Czy w moim przypadku to grzech ciężki?

ODPOWIEDZ
Paweł21453
Przybysz
Przybysz
Posty: 1
Rejestracja: 31 paź 2022

Czy w moim przypadku to grzech ciężki?

Post autor: Paweł21453 » 2022-10-31, 22:50

Dzień dobry.
Mam 15 lat, i jestem uzależniony od masturbacji. Nie wiedziałem, że to grzech, kiedy zacząłem to robić. Gdy się dowiedziałem, było już za późno. Wiele razy spowiadałem się z masturbacji. Pragnę przestać, jednak nie potrafię wytrzymać dłużej niż tydzień. Bardzo kocham Pana Jezusa. W każdą niedzielę uczestniczę we Mszy Świętej, i pragnę przystępować do Komunii jak najczęściej. Czy w moim przypadku masturbacja jest grzechem ciężkim? Dodam jeszcze, że unikam pornografi jak ognia, oraz staram się walczyć z nałogiem.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Czy w moim przypadku to grzech ciężki?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2022-11-01, 00:37

Wybacz, ale zwracasz się do nieodpowiednich osób. To pytanie do spowiednika.

recki
Bywalec
Bywalec
Posty: 193
Rejestracja: 11 kwie 2023
Lokalizacja: Wrocław
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 16 times
Been thanked: 122 times

Re: Czy w moim przypadku to grzech ciężki?

Post autor: recki » 2023-04-14, 00:07

Wybacz, ale zwracasz się do nieodpowiednich osób. To pytanie do spowiednika.
A dlaczego tylko do spowiednika - spróbujmy odpowiedzieć, tak żeby chłopak miał przynajmniej jakiś kierunek. Bo taki przypadek jak opisany tutaj, wydaje się dość oczywisty (przynajmniej dla mnie).
Paweł21453 pisze: 2022-10-31, 22:50 Dzień dobry. Mam 15 lat, i jestem uzależniony od masturbacji. Nie wiedziałem, że to grzech, kiedy zacząłem to robić. Gdy się dowiedziałem, było już za późno. Wiele razy spowiadałem się z masturbacji. Pragnę przestać, jednak nie potrafię wytrzymać dłużej niż tydzień. Bardzo kocham Pana Jezusa. W każdą niedzielę uczestniczę we Mszy Świętej, i pragnę przystępować do Komunii jak najczęściej. Czy w moim przypadku masturbacja jest grzechem ciężkim? Dodam jeszcze, że unikam pornografi jak ognia, oraz staram się walczyć z nałogiem.
A więc dzień dobry. Trochę minęło od twojego pytania, ale mam nadzieję, że jeszcze tu wrócisz i doczytasz. Przede wszystkim - masturbacja co kilka dni nie świadczy jeszcze o klinicznym "uzależnieniu" i nie wymaga leczenia tak jak np. alkoholizm czy uzależnienie od narkotyków. Rozumiem że po kilku dniach, po tygodniu, odczuwasz napięcie, którego nie umiesz powstrzymać i wpadasz w masturbację, potem prawdopodobnie kilka dni "spokoju" i to samo się powtarza znowu, zgadza się? Takie objawy nie są uzależnieniem.

To jest rzecz fizjologicznie i rozwojowo normalna, że masz takie fizyczne napięcia i że ta masturbacja zdarza się z taką częstotliwością. Jesteś w wieku, w którym hormony w twoim ciele szaleją i przechodzisz przez burzliwy okres dojrzewania, a masturbacja jest normalnym elementem rozwoju psychoseksualnego na tym etapie. Uwaga: nie mówię, że nie jest grzechem - mówię tylko to, że nie jest czymś nadzwyczajnym. A Ty prawdopodobnie wcale nie jesteś uzależniony - jesteś normalny. Nie zadręczaj się tym, jeśli nie udaje się wytrzymać bez masturbacji. Gdy tak się zdarzy, masz spowiedź od tego, aby ten i inne grzechy zostawić i od nowa próbować. Masturbacja to nie jest koniec świata - to jest coś co każdy przechodził na pewnym etapie w rozwoju. Nie bagatelizuj tego, ale też nie rób z tego głównego punktu odniesienia czy jesteś "wystarczająco dobry" czy nie i czy twoja relacja do Pana Boga jest "dobra" czy nie. Masturbacja lub jej brak - nie jest takim miernikiem.

Jeśli będziesz uczył się rezygnować z masturbacji, to organizm powinien sam przejąć to co mu teraz zastępujesz i powinieneś mieć samoczynne polucje - czyli rozładowanie napięcia w czasie snu. Postaraj się wytrzymać bez masturbacji właśnie do tego momentu, aby organizm sam się regulował w ten sposób. Staraj się unikać masturbacji przez ten tydzień, a potem jeszcze jeden dzień i jeszcze jeden, aż ten mechanizm polucji sam się uruchomi. Teraz może go nie być, bo przyzwyczaiłeś się do tego że napięcie seksualne rozładowujesz sam, ale jak przestaniesz to robić, to uruchomią się zwykłe biologiczne funkcje które twój organizm posiada. Nie podlega to wtedy pod żadną kategorię grzechu.

Twoi rówieśnicy też z takim problemem się mierzą i taki proces braku umiejętności opanowania popędu może jeszcze trochę potrwać. Ważne jest, abyś miał świadomość, że powinieneś się uczyć zapanować nad tym co ciebie do masturbacji popycha. Umiejętność opanowania siebie jest tym, co masz jako zadanie do odrobienia, teraz w czasie kiedy dojrzewasz i kiedy będziesz nawet 5 i 10 lat starszy - również. Nie spodziewaj się jednak, że popęd seksualny się wyłączy i chęć masturbacji zniknie - to się najprawdopodobniej nie wydarzy i nie powinno (każdy młody mężczyzna odczuwa co jakiś czas to napięcie seksualne). Istnienie popędu świadczy o tym, że jesteś zdrowym chłopakiem i że prawidłowo się rozwijasz. Twoim zadaniem jest za to ćwiczenie swojej woli i swoich działań tak, abyś umiał sobie powiedzieć "nie teraz", "nie dzisiaj", abyś odkładał ten impuls który ci każe używać masturbacji i starał się poczekać jeszcze dzień, jeszcze dwa - aż do wystąpienia polucji. Małymi krokami ucz się opanować tą burzliwą teraz sferę, bez przesadnego lęku, że się nie udaje.

Jeśli zrobisz ogólne postanowienie "nie będę się nigdy masturbował" - to polegniesz bardzo szybko, bo taki cel jest dla ciebie praktycznie nie do wykonania, zbyt daleki. Ale jeśli zrobisz postanowienie rano: "nie będę się masturbował dzisiaj" - to masz szansę dzisiaj wygrać. Następnego dnia zrób takie samo postanowienie. Taki mały krok jest sposobem do tego, aby powoli uczyć się unikać masturbacji. Cel który masz w zasięgu ręki (dotyczący dzisiejszego dnia), łatwiej jest zrealizować i mieć satysfakcję, że go osiągnąłeś.

Podam taki przykład - jeśli miałbyś wejść na jakąś ogromną górę, to próba realizacji takiego celu naraz skończy się rezygnacją w połowie drogi, albo i szybciej, bo będzie za ciężko. Ale jeśli będziesz tam wchodzić codziennie po niewielkim odcinku, sprawdzać teren, rozbijać bezpieczny obóz do którego możesz się schować, jak zacznie się burza, i przenosić się coraz wyżej w górę niewielkimi odcinkami - to z czasem taki cel osiągniesz i tą górę zdobędziesz. Z czystością (czyli w tym przypadku uniknięciem masturbacji) jest podobnie - pomału do celu.

Żeby tą drogę sobie ułatwić, skup się na innych tematach - odwróć swoją uwagę od masturbacji. Bardzo w tym pomaga posiadanie jakiejś pasji, zajęcie się sportem, przyłożenie się do nauki, zaangażowanie w inne dobre rzeczy, aktywne spędzanie czasu (nawet wyjście z kolegami żeby pograć w piłkę, albo granie w gry z tatą, a może zaangażowanie gdzieś przy kościele w młodzieżowej wspólnocie, albo cokolwiek innego co cię pasjonuje i zajmie ci czas w twórczy i dobry sposób). Takie zajęcia nie spowodują, że chęć masturbacji zniknie, ale będą Cię rozwijać a sam temat masturbacji zejdzie na trochę dalszy plan, odsunie się z głównego tematu zainteresowania.
Bardzo kocham Pana Jezusa. W każdą niedzielę uczestniczę we Mszy Świętej, i pragnę przystępować do Komunii jak najczęściej.
To są świetne postawy i pragnienia - pielęgnuj je i nigdy z nich nie rezygnuj. Bądź blisko Pana Jezusa, weź i czytaj fragmenty ewangelii (możesz mieć taką aplikację w telefonie i regularnie sobie czytać fragmenty z Nowego Testamentu). Proś też Pana Jezusa o łaskę wytrwania w dobrym, ale nie oczekuj natychmiast cudownej interwencji w swojej sprawie i nie zniechęcaj się. Umiejętność rezygnacji jest czymś czego masz się nauczyć, tak samo jak chodzenia i Pan Bóg może nam w tym pomóc, ale nie wyręczy nas w nauce. Dziecko się wiele razy przewraca i obija, gdy uczy się chodzić, ale musi ten proces samo przejść aby dobrze chodzić. Tak samo czystość zdobywa się z pewnym trudem.
Czy w moim przypadku masturbacja jest grzechem ciężkim?
Prawdopodobnie w tych okolicznościach nie jest to grzech ciężki. Jeśli odczuwasz trudny do przezwyciężenia przymus do masturbacji, nie umiesz (po jakimś czasie) od tego uciec, ale starasz się szczerze i nie wychodzi - to znaczy że nie ma wtedy pełnej dobrowolności, czyli nie ma też grzechu ciężkiego. Ale uwaga: to nie jest usprawiedliwienie, abyś ten grzech popełniał, bo jest lekki, więc można - nic z tych rzeczy. Więc nie traktuj tej informacji jako przyzwolenie na masturbację. Niezależnie od stopnia ciężkości, jest to grzech który zawsze powinno się powiedzieć przy spowiedzi.

O tej okoliczności mówię Ci tylko dlatego, żebyś nie nabrał lękowego przekonania, że przez każdą masturbację kierujesz się w stronę piekła. To mogłoby jeszcze bardziej wzmagać napięcia psychiczne, a tobie potrzebne jest uspokojenie tej sfery a nie dokładanie jej kolejnych napięć. Jednocześnie, nie pozwalaj sobie NIGDY na to, żeby popełniać masturbację dla zabicia nudy, dla relaksu albo z pożądania żeby się poczuć fajnie i przyjemnie, nie wchodź pod żadnym pozorem w pornografię - wszystkie te czynności byłyby lekceważeniem Bożego Miłosierdzia.

Żeby nie być gołosłownym, przytoczę słowa pewnego znanego ojca zakonnika, który o masturbacji pisze tak:
Kościół niezmiennie uznaje takie akty za poważnie nieuporządkowane moralnie (KKK 2352). Uznanie powagi obiektywnego zła danego czynu nie oznacza jednak osądu moralnego konkretnego człowieka. Dlatego czyniąc zło masturbacji nie popełnia się automatycznie grzechu śmiertelnego, zrywającego więź z Bogiem. Należy pamiętać, że grzechy ciężkie muszą dotyczyć nie tylko poważnych spraw, ale także być popełnione w pełni świadomie i w pełni dobrowolnie. Człowiek musi być w pełni wolny w decyzji zła. Tak jednak najczęściej nie jest. Dlatego surowa i rygorystyczna interpretacja grzechu masturbacji jest głęboko krzywdząca dla wielu wspaniałych i szlachetnych ludzi, którzy czynią w życiu wiele dobra, ale nie radzą sobie za dobrze ze swoją seksualnością.
Jeśli więc ze szczerością nie chcesz masturbacji, starasz się uczciwie uciekać od niej, żyjesz blisko Pana Jezusa, przyjmujesz Sakramenty, jesteś dobrą osobą dla innych, jesteś pracowity, sumienny, odpowiedzialny, pomocny dla innych, odnosisz się z szacunkiem do rodziców, kolegów, a zdarza się masturbacja której nie chcesz ale nie umiesz uniknąć (walczyłeś, ale nie dało rady już dłużej) - to w mojej ocenie, taki grzech nie jest wtedy indywidualnie ciężkim grzechem.

Niezależnie jednak od tej moralnej oceny, czy grzech był czy nie był ciężki, zawsze zostaw to na spowiedź i nie lekceważ tej sprawy. Dopóki taki problem istnieje, oddawaj do Panu Jezusowi przy spowiedzi.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Czy w moim przypadku to grzech ciężki?

Post autor: Andej » 2023-04-14, 09:04

Paweł21453 pisze: 2022-10-31, 22:50 Czy w moim przypadku masturbacja jest grzechem ciężkim?
To nie jest tak, że coś jest dla kogoś grzechem takim, a dla kogoś innego innym.
Natura grzechu nie zmienia się w zależności od osoby.

Wybacz, ale mówienie o nałogu w wieku 15 lat jest nieporozumieniem. To jest dopiero początek. Im wcześniej zrezygnujesz, tym łatwiej osiągnąć sukces. Zwalczanie tego przyzwyczajenia stanowi próbę charakteru. Masz okazuję udowodnić samemu sobie, że jesteś wielki. Że jesteś ponad to przyzwyczajenie. Ćwiczenie silnej woli bardzo pomaga w życiu. Życzę powodzenia.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

recki
Bywalec
Bywalec
Posty: 193
Rejestracja: 11 kwie 2023
Lokalizacja: Wrocław
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 16 times
Been thanked: 122 times

Re: Czy w moim przypadku to grzech ciężki?

Post autor: recki » 2023-04-14, 14:32

Andej pisze: 2023-04-14, 09:04 To nie jest tak, że coś jest dla kogoś grzechem takim, a dla kogoś innego innym. Natura grzechu nie zmienia się w zależności od osoby.
Grzech w ogólnej normie moralnej może być ciężki, ale ocena indywidualnego czynu - nie musi. Na pewno rozróżniasz czym jest stosowanie normy moralnej do oceny indywidualnego czynu osoby, i że osobista wina zależy od okoliczności, a nie od normy ogólnej. Nie można utwierdzać każdej osoby w tym, że popełnia zawsze ciężki grzech przez masturbację - w tym przypadku katechizm wprost podaje szereg czynników redukujących osobistą winę. Jeśli ktoś stara się o czystość, to zachowania lękowe trzeba zmniejszać a nie ich dokładać. Czym innym jest lekceważenie, w które nie wolno wejść, a czym innym realne uwzględnienie kontekstu sytuacji.
Ostatnio zmieniony 2023-04-14, 14:36 przez recki, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Czy w moim przypadku to grzech ciężki?

Post autor: Andej » 2023-04-14, 17:06

recki pisze: 2023-04-14, 14:32 Nie można utwierdzać każdej osoby w tym, że popełnia zawsze ciężki grzech przez masturbację
Nie można utwierdzać każdej osoby w tym, że niekoniecznie popełnia zawsze ciężki grzech przez masturbację, bez szczegółowego wyjaśnienia.
A wyjaśnienia wymagają konkretne okoliczności łagodzące, ale przede wszystkim to, że prawo do oceny tych okoliczności i ew. złagodzenia na nie anonimowy internauta, ale tylko spowiednik i to wyłącznie w trakcie spowiedzi.
Mydlenia oczu, bagatelizowanie i relatywizowanie grzechów ciężkich uważam za sprowadzaniem kogoś mniej świadomego na złą drogę.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

recki
Bywalec
Bywalec
Posty: 193
Rejestracja: 11 kwie 2023
Lokalizacja: Wrocław
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 16 times
Been thanked: 122 times

Re: Czy w moim przypadku to grzech ciężki?

Post autor: recki » 2023-04-14, 17:31

Andej pisze: 2023-04-14, 17:06
recki pisze: 2023-04-14, 14:32 Nie można utwierdzać każdej osoby w tym, że popełnia zawsze ciężki grzech przez masturbację
Nie można utwierdzać każdej osoby w tym, że niekoniecznie popełnia zawsze ciężki grzech przez masturbację, bez szczegółowego wyjaśnienia.
A wyjaśnienia wymagają konkretne okoliczności łagodzące, ale przede wszystkim to, że prawo do oceny tych okoliczności i ew. złagodzenia na nie anonimowy internauta, ale tylko spowiednik i to wyłącznie w trakcie spowiedzi.
Mydlenia oczu, bagatelizowanie i relatywizowanie grzechów ciężkich uważam za sprowadzaniem kogoś mniej świadomego na złą drogę.
Nie zgadzam się z takim stwierdzeniem całkowicie. To jest lękowe podejście do tego tematu i wiary w ogóle. Katechizm jest jasny w tym co pisze o masturbacji - a to co odpowiedziałem pytającemu, jak możesz przeczytać powyżej, zawiera w sobie bardzo dużo opisu szerokiego kontekstu. Cytuję również znanego ojca, który bardzo mądrze pisze o masturbacji, zwłaszcza dla osób które sobie z tym nie radzą i są w formie pewnego rodzaju nałogu, przyzwyczajenia.
Nie można utwierdzać każdej osoby w tym, że niekoniecznie popełnia zawsze ciężki grzech przez masturbację
Ale to dokładnie mówi Katechizm - że indywidualnie niekoniecznie jest grzech zawsze ciężki. Sprawdź jeśli nie wierzysz (myślę że wiesz o jakim fragmencie mówię). Chłopak napisał jakie są okoliczności - z których ważną jest to, że pragnie czystości i nie umie sobie z tym poradzić. Jeśli ma w sercu pragnienie czystości, to jakimś obsesyjnym błędem byłoby przekonywać go, że w tej konkretnej sytuacji na pewno popełnia ciężki grzech. Jest właśnie odwrotnie. Co nie oznacza, że ma przestać się spowiadać lub to lekceważyć. Wyjaśniałem to wszystko bardzo szczegółowo i szeroko w odniesieniu do jego konkretnej sytuacji, i to nie w jednym zdaniu.
Niezależnie jednak od tej moralnej oceny, czy grzech był czy nie był ciężki, zawsze zostaw to na spowiedź i nie lekceważ tej sprawy. Dopóki taki problem istnieje, oddawaj do Panu Jezusowi przy spowiedzi.
Może to jest sprowadzaniem na złą drogę?
Ostatnio zmieniony 2023-04-14, 17:32 przez recki, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Czy w moim przypadku to grzech ciężki?

Post autor: Andej » 2023-04-14, 17:39

recki pisze: 2023-04-14, 17:31Niezależnie jednak od tej moralnej oceny, czy grzech był czy nie był ciężki, zawsze zostaw to na spowiedź i nie lekceważ tej sprawy. Dopóki taki problem istnieje, oddawaj do Panu Jezusowi przy spowiedzi.
To jest akurat, i na szczęście, właściwą wskazówką.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

recki
Bywalec
Bywalec
Posty: 193
Rejestracja: 11 kwie 2023
Lokalizacja: Wrocław
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 16 times
Been thanked: 122 times

Re: Czy w moim przypadku to grzech ciężki?

Post autor: recki » 2023-04-14, 17:50

Andej pisze: 2023-04-14, 17:39
recki pisze: 2023-04-14, 17:31Niezależnie jednak od tej moralnej oceny, czy grzech był czy nie był ciężki, zawsze zostaw to na spowiedź i nie lekceważ tej sprawy. Dopóki taki problem istnieje, oddawaj do Panu Jezusowi przy spowiedzi.
To jest akurat, i na szczęście, właściwą wskazówką.
Cieszę się że przynajmniej w tym punkcie mamy zbieżność opinii.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Czy w moim przypadku to grzech ciężki?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2023-04-17, 08:17

Właśnie dlatego sugerowałem pytanie "czy to jest w moim przypadku grzech ciężki" pozostawić spowiednikowi. I to z kilku powodow:
  1. nie mamy upoważnienia Kościoła do odpowiedzi na podobne pytanie
  2. nie mamy dostatecznej liczby informacji
  3. niewłaściwa odpowiedź na to pytanie może mieć daleko idące skutki
  4. odpowiedź na tak sformułowane pytanie jest właściwie niemożliwa. Zanim się ktoś obruszy: powiedzmy (hipotetycznie, bo tego nie wiemy), że stopień uzależnienia jest taki, że może powodować, iż nie jest to grzech ciężki.
    Czy to oznacza od razu, że każde ulegnięcie pokusie jest grzechem powszednim?
    Oczywiście nie.
    Zależy od tego, czy, mimo nałogu, osoba grzesząca usiłowała się przeciwstawić pokusie i w jakim stopniu. Problemem może być też to, na ile osoba ta "wystawiała" się na możliwość pokusy itd...
  5. "Znany ojciec" to kiepski argument, bowiem zdania w tej sprawie "znanych ojców" są mocno podzielone. Dlatego właśnie sprawy pozostające w kompetencji spowiednika (który niejako bierze odpowiedzialność kanoniczną za udzieloną poradę) powinno się kierować do spowiednika.
    Powiedzmy, że się mylisz (możliwe, prawda?). I że myli się również spowiednik (też się zdarza).
    Jeśli @Paweł21453 posłucha Ciebie, nie zdejmuje to z Niego winy za błąd. Jeśli posłucha spowiednika - jest usprawiedliwiony.
  6. Kolejna sprawa: należy bardzo uważać z tego rodzaju "pomocą", bowiem przyzwyczaja ona do zdejmowania odpowiedzialności (a w konsekwencji - do braku kształtowania prawidłowego sumienia i przyzwyczaja do nie decydowania w swoich sprawach duchowych). Przyjmowanie roli czyjegoś "zewnętrznego sumienia" nie pozwala na wykształcenie dojrzałych postaw. O ile spowiednik jest w stanie określić, czy lepsze jest w konkretnej sytuacji danie odpowiedzi, czy też mimo wszystko pozostawienie jej samemu pytającemu, o tyle my nie jesteśmy w stanie tego określić
A tak poza wszystkim: dlaczego właściwie o tak ważną rzecz pytać na forum, zamiast w konfesjonale?

recki
Bywalec
Bywalec
Posty: 193
Rejestracja: 11 kwie 2023
Lokalizacja: Wrocław
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 16 times
Been thanked: 122 times

Re: Czy w moim przypadku to grzech ciężki?

Post autor: recki » 2023-04-18, 15:02

Marek_Piotrowski pisze: 2023-04-17, 08:17Właśnie dlatego...
Zaczynając od końca, temat z którym autor pytania wystąpił tutaj, jest dla młodych osób rzeczą na tyle wstydliwą, krępującą i trudną do opowiadania, że rozmowa twarzą w twarz i podawanie szczegółów osobiście komuś drugiemu i starszemu, może być nie do pokonania w sytuacji na żywo. Pisząc anonimowy wpis na forum, chłopak nie ma tego samego poczucia wstydu, które mógłby mieć zmuszając się do rozmowy i koniecznością odpowiadania na "takie" pytania w konfrontacji z osobą wobec której nie jest równorzędnym partnerem.

Zatem sens odpowiadania na tego rodzaju zapytania tu, ma duże znaczenie, ponieważ zalecenie aby zapytać spowiednika może być dla tej osoby albo niewykonalne, albo - niestety - może się spotkać ze stwierdzeniem by nie szukać żadnych usprawiedliwień i zerową chęcią rozmowy. Z jeszcze innej strony, księża są zachęcani i uczeni do daleko idącej powściągliwości i ostrożności w tematach związanych seksualnością - i nikt nie będzie chłopaka wypytywać o szczegółowe okoliczności w konfesjonale. To za bardzo wchodzi w bardzo i tak delikatną sferę intymności danej osoby.

Jednocześnie życie w poczuciu każdorazowo popełnianego grzechu ciężkiego i niemożliwość uwolnienia się od przymusu masturbacji (powszechna w okresie dojrzewania i nie tylko) może powodować bardzo duże napięcia psychiczne, jak i duchowe. Osoby które są niedojrzałe na różnych polach, lub którym brak edukacji, nie rozumieją dlaczego mają przymus masturbacji, a proste wyjaśnienie "bo ten grzech to już nałóg" (no bo jak byś się modlił i walczył to by masturbacji nie było) - nie jest często adekwatne, ani nie rozwiązuje problemu, gdyż fiksuje taką osobę na "walce" z wyimaginowanym problemem (nałogiem którego często wcale może nie być), która to "walka" jest skazana z góry na porażkę. To kółko bardzo często zamyka się i samo napędza coraz trudniejszy psychicznie i duchowo stan - grzech, pragnienie jeszcze większego "wyjścia z nałogu", kolejna porażka, jeszcze większa koncentracja na upadkach, jeszcze więcej modlitwy, która ma pomóc a nie pomaga, jeszcze większe napięcie psychiczno-emocjonalne popychające do masturbacji, myśli o tym że spowiedź może być nieważna z braku poprawy, ciągle to samo i to samo - i sutkiem takiego walczenia jest potem nerwica religijna i jeszcze kilka innych negatywnych rzeczy, a od strony duchowej, przekonanie że cały czas taka osoba żyje w ciężkim grzechu z perspektywą piekła, jak tylko grzech popełni. Takie podejście jest i psychicznie i duchowo nie do wytrzymania jeśli sytuacja trwa latami, a niestety jest to bardzo często powtarzany - zupełnie błędny - mechanizm wśród młodych osób, które nie wiedzą skąd i dlaczego tak mają.

Z tego względu zabieram głos w takiej sprawie jak wyżej, aby oddramatyzować zagadnienie masturbacji i jak widzisz, jest ono możliwie szeroko opisaną próbą odpowiedzi, poruszającą różne wątki (i tak nieduży fragment). Nie jest niczyją rolą zastępowanie czyjegoś sumienia, ale można i należy pomóc danej osobie właściwie formować to sumienie. Oceną swoich działań ma się zajmować nie tylko spowiednik, ale samemu należy szukać, dowiadywać się, dojrzewać, uczyć się oceniać i rozpoznawać. W tym kontekście jest podana całość - bynajmniej nie jako wyrok, że ten grzech jest w każdej sytuacji lekki i należy zaprzestać się z niego spowiadać, więc apeluję o niewyrywanie zdań z całości podanego kontekstu.
1. Nie mamy upoważnienia Kościoła do odpowiedzi na podobne pytanie
Nie udzielam informacji i rozstrzygnięć w imieniu Kościoła. Podaję tylko informacje które rzucają szerszą perspektywę, jak do danej sytuacji można podejść, niż czarno-biało, a właściwie czarno, jak by niektórzy chcieli: grzech zawsze ciężki. Takich odpowiedzi widziałem już wiele na tym forum i się z nimi dalece nie zgadzam. To są odpowiedzi na bazie lęku, wycinające kontekst sytuacji.
2. Nie mamy dostatecznej liczby informacji
Przeciwnie - kluczowe informacje są podane, tzn. to że chłopak bardzo pragnie żyć z Panem Bogiem i stara się to robić (pragnę przestać, jednak nie potrafię wytrzymać dłużej niż tydzień. Bardzo kocham Pana Jezusa. W każdą niedzielę uczestniczę we Mszy Świętej, i pragnę przystępować do Komunii jak najczęściej) oraz że masturbacja w jego przypadku ma charakter kompulsji. Jeśli jest przymus, nie ma dobrowolności, a jeśli ta nie występuje, nie są spełnione warunki zaistnienia grzechu śmiertelnego. Takie są przesłanki ogólne, a ocenę która jest wiążąca dla sumienia, pozostawia się oczywiście w spowiedzi spowiednikowi, jeśli ktoś koniecznie chce rozstrzygnąć, czy dany pojedyńczy czyn był grzechem ciężkim czy nie.
3. Niewłaściwa odpowiedź na to pytanie może mieć daleko idące skutki
Niewłaściwa - może. Gdybym twierdził że masturbacja to lekki grzech bez względu na okoliczności, to z całą pewnością wysyłałbym chłopaka na manowce. Jednak z całego kontekstu wynika co innego, zarówno co do warunków jak i tego co ma ów chłopak robić w swojej sytuacji.
4. Odpowiedź na tak sformułowane pytanie jest właściwie niemożliwa
Nie jest możliwa co do każdorazowej sytuacji. Czy każda masturbacja (w jego przypadku) jest grzechem ciężkim - nie. Czy każda jest grzechem lekkim - w dużej części może tak być, biorąc pod uwagę to w jaki sposób chłopak o tym napisał, ale nie da się stwierdzić i powiedzieć, że zawsze, za każdym razem, to jest grzech lekki. Nie rozstrzygniesz tego na poziomie pojedyńczych aktów (w tym kontekście nie jest możliwe odpowiedzieć prostym tak/nie).
5. Znany ojciec to kiepski argument
Jeśli dana osoba zajmuje się tematyką seksualności od lat, to jest nieco bardziej wiarygodna w tym temacie, niż losowy ksiądz. Sam cytujesz tegoż "znanego ojca" ;) Zresztą, nie jest potrzebny autorytet księdza - wystarczy przeczytać katechizm, gdzie pisze aby w ocenach moralnych indywidualnych czynów zachować ostrożność - właśnie dlatego, aby nie wywoływać niepotrzebnego poczucia lęku i zagrożenia śmiertelnym grzechem, każdorazowo popełnianym.

Trzeba jednak zawsze pamiętać że w okresie dojrzewania (12-19 lat) masturbacja bardzo często jest również mechanizmem substytucyjnym do przeżywanych napięć i frustracji, z którymi młoda osoba nie jest w stanie sobie poradzić ze względu na niedojrzałość psychiczną, społeczną, emocjonalną. W takich przypadkach nie może być mowy o grzechu ciężkim, ale nikt nie będzie robić analizy psychologicznej u nastolatka w konfesjonale. Rozwiązaniem nie jest potraktowanie każdej masturbacji jako lekkiego grzechu i zaprzestanie spowiadania się, tylko zwrócenie uwagi, aby nie przeżywać takich napięć w dramatyczny sposób, niezależnie od indywidualnego ciężaru grzechu, a rozwiązania znajdują się bardzo często poza skupianiem się na "walce z masturbacją", która może być wręcz przeciwskuteczna.

Cytat z katechizmu:
W celu sformułowania wyważonej oceny odpowiedzialności moralnej konkretnych osób i ukierunkowania działań duszpasterskich należy wziąć pod uwagę niedojrzałość uczuciową, nabyte nawyki, stany lękowe lub inne czynniki psychiczne czy społeczne, które mogą zmniejszyć, a nawet zredukować do minimum winę moralną.
To znamienne, że wiele osób widzi tylko pierwszą część punktu o masturbacji, gdzie jest mowa o poważnym nieuporządkowaniu, a pomija powyższe uzupełnienie, stanowiące jedną całość dotyczącą moralnego wymiaru masturbacji. Cytując "znanego ojca" odwoływałem się właśnie do jego wyjaśnienia, które szerzej wskazuje na ten punkt - i nie ma w tym żadnej sprzeczności z nauczaniem kościoła. Moralny rygoryzm w podejściu do masturbacji nie sprzyja wyrastaniu z niej.
Dlatego właśnie sprawy pozostające w kompetencji spowiednika (który niejako bierze odpowiedzialność kanoniczną za udzieloną poradę) powinno się kierować do spowiednika. Powiedzmy, że się mylisz (możliwe, prawda?). I że myli się również spowiednik (też się zdarza). Jeśli @Paweł21453 posłucha Ciebie, nie zdejmuje to z Niego winy za błąd. Jeśli posłucha spowiednika - jest usprawiedliwiony.
Moja odpowiedź dotyczy całego kontekstu, tego jak widzę sam tę sytuację i jest po to, aby mu pomóc umieć spojrzeć się szerzej na problem, a nie tylko jako czy grzech/czy nie grzech. Jeśli @Paweł21453 posłucha mnie, to będzie miał kawałek wiedzy więcej odnośnie tego, dlaczego masturbacji jest mu tak ciężko zaprzestać, będzie miał kilka wskazówek co zrobić konkretnie w swojej sytuacji aby od masturbacji odwyknąć (chociaż można pisać i 10x więcej rzeczy, ale od czegoś wypada zacząć), oraz będzie rozumiał, że niezależnie od własnej lub obiektywnej oceny moralnej, ma zawsze ten grzech wyznawać w spowiedzi - taka jest konkluzja całości mojego wątku. Nie uważam, aby było to błędem. Informacja w internecie to nie spowiedź i nie udzielam mu przecież odpowiedzi o wadze kanonicznej spowiedzi z rozgrzeszeniem - to chyba jest jasne dla każdego kto używa internetu.
Kolejna sprawa: należy bardzo uważać z tego rodzaju "pomocą", bowiem przyzwyczaja ona do zdejmowania odpowiedzialności (a w konsekwencji - do braku kształtowania prawidłowego sumienia i przyzwyczaja do nie decydowania w swoich sprawach duchowych)
To zależy od formy i treści. Częścią kształtowania własnego sumienia jest między innymi dogłębne rozumienie jakiejś sprawy, a nie tylko szukanie prostej informacji tak/nie. Dlatego moja odpowiedź, jak widzisz, nie jest jednolinijkową informacją, lecz posiada rozbudowany kontekst zachęcający do przyjrzenia się problemowi z różnych stron. Takich odpowiedzi i stawiania pytań, chłopak ma szukać, aby się samemu formować, dorastać. Jeśli zadaje pytanie (takie pytanie i w takiej formie), to oznacza że on już szuka i uznał że chce zapytać o to innych wierzących, więc nie widzę powodu aby uciekać od takich pytań i bać się odpowiedzi. Przesadny lęk jest niepotrzebny - mamy samemu tak kształtować swoje sumienie aby potrafiło właściwie oceniać, a temu służy także przeglądanie się w odpowiedziach innych osób, które mają coś sensownego do powiedzenia.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Czy w moim przypadku to grzech ciężki?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2023-04-18, 16:04

Pozostanę przy swoim zdaniu.

ODPOWIEDZ