Ile mówić o przeszłości
-
- Początkujący
- Posty: 42
- Rejestracja: 10 wrz 2022
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 5 times
- Been thanked: 7 times
Ile mówić o przeszłości
Hej!
Dręczy mnie jeden temat... Na razie teoretycznie, ale ciekawa jestem Waszego zdania...
Byłam w jednym związku, który trwał kilka miesięcy. Odeszłam m.in dlatego, bo chciałam uciec z równi pochyłej dotyczącej czystości (druga strona mnie w ogóle nie rozumiała). Nie doszło nigdy do współżycia, ale i tak pokalałam się mocno. Nawet głupio mi tu o tym pisać, ale w sumie tylko to co mam stricte między nogami skrzętnie ochroniłam - inne elementy ciała, w tym np. piersi, były przedmiotem zbyt śmiałych gestów. Dla mnie to nawet nie miało wtedy kontekstu erotycznego, bardziej jakaś czułość, bliskość, no ale wiadomo jak to wygląda z boku i z perspektywy czasu żałuje.
I teraz mój problem - gdybym kiedyś ponownie weszła w jakiś związek, ile i jak o tym mówić, przyznawać się? Jak ktoś współżył, to mówi że współżył i wszystko się w tym mieści... Ja mam opisywać dokładnie pieszczoty? Brzmi okropnie i może wpłynąć na wyobraźnię drugiej osoby i destrukcyjnie na związek. A takie ogólne opisanie jak wyżej wydaje mi się nie do końca oddawać istoty. Mam straszne natręctwa, obawę przed konsekwencją tych grzechów - że teraz nikt wartościowy, chcący zachowywać czystość w pełni (tak jak ja bym teraz chciała), po prostu tego nie zaakceptuje.
Druga sprawa... Mam bardzo wierzących znajomych, którzy by chyba we mnie zwątpili jakby widzieli co narobiłam... Zmieniliby o mnie totalnie zdanie... Czuje się wśród nich jak hipokrytka... Wiadomo, nie będę im opowiadać o intymnych sprawach, nie im się mam spowiadać, ale jakoś mi głupio i ciężko im spojrzeć w oczy chwilami...
Dręczy mnie jeden temat... Na razie teoretycznie, ale ciekawa jestem Waszego zdania...
Byłam w jednym związku, który trwał kilka miesięcy. Odeszłam m.in dlatego, bo chciałam uciec z równi pochyłej dotyczącej czystości (druga strona mnie w ogóle nie rozumiała). Nie doszło nigdy do współżycia, ale i tak pokalałam się mocno. Nawet głupio mi tu o tym pisać, ale w sumie tylko to co mam stricte między nogami skrzętnie ochroniłam - inne elementy ciała, w tym np. piersi, były przedmiotem zbyt śmiałych gestów. Dla mnie to nawet nie miało wtedy kontekstu erotycznego, bardziej jakaś czułość, bliskość, no ale wiadomo jak to wygląda z boku i z perspektywy czasu żałuje.
I teraz mój problem - gdybym kiedyś ponownie weszła w jakiś związek, ile i jak o tym mówić, przyznawać się? Jak ktoś współżył, to mówi że współżył i wszystko się w tym mieści... Ja mam opisywać dokładnie pieszczoty? Brzmi okropnie i może wpłynąć na wyobraźnię drugiej osoby i destrukcyjnie na związek. A takie ogólne opisanie jak wyżej wydaje mi się nie do końca oddawać istoty. Mam straszne natręctwa, obawę przed konsekwencją tych grzechów - że teraz nikt wartościowy, chcący zachowywać czystość w pełni (tak jak ja bym teraz chciała), po prostu tego nie zaakceptuje.
Druga sprawa... Mam bardzo wierzących znajomych, którzy by chyba we mnie zwątpili jakby widzieli co narobiłam... Zmieniliby o mnie totalnie zdanie... Czuje się wśród nich jak hipokrytka... Wiadomo, nie będę im opowiadać o intymnych sprawach, nie im się mam spowiadać, ale jakoś mi głupio i ciężko im spojrzeć w oczy chwilami...
- miłośniczka Faustyny
- Mistrz komentowania
- Posty: 4436
- Rejestracja: 26 sie 2018
- Lokalizacja: Ulica Sezamkowa
- Has thanked: 1078 times
- Been thanked: 1149 times
Re: Ile mówić o przeszłości
Nie wiem, czy ktokolwiek na świecie zachował czystość w pełni. Przecież grzechów przeciwko czystości jest wiele. A jeśli miałby Cię, z powodu tego grzechu z przeszłości, nie zaakceptować, to takie podejście tylko o nim by źle świadczyło.Nieznajoma pisze: ↑2022-09-10, 00:49 Mam straszne natręctwa, obawę przed konsekwencją tych grzechów - że teraz nikt wartościowy, chcący zachowywać czystość w pełni (tak jak ja bym teraz chciała), po prostu tego nie zaakceptuje.
Jeśli są wierzący, to by nie zwątpili w Ciebie. Nie załamuj się.Nieznajoma pisze: ↑2022-09-10, 00:49 Mam bardzo wierzących znajomych, którzy by chyba we mnie zwątpili jakby widzieli co narobiłam..
No co Ty. Nie czuj się gorsza. Każdy ma skłonność do zła. I każdy wierzący wie, że ma w samym sobie taką skłonność, że sam upada, nie będzie więc uważał siebie za lepszego. Na pewno wiedzą, że Miłosierdzie Boże w spowiedzi gładzi każdy grzech, a skoro Bóg tak chętnie zapomina o wszystkim, co złe, to oni zapewne też nie robiliby Ci wyrzutów.
Ostatnio zmieniony 2022-09-10, 01:41 przez miłośniczka Faustyny, łącznie zmieniany 1 raz.
Odkąd umiłowałam Boga całą istotą swoją, całą mocą swego serca, od tej chwili ustąpiła bojaźń, i chociażby mi nie wiem już jak mówiono o Jego sprawiedliwości, to nie lękam się Go wcale, bo poznałam Go dobrze: Bóg jest Miłość a Duch Jego- jest spokój"
- Morkej
- Biegły forumowicz
- Posty: 1722
- Rejestracja: 2 wrz 2018
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 65 times
- Been thanked: 353 times
Re: Ile mówić o przeszłości
Wydaje mi się, że uczciwym byłoby, abyś powiedziała takiemu mężczyźnie o poziomie zaawansowania Twojego wcześniejszego związku. Czyli w pierwszej kolejności do czego nie doszło. W drugiej kolejności kiedy stwierdzisz, że wypadałoby o tym dopowiedzieć, to możesz opisać w jaki sposób tamta osoba podchodziła do Ciebie w kwestii gestów.Nieznajoma pisze: ↑2022-09-10, 00:49
I teraz mój problem - gdybym kiedyś ponownie weszła w jakiś związek, ile i jak o tym mówić, przyznawać się? Jak ktoś współżył, to mówi że współżył i wszystko się w tym mieści... Ja mam opisywać dokładnie pieszczoty? Brzmi okropnie i może wpłynąć na wyobraźnię drugiej osoby i destrukcyjnie na związek. A takie ogólne opisanie jak wyżej wydaje mi się nie do końca oddawać istoty.
Nie układamy sobie życia z ideałem, ale z człowiekiem z krwi i kości, który jest słaby, grzeszny i cale życie boryka się z najróżniejszymi grzechami. Właśnie dlatego taka wartościowa osoba na pewno to zrozumie.Nieznajoma pisze: ↑2022-09-10, 00:49 Mam straszne natręctwa, obawę przed konsekwencją tych grzechów - że teraz nikt wartościowy, chcący zachowywać czystość w pełni (tak jak ja bym teraz chciała), po prostu tego nie zaakceptuje.
Ostatnio zmieniony 2022-09-10, 09:46 przez Morkej, łącznie zmieniany 1 raz.
Oczekuj Pana, bądź mężny w działaniu i umacniaj się w sobie; nie trać ufności, nie poddawaj się,
lecz ciałem i duszą walcz o chwałę Bożą. - Tomasz à Kempis
lecz ciałem i duszą walcz o chwałę Bożą. - Tomasz à Kempis
- AdamS.
- Super gaduła
- Posty: 1408
- Rejestracja: 4 lis 2021
- Lokalizacja: Bieszczady
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 541 times
- Been thanked: 779 times
Re: Ile mówić o przeszłości
Patrząc na to z perspektywy mężczyzny, chyba wolałbym żyć w błogiej niewiedzy. Prawda nie polega na odsłanianiu skrupulatnej faktografii. Oczywiście jeśli doszłoby do pogłębionych rozmów na ten temat, nie namawiałbym do kłamstwa. Ale skoro nie było współżycia, tylko jakieś pieszczoty - to sprawa jest jasna: nie współżyłam. Kropka. Wszelkie inne czynności rozbudzające zmysły zawierają się w sferze nieczystości, która w różnym stopniu dotyczy każdego. Myślę, że lepiej nie wracać do tego co było, jeśli zostało to już wyznane na spowiedzi.Nieznajoma pisze: ↑2022-09-10, 00:49 gdybym kiedyś ponownie weszła w jakiś związek, ile i jak o tym mówić, przyznawać się?
Kiedyś mądrze o tym powiedział pewien misjonarz. Mówił co prawda o zdradzie małżeńskiej, ale dotknął istotnej kwestii psychologicznej. Czy mąż powinien powiedzieć żonie, że ją zdradził? On był zdania, że nie - jeśli żałował i wyspowiadał się z tego, to niech wspomnienie to będzie jego własnym cierniem, jego ciężarem - niech nie obciąża nim własnej żony. Myślę, że coś w tym jest. Prawda rozumiana jako odsłanianie wszystkich faktów nie zawsze jest dobra. Prawda w przypadku zdrady polega na uświadomieniu sobie zła, aby móc na niej założyć fundamenty wierności i delikatności, a nie używać jej (jako samych faktów) do brutalnego ekshibicjonizmu.
Przepraszam za tę dygresję, bo ona nie jest tu zbyt adekwatna do poruszonej sytuacji, gdzie nie ma mowy o zdradzie - ale wskazuje chyba dość istotny kierunek w takich sytuacjach.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 18912
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2606 times
- Been thanked: 4606 times
- Kontakt:
Re: Ile mówić o przeszłości
Zdecydowanie bez szczegółów. DLa Twojego i przyszlego męża dobra. Krótka informacja - do faktu przyznać się należy - i to wystarczy.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 14933
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4184 times
- Been thanked: 2940 times
- Kontakt:
Re: Ile mówić o przeszłości
Nie masz powodów do obaw, byłaś u spowiedzi, wyznałaś grzechy zostały ci odpuszczone?
to zapominasz! i nie wracasz
Dobrze radzę, żadnych szczegółów
Dodano po 15 minutach 52 sekundach:
jesteś mądrą i wartościowa dziewczyną
to zapominasz! i nie wracasz
Dobrze radzę, żadnych szczegółów
Dodano po 15 minutach 52 sekundach:
To co napisałaś jest niebezpieczne dla ciebie i może mieć zgubne konsekwencję dla akceptacji siebie i wysokiej (zdrowej) samooceny. Nic złego nie zrobiłaś, wręcz zachowałaś się mądrze i prawidłowo kończąc związekMam straszne natręctwa, obawę przed konsekwencją tych grzechów - że teraz nikt wartościowy, chcący zachowywać czystość w pełni (tak jak ja bym teraz chciała), po prostu tego nie zaakceptuje.
jesteś mądrą i wartościowa dziewczyną
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
Re: Ile mówić o przeszłości
Nie przejmuj się tym tak, z tego co piszesz tak wynika, że się bardzo martwisz ( mam straszne natręctwa) . Nie oceniaj tak surowo sama siebie Kto z nas jest idealny?
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 18912
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2606 times
- Been thanked: 4606 times
- Kontakt:
Re: Ile mówić o przeszłości
W ogóle mówić - musi. Dlatego, że zatajenie samego faktu to "wprowadzenie w błąd co do osoby" - co jest przeszkodą dla której małżeństwo może nie zaistnieć. Ale szczegóły są zbędne.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 18912
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2606 times
- Been thanked: 4606 times
- Kontakt:
Re: Ile mówić o przeszłości
Nie piszę o casusie @Nieznajoma , tylko ogólnie. Jeśli doszło do współżycia, konieczne jest poinformowanie współmałżonka/ki.
-
- Zasłużony komentator
- Posty: 2360
- Rejestracja: 29 sie 2022
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 298 times
- Been thanked: 317 times
Re: Ile mówić o przeszłości
Sama świadomość potencjalnego grzechu, pokazuje, że Twoje sumienie jest wrażliwe. Skrupulatność, to fakt diabeł tkwi w szczegółach. Możesz zapytać księdza na spowiedzi, czy to co robiłaś i o czym myślałaś jest grzechem. Fakt, osoba z którą się spotykasz powinna znać Twoje podejście do związku. Grunt to otwarta rozmowa. Dobrze, że to budzi Twój niepokój. Czystość jest cnotą, której jest dziś brak. Świat mówi wręcz przeciwnie, korzystaj. Wiem, że cnoty są potrzebne, by ten świat jeszcze istniał. Powodzenia, napewno zło trzeba odrzucać, a jeśli upadniem, spowiedź. Rozgrzeszenie daje wolność i wtedy jesteśmy uwolnieni, niezależnie jakie myśli zły podpowiada. Inna sprawa, że nie wszystkie grzechy zostały wypowiedziane.