Powołanie zawodowe a rodzinne

Czyli rozmowy na temat planowania rodziny, czystości w małżeństwie, ile powinniśmy mieć dzieci, czy powinniśmy je karać.
Nieznajoma
Początkujący
Początkujący
Posty: 42
Rejestracja: 10 wrz 2022
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 5 times
Been thanked: 7 times

Powołanie zawodowe a rodzinne

Post autor: Nieznajoma » 2023-01-26, 21:22

Hej Kochani,
ciekawi mnie Wasze zdanie na temat korelacji pomiędzy powołaniem zawodowym a rodzinnych - mówię tu o kobietach.
Wiadomo, że dziś już co do zasady nie wyklucza się łączenia pracy zawodowej kobiet z powołaniem do małżeństwa czy macierzyństwa. Co jednak, gdy kobieta odczuwa powołanie do zawodu mocno absorbującego? Mam tu na myśli np. pracę lekarza, sędziego, prokuratora... Są to zawody społecznie użyteczne, niekoniecznie dla karierowiczów, ale też po prostu osób z poczuciem misji. Znając przedstawicieli tych profesji, często w pracy nie ma się weekendów (nawet jeśli są formalnie - i tak trzeba dla "dobra publicznego" coś tam nawet w domu działać, nadrabiać zaległości, dokształcać się), obciążenie jest duże, nie zależy od samego pracownika, tylko od odgórnego przydziału, siedzenie po godzinach to norma, ewentualne zaniedbania powodują duże konsekwencje społeczne.
Przyznam, że jak dobrze pójdzie sama będę mieć pracę tego typu. Patrząc na jej charakter, coraz bardziej się zastanawiam, czy w ogóle rzeczą odpowiedzialną jest szukanie sobie współmałżonka i zakładanie rodziny. Z drugiej strony, moje koleżanki jak i znajomi przedstawiciele zawodów takich obaw nie mają - normalnie zakładają rodziny, rodzą dzieci.
Wiadomo - dużo zależy jeszcze od szerszego kontekstu - pracy współmałżonka, dyspozycyjności dziadków, możliwości finansowych (wtedy ewentualnie wkracza opcja dłuższych urlopów wychowawczych). Ale czy myślicie że sprawowanie takiego zawodu jak opisałam może być samo w sobie dobrym powołaniem dla singla, czy może szukam nieracjonalnych wymówek? Bo jak wiadomo, singielstwo jest zawsze powołaniem "do czegoś", a nie ucieczką w prostą samotność.

Albertus
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 6112
Rejestracja: 12 mar 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 467 times
Been thanked: 930 times

Re: Powołanie zawodowe a rodzinne

Post autor: Albertus » 2023-01-26, 21:32

Nieznajoma pisze: 2023-01-26, 21:22 Hej Kochani,
ciekawi mnie Wasze zdanie na temat korelacji pomiędzy powołaniem zawodowym a rodzinnych - mówię tu o kobietach.
Wiadomo, że dziś już co do zasady nie wyklucza się łączenia pracy zawodowej kobiet z powołaniem do małżeństwa czy macierzyństwa. Co jednak, gdy kobieta odczuwa powołanie do zawodu mocno absorbującego? Mam tu na myśli np. pracę lekarza, sędziego, prokuratora... Są to zawody społecznie użyteczne, niekoniecznie dla karierowiczów, ale też po prostu osób z poczuciem misji. Znając przedstawicieli tych profesji, często w pracy nie ma się weekendów (nawet jeśli są formalnie - i tak trzeba dla "dobra publicznego" coś tam nawet w domu działać, nadrabiać zaległości, dokształcać się), obciążenie jest duże, nie zależy od samego pracownika, tylko od odgórnego przydziału, siedzenie po godzinach to norma, ewentualne zaniedbania powodują duże konsekwencje społeczne.
Przyznam, że jak dobrze pójdzie sama będę mieć pracę tego typu. Patrząc na jej charakter, coraz bardziej się zastanawiam, czy w ogóle rzeczą odpowiedzialną jest szukanie sobie współmałżonka i zakładanie rodziny. Z drugiej strony, moje koleżanki jak i znajomi przedstawiciele zawodów takich obaw nie mają - normalnie zakładają rodziny, rodzą dzieci.
Wiadomo - dużo zależy jeszcze od szerszego kontekstu - pracy współmałżonka, dyspozycyjności dziadków, możliwości finansowych (wtedy ewentualnie wkracza opcja dłuższych urlopów wychowawczych). Ale czy myślicie że sprawowanie takiego zawodu jak opisałam może być samo w sobie dobrym powołaniem dla singla, czy może szukam nieracjonalnych wymówek? Bo jak wiadomo, singielstwo jest zawsze powołaniem "do czegoś", a nie ucieczką w prostą samotność.

Ale kobiety w takich zawodach też rodzą dzieci. Przerywają swoja pracę, idą na urlop macierzyński a potem na wychowawczy. A potem wracają do zawodu. I jest im w wielu kwestiach łatwiej bo dobrze zarabiają i stać je na opiekunki do dzieci. Ich praca nie polega też na tym że muszą sztywno siedzieć w pracy przez ustalona sztywno ilość godzin.

Tak więc takie prace nie uniemożliwiają życia rodzinnego i wychowywania dzieci.

Chyba że chodzi ci robienie kariery czyli staranie się być w pracy lepszą od innych, stale dyspozycyjną i podejmującą się wszystkich choćby najtrudniejszych zadań kosztem wszystkiego innego?

Jeśli tak to faktycznie może być trudno. Tylko czy naprawdę takiego życia pragniesz?

Nieznajoma
Początkujący
Początkujący
Posty: 42
Rejestracja: 10 wrz 2022
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 5 times
Been thanked: 7 times

Re: Powołanie zawodowe a rodzinne

Post autor: Nieznajoma » 2023-01-26, 21:36

Tak, to prawda rodzą dzieci. Tylko po prostu wiem, że jak ktoś ma duże poczucie obowiązku, to tak łatwo z pracy nie wyjdzie. Znajoma, która taki zawód sprawuje, a jest przy tym mocno pilna (nie zależy jej przy tym na awansach), straciła dużo z wychowania swoich dzieci, jak sama twierdzi, "dzieci matki nie miały".
Co do wychowawczego - tu trzeba mieć jednak jakieś oparcie finansowe, bo on płatny nie jest. Podobnie jak opiekunka - jak się nie chce kogoś zatrudniać na czarno, tylko z wszelkimi zusami, podatkami, itp., to większość pensji lekarza / prawnika na to pójdzie. Więc wiadomo, to zależy od sytuacji.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4222 times

Re: Powołanie zawodowe a rodzinne

Post autor: Andej » 2023-01-26, 21:39

Nieznajoma pisze: 2023-01-26, 21:22 Wiadomo - dużo zależy jeszcze od szerszego kontekstu - pracy współmałżonka, dyspozycyjności dziadków, możliwości finansowych (wtedy ewentualnie wkracza opcja dłuższych urlopów wychowawczych).
To nie zależy od pracy małżonka, ale od podziału ról w rodzinie. Od tego, kto w jakim stopniu weźmie na siebie zajmowanie się dziećmi i domem.
Liczenie na dyspozycyjność dziadków jest przejawem żerowania na nich. Dziadkowie nie są darmowym przedszkolem, ani żłobkiem. Zapewne nie odmówią, ale jakim kosztem? Dorośli i odpowiedzialności ludzie nie planują zwalania opieki nad dziećmi na rodziców. A finansowo, jeśli masz takie plany, to zapewne nie będzie kłopotów. Ale wyrzeczenia mogą być konieczne.
Nieznajoma pisze: 2023-01-26, 21:22 Ale czy myślicie że sprawowanie takiego zawodu jak opisałam może być samo w sobie dobrym powołaniem dla singla, czy może szukam nieracjonalnych wymówek?
Nie może być. Wydaje mi się, że jest znacznie gorzej. Bo jeśli założysz rodzinę, ale praca będzie dla Ciebie ważniejsza od męża i dzieci, to rzeczywiście poświęć się wyłącznie karierze. I kup sobie kotka albo pieska, którego w razie czego oddasz do schroniska.
Nieznajoma pisze: 2023-01-26, 21:22 Bo jak wiadomo, singielstwo jest zawsze powołaniem "do czegoś", a nie ucieczką w prostą samotność.
Na pewno nie jest powołaniem. Sa osoby aseksualne. Ale to nie powołanie. Są osoby rozwiązłe, ale to też nie jest powołaniem. Ale powołaniem może być zakon. Właśnie dla tych, którzy nie chcą mieć rodzin. Może to być trzeci zakon. Powołaniem może być jakiś specyficzny zawód. Jeśli będzie się go realizować taj, jak powołanie. Z poświęceniem. A nie dla kasy czy kariery.


A problem nie dotyczy tylko kobiet. Dotyczy każdego człowieka. Każdego odpowiedzialnego za swoje życie.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Albertus
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 6112
Rejestracja: 12 mar 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 467 times
Been thanked: 930 times

Re: Powołanie zawodowe a rodzinne

Post autor: Albertus » 2023-01-26, 21:46

Nieznajoma pisze: 2023-01-26, 21:36 Tak, to prawda rodzą dzieci. Tylko po prostu wiem, że jak ktoś ma duże poczucie obowiązku, to tak łatwo z pracy nie wyjdzie. Znajoma, która taki zawód sprawuje, a jest przy tym mocno pilna (nie zależy jej przy tym na awansach), straciła dużo z wychowania swoich dzieci, jak sama twierdzi, "dzieci matki nie miały".
Co do wychowawczego - tu trzeba mieć jednak jakieś oparcie finansowe, bo on płatny nie jest. Podobnie jak opiekunka - jak się nie chce kogoś zatrudniać na czarno, tylko z wszelkimi zusami, podatkami, itp., to większość pensji lekarza / prawnika na to pójdzie. Więc wiadomo, to zależy od sytuacji.
Nie ma ludzi niezastąpionych. To tylko tak się nam czasem wydaje. To raczej lęk przed utrąceniem kariery niż poczucie obowiązku.

A urlop wychowawczy nie jest płatny ale od tego jest małżeństwo i mąż aby się też troszczył o zabezpieczenie finansowe swojej rodziny. W takiej sytuacji będziesz mogła śmiało to zrzucić na niego. :D

Poza tym po kilku latach pracy w takich zawodach jakie wymieniłaś to i tak twoja sytuacja będzie lepsza od innych kobiet na urlopach wychowawczych które wcześniej "zasuwały" fizycznie za najniższą krajową.

Ate
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 351
Rejestracja: 4 sie 2022
Has thanked: 82 times
Been thanked: 60 times

Re: Powołanie zawodowe a rodzinne

Post autor: Ate » 2023-01-26, 21:56

Znam prywatnie tylko jedną lekarkę i ona jest typem osoby, która przy dzieciach nie usiedzi zbyt długo. Ma dwoje dzieci, do których miała opiekunkę odkąd pierwsze dziecko skończyło roczek. Pracuje na kilku etatach oraz DG. Zastanawia mnie, po co chcieć mieć dzieci, by je powierzać obcym ludziom... Czasem mam wrażenie, że dla niej te dzieci były jakimś "osiągnięciem" do odhaczenia na liście... Myślę, że nie da się "mieć ciastko i zjeść ciastko", jeśli decydujesz się na karierę w wymagającym zawodzie, to zawsze w jakimś stopniu odbije się to kosztem relacji z dziećmi.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13893
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2035 times
Been thanked: 2222 times

Re: Powołanie zawodowe a rodzinne

Post autor: sądzony » 2023-01-26, 22:05

Ate pisze: 2023-01-26, 21:56 Znam prywatnie tylko jedną lekarkę i ona jest typem osoby, która przy dzieciach nie usiedzi zbyt długo. Ma dwoje dzieci, do których miała opiekunkę odkąd pierwsze dziecko skończyło roczek. Pracuje na kilku etatach oraz DG. Zastanawia mnie, po co chcieć mieć dzieci, by je powierzać obcym ludziom... Czasem mam wrażenie, że dla niej te dzieci były jakimś "osiągnięciem" do odhaczenia na liście... Myślę, że nie da się "mieć ciastko i zjeść ciastko", jeśli decydujesz się na karierę w wymagającym zawodzie, to zawsze w jakimś stopniu odbije się to kosztem relacji z dziećmi.
Zgadzam się. Życie polega jednak na tym, by na bieżąco korygować kurs. Podjęcie decyzji o byciu lekarzem nie oznacza, że gdy urodzisz dziecko nie możesz przeprowadzić się do małej miejscowości do niewielkiej przychodni.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

Awatar użytkownika
Tek de Cart
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1601
Rejestracja: 4 wrz 2017
Lokalizacja: szczęśliwy mąż i ojciec, Warszawa
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 203 times
Been thanked: 638 times
Kontakt:

Re: Powołanie zawodowe a rodzinne

Post autor: Tek de Cart » 2023-01-26, 22:16

znajoma jest lekarzem pediatrą (i jakaś tam jeszcze ma specjalizację), mąż jest wojskowym (emerytem już w tej chwili, pracuje jako manager w korpo) mają 6stę dzieci (najstarsze 22 lata, najmłodsze 5 lat, więc w ciągu 17 lat czyli średnio co 3 lata)
i jeszcze zdążyła będąc w ciąży z czwartym zrobić prawo jazdy... :) Biorąc pod uwagę że teraz ma ok 50 lat to między 23 a 40 rokiem życia wszystko to ogarnęła a teraz w zasadzie już ma 'z górki' ;) tzn. najstarsze dzieci się już usamodzielniają, średnie zajmują się młodszymi, a ona może sobie spokojnie pracować ;) w końcu ma przed sobą pewnie jeszcze ze 20 lat pracy zawodowej, zdąży się napracować do syta... ;)

a z drugiej strony moja była szefowa - dyrektor działu w dużym banku - zwierzyła się nam (swojemu zespołowi) po swoich 45tych urodzinach, że jedyną rzeczą której w życiu żałuje to fakt że ma tylko jedno dziecko. Bo jej córka już właśnie 18 skończyła, zaraz się wyprowadzi na studia do innego miasta - i życie rodzinne w zasadzie się skończy (może trochę przesadziła, ale jednak coś w tym jest). A kariera w banku przecież by jej nie uciekła jakby miała jeszcze jedno czy dwoje dzieci, po prostu o parę lat później by się 'dochrapała' stanowiska, a nawet jeśli by nie została aż tak ważnym dyrektorem, to bycie vice czy innym managerem też jej sprawiało przyjemność i zupełnie by jej wystarczyło. Bo popracuje jeszcze ze 20 lat, ale dzieci to już mieć nie będzie...
Nie sprzedawaj duszy diabłu, Bóg da Ci za nią więcej!

Albertus
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 6112
Rejestracja: 12 mar 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 467 times
Been thanked: 930 times

Re: Powołanie zawodowe a rodzinne

Post autor: Albertus » 2023-01-26, 22:24

Ate pisze: 2023-01-26, 21:56 Znam prywatnie tylko jedną lekarkę i ona jest typem osoby, która przy dzieciach nie usiedzi zbyt długo. Ma dwoje dzieci, do których miała opiekunkę odkąd pierwsze dziecko skończyło roczek. Pracuje na kilku etatach oraz DG. Zastanawia mnie, po co chcieć mieć dzieci, by je powierzać obcym ludziom... Czasem mam wrażenie, że dla niej te dzieci były jakimś "osiągnięciem" do odhaczenia na liście... Myślę, że nie da się "mieć ciastko i zjeść ciastko", jeśli decydujesz się na karierę w wymagającym zawodzie, to zawsze w jakimś stopniu odbije się to kosztem relacji z dziećmi.
Lekarz może całkiem nieźle zarabiać nie pracując na kilku etatach.

A w opiekunkach do dziecka nie ma nic złego, poza tym są jeszcze babcie i dziadkowie.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13893
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2035 times
Been thanked: 2222 times

Re: Powołanie zawodowe a rodzinne

Post autor: sądzony » 2023-01-26, 22:27

Albertus pisze: 2023-01-26, 22:24 A w opiekunkach do dziecka nie ma nic złego, ...
Wszystko zależy od opiekunki i wieku dziecka ;)
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

Awatar użytkownika
ciasteczkowy_potfur
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1045
Rejestracja: 16 paź 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 59 times
Been thanked: 112 times

Re: Powołanie zawodowe a rodzinne

Post autor: ciasteczkowy_potfur » 2023-01-27, 17:58

Albertus pisze: 2023-01-26, 22:24
Ate pisze: 2023-01-26, 21:56 Znam prywatnie tylko jedną lekarkę i ona jest typem osoby, która przy dzieciach nie usiedzi zbyt długo. Ma dwoje dzieci, do których miała opiekunkę odkąd pierwsze dziecko skończyło roczek. Pracuje na kilku etatach oraz DG. Zastanawia mnie, po co chcieć mieć dzieci, by je powierzać obcym ludziom... Czasem mam wrażenie, że dla niej te dzieci były jakimś "osiągnięciem" do odhaczenia na liście... Myślę, że nie da się "mieć ciastko i zjeść ciastko", jeśli decydujesz się na karierę w wymagającym zawodzie, to zawsze w jakimś stopniu odbije się to kosztem relacji z dziećmi.
Lekarz może całkiem nieźle zarabiać nie pracując na kilku etatach.

A w opiekunkach do dziecka nie ma nic złego, poza tym są jeszcze babcie i dziadkowie.
Nooo, z tymi dziadkami to różnie bywa. Nie każdy ma, nie każdy jest blisko nie każdy dziadek czy babcia się nada (bo są za starzy, bo np. palą przy dzieciach albo coś) - no i nie każda babcia i nie każdy dziadek po odchowaniu swoich smarków ma ochotę na odchowywanie kolejnych. Ja dzieci nie lubię, pewnie ze swoimi bym wytrzymała, wnuki pewnie też bym kochała ale na dwie godziny raz na jakiś czas, a nie codziennie,brrr.

Albertus
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 6112
Rejestracja: 12 mar 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 467 times
Been thanked: 930 times

Re: Powołanie zawodowe a rodzinne

Post autor: Albertus » 2023-01-27, 18:14

ciasteczkowy_potfur pisze: 2023-01-27, 17:58
Albertus pisze: 2023-01-26, 22:24
Ate pisze: 2023-01-26, 21:56 Znam prywatnie tylko jedną lekarkę i ona jest typem osoby, która przy dzieciach nie usiedzi zbyt długo. Ma dwoje dzieci, do których miała opiekunkę odkąd pierwsze dziecko skończyło roczek. Pracuje na kilku etatach oraz DG. Zastanawia mnie, po co chcieć mieć dzieci, by je powierzać obcym ludziom... Czasem mam wrażenie, że dla niej te dzieci były jakimś "osiągnięciem" do odhaczenia na liście... Myślę, że nie da się "mieć ciastko i zjeść ciastko", jeśli decydujesz się na karierę w wymagającym zawodzie, to zawsze w jakimś stopniu odbije się to kosztem relacji z dziećmi.
Lekarz może całkiem nieźle zarabiać nie pracując na kilku etatach.

A w opiekunkach do dziecka nie ma nic złego, poza tym są jeszcze babcie i dziadkowie.
Nooo, z tymi dziadkami to różnie bywa. Nie każdy ma, nie każdy jest blisko nie każdy dziadek czy babcia się nada (bo są za starzy, bo np. palą przy dzieciach albo coś) - no i nie każda babcia i nie każdy dziadek po odchowaniu swoich smarków ma ochotę na odchowywanie kolejnych. Ja dzieci nie lubię, pewnie ze swoimi bym wytrzymała, wnuki pewnie też bym kochała ale na dwie godziny raz na jakiś czas, a nie codziennie,brrr.
Pewnie że nie zawsze można liczyć na babcie. Ale czasami można. Szczególnie w nagłych sytuacjach zanim się coś zorganizuje.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4222 times

Re: Powołanie zawodowe a rodzinne

Post autor: Andej » 2023-01-27, 18:19

Dorośli i odpowiedzialni ludzie liczą na siebie. I nie wykorzystują rodziców.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Nieznajoma
Początkujący
Początkujący
Posty: 42
Rejestracja: 10 wrz 2022
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 5 times
Been thanked: 7 times

Re: Powołanie zawodowe a rodzinne

Post autor: Nieznajoma » 2023-01-27, 18:48

Andej, jasne, ale czasem sami rodzice chcą dać się w ten sposób wykorzystać 😆 nikt też nie wyklucza jakiejś formy odwdzięczenia się, zapłaty jak opiekunce, itp.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4222 times

Re: Powołanie zawodowe a rodzinne

Post autor: Andej » 2023-01-27, 21:55

Czasem. A nawet często, tak pragną szczęścia swoich dzieci, że gotowy są padać na twarze, aby tylko pomóc. Ale to nie znaczy, że mają zastępować rodziców dziecka.
Więzi rodzinne, dobrze aby były silne. A pomoc w opiece czyni te więzi silniejszymi. Jeśli wszystko w miarę. Bez nadużywania gotowości.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rodzina, małżeństwo, narzeczeni”