Pedofilia - i narzucona narracja

Jeśli nie wiesz gdzie zamieścić swój temat lub nie psuje on nigdzie indzie to napisz go tutaj.
Awatar użytkownika
AdamS.
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1449
Rejestracja: 4 lis 2021
Lokalizacja: Bieszczady
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 567 times
Been thanked: 812 times

Re: Pedofilia - i narzucona narracja

Post autor: AdamS. » 2023-07-05, 08:58

abi pisze: 2023-07-04, 15:22 moim zdaniem to najbardziej jest pietnowane, bo w kosciele najmocniej razi
jesli skrzywdzi inny czlowiek to moze dewiant, zboczeniec
ale ksieza sa ponoc wybrani i powolani?
Masz rację, Abi - każdy taki przerażający akt deprawacji należy ścigać ze szczególna surowością. Ale w moim poście nie chodziło o postulat przymykania oka, lecz o problem stosowania odpowiedzialności zbiorowej. Piętnowanie wszystkich duchownych jako potencjalnych pedofilów, a katolików jako tych, którzy na pedofilię przyzwalają - to jest ta podłość, z którą już się nieraz zetknąłem, a której narracja w mediach jest raz po raz nasilana.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 19256
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2651 times
Been thanked: 4674 times
Kontakt:

Re: Pedofilia - i narzucona narracja

Post autor: Marek_Piotrowski » 2023-07-05, 09:09

Andej pisze: 2023-07-05, 08:48 A ukrywanie zła, mamy w naturze. Nikt nie głosi publicznie, że członek jego rodziny zrobił cos złego. Każdy stara się po cichu zapobiegać, zadośćuczynić. Brudy się pierze w domu. W rodzinie, korporacji, instytucji. Ważna jest jakość prania, a nie rodzaj użytego proszku. Liczy się skuteczność. I wydaje mi się, że dyskrecja i ew. obawa przed rozlaniem się wokół są czynnikami mobilizującymi do poprawy.
To akurat bardzo niebezpieczny sposób myślenia.
Księża to nie rodzina. I nie korporacja. Pomijając najbardziej oczywistą rzecz (krzywdę ofiar i niebezpieczeństwo kontynuacji czynów), NIE SĄ W KOŚCIELE POTRZEBNI NIEWIERZĄCY DUCHOWNI. Niech ich będzie 2/3, ale niech wierzą.

Już o tym pisałem, ale powtórzę: pora sobie uświadomić, że ludzie Ci skrzywdzili swoje ofiary, ale także skrzywdzili Kościół. I KOŚCIÓŁ NIE MA POWODU ICH BRONIĆ.
Wierzę i wiem, że każdy może zgrzeszyć. Ale człowiek wierzący nie może trwać w grzechu i nic z tym nie robić. Nie może w stanie trwania w grzechu sprawować sakramentów. Nie może trwać w krzywdzeniu ofiar.
Dlatego nie wierzę, by wierzący byli hierarchowie (niezależnie od rangi), którzy:
- przez lata molestowali dzieci czy podległe im osoby (np. kleryków).
- przez lata się tego wypierali
- przez lata trwali w homoseksualnych "związkach" lub co gorsza stałych praktykach "lawendowej mafii"
- przez lata wspierali lub ukrywali podobne praktyki
- przez lata "mieli kobietę na boku"
Nie sądzę, by co do zasady - odprawiając codziennie Mszę Świątą - przed każdą z nich postanawiali poprawę i szczerze się nawracali (i upadali zaraz potem). Myślę, że trwali w tym, jednocześnie bezczeszcząc sakramenty.
Doprawdy, gdy słyszę niekiedy całą tę gadkę o "pochylaniu się nad błądzącym", w sytuacji gdy ten błądzący powodował takie wielkie zło i trwał w tym latami, robi mi się smutno.

Jak wiele osób zdemoralizowali ci ludzie - i ludzie zbyt im pobłażający! Do jak wielu cierpień się przyczynili! Jak wiele ludzi odeszło z ich powodu z Kościoła, być może zatracając swoje życie wieczne!
Apostoł Paweł pisał:
„Napisałem wam w liście, żebyście nie obcowali z rozpustnikami. Nie chodzi o rozpustników tego świata w ogóle ani o ludzi chciwych albo zdzierców lub bałwochwalców; musielibyście bowiem całkowicie opuścić ten świat.
Dlatego pisałem wam wówczas, byście nie przestawali z takim, który nazywając się bratem, w rzeczywistości jest rozpustnikiem, chciwcem, bałwochwalcą, oszczercą, pijakiem lub zdziercą. Z takim nawet nie siadajcie wspólnie do posiłku. Jakże bowiem mogę sądzić tych, którzy są na zewnątrz? Czyż i wy nie macie sądzić tych, którzy są wewnątrz? Tych, którzy są na zewnątrz, będzie sądził Bóg. Usuńcie złego spośród was samych."
/1Kor 5,9-13/
Wydalenie ze stanu duchownego pewnej (dużej) części duchownych pomoże, a nie zaszkodzi Kosciołowi. Byle znowu nie skończyło się na tych, co ujawniają afery albo przedstawicielach jednego z marginesów (jak było z księzmi - narodowowcami). Wszystkich tych "aborcja nie, ale...", nie głoszących wiary katolickiej tylko jakieś wynalazki (czy to z lewej, czy z prawej strony Kosciola), Lenczewskich, jesli natychmiast nie przestaną - na zewnątrz. Niech chodza do koscioła w charakterze zwykłych wiernych. Wszystkich, którzy ukrywali pedofilię czy mafię lawendową (nie mówiąc już o sprawcach), wszystkich biskupów - agentów SB itd.
Tacy ludzie nie są użyteczni jako przewodnicy, skoro sami nie ida tam, gdzie trzeba.
Przy okazji warto wyciągnąć trochę dobra z tej sytuacji. Rozprawić się z tak często okazywaną świeckim przez duchownych pychą i butą, a często nawet brakiem grzeczności. Doprowadzić do tego, by nasi pasterze nie traktowali nas jak tłumu, któremu nie należy nic mówić, załatwiając sprawy wszystkich księżowskich wykroczeń w logice "tajemnicy fraternii księżowskiej".
Skończyć z farsą "komisji ksieżowskich" z ktorych nic nie wynika (np. orzekają, że nikt z ksieży i biskupów- oprócz tych nielicznych, co się sami ujawnili - nie był tajnym współpracownikiem). Skończyć z tym, że nawet jak jakiś ksiądz zostanie ukarany za skandaliczne rzeczy, wierni mogą się tylko domyślać, za co. Skończyć z tym, że praktycznie ksiądz może zostać przeniesiony do stanu świeckiego praktycznie tylko za bycie narodowcem albo bezpośrednie narażenie się biskupowi. Skończyć z herezjami głoszonymi oficjalnie przez księży - w niektórych tygodnikach czy na Youtube.
Skończyć w Kościele z "książętami Kościoła" i "przewielebnymi". Współczesnemu człowiekowi ta tytulatura (słusznie) szkodzi na mdłości, utrudniając ewangelizację. A duchownym szkodzi na charakter.
Wiem, że przemawia przeze mnie niepoprawna naiwność, ale wierzę skruszonemu. Wierzę, że nie chce więcej czynić zła.
Msz prawo do takiej "naiwności" jeśli to Ty byłbyś ofiarą (choć też nie do końca, ze względu na ewentualne przyszłe ofiary zwyrodnialców).
Ale nie staraj się być miłosierny w imieniu molestowanych dzieci.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Pozostałe Tematy Chrześcijańskie”