Mam problem z rachunkiem sumienia
Mam problem z rachunkiem sumienia
Z dużym prawdopodobieństwem mogę powiedzieć, że jestem/byłem skrupulatnem lub że mam skłonności do skrupułów. Przeczytałem większość tematu o skrupulanctwie na forum i myślę, że jest on pomocny. Mój problem dotyczy spowiedzi, a konkretnie rachunku sumienia. Postanowiłem go zmienić, bo jestem już dorosły i chciałem przestać używać rachunku dla młodzieży. Znalazłem w internecie kilka rachunków sumienia, ale wszystkie wydawały mi się zbyt długie albo o zbyt dokładnych opisach przewinień. Zabrałem się najpierw za jeden, przerwałem po kilku pytaniach, zmieniłem na inny i tu przejrzałem trochę więcej pytań, ale zauważyłem, że dużo czasu mi całość zajmuję. Nie liczyłem ale wydaje mi się że całość zajęła mi ponad 20min (a możliwe że ponad 30min, dokładnie nie wiem), a byłem maksymalnie w 1/5 rachunku sumienia. Prawie każde pytanie dokładnie musiałem przemyśleć. W temacie o skrupulanctwie było napisane żeby ustawić sobie jakiś rygor na rachunek sumienia, np. Żeby nie trwał dłużej niż 20 minut. Ogólnie problem polega na tym, że robienie rachunku sumienia uważam za męczące i jeśli ma ono trwać 1h-1,5h to nie wiem czy sobie poradzę. Wszystko w dodatku muszę idealnie opisać na kartce. Nie wiem jak ludzie są w stanie przygotować się do spowiedzi w kościele na paręnaście minut przed spowiedzią i jeszcze nie używać do tego kartki. Też bym tak chciał... Proszę o pomoc
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Mam problem z rachunkiem sumienia
Kiedyś poradzono mi, aby się nie rozdrabniać. Że lepiej jest skoncentrować się na tym, co najważniejsze. I z tego się spowiadać i to naprawiać. A potem krok po kroku.
W rachunku sumienia nie chodzi o przesadną drobiazgowość, ale o kierunek. O naprawę i poprawę życia. Ważne aby walczyć z tym, co najbardziej oddala od Boga.
Dlatego wyznawanie grzechów kończy się formułą: Więcej grzechów nie pamiętam. To nie znaczy, że ich się nie ma. Ale o to, że żałuje się za te uświadomione.
W rachunku sumienia nie chodzi o przesadną drobiazgowość, ale o kierunek. O naprawę i poprawę życia. Ważne aby walczyć z tym, co najbardziej oddala od Boga.
Dlatego wyznawanie grzechów kończy się formułą: Więcej grzechów nie pamiętam. To nie znaczy, że ich się nie ma. Ale o to, że żałuje się za te uświadomione.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Mam problem z rachunkiem sumienia
Co mam rozumieć poprzez "nie rozdrabnianie się i skupianie na najważniejszym"? Rachunek sumienia - spis przewinień, nierzadko w formie pytań. Powinienem chyba zatrzymać się nad każdym z osobna. Jednyne co mi przychodzi do głowy to gdy będę się wahał czy jakiś grzech popełniłem czy nie to stwierdzić na moją korzyść że nie popełniłem/był lekki. Chciałbym w ogóle przystąpić do spowiedzi wyznając tylko te grzechy, które pamiętam. Skoro wyryły mi się w pamięci to można stwierdzić, z dużą dozą prawdopodobieństwa, że te były ciężkie i są konieczne do wyznania. Jest to chyba jednak niezgodne z nauką kościoła, która uznaje rachunek sumienia za warunek spowiedzi.Andej pisze: ↑2023-04-29, 21:59 Kiedyś poradzono mi, aby się nie rozdrabniać. Że lepiej jest skoncentrować się na tym, co najważniejsze. I z tego się spowiadać i to naprawiać. A potem krok po kroku.
W rachunku sumienia nie chodzi o przesadną drobiazgowość, ale o kierunek. O naprawę i poprawę życia. Ważne aby walczyć z tym, co najbardziej oddala od Boga.
Dlatego wyznawanie grzechów kończy się formułą: Więcej grzechów nie pamiętam. To nie znaczy, że ich się nie ma. Ale o to, że żałuje się za te uświadomione.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Mam problem z rachunkiem sumienia
Problem w tym, że często korzystając z gotowych rachunków sumienia znajduje się smutna odpowiedź na większość pytań. Często miewamy skłonności do doszukiwania się grzechów. Takie pedantyczne dbanie o czystość. I bywa tak, że jakiś niemal nic nie znaczący grzech tak absorbuje myśli, że ten poważny zostaje niedostrzeżony.
Rozdrabnianiem jest wynajdywanie masy drobiazgów i zasypywanie nimi spowiednika. Czasem w celu wywołaniu u niego chaosu (co samo w sobie chyba jest grzechem). W nas samych też, gdyż zatracamy miarę w rozeznawaniu rangi grzechów. Rzucenie papierka na glebę nie jest porównywalne odczuwaniem nienawiści czy zrobieniem komuś, np. rysy na aucie.
Najważniejsze jest doskonalenie się. W pierwszym rzędzie na wyzwalaniu się z grzechów ciężkich. Bo najważniejszym zadaniem jest walka z nimi. Jeśli nie da się całkowicie przestać, to przynajmniej ograniczyć czynienie takiego zła. Przeanalizować, na co Cię stać. Co możesz zmienić w swoim życiu. I zmieniać. Próbować zmienić. Starać się.
Czasem jest mi trudno zgodzić się z tym, co jest kwalifikowane jako grzech ciężki. Jednak staram się kierować wykładnia Kościoła. Za największe grzechy uważam te, które najbardziej oddalają od Boga. I te, które najbardziej negatywnie wpływają na mnie i moje otoczenie. Te, których skutki moga potencjalnie przynieść największe zło.
Różne rachunki sumienia moga pomóc w rozeznaniu tego. Ale to Twoja świadomość i przezorność musi działać. Musisz przewidywać skutki swoich działań.
Jednak za najlepsze rozwiązania uważam serią rozmów z jakimś dobrym spowiednikiem. Księża mają o wiele, wiele lepsze rozeznanie w sprawie oceniania grzechów, jak też rozpoznawania zagrożeń. Bo cóż z tego, że mi się wydaje, że jest tak czy tak, skoro nie jestem spowiednikiem. Przecież mogę w sposób niezamierzony wpuścić Cię w maliny i gorsze tarapaty. Co z tego, że chce dobrze, jeśli może wyjść inaczej.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.