Kotek...
-
- Początkujący
- Posty: 25
- Rejestracja: 24 gru 2022
- Lokalizacja: Polska
- Has thanked: 36 times
- Been thanked: 5 times
Kotek...
Pytanie mam do kociarzy... (albo znawców). Czy łatwo będzie dokocic samca do samicy? Wiem może trochę słabe miejsce na takie pytania, ale jakoś bardziej ufam odpowiedzią osób wierzących. Jestem pewna, że się uda bo poprosiłam o to podczas Różańca. Ale czy jest to łatwe? Moja babcia ma już 2 koty, w listopadzie pod domem spotkały kotka, na początku bylo okej.. Ale potem tamte chciały dominacji i teraz ten 3 jest chowany po kątach żeby go nie zagryzły. Postanowiłam, że przygarnę tego kotka. W domu mam już samiczkę. Wiem że dokocenie samca do samca bywa ciężkie. A jak to z samcem do samicy? Jutro wracamy do domu ( dzisiaj nawet miałam sen, że je ze sobą poznawałam heh) . Moja kotka, raczej nie ma problemów z innymi kotami, nawet koty sąsiadów jedzą z nią z miski. Nie raz przeskakują u nas przez płot żeby mieć krótszą drogę. Ale to jest podwórko... Zatem czy łatwo jest dokocic samca do samicy?
- Ojciec.Pablito
- Zasłużony komentator
- Posty: 2106
- Rejestracja: 22 lis 2022
- Lokalizacja: Pomieszczenia dla Osób Zatrzymanych
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 741 times
- Been thanked: 271 times
Re: Kotek...
MIeszkamy w bloku. Mieliśmy kotkę (wysterylizowana, ok 2,5 roku). Żona ostatnio (jakieś dwa miesiące temu) przyniosła z fundacji drugą kotkę (wysterylizowana, ok 5 lat).
I warczą na siebie jak niewiem. Nasza dotychczasowa była taką flegmatyczką. Spała i jadła. Była też trochę nieufna do nas. NIe za bardzo lubiła by ją brać na ręce itd
Ale zaskoczyło nas, że po tym jak przynieśliśmy tą drugą, to w tej obudził się jakiś tryb walki. I w sumie to ta nasza dotychczasowa kotka hejtuje tamtą.
Ta nowa jest raczej zdecydowanie ugodowa. Lubi się przytulac do ludzi. Lubi się bawić.
Póki co nie wygląda na to by nastąpiło między nimi porozumienie.
NIe zawsze jest to łatwe.
Wcześniej mieliśmy dwa kocury, przez ok 15 lat. Mieliśmy je od małego kociaka. Jeden z nich był trochę chorowity od małego. I one trochę się ganiały, nigdy jakoś nie przepadały a sobą, ale nie było między nimi takiej walki jak między tymi dziewczynami.
I warczą na siebie jak niewiem. Nasza dotychczasowa była taką flegmatyczką. Spała i jadła. Była też trochę nieufna do nas. NIe za bardzo lubiła by ją brać na ręce itd
Ale zaskoczyło nas, że po tym jak przynieśliśmy tą drugą, to w tej obudził się jakiś tryb walki. I w sumie to ta nasza dotychczasowa kotka hejtuje tamtą.
Ta nowa jest raczej zdecydowanie ugodowa. Lubi się przytulac do ludzi. Lubi się bawić.
Póki co nie wygląda na to by nastąpiło między nimi porozumienie.
NIe zawsze jest to łatwe.
Wcześniej mieliśmy dwa kocury, przez ok 15 lat. Mieliśmy je od małego kociaka. Jeden z nich był trochę chorowity od małego. I one trochę się ganiały, nigdy jakoś nie przepadały a sobą, ale nie było między nimi takiej walki jak między tymi dziewczynami.
po prostu chłopak ze wsi
Re: Kotek...
Można włączyć w to behawiorystę, najpierw trzeba znaleźć dobrego. Czasami też nie przewidzisz, po prostu.
Niekoniecznie odpowiedź na pytanie, ale ja mam dwie kotki. Najpierw przyszła jedna (młodziutka, ok roku, chora - nowotwór z guzkami, żywotna i zabawna). A za tydzień/dwa kolejna, starsza i już bez poczucia humoru
Ta młodsza ją zaczepia dla zabawy, a tamta się obraża i jej oddaje z łapy. To młodsza syczy i tak w kółko.
Nie chcą sobie zrobić krzywdy, ale mam je już kilka dobrych lat i nie tolerują siebie absolutnie w 100%.
Czasami futro lata, jedna dostanie po nosie i ma jak laserem przejechany (w sumie ja też mam i to od dziecka zawsze chodziłam pocięta przez koty), natomiast jak wyżej - nie chcą swojej krzywdy na poważnie.
Pomaga też przycinanie regularnie pazurków bo przez pazury czują"potęgę". A bez nich ciut łagodnieją.
Niekoniecznie odpowiedź na pytanie, ale ja mam dwie kotki. Najpierw przyszła jedna (młodziutka, ok roku, chora - nowotwór z guzkami, żywotna i zabawna). A za tydzień/dwa kolejna, starsza i już bez poczucia humoru
Ta młodsza ją zaczepia dla zabawy, a tamta się obraża i jej oddaje z łapy. To młodsza syczy i tak w kółko.
Nie chcą sobie zrobić krzywdy, ale mam je już kilka dobrych lat i nie tolerują siebie absolutnie w 100%.
Czasami futro lata, jedna dostanie po nosie i ma jak laserem przejechany (w sumie ja też mam i to od dziecka zawsze chodziłam pocięta przez koty), natomiast jak wyżej - nie chcą swojej krzywdy na poważnie.
Pomaga też przycinanie regularnie pazurków bo przez pazury czują"potęgę". A bez nich ciut łagodnieją.