krz30 pisze: ↑2023-02-01, 09:35
Brutalnie mówiąc, większość małżeństw jest zawierana bez świadomości czym jest miłość, czym przysięga, czym małżeństwo. @Tek de Cart pięknie napisał o przymierzu. Tak jest, ale ile osób z taką intencją, świadomością i dojrzałością przystępuje do ślubu? Ile osób jest „zaprawionych” i gotowych do tego rodzaju relacji? Tu jest problem całego życia ludzi, tego kim są.
Na szczęście Bóg pomaga i z niejednego bagna ludzi wyciąga
Tak, Bóg pomaga ale tylko wtedy gdy jest chęć obojga, Bóg nie ingeruje w wolną wolę.
@Marek_Piotrowski zawód można zmienić, nie przysięgasz wykonywania profesji przez całe życie.
Marek_Piotrowski pisze: ↑2023-02-01, 12:38
Wątpię.
To jest taki typowy rygoryzm: właściwie to nikt nie jest przygotowany do małżeństwa/wykonywania swojej pracy/podjęcia jakichś obowiązków itd.
Tymczasem to wszystko jest bardzo proste i najprostsi ludzie zawierający małżeństwo to rozumieją.
To tak jak neoni często traktują nie-neonow - że własciwie to tamci nie są chrześcijanami.
Jakieś takie zrobiły się czasy, że traktujemy ludzi jak dzieci.
Marku wręcz przeciwnie, nie rozumieją. Wiesz jakie słyszę argumenty "nawet gdybym nie przysięgał, nie chciałoby mi się odnowa kogoś szukać i przechodzić to wszystko, pewnie tak samo by się skończyło" - skończyło rozczarowaniem. A dlaczego? Pisałem w innym wątku do ciebie. Ludzie w większości przypadków kierują się uczuciem, jeśli biorą pod uwagę że wygaśnie, wierzą nadal w działanie obojga, pasywność jednej osoby jest na końcu listy.
np. Albertus - odpowiedzialność biologicznego ojca za spłodzeniem dziecka danej kobiecie. Twoje stanowisko jest już asekuracyjne.
Czym kierują się pary a czym powinny. Całe przygotowanie do decyzji czy wchodzić w ogóle w związek małżeński.
sądzony pisze: ↑2023-02-01, 11:15
Abstract znasz pary, które są "ku Bogu", a są tam jakieś grube niedogadania?
Kwestia definicji "ku Bogu". Znam małżeństwa które żyją ze sobą jak pies z kotem, osobne pokoje, codzienne awantury, kościół czasami na porządku dziennym. Być może to owoc katolickich zombie.
Analizowałem sobie również perypetie dzieci z takich domów, niestety złe postawy często generują podobne kopie.
sądzony pisze: ↑2023-02-01, 13:50
A może to kwestia tego, że ślub sakramentalny ("kościelny") często biorą ludzie niewierzący ("niekościelni").
oczywiście, to jest trendy, zwłaszcza "i cię nie opuszczę aż do śmierci" traktowane jako wisienka romantyzmu.
Marek_Piotrowski pisze: ↑2023-02-01, 12:38
To zależy od niuansów.
Czym innym jest zawieranie świadome małżeństwa z uwzględnieniem "interesów", ale z pełną wolą uczestnictwa w małżeństwie i budowania go (wszak małżeństwa aranżowane przez rodziców to rzeczywistość większości wieków) a czym innym ślub nastolatki ze starcem, z myślą żeby wykorzystać jego kasę jednocześnie olewając całe to małżeństwo.
Kto powiedział, że akurat uczucie jest "tą właściwą" podstawą małżeństwa?
To nasza, euroamerykańska kalka, i to w dodatku stosunkowo młoda (dwa, może dwa i pół wieku, rozpoczęli to romantycy).
Czytałem kiedyś wywiad dziennikarki z Murzynem z pewnego (nie pamiętam którego) afrykańskiego kraju, gdzie żony się kupuje (i to drogo!) od rodziców.
Dziennikarka zrobiła uwagę w rodzaju "Nie wyobrażam sobie wyjścia za mąż w taki sposób. Mój przyszły mąż musi mnie kochać!"
Na to ów Murzyn: "Czy ma mnie pani za idiotę? Jak dam tyle krów za żonę, to nie będę jej kochał?!!"
Całkowicie inne myślenie niż nasze. Ale czy naprawdę "gorsze"?
Tu nawet nie chodzi o uczucie, ale traktowanie małżeństwa jako deal. Marku może i zaczęli romantycy ale to się utrzymuje, być może chodzi tutaj o pewien postęp. Wybór wybranka/wybranki za ciebie nie miał prawa przetrwać.
Dlaczego pary się rozstają przed ślubem jeśli obdarowali uczuciem kogoś innego?
Andej pisze: ↑2023-02-01, 10:42
Inny przykład. Oświadczyny: Nie kocham cię, ale proponuję ci małżeństwo. Wydaje mi się, że wytrzymamy z sobą.
Ja też cię nie kocham, ale wyjdę za ciebie.
Bo oboje chcieli mieć dzieci.
Minęło pół wieku. Wciąż są razem. Żyją obok siebie. Ale troszczą się o siebie nawzajem. Kłócą się. Nie mówią sobie miłych słów. On niby wierzy, ale do kościoła nie chodzi. Nie przystępuje do sakramentów. Ona stara się. Czy to n ie jest miłość? Bez intymnej bliskości. Obok siebie, ale gdy potrzeba, to zawsze ze wsparciem.
czy mogę obdarzać uczuciem inną kobietę a wejść w takie małżeństwo?
Bóg nie adoptował nas po innym bogu.