Ja nie byłem zakochany w mojej żonie.Andy72 pisze: ↑2023-05-28, 13:28 Wprawdzie jestem całkowitym laikiem w sprawach związków, ale uważam że stan zakochania jest potrzebny choćby po to, że gdy przyjdzie proza małżeńskiego życia, móc się w pamięci do tego okresu odwoływać. A nie że od zawsze było nijako, a potem nagle zachwyci jakiś księciunio z bajki dla którego jest się potem nieuczciwym wobec męża, albo pozna się jakąś kobietę,
Podstawą naszego 20-letniego związku jest bliskie koleżeństwo, które dziś oboje nazywamy przyjaźnią.
Czy ją kocham. Tak. Czy ona kocha mnie. Tak.
Doświadczamy tego najbardziej w drobnych chwilach szarej codzienności.