Andej pisze: ↑2023-03-06, 12:17
sądzony pisze: ↑2023-03-06, 11:08
Dla mnie, obecnie, Kościół to rodzina, wspólnota parafialna, KK, chrześcijanie, wszyscy wierzący, wszyscy pozostali.
A jak dla: muzułmanina, protestanta, świadka Jehowy, buddysty... Każdy z nich ma swój Kościół.
"To nie Bóg jest w Kościele, a Kościół w Bogu." - chyba ks. Grzywocz
Nie wiem, może błądzę, ale moim zdaniem każda prawdziwa droga duchowa prowadzi w tym samym kierunku. Jest nią Bóg Trójjedyny.
Wierzę, że relacja z Bogiem, pełna miłości i dobra, prowadzi do zbawienia.
Uważam za wysoce prawdopodobne, że jeżeli urodziłbym się w innym kraju w rodzinie muzułmańskiej pewnie nie byłbym katolikiem.
Nie w smak mi jednak "zatrzymywać" zbawienie jedynie dla siebie.
Wieżę iż Bóg jest Miłością.
Dodano po 15 minutach 31 sekundach:
Hildegarda pisze: ↑2023-03-06, 13:02
sądzony pisze: ↑2023-03-06, 11:08
Znam troszkę św. JoK. To co cytujesz również. Nie wiem co chcesz powiedzieć
No mówi o mistyce
Wiem o czym mówi św. JoK
Pytam o czy Ty mówisz.
W tym fragmencie św. JoK pisze dość ogólnikowo. To można zrozumieć. Gdy św. JoK faktycznie pisze o mistyce to pęka mózg
Hildegarda pisze: ↑2023-03-06, 13:02
sądzony pisze: ↑2023-03-06, 11:08
Wydaje mi się i wierzę, że jeżeli mamy rzeczywistą, osobową, wewnętrzną, zdrową relację z Bogiem, która "wylewa się" ku światu materialnemu, nie ma możliwości, by żyć poza Kościołem.
Poza Kościołem w jakim sensie? Bo jeśli mówisz konkretnie o życiu wspólnotowym, to z pewnością nie dotyczy ono różnych mistyków samotników, pustelników, żyjących w odosobnieniu
Tak zgadza się. Chodzi mi o wspólnotę. Tak znam pustelników, jednakże we współczesnym świecie są formy duchowości, które starają się to "wypośrodkować". Ks. Grzywocz np. uważał, iż św. JoK, pomimo ogromnego szacunku, mógł mieć nieco "zaburzoną, upośledzoną" relacyjność z drugim człowiekiem. Małżeństwo Maritainów wypracowali "Kontemplację w świecie", Jung, Rohr, Merton i wielu innych posiadali swe samotnie. Nie siedzieli tam jednak całe życie. Gajdowie również nie piszą o kontemplacji jako całkowitym wyzbyciu się życia społecznego. Podobnie pisze autor "Obłoku niewiedzy".
Hildegarda pisze: ↑2023-03-06, 13:02
sądzony pisze: ↑2023-03-06, 10:27
Ja uważam, że do pewnego stopnia rozwoju duchowego, istotne jest "budzenie" płaszczyzny duchowej człowieka.
Wychowanie i przynależność do danego Kościoła ma ogromne znaczenie. Może być bardzo pomocne w duchowości, jak i bardzo obciążające.
Podobnie jak przynależność do danej rodziny.
Tego jednak nie można wybrać.
Myślę, że może też być istotne ze względu na kwestie teologiczne. Uważam, że Bóg działa na poziomie duchowym, więc niekoniecznie rozumowe poznanie jest aż tak bardzo istotne, jednak zdecydowanie może ułatwiać tą "relację", zrozumienie Boga. Chodzi mi tu głównie o ten temat jaki był poruszany, czyli Boga Osobowego z jakimś niekoreślonym Absolutem. Osobie wychowanej w kulturze, która uczy o Bogu Osobowym jest łatwiej pod tym względem, bo jest bliżej prawdy duchowej również na poziomie rozumowym, inne religie będą tutaj miały pod górkę, tak to widzę.
Bóg działa na płaszczyźnie duchowej, ale zwykle czytamy go płaszczyzną psychologiczną. Istotne jest na ile ona jest "zdrowa" i jakie "narzędzia" posiada. A jakie posiada? Te które "wdrukowała nam głównie tradycja i wychowanie. Nie oznacza to, że są one niezmienne.
Tak te osoby będą miały w pewien sposób "pod górkę".
Ale czyż dla Boga "słabość nie jest okazją"
Dodano po 1 minucie 18 sekundach:
Marek_Piotrowski pisze: ↑2023-03-06, 13:08
sądzony pisze: ↑2023-03-06, 10:27
Relacja to, moim zdaniem, jeszcze nie mistyka.
ale bez relacji mistyka nie istnieje. Warunek konieczny. Czy wystarczający? Rzecz dyskusji.
Oczywiście. To warunek konieczny. Ta relacja to Miłość.