lambda pisze: ↑2023-02-26, 07:36
Nie rozumiem, czy wg Ciebie Jezus pragnął cudzołóstwa bo to wynika z instynktu rozmnazania?
Ach mowo polska. Jedno niezręczne zdanie, w którym trudno wydobyć sens i od razu nieporozumienie. A właściwie niezrozumienie.
Wydaje mi się, że wszyscy z dyskutantów mają dobre intencje, ale zabrnęli w labirynt sów wypaczających ich myśli i przekonania. A teraz trudno przyznać się do lapsusów, niefortunnych sformułowań, czy użycia niewłaściwych slów. Albo do tego, że nie rozumie się znaczenia słów użytych.
Ktoś napisał: "Jezus uznał za grzech zamiar cudzołóstwa, a tłumacz – samo pragnienie, nawet spontaniczne."
I rzeczywiście: Jezus uznał za grzech zamiar cudzołóstwa. Bo chyba jest dla nas oczywistym, że jest to grzechem. A tłumacz ujął to nieco innym sformułowanie. Ale nie zmieniając intencji. Bo rzeczywiście samo pragnienie, także pojawiające się spontanicznie, ale nie odrzucane tylko nastawione na realizację jest grzechem. Takim samym jak zamiar, gdyż jest zamiarem. Jest przysłowie: Okazja czyni złodziejem. Tu dokładnie to samo, spontaniczne pragnienie staje się przyczyną planowania, przemienia się w zamiar. I jest grzechem. Ale natychmiast oddalone, nie jest pożądaniem, ale ino pokusą pożądania.
Ktoś inny napisał: "Które (mój dopisek: pożądanie) jest normalne, zdrowe i naturalne i wynika z naszej podświadomości, genów, instynktu rozmnażania = jako takie, nie podlega moralnej ocenie (grzech)" nieprecyzyjnie interpretując słowo pożądanie. Pokusa, jest czymś normalnym. Myśl o pożądaniu jest pokusą. Ale czy na pewno i czy zawsze? Otóż nie. Można zobaczyć obiekt pożądania, odczuć podniecenie, może przyjść do głowy myśl, że fajnie by było, ale to nie jest pożądanie. To impuls, pokusa. Pożądanie jest wtedy, gdy świadomie czegoś chcemy. A szczególnie, gdy puszczamy wodze fantazji i myślimy jak zrealizować, albo w marzeniach wyobrażamy sobie realizację.
Pożądanie nie jest normalne dla wierzących. Oni to walczą z wszelka pożądliwością. Odrzucając ją. Pożądanie nie jest zdrowe, bo zaspokojenie często prowadzi do zła. Zapewne jest naturalne, jako chęć bycia samcem (samicą) alfa. Zgadzam się z tym, że pierwszy impuls wypływa z podświadomości. Ale gdy dociera do świadomości jest już czymś świadomym. Z tym instynktem rozmnażanie to gruba przesada. Człowiek nie jest kotem marcowym, aby instynkt rozmnażania wyłączał rozum i wolną wolę. To co nie podlega naszej woli, naszym świadomym decyzjom nie może być grzechem. Nie ma oceny moralnej. Ale to, co jest naszą decyzją może być grzechem o podlega ocenie. A pożądanie jest nasza decyzja przyjęcia pokusy.
Lambda spytał: "Nie rozumiem, czy wg Ciebie Jezus pragnął cudzołóstwa bo to wynika z instynktu rozmnazania?". Pytanie słuszne biorąc pod uwagę rozwój dyskusji. Otóż Jezus nie tyle nie pragnął, ale się sprzeciwiał wszelkiej rozwiązłości. W swojej wypowiedzi wyraźnie stwierdził, że grzechem jest uleganie wszelkiej pożądliwości. A szczególnie wpatrywanie się w obiekt pożądania, gdyż jest to prostą drogą do podjęcia dalszych kroków mających na celu zaspokojenie pożądania. Jezus, wierzę w to głęboko, nie poddawał instynktowi. Kierował się swoją rozumna wolą. Dlatego nie pożądał. Z pewnością był narażany na pokusę pożądania. Ale wierzę w to, że potrafił się obronić przed pożądaniem. Jak przed pożądliwym spoglądaniem na kogoś. Nie znaczy to, że był bezpłciowy. Był mężczyzną. Ale odpowiedzialny. Na pewno nie był samcem miotanym pożądaniami.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.