Czy dobrowolność grzechu oznacza tylko brak przymusu czy jeszcze musi być chęć na ten czyn? Czy może musi być jedno i drugie? Musi być chęć czy nie na ten grzech?
Dodano po 6 minutach 58 sekundach:
Czy musi być całkowita ochota i akceptacja tego czynu, robienie tego specjalnie? A co w sytuacji gdy na szybko coś załatwiamy ryzykując grzech ale nie chcemy żeby się zdarzył, tylko coś robimy pod wpływem chwili, albo z braku czasu. Nie myślimy wtedy że chcemy ten grzech zrobić a nawet tego nie chcemy. Czy tu też jest dobrowolność?
Dobrowolność grzechu
-
- Gawędziarz
- Posty: 408
- Rejestracja: 4 sty 2021
- Lokalizacja: Mazowieckie
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 38 times
- Been thanked: 65 times
Re: Dobrowolność grzechu
Mi się wydaje, że dobrowolność może oznaczać, że nikt nas nie przymusza, ani ludzie, ani nasze słabości i.t.d.
Jak robimy coś na szybko, to zależy jakiego to czynu dotyczy.
Jak robimy coś na szybko, to zależy jakiego to czynu dotyczy.
W moich wypowiedziach mogę się mylić , jestem przecież tylko człowiekiem , ale zawsze chce pomóc.
- AdamS.
- Super gaduła
- Posty: 1419
- Rejestracja: 4 lis 2021
- Lokalizacja: Bieszczady
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 545 times
- Been thanked: 785 times
Re: Dobrowolność grzechu
Niektórzy moraliści twierdzą, że grzechu nie ma tam, gdzie on czyniony jest z bólem, a minimalizuje go brak odniesionej przyjemności. Osobiście jednak uważam takie podejście za niezbyt bezpieczne, bo w ten sposób można by usprawiedliwić nie tylko niejeden grzech, ale i wiele zbrodni. Na pewno nie nam sądzić o cudzych grzechach.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Dobrowolność grzechu
Przymus wyklucza dobrowolność.
Nie rozumiem, jak można nie mieć chęci i świadomie czynić zło. Wolna wola polega na wyborze.
Wydaje mi się, że każdy grzech popełniamy, w jakiś sposób wbrew sobie. Video meliora proboque, deteriora sequor.
Wydaje mi się, że popełniając grzech mamy świadomość tego, że czynimy źle. Ale coś, co wydaje się chwilowym dobrem przeważa nad rozsądkiem. Ulegamy pokusie.
Nie potrafię lepiej się wysłowić. Jest pokusa, której nie daję rady się oprzeć. Ale wiem, że jest to złe. Robiąc to coś mam świadomość, że czynię niewłaściwie. Ale to robię. Nikt nie stoi z batem i nie zmusza. Sam podejmuję decyzję. I żałuję. Ale robię. I obiecuję, że już nigdy. Tylko ten jeden raz. To upadek. Świadomy upadek. Świadomy grzech.
Nie rozumiem, jak można nie mieć chęci i świadomie czynić zło. Wolna wola polega na wyborze.
Wydaje mi się, że każdy grzech popełniamy, w jakiś sposób wbrew sobie. Video meliora proboque, deteriora sequor.
Wydaje mi się, że popełniając grzech mamy świadomość tego, że czynimy źle. Ale coś, co wydaje się chwilowym dobrem przeważa nad rozsądkiem. Ulegamy pokusie.
Nie potrafię lepiej się wysłowić. Jest pokusa, której nie daję rady się oprzeć. Ale wiem, że jest to złe. Robiąc to coś mam świadomość, że czynię niewłaściwie. Ale to robię. Nikt nie stoi z batem i nie zmusza. Sam podejmuję decyzję. I żałuję. Ale robię. I obiecuję, że już nigdy. Tylko ten jeden raz. To upadek. Świadomy upadek. Świadomy grzech.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13803
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2022 times
- Been thanked: 2204 times
Re: Dobrowolność grzechu
Chodzi właśnie o przymus. Przecież paliłeś fajki
Ja osobiści, choć może to dziwne, odczuwam chęć zapalenia papierosa.
Co dziwne, mam świadomość zła i wewnętrznie odczuwam chęć, by by nie chcieć palic w ogóle.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Dobrowolność grzechu
No cóż, aczkolwiek faktem jest to, że paliłem fajki, papierosy, cygara czy cygaretki. Ale nie pamiętam, aby ktoś mnie do tego zmuszał. No chyba, że głupota. Albo pragnienie owocu zakazanego.
Chęć zapalenie papierosa odczuwam codziennie. Wielokrotnie dziennie papierosy za mną chodzą. Codzienni bitwa. Codziennie pragnienie. Gdy na ulicy ktoś pali, to z lubością wciągam te opary.
Mam cholerną chęć. Ale to czy zapalę, czy nie zależy od mojej woli. Od mojej świadomości. A mam świadomość tego, że palenie szkodzi i jako takie, jest czynem grzesznym. Właściwie motywacja religijna jest moja, jeśli nie jedyna, to główną przyczyna walki.
I odwrotnie, jeśli nie mam chęci na zielonego kalafiora, to bez przymusu nie jem. Czasem nawet pomimo przymusu nie jem. Brak chęci powoduje to, że człowiekowi nie przychodzi do głowy, aby robić to, na co nie ma chęci.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13803
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2022 times
- Been thanked: 2204 times
Re: Dobrowolność grzechu
Zgadza się. Ja nie chcę się usprawiedliwiać, ale palenie odczuwam osobiście jako swego rodzaju zniewolenie. Ostatnio kilka razu próbowałem z tym walczyć. Udało mi się zaledwie kilka godzin. Może 4. Ostatecznie przegrałem. Choć w sumie samą próbę i te 4 godziny traktuję jako "zwycięstwo".Andej pisze: ↑2023-04-25, 08:41 No cóż, aczkolwiek faktem jest to, że paliłem fajki, papierosy, cygara czy cygaretki. Ale nie pamiętam, aby ktoś mnie do tego zmuszał. No chyba, że głupota. Albo pragnienie owocu zakazanego.
Chęć zapalenie papierosa odczuwam codziennie. Wielokrotnie dziennie papierosy za mną chodzą. Codzienni bitwa. Codziennie pragnienie. Gdy na ulicy ktoś pali, to z lubością wciągam te opary.
Mam cholerną chęć. Ale to czy zapalę, czy nie zależy od mojej woli. Od mojej świadomości. A mam świadomość tego, że palenie szkodzi i jako takie, jest czynem grzesznym. Właściwie motywacja religijna jest moja, jeśli nie jedyna, to główną przyczyna walki.
I odwrotnie, jeśli nie mam chęci na zielonego kalafiora, to bez przymusu nie jem. Czasem nawet pomimo przymusu nie jem. Brak chęci powoduje to, że człowiekowi nie przychodzi do głowy, aby robić to, na co nie ma chęci.
Ja chyba mam troszkę inaczej. Jeżeli kiedyś zaprzestane palić to nie dlatego, że to grzech lecz dlatego, że niepalenie to miłość.
To troszkę jak z pójściem na mszę. Ja nie idę na mszę, bo jeżeli nie pójdę to będę miał grzech. Raczej idę tam "z" czy "dla" miłości.
Nie jest to jakby "wola niegrzeszenia", a miłowania.
Dlatego czasem jem kwaśne spagetti mojej żony pomimo, iż wolę goryczkę.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Dobrowolność grzechu
Jeśli na poważnie i na prawdę kochasz, to wystarczy jeden krok. Miłość jest najsilniejsza motywacją. Życzę powodzenia.
Ale po kilkudziesięciu latach palenia, może nie udać się całkowicie pozbyć nałogu. Pragnienie zostanie. Walka zostanie.
Masz rację, to jest zniewolenie. Umysłowe. Ale nie przymus zewnętrzny, któremu nie da się przeciwstawić.
Na marginesie: Nie wyobrażam sobie możliwości zapalenie papierosa czy wypicia kielicha w Wielki Piątek czy Środę popielcową. Nawet w przypadku najzagorzalszych nałogowców nie potrafię sobie wyobrazić wierzącego palącego w te dni.
A co do wstrzymywania się od palenia, to wg mnie droga jest wyznaczanie terminów. Najpierw czas, co do którego się wie, że się wytrzyma. A potem coraz dłuższe okresy. A gdy już będzie jakiś dłuższy, to potem walczyć o jeden dzień. Codziennie o jeszcze jeden dzień. Przesuwać zapalenie na jutro. Zawsze na jutro. wiecznie na jutro.
Ale po kilkudziesięciu latach palenia, może nie udać się całkowicie pozbyć nałogu. Pragnienie zostanie. Walka zostanie.
Masz rację, to jest zniewolenie. Umysłowe. Ale nie przymus zewnętrzny, któremu nie da się przeciwstawić.
Na marginesie: Nie wyobrażam sobie możliwości zapalenie papierosa czy wypicia kielicha w Wielki Piątek czy Środę popielcową. Nawet w przypadku najzagorzalszych nałogowców nie potrafię sobie wyobrazić wierzącego palącego w te dni.
A co do wstrzymywania się od palenia, to wg mnie droga jest wyznaczanie terminów. Najpierw czas, co do którego się wie, że się wytrzyma. A potem coraz dłuższe okresy. A gdy już będzie jakiś dłuższy, to potem walczyć o jeden dzień. Codziennie o jeszcze jeden dzień. Przesuwać zapalenie na jutro. Zawsze na jutro. wiecznie na jutro.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.