobnego działania. Zdarza mi się, że zawracam się następującymi słowami: Skoro już zacząłeś rozmowę na ten temat, to mam zdanie odmienne. Pozwól, że je przedstawię.
W całej rozciągłości, tak. Trzeba dawać świadectwo.
Dodam jeno, że świadectwo należy dawać najpierw czynem, potem słowem. Trzeba je dawać niezależnie od tego, jak nas oceniają.
Dobre rady przedmówców. Ale każdą, jak zawsze, trzeba dostosować do realiów. Życzę powodzenia. Oraz modlitw w intencji tego kolegi.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Susanna
- Zasłużony komentator
- Posty: 2414
- Rejestracja: 30 maja 2021
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 1002 times
- Been thanked: 913 times
Re: Katolik wśród niewierzących
Też mam znajomą ateistkę. Dziennie modlę się o jej nawrócenie. Wszystko w rękach Boga
"Uschła winna latorośl
i zwiędło drzewo figowe,
drzewo granatowe i palma daktylowa, i jabłoń -
wszystkie drzewa polne uschły.
I zniknęła radość spośród synów ludzkich."
Ks. Joela
i zwiędło drzewo figowe,
drzewo granatowe i palma daktylowa, i jabłoń -
wszystkie drzewa polne uschły.
I zniknęła radość spośród synów ludzkich."
Ks. Joela
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 14805
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4115 times
- Been thanked: 2906 times
- Kontakt:
Re: Katolik wśród niewierzących
Oczywiście nic nie musisz
ale tak się sam zastanów
on powiedział, że jest ateistą, a ty z tego co zrozumiałem, nie powiedziałeś, że jesteś wierzący
a okazja była, bo wspomianaliście dawne grzeszne czasy, więc okazja była
wystarczyło rzucić
- wiesz ja się zmieniłem pod wpływem tego i tego uwierzyłem i stałem się katolikiem
ale tak się sam zastanów
on powiedział, że jest ateistą, a ty z tego co zrozumiałem, nie powiedziałeś, że jesteś wierzący
a okazja była, bo wspomianaliście dawne grzeszne czasy, więc okazja była
wystarczyło rzucić
- wiesz ja się zmieniłem pod wpływem tego i tego uwierzyłem i stałem się katolikiem
Ostatnio zmieniony 2022-08-28, 17:25 przez Dezerter, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- AdamS.
- Super gaduła
- Posty: 1389
- Rejestracja: 4 lis 2021
- Lokalizacja: Bieszczady
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 526 times
- Been thanked: 757 times
Re: Katolik wśród niewierzących
Nie trzeba zaczynać spotkania od cytató z Pisma czy Katechizmu KK, żeby dawać dobre świadectwo. Pierwszym krokiem jest to, o czym wspomniał Dezerter - jeśli ktoś deklaruje swój światopogląd, to czuję się zobowiązany przynajmniej wspomnieć o tym, co daje mi wiara w Jezusa - i w takim kontekście to nigdy nie będzie sztuczne. Po drugie świadectwo niekoniecznie musi być werbalne. Jeśli nie biorę udziału w wulgarnych rozmowach, obmawianiu, złorzeczeniu - za to afirmuję piękno stworzenia, prezentuję nadzieję przekraczającą optymizm, uznaję czystość i cierpliwość za nieodłączny warunek miłości - to czasem bywa świadectwo ważniejsze od cytowania świętych tekstów.
Re: Katolik wśród niewierzących
Możesz też nienachalnie wspomnieć czasem o swoich praktykach. Np:
On: jakie masz plany na niedzielę?
Ty: idę na mszę o ... a potem będę robić to i to
On: jaka książka ostatnio cię zaciekawiła?
Ty: [podajesz jakąś swoją ulubioną lekturę chrześcijańską, o ile taką masz]
Albo możesz nosić jakiś ciekawie wyglądający różaniec w formie bransoletki, a on może cię o to spyta
To tylko przykłady różnych takich drobiazgów, które mogą subtelnie zasygnalizować twój światopogląd i jeśli go to zainteresuje, to dopyta, pociągnie temat, a jeśli nie, to trudno. Ale takie drobne okazje możesz sobie stwarzać.
On: jakie masz plany na niedzielę?
Ty: idę na mszę o ... a potem będę robić to i to
On: jaka książka ostatnio cię zaciekawiła?
Ty: [podajesz jakąś swoją ulubioną lekturę chrześcijańską, o ile taką masz]
Albo możesz nosić jakiś ciekawie wyglądający różaniec w formie bransoletki, a on może cię o to spyta
To tylko przykłady różnych takich drobiazgów, które mogą subtelnie zasygnalizować twój światopogląd i jeśli go to zainteresuje, to dopyta, pociągnie temat, a jeśli nie, to trudno. Ale takie drobne okazje możesz sobie stwarzać.