Na przestrzeni ostatniego roku czytałam biografie dwóch kobiet. Pozwolę sobie nie wymieniać ich nazwisk, by dyskusja nie zeszła na tematy poboczne - kto jak ocenia daną kobietę itd. Dla tematu ważne jest tylko to, że obie to ŚWIECKIE KATOLICZKI.
Pierwsza- taka klasyczna tradycyjna katoliczka, skromna, zdziałała dużo dobrego dla potrzebujących, złożyła śluby czystości, nie miała żadnych doświadczeń mistycznych, zmarła jako panna.
Druga - też zdziałała coś dobrego na gruncie społeczno-naukowym, katoliczka lewicowo-feministyczna, interesowała się teologią wyzwolenia, chodziła codziennie do kościoła i religijność była dla niej ważna, miała nawet doświadczenia mistyczne, ale np. sypiała z żonatymi facetami, nie zgadzała się z wieloma poglądami tradycyjnie katolickimi.
I gdzie tu jest granica? Czy jest jakikolwiek wyznacznik tego, czy się jest jeszcze katolikiem czy już nie? Te dwie kobiety były skrajnie różne, a jednak obie postrzegały siebie jako dobre katoliczki. A zresztą, co ja się będę rozpisywać... co o tym sądzicie, tak ogólnie?
Dwie kobiety
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Dwie kobiety
Wciąż przywołuje przykład abstynenta, który notorycznie pije. Czy jest abstynentem?
Czy ktoś, kto odrzuca Naukę Chrystusa, jest katolikiem? Na jakiej podstawie uważa siebie z katolika? Tylko dlatego, że nie neguje istnienie Boga? Cóż z tego, jeśli zupełnie Go lekceważy?
Ale my, czy jesteśmy lepsi? Przecież też wciąż łamiemy zasady. Wciąż grzeszymy.
Wydaje mi się, że różnica polega na dążeniu. Na staraniu się, aby unikać grzechów. Wiadomo, że każdy upadnie. Ale zaraz chce się podnieść. Oczyścić.
Przeciwieństwem jest szukanie usprawiedliwień. Wmawianie sobie, że coś nie jest grzechem, bo jest przyjemne. Bo sprawia jakąś radość.
Każdy ma inną miarę. Jedni wciąż starają się podnosić poprzeczkę. Inni ja opuszczają. Dla wygody. A jeszcze inni, wcale nie starają się czegoś zmieniać w swoim życiu.
Zostaje modlitwa. O nas samych i o wszystkich innych. Abyśmy kiedyś wszyscy otrzymali zbawienie. I niebiańskie szczęście wieczne.
Czy ktoś, kto odrzuca Naukę Chrystusa, jest katolikiem? Na jakiej podstawie uważa siebie z katolika? Tylko dlatego, że nie neguje istnienie Boga? Cóż z tego, jeśli zupełnie Go lekceważy?
Ale my, czy jesteśmy lepsi? Przecież też wciąż łamiemy zasady. Wciąż grzeszymy.
Wydaje mi się, że różnica polega na dążeniu. Na staraniu się, aby unikać grzechów. Wiadomo, że każdy upadnie. Ale zaraz chce się podnieść. Oczyścić.
Przeciwieństwem jest szukanie usprawiedliwień. Wmawianie sobie, że coś nie jest grzechem, bo jest przyjemne. Bo sprawia jakąś radość.
Każdy ma inną miarę. Jedni wciąż starają się podnosić poprzeczkę. Inni ja opuszczają. Dla wygody. A jeszcze inni, wcale nie starają się czegoś zmieniać w swoim życiu.
Zostaje modlitwa. O nas samych i o wszystkich innych. Abyśmy kiedyś wszyscy otrzymali zbawienie. I niebiańskie szczęście wieczne.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Dwie kobiety
Zgadzam się z @Andej, że różnica polega na dążeniu do Jezusa, czy też ogólnym stosunku do Niego. Być może obydwie te kobiety starały się żyć w zgodzie z Jego nauczaniem. Może ulegały przy tym innym grzechom. Bóg jeden wie, jak to było naprawdę.
Nie ulega jednak wątpliwości, że katolik powinien żyć w zgodzie z przykazaniami. Nawiązuję tu do tego sypiania z żonatymi facetami. Nie wiem jakie było usprawiedliwienie, ale na pewno było niedobre...
Tak naprawdę to sprawę można rozpatrywać z różnych punktów widzenia: obiektywno-prawnego i subiektywno-światopoglądowego. Myślę, że Kościół tak naprawdę ma definicję, kogo można uznać za katolika. Nigdy nie wchodziłem głębiej w te zagadnienia, może ktoś bardziej obeznany się jeszcze wypowie. Ale jestem przekonany, że tak jest. To kryterium wydaje mi się tu kluczowe. Bo kryterium subiektywne nie jest do końca wiarygodne. Np. ktoś uważa się za katolika wierzącego, ale niepraktykującego.
Dodano po 21 minutach 13 sekundach:
No i sprawdziłem. Otóż katolikiem w rozumieniu Kościoła Katolickiego jest osoba, która otrzymała chrzest. Raz zostawszy katolikiem, jest się nim na zawsze. Źródło: https://www.ekai.pl/kanonista-wyjasnia- ... -kosciola/
Inną sprawą jest, jak traktować takie prawne ustalenia. Choć wydaje mi się, że akurat w tym przypadku, to nie jest prawo typu "administracyjnego", tylko wynika to z samej mocy sakramentu i ze słów Pisma Świętego.
Nie ulega jednak wątpliwości, że katolik powinien żyć w zgodzie z przykazaniami. Nawiązuję tu do tego sypiania z żonatymi facetami. Nie wiem jakie było usprawiedliwienie, ale na pewno było niedobre...
Tak naprawdę to sprawę można rozpatrywać z różnych punktów widzenia: obiektywno-prawnego i subiektywno-światopoglądowego. Myślę, że Kościół tak naprawdę ma definicję, kogo można uznać za katolika. Nigdy nie wchodziłem głębiej w te zagadnienia, może ktoś bardziej obeznany się jeszcze wypowie. Ale jestem przekonany, że tak jest. To kryterium wydaje mi się tu kluczowe. Bo kryterium subiektywne nie jest do końca wiarygodne. Np. ktoś uważa się za katolika wierzącego, ale niepraktykującego.
Dodano po 21 minutach 13 sekundach:
No i sprawdziłem. Otóż katolikiem w rozumieniu Kościoła Katolickiego jest osoba, która otrzymała chrzest. Raz zostawszy katolikiem, jest się nim na zawsze. Źródło: https://www.ekai.pl/kanonista-wyjasnia- ... -kosciola/
Inną sprawą jest, jak traktować takie prawne ustalenia. Choć wydaje mi się, że akurat w tym przypadku, to nie jest prawo typu "administracyjnego", tylko wynika to z samej mocy sakramentu i ze słów Pisma Świętego.
Ostatnio zmieniony 2023-01-21, 14:08 przez krz30, łącznie zmieniany 1 raz.
~Krzysztof
Re: Dwie kobiety
@Arek nie do końca udało mi się sprecyzować o co mi chodziło w wątku, nie o osądzanie kogoś czy coś tylko raczej o pewne definicje. Po prostu uderzające dla mnie było w tej drugiej biografii, że w tej kobiecie nic a nic nie było stycznego ze światopoglądem katolickim i ona nie uważała tego za złe (to była AUTObiografia, sama pisała o tym z perspektywy pierwszoosobowej), a mimo to określała siebie katoliczką, i to katoliczką bardzo zaangażowaną. Każdy z nas grzeszy i to jest jasne, ale chyba chodzi o to, by mieć w sobie postawę pokory i "mocne postanowienie poprawy", a tu ani żalu, ani refleksji ani nic. Jednak przed chwilą doczytałam, że ta druga kobieta jednak w końcu zerwała z katolicyzmem, więc wszystko się wyjaśniło, jakie są "owoce" takiej postawy".
-
- Zasłużony komentator
- Posty: 2361
- Rejestracja: 29 sie 2022
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 298 times
- Been thanked: 319 times
Re: Dwie kobiety
@Ate ja tu raczej ogólnie od siebie dodałem. Faktem jest, że owoce naszego życia są miernikiem naszej wiary. Czasem jest tak, że bardzo chcemy być dobrymi katolikami, ale w praktyce brakuje nam prawdy i wtedy różnie to wygląda. Tak mi się wydaje, że te prawdy najlepiej poznać jak wyglądają w nas samych. Jest to trudne, ale możliwe gdy chcemy tylko je poznać.Ate pisze: ↑2023-01-21, 15:07 @Arek nie do końca udało mi się sprecyzować o co mi chodziło w wątku, nie o osądzanie kogoś czy coś tylko raczej o pewne definicje. Po prostu uderzające dla mnie było w tej drugiej biografii, że w tej kobiecie nic a nic nie było stycznego ze światopoglądem katolickim i ona nie uważała tego za złe (to była AUTObiografia, sama pisała o tym z perspektywy pierwszoosobowej), a mimo to określała siebie katoliczką, i to katoliczką bardzo zaangażowaną. Każdy z nas grzeszy i to jest jasne, ale chyba chodzi o to, by mieć w sobie postawę pokory i "mocne postanowienie poprawy", a tu ani żalu, ani refleksji ani nic. Jednak przed chwilą doczytałam, że ta druga kobieta jednak w końcu zerwała z katolicyzmem, więc wszystko się wyjaśniło, jakie są "owoce" takiej postawy".
Jezus Chrystus jest moim Królem.
- Abstract
- Zasłużony komentator
- Posty: 2524
- Rejestracja: 27 cze 2021
- Has thanked: 152 times
- Been thanked: 403 times
Re: Dwie kobiety
Żeby to było takie proste w ocenie. Każdy w momencie urodzenia dostaje inny samochód, w innym stanie i inną drogę do przejechania. Niestety wielu ludzi nie stara się do końca naśladować Jezusa, bo przecież był też Bogiem, my nie jesteśmy, przyjmujemy że był ponad wieloma problemami które dotykają normalnego człowieka. Nic nie wiemy o tym czy miotały nim pożądania, wielu uważa że był ponad tym. Szatan kusił Go w inny sposób. Aż Martin Scorsese pokusił się o ekranizację "Ostatnie kuszenie Chrystusa" gdzie przedstawił go w świetle bliższym pokusom z jakimi borykają się często ludzie.
Bóg nie adoptował nas po innym bogu.
Re: Dwie kobiety
Kościół za św. Pawłem naucza, że Chrystus jest we wszystkim podobny nam - z wyjątkiem grzechu. Więc tak, pokusy prawdopodobnie miał - ale nie uległ im. Jeśli jestem katoliczką, to ufam Kościołowi, bo katolik wierzy, że Kościół jest powadzony przez Ducha Świętego - a nie swoim osobistym wymysłom na ten temat. Ale to jest off-topic. Temat, który mnie tu interesował, już jest zamknięty @Dezerter czy zechciałbyś zamknąć ten temat? Proszę.