Nie kumam bazy
Budowanie związku "po chrześcijańsku"
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13806
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2023 times
- Been thanked: 2206 times
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15002
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4220 times
- Been thanked: 2960 times
- Kontakt:
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
No masz rację, że w sumie można tak rozumiećmiłośniczka Faustyny pisze: ↑2023-01-18, 20:53Ty oczywiście, a kogo innego cytuję?
Napisałeś:Wynika z tego bezpośrednio, że wręcz nie ma innych powodów. Oczywiście wiem, że Ty tak do tego nie podchodzisz, ale tak można zrozumieć przykład, który podałeś. Właściwie to chyba nie da się go zrozumieć inaczej.
ale mieszkanie i życie ze sobą bez ślubu to nie tylko spanie - to tylko 1% z całego dnia
Sądzony nie rozumiesz, a jak było u ciebie 2 lata temu?, czego ci brakowało, miałeś wspólny dom, partnerkę, dziecko, wspólne wakacje, święta, wyjścia do kina, na imieniny do cioci, ...
Tu nie tylko o seks chodzi
Jedynie jeśli traficie na bardzo wierzących mężczyzn/kobiety, to będą chcieli ślubu, bo jak to napisał ktoś w tym wątku standardy społeczne się zmieniają i nacisk społeczny i religijny praktycznie zniknął.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- Abstract
- Zasłużony komentator
- Posty: 2544
- Rejestracja: 27 cze 2021
- Has thanked: 154 times
- Been thanked: 412 times
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
W dobrym związku kluczowa jest przyjaźń i wspólne pasje. To musi być osoba którą wybrałbyś do celi na 40 letni wyrok, jako najlepszy towarzysz na nieskończone rozmowy i nie tylko
Ostatnio zmieniony 2023-01-18, 22:07 przez Abstract, łącznie zmieniany 1 raz.
Bóg nie adoptował nas po innym bogu.
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
Jeżeli chodzi np. o zamiłowanie do podróży, to owszem, lepiej żeby obie strony takowe miały, bo inaczej ciężko jak jedna osoba chce latać na długie tygodnie, a druga wtedy zostaje w domu.
Ale co złego, że on interesuje się łyżwiarstwem, a ona lubi malarstwo? No nic.
A rozmawia się z drugą osobą przecież o różnych rzeczach, nie tylko o zainteresowaniach.
Poza tym, według mnie najlepszym dowodem czy dobrze nam przy kimś jest to, jak czujemy się przy tej osobie bez żadnej rozmowy. Czyli ta sama energia, obecność drugiego człowieka.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13806
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2023 times
- Been thanked: 2206 times
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
Tego, by Słowo stało się w moim życiu Ciałem.
Brakowało mi Boga.
Wydaje mi się, że sakrament ślubu był konsekwencją "wiary ku Bogu".
Było to również, i nadal jest (choć nie wiem czy to zdrowe podejście), swego rodzaju świadectwo.
Dodano po 2 minutach 59 sekundach:
Zgadzam się. Poza tym, wspólnotę buduje również możliwość samotności. W sensie możliwości bycia samemu ze sobą, a nie poczucia osamotnienia (porzucenia).
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Abstract
- Zasłużony komentator
- Posty: 2544
- Rejestracja: 27 cze 2021
- Has thanked: 154 times
- Been thanked: 412 times
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
@Lwica to są moje analizy par i wnioski z nich płynące, nie piszę o tym że wszystkie pasje muszą się pokrywać, ale jeśli te kluczowe się pokrywają to bardzo dobrze rokuje do budowy wspólnego świata.
Bóg nie adoptował nas po innym bogu.
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
To ja spojrzę na swoje najbardziej długowieczne trzy "pary".
I w pewnym sensie na pewno masz rację.
Tylko tutaj żadna nie jest praktykująca, dwie mają ślub kościelny, bo mają, jedna bez ślubu, także co do religii nie odniosę się.
Dwie z nich są długo razem (jedna tak od 2012/2013r. , Ślub w 2018r , druga 2015r. może.jakoś). Wszystkie te pary mają wspólne zainteresowania, co ciekawe, u wszystkich kobieta i mężczyzna pracowali razem (dwie pary nadal), wszystkie teraz mają wspólne małe firmy, ale dodatkowo.
Dwie pary są małżeństwem, jedna nie - mieszkają osobno, po prostu robią razem biznes, jeden drugiemu pomaga też. Tylko ta wydaje się jest ciut toksyczna. On, ma wielu znajomych, nawet z tv, często występuje publicznie (nie w tv, ale po prostu na różnych eventach), co za tym idzie spotyka wiele kobiet "biznesu". Ona też działa w mieście coś, ale jednak wiele ma dzięki niemu, dwa razy byłam świadkiem przekomarzania z zazdrości niby na żarty, ale czułam się bardzo źle jak z nimi jechałam wtedy. Dla mnie to nie było śmieszne, on pewnie dlatego, że jechałam z nimi, próbował to obrócić w żart, ale ja ślepa nie jestem niestety, czuć było gęstą atmosferę.
Ogólnie myślę, że jest ok u nich, ALE na moje oko zbyt dużo jest uwiązań na zasadzie "praca" albo wspólne korzyści, czyli nie tylko w miłości czy przyjaźni, tylko jeden ma coś od drugiego i szkoda z tego rezygnować. Ja tak to odbieram, mam nadzieję, że w 100% tak nie jest. Natomiast tak to wygląda z boku.
Trzecia, to małżeństwo i są dłużej po ślubie, poznali się na forum dotyczącym gier komputerowych, uwielbiają też podróże szczególnie USA zwiedzać po kawałku (zazdro, nigdy nie byłam jeszcze ). I tutaj nie widzę toksyczności, jedynie ta dziewczyna miała totalnie inne życie niż on, który ma dość ekhm bogatą rodzinę, ona odwrotnie. I jak go poznała, to wszystko się zmieniło.
I tutaj powiem, że NIESTETY wszystkie te kobiety zaczęły czerpać życie garściami dopiero kiedy poznały tych facetów. Jedna ośmieliła się co do życia ogólnie i też finansowo zmieniła się jej sytuacja, druga te uwiązania i wybicie się na sukcesach chłopaka, poznanie ludzi "z wyższej półki", trzecia typowo finansowo, ale co ciekawe kompletnie jej nie zmieniło to myślenia, woda sodowa nie uderzyła. Przeszła to w sposób idealny, że docenia to, co ją spotkało, korzysta z pieniędzy i innym też da.
Kiedyś długo nad tym myślałam i od tamtej pory mam gdzieś z tyłu głowy, że ja nie chcę tak. Chcę sama dążyć do swego, sama coś osiągnąć na czym mi zależy. Bo oparcie, rozmowy wspólne, to oczywiście - poczuje się lepiej z tym, jak pojawi się mężczyzna. Ale nie planuje odbijać się na kimś zawodowo czy finansowo.
Swoją drogą... Według Ciebie takie poznawanie religii na wielu płaszczyznach, szukanie Boga, jeżdżenie na różne rekolekcje, czytanie książek o tejże tematyce itd., można też wrzucić do worka "zainteresowań"? (Tylko błagam, zachowujmy się dojrzale, proszę nie łapać mnie za słówko "zainteresowanie").
Ostatnio zmieniony 2023-01-19, 10:09 przez Lwica, łącznie zmieniany 1 raz.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19130
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2635 times
- Been thanked: 4643 times
- Kontakt:
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
Są wyjątki (nie przeczę), ale wydaje mi się, że zgodność co do religii jest kluczowa - wręcz stanowi fundament małżeństwa. Jak pisałem, tolerancja jest OK, ale w małżeństwie to trochę mało -wspólne wartości są tym, co umożliwia jedność.
Z tym, że nie nazwałbym tego "zainteresowaniami", nie musi to być też wspólna wrażliwość. Na przykład moja Żona ma nieco innym "typ religijności" niż ja.
Co do wspólnego hobby - pożyteczne, ale chyba nie ma konieczności, by np. mężczyzna lubił robić na drutach, a kobieta łowić pstrągi (choć oczywiście mogą).
Z tym, że nie nazwałbym tego "zainteresowaniami", nie musi to być też wspólna wrażliwość. Na przykład moja Żona ma nieco innym "typ religijności" niż ja.
Co do wspólnego hobby - pożyteczne, ale chyba nie ma konieczności, by np. mężczyzna lubił robić na drutach, a kobieta łowić pstrągi (choć oczywiście mogą).
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13806
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2023 times
- Been thanked: 2206 times
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
Wydaje mi się, że takie "zainteresowanie" z czasem staje się po prostu życiem, a czasem, zastanawiam się, czy nie może stanowić formy modlitwy.
Dla mnie modlitwą jest poniekąd każda sytuacja, stan, proces, relacja, w której mam świadomość Boga (głównie jako Miłości lub Tajemnicy).
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
Ale nie chodzi o brak zgodności w religii, tylko o to, że obie strony są podobnie zaangażowane lub właśnie nie. Czyli on uwielbia wyjeżdżać na rekolekcje, chodzić na pielgrzymki, dokształcać się (?) w tym, co dotyczy wiary, a ona nie. Np. załóżmy, że to jestem taka ja, czyli gdzieś tam się gubię w tym jeszcze, chodzę do kościoła co niedzielę + jeszcze jakiś dzień w tygodniu. Ale nie potrafię tak rozmawiać o tym, nie czuję się dobrze w takich pielgrzymkach, na konferencje czy spotkania też prawdopodobnie z własnej woli nie poszłabym.Marek_Piotrowski pisze: ↑2023-01-19, 10:14 Są wyjątki (nie przeczę), ale wydaje mi się, że zgodność co do religii jest kluczowa - wręcz stanowi fundament małżeństwa. Jak pisałem, tolerancja jest OK, ale w małżeństwie to trochę mało -wspólne wartości są tym, co umożliwia jedność.
Z tym, że nie nazwałbym tego "zainteresowaniami", nie musi to być też wspólna wrażliwość. Na przykład moja Żona ma nieco innym "typ religijności" niż ja.
Co do wspólnego hobby - pożyteczne, ale chyba nie ma konieczności, by np. mężczyzna lubił robić na drutach, a kobieta łowić pstrągi (choć oczywiście mogą).
I wtedy on by sam chodził/jeździł, bo jednak ciągnie go i interesuje takie pogłębianie wiedzy/wiary.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19130
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2635 times
- Been thanked: 4643 times
- Kontakt:
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
Ojej, czasem Ty pojechałabyś z Nim, czasem on pomodliłby się z Tobą w sposób, jaki preferujesz. Też nie przesadzajmy, małżeństwo to związek, nie kajdany.
Istotne jest, byście oboje pokładali nadzieję w Bogu, zgadzali się, że nalezy postępować w zgodzie z Nim itd.
Czasem kłopot może być przy bardzo zaangażowanych grupach (np. on u tradsów, ona u charyzmatyków).
Istotne jest, byście oboje pokładali nadzieję w Bogu, zgadzali się, że nalezy postępować w zgodzie z Nim itd.
Czasem kłopot może być przy bardzo zaangażowanych grupach (np. on u tradsów, ona u charyzmatyków).
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
Marek_Piotrowski pisze: ↑2023-01-19, 12:57 Ojej, czasem Ty pojechałabyś z Nim, czasem on pomodliłby się z Tobą w sposób, jaki preferujesz. Też nie przesadzajmy, małżeństwo to związek, nie kajdany.
Istotne jest, byście oboje pokładali nadzieję w Bogu, zgadzali się, że nalezy postępować w zgodzie z Nim itd.
Czasem kłopot może być przy bardzo zaangażowanych grupach (np. on u tradsów, ona u charyzmatyków).
No nie wiem właśnie, ja w ogóle tego nie czuję: pielgrzymek, takich zgromadzeń (może w tym momencie jeszcze, a może w ogóle, ciężko teraz to rozpatrywać). Zmuszając się do pewnych rzeczy żyje się właśnie jak w kajdanach.
Najgorsze jest zmuszanie lub/i blokowanie siebie samego BO ta druga osoba by chciała żeby razem uczestniczyć w tym. No to jest podobne do tych podróży, o których pisałam. Jak jedna osoba ich nie lubi, to zostaje tygodniami w domu, a tamta przeżywa fajne chwile wśród innych ludzi, czyli ta relacja gdzieś się burzy.
I tutaj może być podobnie.
Na szczęście nie muszę się o to w tym momencie martwić bo raczej nikt o moją piękną rękę się nie stara, to jeszcze jest trochę czasu na rozmyślania
Dodano po 5 minutach 25 sekundach:
No tak, ale właśnie jak jedna osoba tak przeżywa i szuka Boga, a druga nie, tylko na podstawowym poziomie ma tę wiarę.sądzony pisze: ↑2023-01-19, 10:57Wydaje mi się, że takie "zainteresowanie" z czasem staje się po prostu życiem, a czasem, zastanawiam się, czy nie może stanowić formy modlitwy.
Dla mnie modlitwą jest poniekąd każda sytuacja, stan, proces, relacja, w której mam świadomość Boga (głównie jako Miłości lub Tajemnicy).
Powiem szczerze, że ja czuję się strasznie płytko w tym wszystkim, jak taki zagubiony mały kotek wśród Lwów
Chciałaby zgłębić te mocne podstawy, ale nie wiem na ile to pójdzie do przodu tak naprawdę i realnie przede wszystkim.
I jeśli spotkam kogoś, kto mnie zainspiruje, to właśnie czy to nie będzie chwilowa inspiracja, a nie moja decyzja.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19130
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2635 times
- Been thanked: 4643 times
- Kontakt:
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
Albo jesteś przesadnie skromna, albo błogosławiona. Obie możliwości są atrakcyjne:)
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
Oj, na pewno nie to drugieMarek_Piotrowski pisze: ↑2023-01-19, 14:02Albo jesteś przesadnie skromna, albo błogosławiona. Obie możliwości są atrakcyjne:)
Myślę, że jestem wymagająca i nie czuję tego wszystkiego jeszcze. Może być też tak, że bardzo cuduję, porównuję siebie do innych w tej kwestii. Kiedy byłam mała czy nastolatką, to po prostu wiara była dla mnie czymś naturalnym, a teraz nie jest po tej przerwie, którą miałam.
Ale jak czytam niektóre tematy forum, to w ogóle nie wiem o czym piszecie. Dlatego ciężko mi holistycznie podejść do wiary, kiedy nie mam wiedzy.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13806
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2023 times
- Been thanked: 2206 times
Re: Budowanie związku "po chrześcijańsku"
Osobiście uważam, iż (oczywiście z pewnymi wyjątkami) z zasady duchowość kobiet jest dużo "prostsza" niż mężczyzn. I to w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Troszkę tak jakby nam mężczyzną czegoś brakowało co zmusza nas do nieustających poszukiwań i poczucia braku.Lwica pisze: ↑2023-01-19, 13:52 No tak, ale właśnie jak jedna osoba tak przeżywa i szuka Boga, a druga nie, tylko na podstawowym poziomie ma tę wiarę.
Powiem szczerze, że ja czuję się strasznie płytko w tym wszystkim, jak taki zagubiony mały kotek wśród Lwów
Chciałaby zgłębić te mocne podstawy, ale nie wiem na ile to pójdzie do przodu tak naprawdę i realnie przede wszystkim.
I jeśli spotkam kogoś, kto mnie zainspiruje, to właśnie czy to nie będzie chwilowa inspiracja, a nie moja decyzja.
Piszesz o "płytkości". "Płytkość i prostota" jest poniekąd "kolorem" duchowości. Zgłębisz, ale wszystko wymaga czasu, a więc spokoju i cierpliwości.
Życie składa się z "chwilowych inspiracji", radości, doświadczeń, szczęść stanowiących drogę otwierania serca na "Bożą Rękę".
Bydzie dobrze dziołcha
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20