Śmierć w grzechu ciężkim
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Śmierć w grzechu ciężkim
A ja uważam, że w godzinie śmierci pragnąłbym spowiedzi niezależnie od tego, czy byłby w stanie łaski uświęcającej. Właściwie własnej świadomości takiego stanu. Bo mam świadomość, że zawsze mam coś za uszami. Bo wiem, ze zawsze mogłoby być lepiej i powinno być lepiej.
Uważam, że możliwość wyspowiadania się przed śmiercią jest łaską, której pragnę. Tak samo możliwość przyjęcia Ciała Chrystusa, jak też przyjęcia sakramentu chorych.
Dla mnie przyjęcie każdego z sakramentów w obliczu śmierci (jak też bez takiego zagrożenia) jest przejawem łaski. Szczególnej łaski. Jestem przekonany, że wtedy milej jest umierać.
Uważam, że możliwość wyspowiadania się przed śmiercią jest łaską, której pragnę. Tak samo możliwość przyjęcia Ciała Chrystusa, jak też przyjęcia sakramentu chorych.
Dla mnie przyjęcie każdego z sakramentów w obliczu śmierci (jak też bez takiego zagrożenia) jest przejawem łaski. Szczególnej łaski. Jestem przekonany, że wtedy milej jest umierać.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 18974
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2610 times
- Been thanked: 4616 times
- Kontakt:
Re: Śmierć w grzechu ciężkim
Oczywiście, że tak. Niemniej dano nam Łaskę, że możemy trwać w Łasce/czuwać.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13779
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2020 times
- Been thanked: 2199 times
Re: Śmierć w grzechu ciężkim
Nie wiem.
Wg mnie oraz moim zdaniem wg "zdrowej psychologii" sukces nie jest szczęściem. Również, moim zdaniem dla chrześcijanina sukces nie powinien mieć znaczenia.
Oczywiście, ja osobiście raduję się tym, że mam pracę, zdrowie, żonę, rodzinę, córkę, psa, królika, dach nad głową, mam co jeść, niewielu przyjaciół ... czy to sukces poniekąd.
Kilka lat temu matka powiedziała mi, że nigdy nie myślała, że wyrosnę na kogoś takiego. Miała na myśli tak, stosunkowo dojrzałego człowieka, ale rozumiem, że uważała, iż nic ze mnie nie będzie.
Szczęście to dostępność i gotowość na budowanie głębokich relacji.
Dodano po 6 minutach 13 sekundach:
Na to pytanie odpowiedź zna jedynie Bóg.
A moja (pewnie błędna) odpowiedź brzmi w celu miłowania na obraz i podobieństwo Miłowania Bożego.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Abstract
- Zasłużony komentator
- Posty: 2524
- Rejestracja: 27 cze 2021
- Has thanked: 152 times
- Been thanked: 403 times
Re: Śmierć w grzechu ciężkim
Sądzony oczywiście że tylko Bóg. Niestety perspektywa jaką dostrzegam to stan gdzie większość ludzi znajdzie się w piekle poprzez w/w zależności (wpis wcześniej). Czy dar wolności dla człowieka rzeczywiście nim jest? Spotkałem się często we wpisach ateistów z twierdzeniem, że sami się nie powoływali na ten świat, chcieliby anihilacji, podważali miłość Boga do stworzenia...
Znowu wszystko się sprowadza do roli drzewa poznania.
Bóg nie adoptował nas po innym bogu.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13779
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2020 times
- Been thanked: 2199 times
Re: Śmierć w grzechu ciężkim
Też kiedyś wrzucałem tak rodzicom, że się tu nie prosiłem.Abstract pisze: ↑2022-12-14, 11:26Sądzony oczywiście że tylko Bóg. Niestety perspektywa jaką dostrzegam to stan gdzie większość ludzi znajdzie się w piekle poprzez w/w zależności (wpis wcześniej). Czy dar wolności dla człowieka rzeczywiście nim jest? Spotkałem się często we wpisach ateistów z twierdzeniem, że sami się nie powoływali na ten świat, chcieliby anihilacji, podważali miłość Boga do stworzenia...
Znowu wszystko się sprowadza do roli drzewa poznania.
Moim zdaniem problem może tkwić w pojmowaniu "wolności".
Dla mnie wolnością jest poddanie się woli Bożej w Chrystusie, a co za tym idzie swego rodzaju odwrócenie się od "ego, fałszywego ja, ja-centryzmu, siebie jako podmiotu".
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Abstract
- Zasłużony komentator
- Posty: 2524
- Rejestracja: 27 cze 2021
- Has thanked: 152 times
- Been thanked: 403 times
Re: Śmierć w grzechu ciężkim
Skąd w nas ta obrona ego, fałszywego ja-centryzmu?
Bóg nie adoptował nas po innym bogu.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13779
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2020 times
- Been thanked: 2199 times
Re: Śmierć w grzechu ciężkim
Moim zdaniem to naturalny stan procesu rozwoju, dojrzewania, na którym się zafiksowaliśmy.
Do straszne uproszczenie, ale wydaje mi się, że na płaszczyźnie psychologicznej wypadałoby powiedzieć, że z lęku,
na płaszczyźnie religijnej użyłbym zwrotu z "patologii wiary".
No ale o tym można by zrobić pewnie doktorat.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Ojciec.Pablito
- Zasłużony komentator
- Posty: 2106
- Rejestracja: 22 lis 2022
- Lokalizacja: Pomieszczenia dla Osób Zatrzymanych
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 741 times
- Been thanked: 271 times
Re: Śmierć w grzechu ciężkim
Myslę, że z powodu zaniedbywania ego.
Niezdrowa religijność pomija zupełnie "ja". A chodzi chyba o to by w tej materii unikac skrajności.
A to czy "ja" jest w centrum, czy na orbicie, to zależy pewnie od perspektywy, z której patrzymy
po prostu chłopak ze wsi
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 18974
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2610 times
- Been thanked: 4616 times
- Kontakt:
Re: Śmierć w grzechu ciężkim
Nie czaję, co tu ma do rzeczy ja-centryzm. Ale może już za stary i niekumaty jestem
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13779
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2020 times
- Been thanked: 2199 times
Re: Śmierć w grzechu ciężkim
Chyba mamy tu nieco odmienne poglądy, albo nie rozumiem.Ojciec.Pablito pisze: ↑2022-12-14, 12:40Myslę, że z powodu zaniedbywania ego.
Niezdrowa religijność pomija zupełnie "ja". A chodzi chyba o to by w tej materii unikac skrajności.
A to czy "ja" jest w centrum, czy na orbicie, to zależy pewnie od perspektywy, z której patrzymy
Co rozumiesz pod pojęciem "ja" w kontekście "starego" i "nowego człowieka"?
Co rozumiesz pod "zaniedbywanie ego"?
Co znaczy, że "patoreligijność" pomija "ja"
Z perspektywą mogę się zgodzić (wstępnie)
Dodano po 7 minutach 38 sekundach:
Dla mnie to tkwienie w „starym człowieku”. W zasadzie wszystko to co nie pozwala nam nie być bez grzechu.Marek_Piotrowski pisze: ↑2022-12-14, 13:18 Nie czaję, co tu ma do rzeczy ja-centryzm. Ale może już za stary i niekumaty jestem
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 18974
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2610 times
- Been thanked: 4616 times
- Kontakt:
- Ojciec.Pablito
- Zasłużony komentator
- Posty: 2106
- Rejestracja: 22 lis 2022
- Lokalizacja: Pomieszczenia dla Osób Zatrzymanych
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 741 times
- Been thanked: 271 times
Re: Śmierć w grzechu ciężkim
Nie jest to jakaś sytematyczna, uporządkowana teologia,sądzony pisze: ↑2022-12-14, 15:35Chyba mamy tu nieco odmienne poglądy, albo nie rozumiem.Ojciec.Pablito pisze: ↑2022-12-14, 12:40Myslę, że z powodu zaniedbywania ego.
Niezdrowa religijność pomija zupełnie "ja". A chodzi chyba o to by w tej materii unikac skrajności.
A to czy "ja" jest w centrum, czy na orbicie, to zależy pewnie od perspektywy, z której patrzymy
Co rozumiesz pod pojęciem "ja" w kontekście "starego" i "nowego człowieka"?
Co rozumiesz pod "zaniedbywanie ego"?
Co znaczy, że "patoreligijność" pomija "ja"
Z perspektywą mogę się zgodzić (wstępnie)
ale ...
"ja"/"ego" - Rozumiem to raczej potocznie. Świadomość wagi mnie jako osoby. Moich potrzeb, moich odczuć, moich decyzji.
Tradycyjna chrześcijańska pobozność/religijność - tak jak ja ją rozumiem - dąży do umniejszenia mojego "ja" kosztem "ja" innych ludzi i "ja" Boga.
Samo w sobie to jest OK, ale mam wrażenie że tradycyjnie to umniejszanie mojego "ja" przekracza zdrowe granice. Idzie za daleko.
Nie liczy sie już "ja".
A Nowy Testament mówi o rozwoju mojego "ja", o rozwoju "Chrystusa we mnie". Ja to utożsamiam ze sobą. Mówi o umyśle Chrystusowym w nas.
Czy Jezus pozbył się swojego "ja"? Czy unikał wyrażania swojego "ja" w relcjach z ludźmi? Z uczniami ale tez i krytykami?
Jego "ja" doprowadziło go na krzyż, ale później do Chwały u boku Ojca. Ale nie wyrzekł się tego.
"Ja" - świadomość celów, potrzeb, własnych silnych i słabych stron - to zdrowa rzecz.
Ale może używam tych słów niezgodnie z ich pierwtonym znaczeniem.
Mozliwe.
po prostu chłopak ze wsi
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13779
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2020 times
- Been thanked: 2199 times
Re: Śmierć w grzechu ciężkim
Rozumiem. Zgadzam się.Ojciec.Pablito pisze: ↑2022-12-14, 15:47 Nie jest to jakaś sytematyczna, uporządkowana teologia,
ale ...
"ja"/"ego" - Rozumiem to raczej potocznie. Świadomość wagi mnie jako osoby. Moich potrzeb, moich odczuć, moich decyzji.
Rozumiem to, nie wiem czy właściwie, jakby był to nieco zewnętrzny „wymóg, przymus, nakaz”.Ojciec.Pablito pisze: ↑2022-12-14, 15:47 Tradycyjna chrześcijańska pobozność/religijność - tak jak ja ją rozumiem - dąży do umniejszenia mojego "ja" kosztem "ja" innych ludzi i "ja" Boga.
Tu widać to wyraźniej. Rodzi się jakoby pewien zong.Ojciec.Pablito pisze: ↑2022-12-14, 15:47 Samo w sobie to jest OK, ale mam wrażenie że tradycyjnie to umniejszanie mojego "ja" przekracza zdrowe granice. Idzie za daleko.
Nie liczy sie już "ja".
Rozumiem. Również się zgadzam.Ojciec.Pablito pisze: ↑2022-12-14, 15:47 A Nowy Testament mówi o rozwoju mojego "ja", o rozwoju "Chrystusa we mnie". Ja to utożsamiam ze sobą. Mówi o umyśle Chrystusowym w nas.
Jezu nie miał czego się pozbywać.Ojciec.Pablito pisze: ↑2022-12-14, 15:47 Czy Jezus pozbył się swojego "ja"? Czy unikał wyrażania swojego "ja" w relcjach z ludźmi? Z uczniami ale tez i krytykami?
Naszym nadrzędnym celem jest Bycie w Chrystusie.Ojciec.Pablito pisze: ↑2022-12-14, 15:47 Jego "ja" doprowadziło go na krzyż, ale później do Chwały u boku Ojca. Ale nie wyrzekł się tego.
"Ja" - świadomość celów, potrzeb, własnych silnych i słabych stron - to zdrowa rzecz.
Jak dla mnie OK.Ojciec.Pablito pisze: ↑2022-12-14, 15:47 Ale może używam tych słów niezgodnie z ich pierwtonym znaczeniem.
Mozliwe.
Pokrótce. Ja rozróżniam (choć to nie mój wymysł) „ja fałszywe”, adamowe, „starego człowieka” oraz „ja prawdziwe”, Chrystusowe, „nowego człowieka” w Chrystusie. Na terapii „odkryłem”, że w środku, głęboko pod płaszczem męża, ojca, inżyniera, quasipoety, quasimuzyka, quasi malarza, pracownika, syna, brata, że pod tym wszystkim jest wielka, nieogarnięta pustka. Że to czym, kim jestem w żaden sposób nie jest określone tym co można dostrzec z zewnątrz, ani tym z czym identyfikuje się moje ego. Ja to ta niekończąca się pustka, to miejsce, które może zostać wypełnione jedynie Bogiem. Ten pałac, świątynia jest miejscem spotkania. Tam, za sprawą, jak wierzę, Łaski, zdarza mi się Być z Bogiem. Tam jest „prawdziwe ja”.
Oczywiście może to tylko wyobraźnia, urojenie, a może obłęd.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Gojandek
- Dyskutant
- Posty: 331
- Rejestracja: 6 gru 2022
- Lokalizacja: Księżyc
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 138 times
- Been thanked: 23 times
Re: Śmierć w grzechu ciężkim
Marek_Piotrowski pisze: ↑2022-12-13, 14:06 1Owszem, Polska zachowała nakaz piątkowego postu. Choć nie obowiązuje on w większości krajów, Polska nie jest jedyna.
Natomiast czy mógłbyś podać źródło informacji, jakoby Episkopat Polski twierdził, iż obowiązuje on pod grzechem ciężkim?
Osobiście mocno w to wątpię (oczywiście, każdy grzech uczyniony w duchu buntu czy też w sposób obrażający Ducha Świętego (np. "zuchwały grzech bo Bóg mi wybaczy") może być ciężki, ale co do zasady (czy może materii) raczej nie jest to grzech ciężki.
Patrz https://zapytaj.wiara.pl/pytanie/pokaz/808d7
albo
Trochę inne podejście prezentowanie jest tu:
https://cudaboze.pl/definicje/czy-jedze ... ch-ciezki/
Już kiedyś o tym wspominałem: sens wstrzemięźliwości piątkowej nie polega wyłącznie na wyrzeczeniu. Bardzo ważny jest aspekt wspólnotowy - cały Kościół jednego episkopatu robi coś jednakowo. Dziś trochę zatraciliśmy to znaczenie, dlatego może warto przypomnieć jak to się narodziło.
Jeden z najstarszych pozabiblijnych - i bardzo szanowanych w Kościele - tekstów "Didache - czyli nauka dwunastu apostołów" (pochodzi z końca I wieku, choć niektórzy mówią że z jego lat 60-tych) daje nam bezcenne świadectwo o życiu pierwotnego Kościoła. Zawiera on m.in taki tekst:
"Błogosławcie tych, którzy was przeklinają i módlcie się za waszych nieprzyjaciół, pośćcie za wszystkich prześladowców.
Nie zachowujcie postu w tym samym czasie, co obłudnicy. Oni bowiem poszczą w poniedziałek i czwartek, wy natomiast pośćcie w środę i piątek."
Owi "obłudnicy" to Żydzi - z tym że są "obłudnikami" nie dlatego oczywiście, że poszczą w inne dni - tylko dlatego, że nie przyjęli Jezusa Chrystusa.
Chrześcijanie mają poscić w te dni w które pości Kościół dlatego, by być w jedności z Kościołem, a nie z ludźmi którzy Go odrzucają.
Chrześcijańskie "przesunięcie" postu z wtorku i czwartku na środę i piątek było bardzo ważne symbolicznie dla ludzi tamtych czasów.
Chodziło o to, że tradycyjnie pościło się w 3 i 5 dniu tygodnia.
Dla Żydów 3 i 5 dniem tygodnia były wtorek i czwartek b, zaś dla chrześcijan (którzy uwierzyli w Jezusa więc świetowali niedzielę) 3 i 5 dniem były środa i piątek. Jakkolwiek dla człowieka XX wieku może to się wydawać nieczytelne (a nawet śmieszne), to w realiach końca I wieku kwestia "wtorek i czwartek" kontra "środa i piątek" była w istocie sporem czy Jezus to oszust, czy też zmartwychwstał w niedzielę.
W drugiej kolejności - jest to też przyznanie się do swojej wiary (np. w stołówce w pracy).
Jest też sens "pamiętania" - przypominasz sobie o Zbawicielu, który umarł za nas w piątek.
2
Czy będąc w stanie grzechu ciężkiego w razie śmierci idziemy do piekła?
Niestety, tak (zaraz to jednak trochę zniuansuję).
Znam argumenty typu "żył porządnie, ale zgrzeszył przed śmiercią - to niesprawiedliwe".
Czy na pewno?
Wychodzą one z błędnego założenia, że zbawienie nam się w zasadzie należy.
Tymczasem jest odwrotnie - co do zasady, gdybyśmy dostali to, co nam się "należy" - nikt z nas by się nie uratował.
Możliwość odpuszczenia grzechów jest Łaską, niezasłużoną możliwością, daną nam przez Boga.
Amnestią dostępną w każdej chwili życia:
Przypuśćmy, że żyjemy w kraju, w którym sądy są wręcz skrajnie dobrotliwe: każdy przestępca, jeśli tylko wyrazi żal ze swego postępowania, otrzymuje amnestię jeszcze przed procesem - nie jest pociągany przed sąd.
Czy dziwilibyście się i protestowali, że to "niesprawiedliwe", gdyby taki przestępca, korzystający kilkanaście razy z tej możliwości, został złapany na przestępstwie i "nie zdążył" wyrazić żalu, został skazany?
A w takiej dokładnie sytuacji jesteśmy my wszyscy.
Mt 24:42 "Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie."
Mt 25:13 "Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny."
Mk 13:33 "Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie."
Mk 13:35 "Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem."
Mk 13:37 "Lecz co wam mówię, do wszystkich mówię: Czuwajcie!"
1P 5:8 "Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając, kogo pożreć."
Gdzie więc to "zniuansowanie", które obiecywałem?
Jest nim coś takiego, jak "żal doskonały". Żal za swoje grzechy, może nawet wzbudzony w chwili, kiedy ktoś, komu omsknęła się noga spada z 11 piętrowego budynku.
Jednak żal doskonały nie jest łatwy. I, podobnie jak na zbawienie, pracujemy na niego całe życie.
Nie każdego stać na żal "z powodu popełnionego grzechu wynikający z miłości do Boga. Gładzi on wszystkie grzechy nawet wtedy, kiedy nie jest możliwe przystąpienie do spowiedzi, choć zakłada zarazem pragnienie tego sakramentu, kiedy tylko nadarzy się okazja".
Sam strach przed piekłem raczej nie starczy.
Więcej na ten temat https://wiez.pl/2020/03/19/instrukcja-d ... owiednika/
"Natomiast czy mógłbyś podać źródło informacji, jakoby Episkopat Polski twierdził, iż obowiązuje on pod grzechem ciężkim?"
Przypomniało mi się twoje pytanie, więc się do niego odniosę. Pytałem się na pewnym forum pewnego użytkownika i odpisał mi tak:
"Jak byłem w czasach szkolnych mnie uczono, że nie jest to grzech ciężki. Później jednak zasłyszałem, że po roku 2000 to się zmieniło i obecne przepisy są takie, że teraz uznaje się to za grzech ciężki. Gdy później czytałem w innym celu różne dokumenty Kościoła, było coś tam o tym i zdaje się, że faktycznie obecnie uznaje się to za grzech ciężki. Musiałbym przewertować sterty dokumentów by to sprawdzić, ale raczej na pewno obecnie naucza się, że jest to grzech ciężki o ile ktoś to łamie z premedytacją czyli świadomie i dobrowolnie."
Jedna strona pisze, że jest to grzech ciężki, a druga, że nie. Jeżeli wpiszesz sobie frazę: ,,Czy zjedzenia mięsa w piątek to grzech ciężki", to wyskakuje od razu informacja, iż jest to grzech ciężki i ksiądz z mojej parafii również mówi, że jest to grzech lekki, ale jest to chyba stare nauczanie.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 18974
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2610 times
- Been thanked: 4616 times
- Kontakt:
Re: Śmierć w grzechu ciężkim
Trochę mało wiarygodny argument ta wypowiedź. Trochę za mało, by stwierdzić:
Episkopat Polski(nie KKK) stwierdza, że zjedzenie w piątek mięsa jest grzechem ciężkim
Ostatnio zmieniony 2023-01-28, 22:37 przez Marek_Piotrowski, łącznie zmieniany 1 raz.