Andej pisze: ↑2023-07-30, 18:26
Czy dążenie do jedności musi być rozmyciem wiara lub "przymuszeniem" członków innych Kościołów do przyjęcia pełnej doktryny Kościoła Katolickiego? Czy na pewno: albo, albo?
Dlaczego "przymuszeniem"?!
Cel działań ekumenicznych został w Dekrecie o Ekumenizmie Soboru Watykańskiego określony jednoznacznie: „Gdy wierni Kościoła katolickiego czynią to wszystko rozsądnie i wytrwale pod okiem swych pasterzy, wnoszą swój wkład dla dobra sprawiedliwości i prawdy, zgodnej współpracy, ducha braterstwa i zjednoczenia, żeby tą drogą powoli, po przełamaniu przeszkód utrudniających doskonałą więź (communio) kościelną, wszyscy chrześcijanie skupili się w jednym sprawowaniu Eucharystii w jedność jednego i jedynego Kościoła, której Chrystus od początku użyczył swemu Kościołowi, wierzymy, że ta jedność trwa nieutracalnie w Kościele katolickim i ufamy, że z dniem każdym wzrasta, aż do skończenia wieków”
Jak to się ma do "ekumenizmu charyzmatyków"?
Jako komentarzem, posłużę się tu starym (z 2004 roku), ale wciąż aktualnym tekstem dzisiejszego biskupa Andrzeja Siemieniewskiego (wyróżnienia M.P.): „Wewnętrzna, duchowa jedność Kościoła w Duchu Świętym tradycyjnie wyrażała się w jednej nauce i w jedności pasterzy. Owa nauka to doktryna, której prawdziwość gwarantowana jest przez Ducha, a nauką tą żyje się na co dzień w pastoralnej jedności biskupów i w ich zjednoczeniu z biskupem Rzymu.
W ruchu charyzmatycznym zachodzą zjawiska stopniowo przesuwające pojęcie »jedności w Duchu Świętym« w stronę »jedności w przeżywaniu odczuwalnych manifestacji Ducha Świętego«. Niekiedy następuje wręcz utożsamienie jedności Kościoła z takim właśnie przeżyciem: tam, gdzie na spotkaniach modlitewnych przeżywa się odczuwalne dowody działania Ducha, tam miałaby panować już pełna jedność Kościoła, choćby przeżywający manifestacje duchowe pochodzili z tak różnych wyznań jak katolicy, zielonoświątkowcy czy »wolni chrześcijanie«; więcej: nawet jeśli katolicy modlą się razem z ludźmi, których wspólnoty całkiem niedawno oddzieliły się od Kościoła katolickiego.
Tam natomiast, gdzie takich manifestacji brak – jedności miałoby nie być, choćby dotyczyło to ludzi z tego samego wyznania, na przykład katolickiego.
(…) Oto wspólnota, niegdyś katolicka, która potem wystąpiła z Kościoła katolickiego i założyła tak zwany wolny kościół chrześcijański, organizuje cykl nauczań na temat uwielbienia. Jest to wspólnota, o której miejscowy biskup katolicki powiedział: »przynależność do tego stowarzyszenia religijnego oraz uczestnictwo w zgromadzeniach religijnych wspólnoty jest równoznaczne z dobrowolnym odejściem od Kościoła katolickiego«[6]. W publikacjach tej odłączonej od Kościoła katolickiego wspólnoty znajdujemy nauczania znanego muzyka na temat uwielbienia: zostały wygłoszone na nabożeństwach tej ekskatolickiej wspólnoty. Ten sam autor publikuje podobne nauczania o uwielbieniu w czasopiśmie redagowanym przez szanowanego i cenionego ojca ze zgromadzenia zakonnego.
Najwidoczniej problem odejścia od Kościoła jawi się jako wybitnie drugorzędny wobec nadrzędnej, jednoczącej roli muzycznego uwielbienia. Problem odrzucenia wiary katolickiej i autorytetu biskupa wydaje się mało znaczący, a więcej waży talent do przewodzenia w śpiewanym uwielbieniu i do przewodzenia w modlitwie uwielbienia na dużych spotkaniach, gdzie zgromadzeni będą się oddawać takiemu uwielbieniu. Jeśli taki talent jest, to mało ważna staje się przynależność wyznaniowa, odchodzenie od katolickiej jedności, negowanie dogmatów i autorytetu biskupów.
Ów talent jest powodem, przez który osoby takie uważa się za jak najbardziej godne zaufania w kształceniu i formowaniu innych katolików, którzy z kolei będą prowadzić uwielbienie we wspólnotach charyzmatycznych w całej Polsce. Powołanie grup Odnowy do szerzenia ekumenicznej jedności często rozumie się jako gest zapomnienia o rozłamach i odejściach (…)”/ cały tekst tu http://analizy.biz/apologetyka/index.ph ... mid=0.htm/
A takie pytanie: skoro protestanci głoszą herezje, czyli nauczanie niezgodne z nauczaniem KK, to czemu ich nazywamy Braćmi w wierze, a nie sekciarzami i heretykami?
CiekawaXO pisze: ↑2023-07-31, 12:39
A takie pytanie: skoro protestanci głoszą herezje, czyli nauczanie niezgodne z nauczaniem KK, to czemu ich nazywamy Braćmi w wierze, a nie sekciarzami i heretykami?
O tym też mówi ten sam Dekret soborowy: ci „co wierzą w Chrystusa i otrzymali ważnie chrzest, pozostają w jakiejś, choć niedoskonałej wspólnocie (communio) ze społecznością Kościoła katolickiego. (…) usprawiedliwieni z wiary przez chrzest należą do Ciała Chrystusa, dlatego też zdobi ich należne im imię chrześcijańskie, a synowie Kościoła katolickiego słusznie ich uważają za braci w Panu”.(...)
Same te Kościoły i odłączone Wspólnoty, choć w naszym przekonaniu podlegają brakom, wcale nie są pozbawione znaczenia i wagi w tajemnicy zbawienia. Duch Chrystusa nie wzbrania się przecież posługiwać nimi jako środkami zbawienia, których moc pochodzi z samej pełni łaski i prawdy, powierzonej Kościołowi katolickiemu. "
Jednak jest i zastrzeżenie: "Mimo to odłączeni od nas bracia, pojedynczo lub w swoich Kościołach czy Wspólnotach, nie cieszą się tą jednością, jakiej Jezus Chrystus chciał użyczyć hojnie tym wszystkim, których odrodził i jako jedno ciało obdarzył nowym życiem, a którą oznajmia Pismo Święte i czcigodna Tradycja Kościoła. Pełnię bowiem zbawczych środków osiągnąć można jedynie w katolickim Kościele Chrystusowym, który stanowi powszechną pomoc do zbawienia. Wierzymy mianowicie, że jednemu Kolegium apostolskiemu, któremu przewodzi Piotr, powierzył Pan wszystkie dobra Nowego Przymierza celem utworzenia jednego Ciała Chrystusowego na ziemi, z którym powinni zjednoczyć się całkowicie wszyscy, już w jakiś sposób przynależący do Ludu Bożego”.
Tak, Kościół orzekł to już bodajże w IV wieku (to znaczy wówczas nie było protestantów, ale były sekty). Oczywiście przy zachowaniu trynitarnej formuły.
Ostatnio zmieniony 2023-07-31, 13:11 przez miłośniczka Faustyny, łącznie zmieniany 2 razy.
A protestant i apostata w jednym?
I czy protestant to nie apostata właściwie?
Dodano po 2 minutach 25 sekundach:
I tu jest napisane, że od roku 2000, a nie IV wieku:
Porozumienie pomiędzy 7 Kościołami
W 2000 roku to właśnie Polska stała się światowym pionierem uznania chrztu przez Kościoły chrześcijańskie. Dokument „Sakrament chrztu znakiem jedności. Deklaracja Kościołów w Polsce na progu trzeciego tysiąclecia”, podpisany 23 stycznia 2000 roku podczas Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan w ewangelicko-augsburskim kościele Świętej Trójcy w Warszawie, jest owocem długoletniego wysiłku duchownych i wiernych z Kościoła rzymsko-katolickiego oraz sześciu Kościołów należących do Polskiej Rady Ekumenicznej:
Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego;
Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP (luteranie);
Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP (kalwiniści);
Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego (metodyści);
Kościoła Starokatolickiego Mariawitów;
Kościoła Polskokatolickiego.
Aleteia.pl
Czyli nie wszystkie Kościoły protestanckie mają zaakceptowany ten chrzest.
Ostatnio zmieniony 2023-07-31, 12:58 przez CiekawaXO, łącznie zmieniany 1 raz.
Fajnie.
Można grzeszyć i nie żałować, bo się inaczej interpretuje Biblię, jak protestanci z ww Kościołów, zbawienie nie jest zagrożone, ale jak katolik inaczej interpretuje, odejdzie, dokona apostazji, i wstąpi do innego kościoła, to idzie do piekła.
Protestantom więcej wolno.
CiekawaXO pisze: ↑2023-07-31, 12:39
A takie pytanie: skoro protestanci głoszą herezje, czyli nauczanie niezgodne z nauczaniem KK, to czemu ich nazywamy Braćmi w wierze, a nie sekciarzami i heretykami?
To jest kwestia rozłożenia akcentów. Tak jak ze szklanką do połowy pełną, czy też do połowy pustą.
Przed SWII akcentowano pustotę heretyków, a po SWII akcentuje się "ziarna prawdy" u braci odłączonych...
Dodano po 3 minutach 24 sekundach:
Mottem jest "ut unum sint", które bardzo często ponawiał JPII.
Dlatego też wyciąga się rękę do braci odłączonych i jednocześnie karci się tych, którzy dążą do kolejnych podziałów i odłączenia od Piotra.
Technicznie są heretykami (choć nie wszyscy- zazwyczaj nie określa się tym mianem osob, które same nie wybrały herezji, tylko urodziły się np. w protestanckiej rodzinie).
Dlatego mówimy o braciach, ale z przydomkiem "odłączonych".
Bardzo ciekawe: zebrało się trochę tłumaczy (jak rozumiem z różnych języków) i przetłumaczyło "modlitwę w językach Copelanda za papieża" (oczywiście tylko te dźwięki, które cokolwiek znaczyły). Bardzo pouczające (film poniżej ustawiony jest na odpowiedni moment, tłumaczenie jest po angielsku, ale można włączyć polską translację, choć po angielsku widać lepiej co plecie):
Ostatnio zmieniony 2023-07-31, 16:00 przez Marek_Piotrowski, łącznie zmieniany 2 razy.
Nadejszła wiekopomna chwila protestanci modlą się za papieża katolika i ogłaszają koniec protestu a Marek sobie żarty robi
ale coś drgnęło ... Marek tłumaczy języki
A tak na poważnie to kto ze starszych forumowiczów, którzy pamiętają jak było kiedyś, podziela moją diagnozę, że odnowa charyzmatyczna w chrześcijaństwie nas zbliżyła?
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
szczerze pisząc to wątpię. Może zbliżyła katolickich charyzmatyków do niektórych innych charyzmatyków, ale zasadniczo raczej jest większy rozjazd niż mniejszy chociażby:
a) wielu katolików porzuciło Kościół katolicki aby 'lepiej odczuwać ducha' poza skostniałą organizację,
b) wielu protestanckich charyzmatyków jest przekonanych o swojej wyjątkowości (przecież "mają ducha") więc tym gorliwiej odrzucają założony przez Jezusa Kościół na rzecz świeżo powstałych grupek 'uwielbieniowych',
c) teologicznie powstają coraz nowe herezje (jak 'pochwycenie kościoła'),
Nie sprzedawaj duszy diabłu, Bóg da Ci za nią więcej!