tylko pytanie, jaką wartość ma taka modlitwa w oczach Boga, skoro wiadomo, że w przypadku osoby, która naraża się często w sposób zatwardziały na brak zbawienia, są to kwestie zupełnie błahe.
Można się o wszystko modlić nawet o zbawienie i wskrzeszenie Adolfa Hitlera.Nieznajoma pisze: ↑2023-02-07, 18:14 Hej Kochani,
chodzi za mną taki temat - czy można modlić się za niewierzących nie tylko o ich zbawienie, ale też po prostu o to, by ułożyło im się w życiu (np. o zdrowie, dobrą żonę, pracę, powodzenie na egzaminie, itp.?). Tzn. móc na pewno można
Szczerze to podejrzewam ze żadną
No a jaki status mają te kwestie w przypadku osoby, która współpracuje z łaską Bożą i jest na najlepszej drodze do zbawienia? W jej przypadku modlitwa o takie rzeczy ma jeszcze mniej sensu, bo są one w porównaniu ze zbliżającą się wiecznością tym bardziej błahe. W przypadku osoby cierpiącej wieczne męki przyjemności doczesne (lub przynajmniej: znośne życie), to jedyne dobro, jakiego doświadczy od teraz na wieczność. Uważasz, że czymś lepszym byłoby, żeby choć tak małego, przemijającego dobra niewierzący powinni być pozbawieni? Czy uważasz, że niewierzący, którzy są zatwardziali, powinni cierpieć wiecznie po śmierci i dodatkowo cierpieć za życia? To byłoby lepsze? Nawet jeśli, to Bóg się z takim patrzeniem nie zgadza, skoro bezbożnikom daje powodzenie i trochę (ulotnego) szczęścia. Czy nie tak?Nieznajoma pisze: ↑2023-02-07, 18:14 tylko pytanie, jaką wartość ma taka modlitwa w oczach Boga, skoro wiadomo, że w przypadku osoby, która naraża się często w sposób zatwardziały na brak zbawienia, są to kwestie zupełnie błahe.
