Jak określić grzechy?

recki
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 201
Rejestracja: 11 kwie 2023
Lokalizacja: Wrocław
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 17 times
Been thanked: 129 times

Re: Jak określić grzechy?

Post autor: recki » 2023-09-07, 17:34

Martynna pisze: 2023-09-06, 21:50 Znasz osoby które stosują npr i nie mają kilkoro dzieci, bo.
A) współżyją tylko w okresie bezwzględnym i przy okazji są sfrustrowani, ale już do tego nikt się nie przyzna, że za mało zbliżeń.
B) stosują jakieś pieszczoty poza okresem bezwzględnym (małżeńskie) wzajemne. Też pewnie nikt się nie przyzna.
C) na boku któraś ze stron lub obie potajemnie się masturbują i się nie przyznają osobom trzecim.
D) Współżyją w okresie względnym i npr świetnie działa i każdy dobrze się nauczył.

W opcje D najmniej wierzę. xd aczkolwiek mogę się mylić.
Znam osobiście, wśród swoich znajomych, pary małżeńskie które mają różne liczby dzieci, od 0 do 7 - a przeważnie po 2 lub 3 i mają je ponieważ chciały je mieć a nie z powodu że im się metoda nie sprawdziła ;) Poczytaj na forach NPR, jakie metody osoby stosują oraz czy dzieci które mają są zaplanowane czy przypadkowe.

Jeśli porozmawiasz z kimś szczerze o swoich doświadczeniach, to:

A) Usłyszysz od części par, że okres bezwzględnej niepłodności im wystarczy - w zależności od indywidualnych uwarunkowań, to nie musi być mało, a od innych par usłyszysz, że czasem współżycia będzie rzeczywiście mniej niż by potrzebowali i jest to pewna trudność na jakimś etapie małżeństwa (przed porodem, w połogu, w okresie wychowywania małych dzieci i innych sytuacjach zdrowotno-rodzinnych). Nie jest to natomiast opcja stała, żeby ją zostawiać "bo jest" - ten temat wymaga zawsze troski o siebie wzajemnie i wychodzenia na przeciw drugiej osobie, jest to przedmiot do rozmowy. Nie można też patrzeć się na relację seksualną w kluczu "ile razy możemy się kochać" - chodzi raczej o satysfakcjonującą obie strony relację bliskości i więzi, której jedną ze składowych jest liczba zbliżeń - zmienna w czasie i życiu (!) - ale to nie wypełnia całej relacji przecież. Gdy zaczyna którejś stronie brakować czegoś na tym polu, można również przyjrzeć się jakości tych intymnych spotkań, zrobić je dłuższymi, bardziej się postarać (z obu stron). Porozmawiaj z małżeństwami które się bardzo kochają, które mają w tym doświadczenie i taką drogę już przeszli - to podpowiedzą co zrobić, żeby się satysfakcjonująco spełniać w tym wymiarze. To naprawdę nie jest tylko kwestia zaliczenia ilości razy, mierzenie tą miarą byłoby dość powierzchowne.

B) Podałem Ci w innym wątku, że tego typu działania są w pewnym sensie "zrozumiałe" między małżonkami, ale nie można robić takiego odgórnego założenia. Wiadomo że takie formy pojawią się czasami - ludzie nie są chodzącymi aniołami, pojawia się bliskość fizyczna, emocje, można się łatwo dać porwać chwili uniesienia - i czasami może być tak jak piszesz. Jednak nie traktuje się takich form zawsze w sposób bezwzględnie potępiający. To jest proces uczenia się siebie, oswajania ze sobą - długie artykuły pisze na ten temat o.Knotz. Chodzi przede wszystkim o to aby mieć kierunek ustawiony na zachowanie wstrzemięźliwości, decyzję zachowania jej, szanowania siebie, przestrzegania jej, co się udaje w większości przypadków. A jeśli w jakimś procencie się nie udaje, to nie jest przyczynek do natychmiastowego samopotępienia się - w tej bliskiej relacji seksualnej z drugą osobą jesteś na drodze, której celem jest wstrzemięźliwość, ona nie zawsze przyjdzie łatwo - będą łatwiejsze i trudniejsze momenty, będą po drodze potknięcia, jest wiele zmiennych które na to wpływa. Nie można jednak skupiać swojej uwagi tylko na wyciętym z całej relacji aspekcie fizyczności - uwaga powinna być na relacji z drugą osobą.

C) Nie powinno to mieć miejsca, albo nie powinno mieć miejsce założenie z góry że tak się będzie robić - jeśli człowiek ma samokontrolę nad sobą, a relacja seksualna ma budować więź w małżeństwie, to bez sensu jest realizowanie potrzeb seksualnych z samym sobą. Czy tak się nigdy i nigdzie nie zdarza, jak któraś strona ma problem - na pewno się zdarza, tak samo jak w sytuacji osób niebędących w związkach, ale to jest temat raczej na wysiłek w kierunku zachowania czystości, a nie powód do rezygnacji z czystości. Decyzja o takim sposobie realizacji potrzeby seksualnej byłaby słaba - albo staramy się poddać seksualność swojej woli, albo ona nami rządzi, a my jesteśmy jak bezwolne marionetki. Źle jest, jeśli cokolwiek nałogowego nami rządzi.

D) Wyobraź sobie że właśnie tak współżyją małżeństwa stosujące NPR które nie planują na daną chwilę dziecka - współżyją w fazie względnej i bezwzględnej niepłodności, rozpoznając okoliczności kiedy może lub nie może dojść do poczęcia, lub kiedy są bardzo małe szanse, aby tak się stało. W zależności od tego jak mocno zależy by dziecko teraz się nie pojawiło na świecie, możesz te granice przesuwać trochę w jedną lub drugą stronę.
I tak uważam, że Kościół uważa antykoncepcje za grzech, aby para wpadała podczas współżycia w okresie względnego i jest to celowe-moim zdaniem.
To się nazywa uprzedzenie :) Jeśli będziesz z góry podchodzić z takimi założeniami, to trudno będzie Ci przyjąć inny punkt widzenia. Nie można tak zakładać czyichś złych intencji, nieszczerości czy podstępu - gdyby tak było, że to jakaś celowa pułapka (choć oczywiście nie), to by oznaczało że nie traktuje się wolności ludzi na serio. W taki sposób bardzo się zawęża przestrzeń do dyskusji, jeśli założysz że twój rozmówca albo ogólnie "kościół" ma na pewno złe intencje i chce zrobić na złość (i jeszcze podstępem ;)).
Płodność jest naturalna i może i piękna i wszystko co zgodne z naturą jest piękne. Ale zgodnie z naturą, to większość społeczeństwa powinna żyć na wsi w domach z kilkoma pokojami lub nawet piętrem (może być drewniany) mających pole i trzode i mogący wyżywić cała rodzinę. Dziś to trochę inaczej wygląda dla części społeczeństwa. Dziś mieszkania to sypialnia i pokój dzienny, pensja i wszystko jest ograniczone pod względem materialnym, mieszkaniowym i czasowym no kobieta pracująca która musi zarobić hajs na życie a nie być kura domowa, bo kto utrzyma? Mąż nie ma pola i kur i świń xd tylko pensje. (zazwyczaj niska) Owszem natura przewidziała takie '' skrajne '' sytuację które dziś dotyczą większości i pozwoliła mieć pewność braku ciąży i współżyć w okresie bezwzględnym i przez większość czasu pościć. Ale nowe czasy wymyśliły antykoncepcje i nie trzeba już pościc. xd
Co warunki mieszkaniowe albo fakt że nasi pra-pra-pra-dziadkowie mieszkali w drewnianych chatkach na polu, ma wspólnego z moralnością stosowania antykoncepcji...? Jak już pisałem, w zakazie antykoncepcji w ogóle nie chodzi o rzekomo dobrą naturalność i rzekomo złą sztuczność. Ten argument jest nieprawdziwy więc nie ma sensu się spierać - kościół nie zakazuje antykoncepcji rzekomo w opozycji do obecnego w świecie postępu, przyczyna jest na zupełnie innym poziomie - antropologicznym, co już wyjaśniłem w poprzednim komentarzu.
W katechizmie kiedyś wyczytałam i chyba nic się nie zmieniło jeszcze, że npr jest moralne pomiędzy urodzeniami. Więc też tak rozumiem, że Kościół nie decyduje kiedy te dzieci i ile, ale raczej nie jedno skoro pomiędzy ciążami. xd
Zapis brzmi inaczej i jest wyrwany z kontekstu - jednak to jest nieprawidłowa interpretacja skrajnych środowisk tradycjonalistycznych, które odrzucając część zmian soborowych, w tym zdaniu (a nawet w jednym słowie - pochodzi z encykliki Pawła VI) doszukują się - w nieuprawniony sposób - wymogu, jakoby NPR było dozwolone tylko po pierwszym dziecku. Tak oczywiście nie jest - oznaczałoby to konieczność podjęcia starań o poczęcie dziecka od razu po ślubie kiedy na przykład nie ma na to warunków lub zakaz współżycia (do czasu rozpoczęcia tych starań), albo wyłączenie możliwości rozpoznania sytuacji (nieużywanie argumentów rozumowych) do czasu pierwszego dziecka. Łatwo wykazać sprzeczność takiego rozumowania, ale bez sensu nawet komentować takie absurdy - nie jest to w żadnej mierze stanowisko kościoła.

Awatar użytkownika
Viridiana
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1707
Rejestracja: 6 sie 2018
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 554 times
Been thanked: 419 times

Re: Jak określić grzechy?

Post autor: Viridiana » 2023-09-07, 17:41

Martynna pisze: 2023-09-06, 18:26 Nawet stosowanie npr nie jest dla każdego, bo większość i tak nie będzie się umiała powstrzymać tylko do okresu bezwzgednej płodności i pozostanie życie z grzeszna antykoncepcja lub inną formą nieczystości.
To trochę tak, jakby stwierdzić, że próba opanowywania swojego gniewu nie jest dla każdego, bo większość osób i tak jeszcze nieraz zgrzeszy tym, że niepotrzebnie nakrzyczy na dziecko albo niepotrzebnie będzie podkręcać w myślach swoją złość na drugą osobę.
Ja wiem, czystość nie jest łatwa, ale liczy się próbowanie jej zachowania.
Miłość nie wyrządza zła drugiemu człowiekowi. Miłość więc jest wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10)

ODPOWIEDZ