Jak sobie poradzic?

Czyli rozmowy na temat planowania rodziny, czystości w małżeństwie, ile powinniśmy mieć dzieci, czy powinniśmy je karać.
Alicja006
Przybysz
Przybysz
Posty: 6
Rejestracja: 15 lis 2022
Been thanked: 7 times

Jak sobie poradzic?

Post autor: Alicja006 » 2022-11-15, 17:21

Czesc Wszystkim.Postanowilam dołączyć do forum, gdyż chce podzielić się sprawą z którą sobie nie radzę...Zawsze byłam blisko Boga, lubiłam z nim rozmawiać, czułam Jego opiekę, ufałam, po modlitwie było mi lepiej miałam więcej nadziei, ale od kilku miesiecy coś się zmieniło...W grudniu zeszłego roku poznałam chłopaka, bardzo dobrze się dogadywaliśmy, czułam się z nim spokojna i bezpieczna, myślałam że będziemy razem, niestety po kilku miesiącach wszystko się skończyło, nawet nie rozumiem dlaczego.Bylam zrozpaczona, w zasadzie przeżywam do tej pory.Odwrocilam się od Boga, nie umiałam z nim rozmawiać, czułam straszne rozczarowanie, złość,do głowy przychodzilo ciągle pytanie dlaczego.Myslalam że to minie z czasem, że znów do Boga wrócę i będzie tak jak dawniej, ale nie potrafię.Dzis weszłam do kosciola i czułam pustkę, nawet nie potrafię uczynic czasem znaku krzyża, gdy próbuję się modlić to często płacze i nie jestem w stanie kontynuować.Ta relacja z Panem była dla mnie bardzo ważna, czy ktoś kiedyś miał podobnie? Jak udało Wam się znów odnaleźć drogę do Boga i zaczeliscie z Nim na nowo rozmawiać?.Tesknie do tego co było,bo dawniej naprawdę czułam Jego moc, a teraz?-zwyczajnie nic, pustkę...

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13786
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2020 times
Been thanked: 2202 times

Re: Jak sobie poradzic?

Post autor: sądzony » 2022-11-15, 18:11

Wydaje mi się, choć może się mylę, że pozwoliłaś, by miłość do chłopca zasłoniła Ci Boga.
Chłopca już nie ma, ale wciąż stoisz w jego cieniu.
Wydaje mi się, że gdy to przepracujesz wszystko wróci do normy.

Bóg nas nie zostawia, nie zrywa relacji. Czasem po prostu to my czujemy się zostawieni i nie dostrzegamy Jego dłoni.

"Pustka" bywa gotowością na Pełnię.
Módl się, a On Jest.

W duchu i miłości
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

Arek
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2376
Rejestracja: 29 sie 2022
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 300 times
Been thanked: 320 times

Re: Jak sobie poradzic?

Post autor: Arek » 2022-11-15, 18:23

Cześć Alicja. No widzisz z nami jest tak, że gdy nie jest po naszej myśli to zdarza się, że złościmy się nie tylko na ludzi ale czasem też na Boga. To wynika z naszej słabości i naszych ograniczeń. Pytanie, gdy doznajemy cierpienia, gdzie wtedy jest nasz Bóg, czy nas opuścił. Nie to my go opuszczamy. Wszystkie zdarzenia naszego życia, ludzie których spotykamy mogą przyczynić się do naszego Zbawienia. To co dzieje się w Twoim życiu ma plan zbawczy. A może ten człowiek nie chciał być z Tobą? A jeśli tak, czy coś się stało skoro Bóg Ciebie kocha? On często chce nas do siebie przybliżyć trudnymi sytuacjami i wbrew naszym nieświadomym oczekiwaniom nas ocalić. Widocznie ten chłopak nie jest dla Ciebie, może jest taka Wola Boga, bo tak być może dla Ciebie będzie lepiej, nie wiesz tego. A jeśli ten chłopak przemyśli sobie to co zrobił i zapragnie wrócić do Ciebie w sposób dojrzalszy i odpowiedzialniejszy, czy to nie byłoby ważniejsze niż chwilowe rozstanie? Powiem Ci tak Alicja, jeśli zgubimy Boga nic już nie będzie nas cieszyło. A przecież On chce byśmy mieli Go na 1 miejscu. A może to jest Twoja próba, może jedna z wielu. Jaka jest i będzie Twoja odpowiedź. Może być tak, że jutro za rogiem spotkasz osobę, której szukasz. Bądź cierpliwa jak nasz Pan jest cierpliwy i znoś porażki i trudny, a zobaczysz, że jeszcze będziesz się uśmiechać. To jest chwilowe, nie warto smucić się i tracić nadziei. Życzę Tobie Wszystkiego Dobrego. Będzie dobrze.
Jezus Chrystus jest moim Królem.

wXlfX

Re: Jak sobie poradzic?

Post autor: wXlfX » 2022-11-15, 20:52

Zrobiłaś sobie z chłopaka bożka (skoro po jego odejściu odeszłaś od Boga to znaczy, że chłopak był dla Ciebie ważniejszy od Niego), więc to że się rozstaliście to akurat szczęście.

Awatar użytkownika
AdamS.
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1414
Rejestracja: 4 lis 2021
Lokalizacja: Bieszczady
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 543 times
Been thanked: 781 times

Re: Jak sobie poradzic?

Post autor: AdamS. » 2022-11-16, 09:53

Alicja006 pisze: 2022-11-15, 17:21 Tesknie do tego co było,bo dawniej naprawdę czułam Jego moc, a teraz?-zwyczajnie nic, pustkę...
We wcześniejszej wypowiedzi Sądzonego pojawiły cię bardzo trafne słowa: "Chłopca już nie ma, ale wciąż stoisz w jego cieniu." Czym jest cień? Jest brakiem światła. Czym jest światło? Jest Prawdą i Miłością (piszę z dużych liter, bo tylko w drugiej OSOBIE potrafimy odnaleźć sens i dobro, a ich pełnię znajdziemy jedynie w Bogu). Ów chłopiec stał się dla Ciebie przez jakiś czas jedyną osobą, przez pryzmat której docierało do Ciebie światło - i nagle ono zgasło, bo jego samego zabrakło. Otwarła się przed Tobą pustka i ciemność. To samo czują dzieci, które tracą oparcie w rodzicach - czy żona, którą zdradził mąż, opuszczając ją dla innej...

A czy spróbowałaś na tę sytuację spojrzeć z innej strony? Może to własnie miłość samego Boga sprawiła, że chłopak zniknął z Twojego życia? Wyobraź sobie, że wszystko poszłoby po Twojej myśli, a on stałby się Twoim mężem. Zaraz potem zainteresowałby się innymi kobietami, pogardzając Tobą i zamieniając Twe życie w piekło. To tylko jedna z wizji, jakie mi się nasuwają. Gdyby był człowiekiem wartościowym, z pewnością nie opuściłby Cię bez słowa. Człowiek, który poważnie traktuje miłość, wiąże ją zawsze z odpowiedzialnością za drugiego człowieka. Widać Tobie pisana jest inna miłość - a czas przeżywania obecnego cierpienia jest czasem pustyni, przez którą musisz przejść, aby się oczyścić z bolesnych przywiązań. Twój prawdziwy Ukochany na Ciebie czeka.

Alicja006
Przybysz
Przybysz
Posty: 6
Rejestracja: 15 lis 2022
Been thanked: 7 times

Re: Jak sobie poradzic?

Post autor: Alicja006 » 2022-11-16, 10:22

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi, faktycznie zrobiłam z tego chłopaka tu padło trafne określenie bożka.Musze odciąć się od przeszłości.Przypominam sobie dobre chwile i wszystko to co dostałam od Boga. Mam nadzieję że z czasem pustka minie,wyjdę z tej pustyni i znów zobaczę światło Pana, w nim cała nadzieja i chce Go zaprosić do swojego życia ponownie.

wXlfX

Re: Jak sobie poradzic?

Post autor: wXlfX » 2022-11-16, 15:41

AdamS. pisze: 2022-11-16, 09:53 Gdyby był człowiekiem wartościowym, z pewnością nie opuściłby Cię bez słowa.
Z tym akurat się nie zgodzę. Nie byli małżeństwem więc nie obowiązywały go żadne "oficjalne" zobowiązania wobec niej. Także mógł zmienić zdanie... Nawet jakby zrobił to tuż przed ślubem to ma takie prawo i ja bym tego człowieka nie posądzał o nie bycie wartościowym.

Awatar użytkownika
AdamS.
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1414
Rejestracja: 4 lis 2021
Lokalizacja: Bieszczady
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 543 times
Been thanked: 781 times

Re: Jak sobie poradzic?

Post autor: AdamS. » 2022-11-16, 19:42

wXlfX pisze: 2022-11-16, 15:41 Z tym akurat się nie zgodzę. Nie byli małżeństwem więc nie obowiązywały go żadne "oficjalne" zobowiązania wobec niej. Także mógł zmienić zdanie... Nawet jakby zrobił to tuż przed ślubem to ma takie prawo i ja bym tego człowieka nie posądzał o nie bycie wartościowym.
Oczywiście, że nie był związany, jednak nawet wtedy obowiązuje jakaś odpowiedzialność za drugą osobę. Odejść bez słowa po wejściu w zażyłość, to jak porzucić przedmiot, którego już się nie potrzebuje... Nie chcę osądzać tego konkretnego człowieka, bo nie znam pełnej sytuacji (a nawet wtedy nie miałbym prawa) - piszę to tylko w sensie teoretycznym.

Alicja006
Przybysz
Przybysz
Posty: 6
Rejestracja: 15 lis 2022
Been thanked: 7 times

Re: Jak sobie poradzic?

Post autor: Alicja006 » 2022-11-16, 20:04

Nie uważam tego chłopaka za niewartosciowego-jak każdy miał swoje zalety.Jednak, jestem osobą wrażliwa i było mi naprawdę przykro, że faktycznie zostawił mnie w zasadzie bez słowa, przekreślił cała ta znajomość jakby nic nie znaczyła, chociaz deklarowal coś innego.To wszystko bardzo bolało, tym bardziej, że ogólnie jestem na ciężkim etapie życia.Wiem jednak że przeszłość w końcu trzeba zamknąć i w moim przypadku postarać się zaprosić Boga na nowo do mojego życia.

Awatar użytkownika
miłośniczka Faustyny
Mistrz komentowania
Mistrz komentowania
Posty: 4444
Rejestracja: 26 sie 2018
Lokalizacja: Ulica Sezamkowa
Has thanked: 1081 times
Been thanked: 1150 times

Re: Jak sobie poradzic?

Post autor: miłośniczka Faustyny » 2022-11-16, 20:10

Alicja006 pisze: 2022-11-16, 20:04 było mi naprawdę przykro, że faktycznie zostawił mnie w zasadzie bez słowa, przekreślił cała ta znajomość jakby nic nie znaczyła
Zrozumiałe, że jest Ci przykro, ale przynajmniej okazało się jaki jest (co najmniej nieodpowiedzialny, jeśli chcemy opisać to za pomocą eufemizmu). Lepiej, że się to okazało teraz niż gdybyś zauważyła to po ślubie. Nie chcę być niedelikatna, ale naprawdę nie ma co załować, że zniknął z Twojego życia.
Odkąd umiłowałam Boga całą istotą swoją, całą mocą swego serca, od tej chwili ustąpiła bojaźń, i chociażby mi nie wiem już jak mówiono o Jego sprawiedliwości, to nie lękam się Go wcale, bo poznałam Go dobrze: Bóg jest Miłość a Duch Jego- jest spokój"

Arek
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2376
Rejestracja: 29 sie 2022
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 300 times
Been thanked: 320 times

Re: Jak sobie poradzic?

Post autor: Arek » 2022-11-16, 20:11

Alicja nie martw się. Pomodlę się dziś o to byś ponownie się zaczęła uśmiechać. Czuję, że masz ładny uśmiech.
Jezus Chrystus jest moim Królem.

Alicja006
Przybysz
Przybysz
Posty: 6
Rejestracja: 15 lis 2022
Been thanked: 7 times

Re: Jak sobie poradzic?

Post autor: Alicja006 » 2022-11-16, 20:17

Bardzo dziękuję, teraz naprawdę potrzebuje wsparcia modlitewnego

Arek
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2376
Rejestracja: 29 sie 2022
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 300 times
Been thanked: 320 times

Re: Jak sobie poradzic?

Post autor: Arek » 2022-11-16, 20:22

Jak chcesz pogadać to zapraszam do kontaktu prywatnego.
Jezus Chrystus jest moim Królem.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 19029
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2618 times
Been thanked: 4629 times
Kontakt:

Re: Jak sobie poradzic?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2022-11-16, 20:43

Wydaje mi się, że to nie jest tylko to, o czym piszecie. Owszem, uczucie może "zasłonić Boga" - ale wówczas, gdy się stawia na wiarę uczuciową (czyli taką, w której "dobrze się modli", "czuje się kontakt" z Bogiem itd.
Otóż tego typu "pustynia" (czasem trwająca całe życie - patrz wyznania św. Matki Teresy z Kalkuty) musi nadejść. W Twoim wypadku przyczyną był zawód miłosny, ale może to być śmierć kogoś bliskiego, kłopoty rodzinne czy nawet niepowodzenia zawodowe.

Rada jest jedna - nie opierać (i nie oceniać!) wiary po "samopoczuciu z wiarą". Mistycy są raczej zgodni, że "czas pustyni" gdy się nie czuje bliskości i obecności Boga (o ile ten czas dobrze przeżyjemy) jest dużo owocniejszy dla życia duchowego niż czas pocieszenia, kiedy serce śpiewa i wyrywa się do Boga.

Dlatego nie martw się i nie upadaj na duchu (ani na Duchu) - to oczywiście jest jakaś dolegliwość, ale bądź po prostu wierna - modlitwom, praktykom, Bogu.
Powodzenia, @Alicja006 !

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13786
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2020 times
Been thanked: 2202 times

Re: Jak sobie poradzic?

Post autor: sądzony » 2022-11-17, 08:45

Marek_Piotrowski pisze: 2022-11-16, 20:43 Wydaje mi się, że to nie jest tylko to, o czym piszecie. Owszem, uczucie może "zasłonić Boga" - ale wówczas, gdy się stawia na wiarę uczuciową (czyli taką, w której "dobrze się modli", "czuje się kontakt" z Bogiem itd.
Miło, że użyłeś słów: „wydaje mi się”.
Marek_Piotrowski pisze: 2022-11-16, 20:43 Otóż tego typu "pustynia" (czasem trwająca całe życie - patrz wyznania św. Matki Teresy z Kalkuty) musi nadejść.
Po pierwsze, wydaje mi się, że w wypadki @Alicja006 nie jest to „pustynia” jak w przypadku św. Matki Teresy czy Noc Ciemna jak w przypadku św. Jana od Krzyża czy kolejna komnata jak w przypadku św. Teresy z Avila. Przynajmniej nie wynika to z opisu sytuacji.

Czy musi nadejść? Tak, Bóg chciałby nas wszystkich oczyścić i tak musi nadejść jeśli nie tu to „tam”.
Marek_Piotrowski pisze: 2022-11-16, 20:43 W Twoim wypadku przyczyną był zawód miłosny, ale może to być śmierć kogoś bliskiego, kłopoty rodzinne czy nawet niepowodzenia zawodowe.
Lecisz po bandzie. Czy to prowokacja. Z jednej strony twierdzisz (twierdziłeś), iż głęboka, wewnętrzna droga duchowa przeznaczona jest jedynie wybranym, których nazywasz mistykami, a tutaj sugerujesz, iż Noc Ciemna może być wywołana niepowodzeniem zawodowym.

Niestety. Żadną miarą. Mylisz przygnębienie, chandrę, zagubienie, depresję, poczucie braku sensu, uświadomienie pomyłki, wynikające z oddalenia się od Boga z „duchową pustką” będącą objawem oczyszczenia na drodze ku Bogu.

Istotą Nocy Ciemnej nie jest, moim zdaniem, czynnik zewnętrzny, a wewnętrzny (patrz św. Paweł). Oczywiście zawsze zbiega się to z jakimś zdarzeniem zewnętrznym. Chyba, że jesteś pustelnikiem.

Zdarzenia zewnętrzna dotykają duszy poprzez rozum, wewnętrzne poprzez ducha, a to, moim zdaniem, droga działania Ducha w Bożych Rękach.
Marek_Piotrowski pisze: 2022-11-16, 20:43 Rada jest jedna - nie opierać (i nie oceniać!) wiary po "samopoczuciu z wiarą".
Trochę nie rozumiem tego zdania. Poza „nie oceniać wiary” i (jak mawiasz) tu zgoda.
Marek_Piotrowski pisze: 2022-11-16, 20:43 Mistycy są raczej zgodni, że "czas pustyni" gdy się nie czuje bliskości i obecności Boga (o ile ten czas dobrze przeżyjemy) jest dużo owocniejszy dla życia duchowego niż czas pocieszenia, kiedy serce śpiewa i wyrywa się do Boga.
Wydaje mi się, że nigdy nie będziemy do końca „oczyszczeni”, ale faktycznie „zintegrowanie” (a w zasadzie ciągła integracja) tego „stanu” nadaje życiu pełniejszego („pełnego”) wymiaru w Chrystusie.

Nie wydaje mi się, by Alicja przechodziła Noc Ciemną czy jak to nazwałeś „pustynię”.
Uważam, że to swego rodzaju „miłosne zachłyśnięcie”.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rodzina, małżeństwo, narzeczeni”