odyseusz53 pisze: ↑2023-02-24, 23:43 nie chce cierpieć tylko dla samego sakramentu( przypomina mi to trochę sytuacje, które były kiedyś dosyć często gdy osoby trwały przy sadystach tylko dlatego że nie wypada).
Słusznie, lepiej żyć sakramentami i dla możliwości przyjmowania sakramentów.
Ale porównanie sakramentów do tego, ze wypada w jakiś sposób postępować jest uwłaczające dla sakramentów. Ale jest całkowitym niezrozumieniem ich sensu i znaczenia.
odyseusz53 pisze: ↑2023-02-24, 23:43 Ten całkowity brak empatii.
A Ty, jak ją okazujesz żonie? Jak ją wspierasz? Zaproś ja na Forum, niech też się wypowie.
odyseusz53 pisze: ↑2023-02-24, 23:43 Jeszcze przed zawarciem małżenstwa "wymysliłem sobie" ideał kobiety albo co powinna sobą reprezentować - być dobrym człowiekiem, uczciwą i kochać od tak.
Wymyślanie wzniosłych ideałów zawsze kończy się twardym lądowaniem. Im wspanialszy idełał, tym boleśniejszy upadek.
A jaki ona sobie wymyśliła ideał? Czy spełniłeś w jakiejś części jest marzenia? Czy rozmawiałeś z nią, czego ona od Ciebie oczekuje?
Zauważ, że w każdej parze małżeńskiej są zawsze dwie strony. Ona ma takie same prawa jak i on. Równe prawa i obowiązki. Czy nie traktujesz zbyt jednostronnie waszych relacji?
odyseusz53 pisze: ↑2023-02-24, 23:43 Gdy przechodziły mi przez głowę w okresie narzeczeństwa myśli żeby ewentualnie zrezygnować pojawiała się myśl że może jednak charakter człowiek zmienia się całe życie i tutaj też tak się stanie
To mogę podsumować przysłowiem: Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz. Albo masz babo place. Chciałeś panią, to rób na nią.
Jeśli już wtedy miałeś wątpliwości, to znaczy, ze świadomie podjąłeś ryzyko. I co gorsza planowałeś gwałcić jej osobowość, na siłę dostosowując ją do swoich wymarzonych ideałów. Czy jej omawiasz prawa do tego samego?
odyseusz53 pisze: ↑2023-02-24, 23:43 Teraz stoję w tym swoim życiu na rozstaju dróg jeden kierunkowskaz wskazuje na małżenstwo , które jest jedną wielką fikcja, oparte na kłamstwie, w którym zaczynam się staczać w stronę depresji i drugi kierunek nazwany "samotnoscią".
Wielka szkoda, że na tym drogowskazie nie ma strzałek: Bóg, Honor, Lojalność, Przebaczenie. Milość. Wydaje mi się, że jesteś tak skoncentrowany na samym sobie, że reszta świata się nie liczy. Niechęć i nienawiść. I cierpiętnictwo. Gdybyś był człowiekiem wierzącym, to kierowałbyś się miłością do Boga i ludzi. Nie żądałbyś dla siebie, ale dawał od siebie. Wydaje mi się, że Twoim bogiem jesteś Ty sam.
odyseusz53 pisze: ↑2023-02-24, 23:43 Jeżeli jest gdzieś tam Bóg
To uczciwe postawienie sprawy. Nie wierzysz Bogu, ani w Boga. Dlaczego się czepiasz zasad wiary? Dlaczego mają one obowiązywać cały świat oprócz Ciebie?
odyseusz53 pisze: ↑2023-02-24, 23:43 ...kłamstwo i obłuda przygniotły mnie.
Ale czyja obłuda? Czy nie własna?
odyseusz53 pisze: ↑2023-02-24, 23:43 Zawsze uważalem się za twardego człowieka ale nie wiedziałem że dwie rzeczy tj
kłamstwo i zdrada mogą złamac każdego.
Nie, nie mogą. Nie wierzącego. Nie twardego. Nie realistę.
Właśnie, tylko uważałeś się. Ale nie byłeś. Nie jesteś. Zamiast walczyć, siedzisz w kąciku i płaczesz. Czekasz, aż ktoś podejdzie i pogłaszcze po główce, do cukierka.
odyseusz53 pisze: ↑2023-02-24, 23:43 Na chwilę obecną mimo że nie chcę planować muszę zacząć tworzyć swój scenariusz życia.Powolii przygotowuje się do tej samotności.
A jednak zaplanowałeś. Dla córki nieszczęście życia w rozbitej rodzinie. Dla zony pokusę szukania innego chłopa. Dla siebie ... też drogę do upadku.
Kapitulanctwo. I świadomość wiarołomności.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.