Anna Katarzyna Emmerich o "nowym kościele"

ODPOWIEDZ
Paweł
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 404
Rejestracja: 16 lip 2023
Has thanked: 70 times
Been thanked: 44 times

Anna Katarzyna Emmerich o "nowym kościele"

Post autor: Paweł » 2023-08-07, 15:57

Na stronie sedewakantystów, tudzież sedeprywacjonistów jest artykuł z fragmentami z drugiego tomu "Żywota Anny Katarzyny Emmerich" ojca C. E. Schmögera CSsR, który po raz pierwszy pojawił się w druku w 1867 roku.
Zapraszam chętnych do dyskusji nad tymi fragmentami, czy one mają jakieś odniesienie do współczesności?
(zaznaczam, że autorem nie jest żaden sedewakantysta)
https://www.ultramontes.pl/omlor_anna_katarzyna.htm

"Zobaczyłam dziwaczny, osobliwie wyglądający kościół będący w trakcie budowy. (...) Nie widziałam żadnego anioła pomagającego w budowie, lecz wielką liczbę najdzikszych duchów taszczących ku sklepieniu przedmioty najprzeróżniejszego rodzaju, gdzie osoby o krótkich kościelnych okryciach odbierały je i umieszczały w różnych miejscach. Nic nie było przyniesione z góry; wszystko pochodziło z ziemi i mrocznych rejonów, a cała konstrukcja była dziełem błędnych duchów. (...) Spostrzegłam, że wiele z narzędzi nowego kościoła, takich jak włócznie i strzały, miało zostać użyte przeciwko żywemu Kościołowi. (...) W jaskini poniżej (zakrystii) jacyś ludzie wyrabiali chleb, ale nic z tego nie wychodziło. (...) Wszystko w tym kościele należało do ziemi i do niej powracało; wszystko było martwe, wszystko było dziełem ludzkich umiejętności, był to kościół najnowszego formatu, kościół będący dziełem ludzkiej pomysłowości, jakby nowy innowierczy kościół w Rzymie" (ss. 282-283).

"Boję się, że Ojciec Święty będzie musiał wiele wycierpieć przed śmiercią, ponieważ widzę jak czarny, fałszerski, nieprawdziwy kościół odnosi coraz większe powodzenie, widzę jego zgubny wpływ na społeczeństwo" (s. 292). "Wybudowali wielki, osobliwy, kuriozalny kościół, który miał obejmować wszystkie wyznania na równych prawach: ewangelicy, katolicy i wszystkie sekty – prawdziwa wspólnota bezbożników z jednym pasterzem i jedną owczarnią. Miał tam być papież, płatny papież, pozbawiony wszelkiej władzy. Wszystko zostało przygotowane, wiele rzeczy ukończono; lecz zamiast ołtarza były tylko ohyda i spustoszenie. Tak miał wyglądać ten nowy kościół, i to dlatego podłożył on ogień pod stary; jednakże Bóg zamierzył inaczej. Umarł on po spowiedzi i zadośćuczynieniu – i ożył na nowo" (s. 353).

"Kiedy doświadczałam tej wizji wówczas z jeszcze większą wyrazistością w najmniejszych szczegółach zobaczyłam ponownie obecnego Papieża i mroczny kościół jego czasów w Rzymie" (s. 279). "Widziałam zgubne konsekwencje tego fałszywego kościoła; zobaczyłam, jak się rozrasta; widziałam heretyków wszelkiego rodzaju napływających do Rzymu. Widziałam nieustannie narastającą letniość duchowieństwa, ciągle poszerzający się krąg ciemności. (...) Znowu zobaczyłam w widzeniu Bazylikę Św. Piotra podkopywaną, pustoszoną według planu wymyślonego przez tajną sektę i jednocześnie niszczoną przez burze; lecz została ocalona w chwili największego niebezpieczeństwa. Następnie ujrzałam Błogosławioną Dziewicę rozciągającą nad nią swój płaszcz. W tej ostatniej scenie nie widziałam już panującego Papieża, tylko jednego z jego następców, łagodnego, lecz bardzo stanowczego człowieka, który wiedział jak przyciągnąć do siebie kapłanów i który odpędził złych daleko od siebie" (s. 281).

"Ujrzałam jak w Niemczech pośród duchownych kierujących się światową mądrością i oświeconych protestantów tworzą się plany połączenia wyznań religijnych, zniesienia władzy papieskiej..." (s. 346). "Zobaczyłam tajne stowarzyszenie podkopujące wielki kościół (św. Piotra), a w pobliżu nich straszną bestię wyłaniającą się z morza" (s. 290). "Widziałam w ostatnich dniach zdumiewające rzeczy związane z Kościołem. Bazylika Św. Piotra była niemal doszczętnie zniszczona przez sektę, lecz jej działania, z kolei, okazywały się bezowocne, a wszystko co należało do nich, ich fartuszki i narzędzia, palone przez katów na publicznym miejscu hańby. (...) W tym widzeniu ujrzałam Matkę Bożą gorliwie działającą na rzecz Kościoła, że moje nabożeństwo do Niej niezwykle się wzmogło" (s. 292).

"Chcą wprowadzić na urzędy złych biskupów. Na tym samym miejscu chcą przekształcić katolicki Kościół w luterański zbór" (s. 299). "Kiedy ujrzałam Bazylikę Św. Piotra w stanie ruiny i tylu duchownych uwijających się, potajemnie, nad zniszczeniem Kościoła, byłam tak załamana, że bardzo płakałam błagając żarliwie Jezusa o zmiłowanie" (s. 300).

"Widzę małego czarnego człowieka jak we własnym kraju popełnia wiele kradzieży i nagminnie dopuszcza się fałszerstw. Religia jest tam tak przebiegle podkopywana i tłamszona, iż pozostało zaledwie stu wiernych kapłanów. Nie potrafię tego wyrazić, ale widzę narastającą mgłę i wzmagającą się ciemność. (...) Wszystko musi zostać ponownie odbudowane; gdyż wszyscy, nawet duchowni trudzą się by zniszczyć Kościół – ruina jest w zasięgu ręki" (s. 298). "(...) Zobaczyłam znów wielki, dziwnie wyglądający kościół nie mający w sobie nic świętego (...) Wszystkie działania uznane za niezbędne lub przydatne do budowy i utrzymania kościoła zostały podjęte w najodleglejszych krajach, a ludzie i rzeczy, doktryny i opinie przyczyniły się do tego dzieła" (ss. 283-284).

"Kiedy mam widzenie Kościoła jako całości, zawsze widzę od północno-zachodniej strony głęboką, czarną otchłań, do której nie dociera żaden promień światła i czuję, że jest to piekło. (...) Oni nie są w prawowicie założonym, żywym Kościele, stanowiącym jedność z Kościołem Walczącym, Cierpiącym i Triumfującym, ani też nie przyjmują Ciała Pana Boga naszego, lecz tylko chleb. Ci, którzy pozostają w błędzie przez nich niezawinionym i którzy pobożnie i gorąco pragną Ciała Jezusa Chrystusa, otrzymują duchową pociechę, jednakże nie przez komunię świętą. Ci którzy z przyzwyczajenia przyjmują komunię świętą, bez tej płomiennej miłości nic nie zyskują; tylko dziecko Kościoła otrzymuje ogromny wzrost siły" (s. 85). "Zobaczyłam niesłychane obrzydliwości rozprzestrzeniające się po całej ziemi, a mój przewodnik rzekł do mnie: «To jest Babel!» – ujrzałam cały kraj w okowach tajnych, wpływowych stowarzyszeń, zaangażowanych w dzieło podobne do budowy wieży Babel. (...) Widziałam jak wszystko obraca się w ruinę, zniszczenie sakralnych przedmiotów, bezbożność i herezję wdzierające się do wnętrza" (s. 132). (2)

Arek
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2390
Rejestracja: 29 sie 2022
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 300 times
Been thanked: 321 times

Re: Anna Katarzyna Emmerich o "nowym kościele"

Post autor: Arek » 2023-08-08, 07:02

Jest to stygmatyczka, która została błogosławioną w 2004 roku. Też swojego czasu interesowałem się tą postacią.

Zapewne czasy w których żyjemy są jedyne jak i każde poprzednie były jedyne w swoim rodzaju. Świętymi i błogosławionymi trzeba się interesować tzn ich życiem i tym co chcą nam powiedzieć. To co mówią i to jak żyją dają świadectwo jak można żyć by przybliżyć się do Jezusa. Oni świecą światłem odbitym od Boga.

Mistycyzm jest czymś w rodzaju wizji. Człowiek wg mnie faktycznie otwarty na Boga może doznawać szczególnych Łask, ale jest to dar miłości, a jednocześnie cierpienia dla tej miłości. Świętość i mistycyzm mogą iść w parze ale nie muszą. W wizjach mogą być przedstawione obrazy apokaliptyczne i prawdopodobnie tak jest w większości przypadków. Nie chodzi o to by straszyć człowieka ale o to by zszedł ze złej drogi.

Wydaje mi się, że gdy umrzemy będziemy postawieni w miejscu w którym każdy będzie widział siebie czyli co zrobił dobrego i co zrobił złego. Za dobro będziemy odczuwać pokój i radość, a za popełnione zło stan boleści, nie spełnienia czegoś co zostało nam powierzone - to będzie bardzo, bardzo, bardzo przenikające ciemnością nasze serce.

Wizje są ostrzeżeniami, które mogą być interpretowane w wieloraki sposób. To jest zależne od tego na jakim poziomie jest dany człowiek. Nawet sam dotchnięty wizjami może nie rozumieć całkowicie przesłań których doświadcza. Albo poznaje je częściowo albo w całości lub w ogóle ich nie rozumie. Inni mogą odkryć przesłanie danej wizji w tych czasach albo nawet za kilka następnych dziesięcioleci lub wieków.

Emmerich była z całą pewnością dość ciekawą błogosławioną stygmatyczką. Szczegółowo nie czytałem jej objawień, ale mam nadzieję, że kiedyś będę miał okazję. Myślę, że to co nam przynosi korzyść duchową z jej objawień jest jak najbardziej dla nas potrzebne. Oczywiście jeśli ktoś podchodzi do nich w sposób obojętny jest to jego wola. Ale osobiście wolę taką lekturę w ręku niż każdą inną, która odbiega od tego co może mnie w jakiś sposób zaniepokoić i być dla mnie potencjalnym zgorszeniem.

Na tym forum ludzie niechętnie się wypowiadają o takich ludziach, częściej przeczytamy jak to z czegoś trzeba się spowiadać, a z czego nie trzeba. Oczywiście są i tacy, którzy mądrze podchodzą do tej kwestii, by wszystko rozważyć z księdzem w konfesjonale, bo rola w którą czasem wchodzimy nie jest naszą rolą, a za to też będziemy odpowiadać.
Jezus Chrystus jest moim Królem.

Paweł
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 404
Rejestracja: 16 lip 2023
Has thanked: 70 times
Been thanked: 44 times

Re: Anna Katarzyna Emmerich o "nowym kościele"

Post autor: Paweł » 2023-08-15, 19:26


ODPOWIEDZ