@sądzony niepotrzebnie komplikujesz, miłość to nie piłeczka w stanie posiadania którą odbijasz do kogoś w ramach relacji. Każde dobro pochodzi od Boga, nie muszę nic robić poprzez Boga, ponieważ jestem tylko naczyniem, to ZAWSZE pochodzi od Boga i nigdy nie płynie poprzez Niego do kogoś ale zawsze od Niego, nie od nas, ale przez nas.
Celowo pisałem o ojcu a nie o matce, mogłem nie mieć w ogóle kontaktu z matką gdy była w ciąży.
Mam wrażenie sądzony że czasami masz potrzebę skontrowania za wszelką cenę, nawet kosztem tego że bez problemu skontrowałbyś sam siebie.
Bliźnim dla ciebie jest każdy człowiek bez względu na bliskość, bo miłości tak jak Boga nic nie ogranicza.
Strach przed bliskością
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13922
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2039 times
- Been thanked: 2226 times
Re: Strach przed bliskością
Tego nie napisałem.
Skoro pochodzi od Boga to nie my je czynimy, a w miłości chrześcijańskiej nie my kochamy.
Jesteśmy chodzącym wiadrem, nie będącym w stanie pomieścić "wody miłości". Dlatego chodząc, nawet nieświadomie, wychlapujemy wodę na tych, których spotykamy, bo nasza "pojemność" jest zbyt mała, by tę miłość pomieścić. Człowiek miłujący po chrystusowemu pozostawia za sobą "wilgotny ślad miłości", na którym wszystko zaczyna żyć.
Nie możesz nie mieć kontaktu z osobą, z której ciała pochodzisz, w której byłeś przez 9 miesięcy i z której w bólu "wyszedłeś".
Tak. Maż właściwe wrażenie. Właśnie tak czasem mam.
Nie dyskutuję z kimś o tym czy "zabójstwo na wojnie" jest grzechem czy nie, by przekonać tego kogoś, że jest w błędzie, a by zrozumieć, uwierzyć, że to, ewentualnie, ja w nim jestem.
Piszesz o człowieku głęboko uduchowionym, mistyku, kontemplatyku, może nawet kimś przebóstwionym.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Abstract
- Zasłużony komentator
- Posty: 2589
- Rejestracja: 27 cze 2021
- Has thanked: 161 times
- Been thanked: 420 times
Re: Strach przed bliskością
Sądzony odnośnie matki, chodziło o matkę mojego dziecka. A więc punkt 5 który komentowałeś. np Były czasy bez smartfonów, telefonów, z ograniczonym kontaktem, polegałem tylko na liście że jest w ciąży, nawet nie znam płci.
Obdarowanie miłością kogoś to dążenie do jego dobra, to nie jest trudne.
Myślę że niepotrzebnie dostajesz rykoszetem od swoich mistykopasji. Ja już w zasadzie nie mam nic do dodania jeśli chodzi o miłość.
Naprawdę nie rozumiem (nie czuję) jak można tak obwarować tak prostą i dostępną rzecz dla każdego z nas jak miłość do bliźniego, tutaj nie trzeba żadnej wyśrubowanej mistyki, warunków.sądzony pisze: ↑2023-04-05, 15:55 Abstract pisze: ↑2023-04-05, 08:38
5. Czy mogę kochać swoje dziecko które co dopiero ma się narodzić, albo co dopiero się narodziło, ja byłem za granicą, nie widziałem go?
Myślę, że jeżeli byłeś w bliskiej relacji z matką dziecka w trakcie ciąży masz z nim relację poprzez jej opowieści, radości, zmartwienia …
Obdarowanie miłością kogoś to dążenie do jego dobra, to nie jest trudne.
Myślę że niepotrzebnie dostajesz rykoszetem od swoich mistykopasji. Ja już w zasadzie nie mam nic do dodania jeśli chodzi o miłość.
Ostatnio zmieniony 2023-04-06, 10:03 przez Abstract, łącznie zmieniany 2 razy.
Bóg nie adoptował nas po innym bogu.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22637
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4222 times
Re: Strach przed bliskością
O ile trafnie i bardzo lapidarnie ująłeś sens miłości, to niestety z tą łatwością jest inaczej.
Przede wszystkim są ludzie, nawet wielu. którzy uważają, że zasługują na coś szczególnego. Są zawiedzeni stanem rzeczy. Nieszczęśliwi. Zazdrośni. Mają żal do całego świata. Nienawidzą innych za to, ż inni mają lepiej. Nienawidzą też tych, którzy mają gorzej, bo sobie na to zasłużyli. Po prostu nienawidzą wszystkich (choć zwykle się z tym kryją).
Są ludzie, którzy musza się wymądrzać, wszystko komplikować, dorabiać niestworzone teorie, bo muszą innym imponować swoją mądrością. Też nie potrafią kochać, bo są skupieni na rozdzielaniu włosów na czworo.
No i jest grupa zapatrzonych w siebie, w swoje przyjemności, radości. Oni kochają tylko samych siebie. Bo to jest konkret. który są w stanie stwierdzić, zauważyć. Zupełnie nie zależy im na dobru innych, dopuszczają je, jako efekt uboczny strarań o własne dobro.
No i sa psychopaci, dla których miłość i dobro są pojęciami abstrakcyjnymi, nie zawierającymi żadnej treści. Albo zawierające treść, którą można wykorzystać dla własnych celów.
Obdarowywanie miłości nie jest trudne dla wierzących. Dążenie do czyjegoś dobra nie jest trudne, dla naśladujących Chrystusa. Tacy ludzi, zamiast zastanawiać się na sensem i możliwością miłości, po prostu czynią dobrze. Bez otoczni ideologicznej czy naukowej wzgl. pseudonaukowej. Po prostu idą przez życie czyniąc dobro. Ot tak, możne powiedzieć, ze od niechcenia. Z natury własnej. Bo mają zakodowane, że tak należy. Dążenie do dobra jest dla nich tak oczywiste, jak oddychanie. Po prostu to robią.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13922
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2039 times
- Been thanked: 2226 times
Re: Strach przed bliskością
Bardzo możliwe. I oby tak było.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20