Sam nie wiem. Może jakoś zastanowiło mnie. Dusza może istnieć bez ciała, ale może do, skoro mamy zmartwychwstać to ciało jest nam w jakiś sposób niezbędne. Ale nieważne. To nie temat.
O czym więc mówisz (mówicie)? Czyżby o momencie, procesie, w którym zwierzę stało się na obraz i podobieństwo Boże?
Jeśli tak to jest jakiś fragment Księgi Rodzaju, który o tym mówi?
W II rozdziale to zwierzęta były po człowieku.
Tak. Tutaj się zgodzę.Marek_Piotrowski pisze: ↑2023-08-08, 22:18 Znów: mówimy o różnych rzeczach. Jesteśmy bytami integralnymi w aspekcie ciało-dusza.
Zgadzam się całkowicie.Marek_Piotrowski pisze: ↑2023-08-08, 22:18 "Jestem ciałem, duszą duchem. Nie posiadam ich. (...) Dusza nie posiada bardziej ciała, niż ciało posiada duszę. (...) Człowiek to ani dusza uwięziona w ciele, ani ciało poruszane przez duszę. Osoba tworzy niepodzielną całość."*
Tak samo mogę powiedzieć "jestem duszą" jak "jestem ciałem".
Poniekąd. Chodzi mi o to, że dusza jest zbyt cielesna (władana tym czym pasą ją zmysły), a mniej duchowa (otwarta na to czym pasie ją Duch). To jest, moim zdaniem (i chyba nie jedynie moim) wynikiem grzechu.Marek_Piotrowski pisze: ↑2023-08-08, 22:18 Integralność o której, jak sądzę, mówisz odbywa się na innym poziomie. Trzymając się tej terminologii (choć uważam, że jest do opisu tego niezręczna) musielibyśmy chyba powiedzieć o integralności na linii duch-dusza, albo wręcz duch-Duch Święty.
„Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy."
To dziwne, ale czasem mam wrażenie, że Ewa po prostu zaczęła myśleć.
Rozumiem i szanuję.Marek_Piotrowski pisze: ↑2023-08-08, 22:18 Ale to dla mnie zbyt abstrakcyjne , model zaczyna komplikować, zamiast upraszczać.