Fortuna się toczy rosołem
Re: Fortuna się toczy rosołem
Konserwusie, jeśli potraktować to forum religijne jako symbol konfesjonału, to nie omieszkam wypełnić nakazanej pokuty. Tylko z moim CV, gdzie 10 lat stoi pustych, a wykształcenie widnieje jako bezmaturalne (do tego uzyskane zaocznie), nigdzie mnie, niestety, nie zechcą.
Grzeszniku, który Upadasz, z przeszłości to np. skrajne odrzucenie przez kolegów w latach szkoły.
Grzeszniku, który Upadasz, z przeszłości to np. skrajne odrzucenie przez kolegów w latach szkoły.
Re: Fortuna się toczy rosołem
Popieprzyc to trzeba tę konserwę, bo się nie zamyka, kiedy powinna. I popieprzywszy na jakiś czas zamknąć.
Co do rodziców, to myślę, że ojciec jest psychotykiem, którego od wybuchu psychozy chroni uzależnienie od alkoholu. Mama też ma problemy psychiczne: w latach mojego gimnazjum zapadła na ostry epizod depresyjny, wywołany tym, że wszedłem w palące trawkę towarzystwo i miałem wystawioną naganę (naganną?) w szkole. Czyli wszystko "przeze mnie".
Dodano po 1 minucie 32 sekundach:
Co do rodziców, to myślę, że ojciec jest psychotykiem, którego od wybuchu psychozy chroni uzależnienie od alkoholu. Mama też ma problemy psychiczne: w latach mojego gimnazjum zapadła na ostry epizod depresyjny, wywołany tym, że wszedłem w palące trawkę towarzystwo i miałem wystawioną naganę (naganną?) w szkole. Czyli wszystko "przeze mnie".
Dodano po 1 minucie 32 sekundach:
W tej pracy i podobnych bym się nie spełnił.
Ostatnio zmieniony 2023-05-02, 01:40 przez Apophenic, łącznie zmieniany 3 razy.
-
- Zasłużony komentator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 9 lut 2023
- Has thanked: 287 times
- Been thanked: 213 times
Re: Fortuna się toczy rosołem
W pracy masz pracowac a nie spelniac sie.
A jak nie umiesz czegos robic, to sluchaj tych co umieja i pytaj ich. Sluchaj pracodawcy i rob co masz robic, zamiast myslec o niebieskich migdalach, czy o jakichs bzdurach ktore do niczego ci nie sa potrzebne.
Po prostu wez sie za jakas prace, to choc przez ten czas pracy glupoty nie beda ci przychodzily do glowy i narzekanie na wszystko dookola.
A jak nie umiesz czegos robic, to sluchaj tych co umieja i pytaj ich. Sluchaj pracodawcy i rob co masz robic, zamiast myslec o niebieskich migdalach, czy o jakichs bzdurach ktore do niczego ci nie sa potrzebne.
Po prostu wez sie za jakas prace, to choc przez ten czas pracy glupoty nie beda ci przychodzily do glowy i narzekanie na wszystko dookola.
Ostatnio zmieniony 2023-05-02, 00:37 przez faraon, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Fortuna się toczy rosołem
Co zaś, Upadający, do mojego obrazu Pana Boga, to poprosiłem tatę o przewiezienie obrazu Jezusa ze sklepu dewocjonalnego. Chciał, aby podczas jazdy był odwrócony... Nie powiedział czemu, no ale wstydzi się, bo mieszkamy w miasteczku. Inna sprawa, że trudno mi patrzeć na to ujęcie Naszego Zbawiciela. Początkowo uznałem, że gdy siedzi w Getsemani pod wieczornym, księżycowym niebem, to będzie miło mi towarzyszyć w rozmyślaniu nad naturą życia w świecie. Jednak od tamtej chwili obraz ten wiele razy odwracałem tyłem, bo nie mogłem znieść braku odzwierciedlenia dla moich emocji - ilekroć szukałem kontaktu z tym czy innym cierpieniem, twarz Pana Jezusa niezłomnie zdawała się mówić: to co przeżywasz się nie liczy.
Gdy z kolei, biorąc na poważnie nawrócenie, zacząłem normalnym głosem odmawiać na Różańcu Zdrowasie, to sąsiedzi z dołu mnie wyśmiewali, co postawiło mnie na krawędzi decyzji, żeby pojechać do szpitala psychiatrycznego. Rodzicom nie mogłem powiedzieć, bo ogólne nieprzebaczenie zamknęło nam serca na kontakt w rodzinie, a zresztą ojciec byłby tylko zakłopotany. Bo ilekroć modłę się głośno, czuję, po prostu czuję, że wywołuje to w nim silny dyskomfort.
Związek wyśmiewanie i myśl o szpitalu wymaga doprecyzowania. To był tak potworny, przerażający psychiczny stan, jakby brały w tym udział złe duchy, związane z tymi sąsiadami. Bo rozeznałem, iż Maria prosi mnie, abym, wbrew emocjom, o nich także się modlił. Ale doświadczyłem takiego wybuchu z ich strony, a do tego jeszcze rodzice negowali moje próby wyjaśnienia im tego co się działo, że w pewnym momencie, paląc w oknie, poczułem się, jakbym dostał z całej siły laczkiem w głowę, ale nie w znaczeniu zwykłego bólu, tylko bólu uciszania mnie, upokorzenia.
Z tymi złymi duchami to jest podobnie z moim ojcem. Ja nie chcę za niego "obrywać", kochać go wbrew sobie, bo mam poczucie, że on bardzo mnie skrzywdził. Kilka dni temu był taki dzień, gdy cały dzień płakałem. Jeszcze leżąc, przebudziłem się płacząc, po raz pierwszy otwarcie, nie tłumiąc, nie powstrzymując. Ojciec od razu poszedł do łazienki, a ja czułem, po prostu czułem, że to z powodu usłyszenia płaczu, bo czułem, że on nienawidzi moich uczuć. Potem pomyślałem, że to może jego opór przed Panem Jezusem, ale on tak bardzo znienawidził tę czułość, delikatność, tak mnie tym skrzywdził, że chciałbym sie wyprowadzić i widywać się bardzo sporadycznie
Gdy jakkolwiek próbuje się zwierzyć, to już na starcie zwierzam się z pozycji straconej.
Dodano po 38 minutach 16 sekundach:
Z ojcem i płaczem był też jeszcze taka sytuacja, że raz przyszedł do mojego pokoju, bo w próbie przebaczenia miałem otwarte drzwi, słuchałem też wtedy Drogi Krzyżowej Leonii Nastał, więc przyszedł coś tam na telefonie pokazać, ale jak zobaczył, że leżę i w oczach mam łzy, to w ogóle tego nie komentując, czując niezręczność się wycofał.
Rozumiem, że alkohol od młodości przyhamował rozwój emocjonalny, ale rozumieć nie znaczy nie doświadczać bólu
Dodano po 24 minutach 4 sekundach:
Zresztą mama tez o ile nie zaspokajam obrazu idealnego syna to mogę płakać długo i wystarczająco głośno, a nie przyjdzie. Wiem, że czeka aż ja najpierw przyjdę do niej, bo głośno pociąga nosem za dnia, siedząc z ojcem, i w nocy, leżąc obok niego, i ponieważ ja nie przychodzę, to kiedy ja płaczę, ona też tego nie robi
Gdy z kolei, biorąc na poważnie nawrócenie, zacząłem normalnym głosem odmawiać na Różańcu Zdrowasie, to sąsiedzi z dołu mnie wyśmiewali, co postawiło mnie na krawędzi decyzji, żeby pojechać do szpitala psychiatrycznego. Rodzicom nie mogłem powiedzieć, bo ogólne nieprzebaczenie zamknęło nam serca na kontakt w rodzinie, a zresztą ojciec byłby tylko zakłopotany. Bo ilekroć modłę się głośno, czuję, po prostu czuję, że wywołuje to w nim silny dyskomfort.
Związek wyśmiewanie i myśl o szpitalu wymaga doprecyzowania. To był tak potworny, przerażający psychiczny stan, jakby brały w tym udział złe duchy, związane z tymi sąsiadami. Bo rozeznałem, iż Maria prosi mnie, abym, wbrew emocjom, o nich także się modlił. Ale doświadczyłem takiego wybuchu z ich strony, a do tego jeszcze rodzice negowali moje próby wyjaśnienia im tego co się działo, że w pewnym momencie, paląc w oknie, poczułem się, jakbym dostał z całej siły laczkiem w głowę, ale nie w znaczeniu zwykłego bólu, tylko bólu uciszania mnie, upokorzenia.
Z tymi złymi duchami to jest podobnie z moim ojcem. Ja nie chcę za niego "obrywać", kochać go wbrew sobie, bo mam poczucie, że on bardzo mnie skrzywdził. Kilka dni temu był taki dzień, gdy cały dzień płakałem. Jeszcze leżąc, przebudziłem się płacząc, po raz pierwszy otwarcie, nie tłumiąc, nie powstrzymując. Ojciec od razu poszedł do łazienki, a ja czułem, po prostu czułem, że to z powodu usłyszenia płaczu, bo czułem, że on nienawidzi moich uczuć. Potem pomyślałem, że to może jego opór przed Panem Jezusem, ale on tak bardzo znienawidził tę czułość, delikatność, tak mnie tym skrzywdził, że chciałbym sie wyprowadzić i widywać się bardzo sporadycznie
Gdy jakkolwiek próbuje się zwierzyć, to już na starcie zwierzam się z pozycji straconej.
Dodano po 38 minutach 16 sekundach:
Z ojcem i płaczem był też jeszcze taka sytuacja, że raz przyszedł do mojego pokoju, bo w próbie przebaczenia miałem otwarte drzwi, słuchałem też wtedy Drogi Krzyżowej Leonii Nastał, więc przyszedł coś tam na telefonie pokazać, ale jak zobaczył, że leżę i w oczach mam łzy, to w ogóle tego nie komentując, czując niezręczność się wycofał.
Rozumiem, że alkohol od młodości przyhamował rozwój emocjonalny, ale rozumieć nie znaczy nie doświadczać bólu
Dodano po 24 minutach 4 sekundach:
Zresztą mama tez o ile nie zaspokajam obrazu idealnego syna to mogę płakać długo i wystarczająco głośno, a nie przyjdzie. Wiem, że czeka aż ja najpierw przyjdę do niej, bo głośno pociąga nosem za dnia, siedząc z ojcem, i w nocy, leżąc obok niego, i ponieważ ja nie przychodzę, to kiedy ja płaczę, ona też tego nie robi
Ostatnio zmieniony 2023-05-02, 01:43 przez Apophenic, łącznie zmieniany 7 razy.
-
- Elitarny komentator
- Posty: 3549
- Rejestracja: 21 cze 2021
- Has thanked: 160 times
- Been thanked: 382 times
Re: Fortuna się toczy rosołem
Przykro mi. Po prostu mi przykro..
Dodano po 16 minutach 36 sekundach:
Czym cie tata skrzywdził?
Dodano po 1 minucie 25 sekundach:
Na razie sięgając do mistyków chrześcijańskich posrednio poglebiasz rany. Bo uwazaz ze jestes za mało odpowiadający Bogu...
TO KŁAMSTWO ☺
Dodano po 16 minutach 36 sekundach:
Czym cie tata skrzywdził?
Dodano po 1 minucie 25 sekundach:
Na razie sięgając do mistyków chrześcijańskich posrednio poglebiasz rany. Bo uwazaz ze jestes za mało odpowiadający Bogu...
TO KŁAMSTWO ☺
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22637
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4222 times
Re: Fortuna się toczy rosołem
W ogródku na gruszce,
oświadczył się komar muszce
muszko ja cię kocham szalenie,
Co! Ja taka piękna muszka
mam wyjść za żółtobrzuszka!?
Nie! Starą panną zostać wolę lub utopić się w rosole
oświadczył się komar muszce
muszko ja cię kocham szalenie,
Co! Ja taka piękna muszka
mam wyjść za żółtobrzuszka!?
Nie! Starą panną zostać wolę lub utopić się w rosole
Ostatnio zmieniony 2023-05-02, 09:49 przez Andej, łącznie zmieniany 1 raz.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
-
- Elitarny komentator
- Posty: 3549
- Rejestracja: 21 cze 2021
- Has thanked: 160 times
- Been thanked: 382 times
Re: Fortuna się toczy rosołem
A propos zostawania starą panną. Znany jest mi przypadek błogosławieństwa matki ktora do zakochanego syna powiedziała ze lepiej zostać stara panna niż wyjść za takie gowno jak on.
Tyle ze on ani ne był jakimś ograniczonym , chorym czy bandyta, zboczeńcem itp
Po prostu była matka ze swoimi problemami na psyche.
Tyle ze on ani ne był jakimś ograniczonym , chorym czy bandyta, zboczeńcem itp
Po prostu była matka ze swoimi problemami na psyche.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22637
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4222 times
Re: Fortuna się toczy rosołem
Tak mi się skojarzyło z przekomarzaniem.
Przedstawiam konserwę rosołową z pieprzem. Może warto się zastanowić na zmiana przypraw? Głosuję za pieprzem. Zdecydowanie. Bo lubię pieprzyć. I to ostro. Zawsze mam na podorędziu młynek, aby dodawać do wszelkich potraw. Do zupy mlecznej też, jak wyznał jeden marynarz.
Przedstawiam konserwę rosołową z pieprzem. Może warto się zastanowić na zmiana przypraw? Głosuję za pieprzem. Zdecydowanie. Bo lubię pieprzyć. I to ostro. Zawsze mam na podorędziu młynek, aby dodawać do wszelkich potraw. Do zupy mlecznej też, jak wyznał jeden marynarz.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Fortuna się toczy rosołem
Ostatnio zmieniony 2023-05-03, 10:23 przez Apophenic, łącznie zmieniany 1 raz.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13939
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2041 times
- Been thanked: 2229 times
Re: Fortuna się toczy rosołem
A ja czasem mam wrażenie, że to nie pytanie rodzi odpowiedź, a odpowiedź jest przyczyną pytania.Apophenic pisze: ↑2023-05-01, 18:15 Po prostu jeśli lekarstwo nie istnieje, chorobą jest życie. Że zacytuję Kierkegaarda. Siedzącego za nickiem sadzony.
Ale tak poważnie, to choć cytat mocny, z jego treścią nie zgadzam się. Wierzę bowiem, że lekarstwo zawsze wyłania się z wszelkiej choroby. Inaczej życie nie byłoby życiem albo - by rzec jeszcze inaczej - życie byłoby chorobą nieuleczalną.
Idąc dalej. Może to śmierć jest początkiem życie?
Życie jest chorobą do czasu gdy nie spotkasz Jezusa, który napluje Ci błotem w oczy.
Czyżby?
dystans, paradoks, niedualność ..
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20