To jest spłycenie i karykatura moich odczuć, wątpliwości i szczerego roszczarowania. Ja nie skrytykowałem jego braku argumentów z braku podniecenia i fantazji o swojej racji, tylko rzeczywiście nie podał nic co by podważało(lub naświetlało coś innego) protestantyzm jaki znam - a co w najmniejszych drobiazgach wyaraziłem i uzasadniłem w poprzednim długim poście, w odpowiedzi do Konserwy.
Twój osąd nie odwołuje się do żadnego mojego argumentu jaki podałem w ramach uzasadnienia post(nawet dwa) wcześniej, tylko odwołujesz się do emocji, nie odzwierciedlając całości treści mojej wypowiedzi, wyciagasz z kontekstu...do tego nie możesz wiedzieć jakie ja mam doświadczenie i jakie ma Konserwa z protestantyzmem, by właściwie ocenić moją uwagę i całą sytuację.
Dlatego moje oskarżenia nie są podobne......
Gdybym nie liczył na nic nowego lub jakąkolwiek konstruktywną rozmowę i krytykę. To w ogóle bym nie dyskutował. Kto podejmuje rozmowę nie oczekując nic w zamian? To tak jakbym prowadził monolog, albo w ogóle nie obchodziło by mnie co ma adwersarz do powiedzenia.......
Dziwne podejście... ja tego tak nie widzę, wtedy rozmowa po prostu nie ma sensu.
Znowu wyciagasz z kontekstu. Napisałem dokładnie "z czego skreślił", a Ty zero na ten temat? Po prostu "w bok", stworzyłaś własny kontekst mojej wypowiedzi..... I tu się pojawia potrzeba zacytowania, bo wbrew twoim błędnym wnioskom, już dawno założyłem, że " Dla katolika jest Biblia i Tradycja" i po to zacytowałem Katechizm? Widziałaś ile razy cytowałem? Czy to nie świadczy, że odwołuję się też i do Tradycji? Po to pytałem o naukę Kościoła? Widzisz jak spłycasz całą moją argumentację? Wyciągasz z niej tylko pod swoją tezę..... Widzisz teraz potrzebę cytowania nauki Kościoła?
Do prawdy nie rozumiem sensu twojej "obrony" wpisów pana Konserwy? Jeżeli uważasz tak jak on, to chętnie porozmawiam z tobą, ale proszę o odwoływanie się do każdego słowa w zdaniach które napisałem - czyli do właściwego kontekstu moich wypowiedzi....
Bo określenie "niedouczony" w kontekście dyskusji, zwłaszcza między dwiema osobami, które traktują siebie jako równych dyskutantów - a tak jest zawsze na forum z założenia i wymogu regulaminowego, jest to zawsze pejoratywne określenie. Konserwa wyraźnie zasugerował brak wiedzy lub niewystarczające przygotowanie do dyskusji. Czasem takie określenie ułatwia niechęć pisania merytorycznie i jednocześnie użyte jest w kontekście inwektywy. Bo w ten obraźliwy sposób użył takiego określenia żeby spróbować umniejszyć moje argumenty poprzez podważenie moich kompetencji w temacie, zamiast konstruktywnie odnieść się do prezentowanych przez mnie argumentów.
Poza tym, czy po takim wstępie: " falsze , przekrety, manipulacje" można oczekiwać po słowie "niedouczony" jakiś nie pejoratywny wydźwięk?
No właśnie nie wskazał mi w czym mam się dokładnie douczyć, bo conajmniej jest tuzin kwestii w których się nie zgadzamy, nie widzisz tego? Rzucił kilka obraźliwych terminów w eter, na dowidzenia.....
Czy ty się ze mnie nabijasz, podejmując taką dyksuję?
Zobacz w jaką Ty wściekłość lub frustrację wpadasz, kiedy proszą ciebie o podanie źródeł..... To boję się pomyśleć jakbyś zareagowała, gdybym powiedział ci, że "jesteś niedouczoną manipulantką, która roznosi fałsz po forum i wszystko przekręca".... ot tak, bez uzasadnienia, na dowidzenia..... Normalne to?
Widzę, że mierzysz wszystko własną miarą, a wiesz, że ludzie nie tylko różnią się światopoglądem......i dlatego jest regulamin forum, jakieś normy i zasady, żeby wszyscy mogli się dostosować, bo nigdy nie jest tak, że każdego trzeba zadowolić. To użytkownik musi iść na kompromis lub się dostosować.
Ja też posiadam braki, nikt nie jest wszechwiedzący lub nieomylny. Dlatego kwestie w których się wypowiadam, staram się posiadać wiedzę "up-to-date".