Myśli o powołaniu,prawdziwe czy urojone?
Myśli o powołaniu,prawdziwe czy urojone?
Mam kilka pytań związanych z powołaniem do życia zakonnego.Otoz od jakiegoś czasu zastanawiam się nad taka forma życia...kilka lat temu myśli te byly silne,potem zająłem się życiem i różnymi aktywnościami działaniami i myśli te osłabły jednak wciąż z tyłu głowy gdzieś były...suma sumarum nijak nie potrafię znaleźć zadowolenia w tym co robię,myślę że jest ono gdzie indziej...Mam takie dziwne przeczucie ze jak nie odpowiem na to powołanie to po prostu nie znajdę spełnienia i szczęścia.. z drugiej strony jak wiecie z innych wpisów mam też pewne problemy emocjonalne/psychologiczne szczególnie pewne wycofanie z życia społecznego i problemy w relacjach(objawy fobii społecznej?) Oraz wahania nastroju.. I nie wiem czy takie coś dyskwalifikuje na zawsze?? Czy może po podjęciu fachowej terapi i ogarnięciu siebie można dalej myśleć o powołaniu?? Dziś na Mszy było czytanie z Ewangelii o robotnikach w winnicy...trochę to też skłoniło do refleksji,gdzie zatem miejsce jest dla takich ludzi? Raz mi się wydaje że to coś prawdziwego a innym razem ze kolejny chwilowy pomysł który też nie wypali i że to tylko jakaś próba ucieczki przed problemami? Jak myślicie co robić? Chciałbym sensownie przezyc życie i pracować w winnicy Pana a nie być bezczynnym z jednej strony myśli o powołaniu a z drugiej problemy które wyżej wymieniłem...jednym słowem mętlik chaos totalny..wiem jedno nie chce uciekac w nałogi i grzechy co dawniej czyniłem z drugiej czuje jakieś wypalenie i stagnację i sens życia tracę jeśli już nie utraciłem...Myślę nad takim czymś iść do psychologa(termin za kilka dni ale jest pokusa odwołać)ogarnąć i pozbierać trochę siebie i zobaczyć co dalej? W tym stanie raczej słabo podejmować wiążące decyzję? Dziś akurat jestem w dołku,tydzień byłem na wakacjach i nastrój był znacznie lepszy..te wahania są obciążające
Ostatnio zmieniony 2023-09-24, 11:07 przez posz65, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- Zasłużony komentator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 9 lut 2023
- Has thanked: 287 times
- Been thanked: 213 times
Re: Myśli o powołaniu,prawdziwe czy urojone?
Zawsze mozesz sprobowac, chocby jako zwykly smiertelnik pomieszkac jakis czas wsrod zakonnikow, by zobaczyc jak to rzeczywiscie wyglada.
A fobia spoleczna wcale nie oznacza ze musisz zyc w zakonie, bo tam tez jest spolecznosc, spolecznosc zakonnikow, wiec nie obejdziesz tych fobii dookola, tylko musisz je przezwyciezyc. Nie mozesz traktowac zakonu jako ucieczki od swoich problemow, musisz pierw sobie z nimi poradzic, by podjac wlasciwa decyzje.
A fobia spoleczna wcale nie oznacza ze musisz zyc w zakonie, bo tam tez jest spolecznosc, spolecznosc zakonnikow, wiec nie obejdziesz tych fobii dookola, tylko musisz je przezwyciezyc. Nie mozesz traktowac zakonu jako ucieczki od swoich problemow, musisz pierw sobie z nimi poradzic, by podjac wlasciwa decyzje.
- Tek de Cart
- Biegły forumowicz
- Posty: 1601
- Rejestracja: 4 wrz 2017
- Lokalizacja: szczęśliwy mąż i ojciec, Warszawa
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 202 times
- Been thanked: 638 times
- Kontakt:
Re: Myśli o powołaniu,prawdziwe czy urojone?
zdecydowanie spróbuj psychologa, bez względu na to czy masz powołanie czy nie - powinieneś się zająć swoim zdrowiem emocjonalno-psychicznym. Po prostu będziesz bardziej przydatnym człowiekiem jak będziesz stabilny tak samo jak zanim zaczniesz ćwiczyć do maratonu warto poczekać aż zrośnie się złamana noga itd. Człowiek zdrowy fizycznie i psychicznie może więcej pomóc innym - więc warto zadbać o swoje zdrowie.
A czy zostaniesz zakonnikiem? Możesz później pojechać na rekolekcje powołaniowe (różne zakony organizują takie parodniowe/parotygodniowe)
Potem też jest jeszcze nowicjat (zwykle rok) gdzie ciągle się można zastanawiać.
Nie mówiąc już o tym że zakonnikiem można zostać i wieku lat 60ciu... Więc czas na zastanowienie masz
A czy zostaniesz zakonnikiem? Możesz później pojechać na rekolekcje powołaniowe (różne zakony organizują takie parodniowe/parotygodniowe)
Potem też jest jeszcze nowicjat (zwykle rok) gdzie ciągle się można zastanawiać.
Nie mówiąc już o tym że zakonnikiem można zostać i wieku lat 60ciu... Więc czas na zastanowienie masz
Nie sprzedawaj duszy diabłu, Bóg da Ci za nią więcej!
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Myśli o powołaniu,prawdziwe czy urojone?
Tak samo z innymi powołaniami. Dobre rozeznanie jest trudne. To tak, jak z zakupem butów. Za duże będą ocierać. Za ciasne wywołają odciski. Ani w jednych, ani w drugich daleko się nie zajdzie. Nawet gdy piękne i markowe.
Nie doradzę jak rozpoznawać powołanie. Na pewno wybór negatywny, nie jest najlepszy. Nie należy wybierać z powodu fobii, ale dlatego, aby pełnić misję.
Wydaje mi się, że gdyby statystycznie oceniać niewłaściwe powołania, to nie wiem, czy najczęstszym błędem nie okazałoby się powołanie do życia małżeńskiego, rodzinnego. Świadczy o tym ilość rozwodów. Ale w przypadku drogi zakonnej jest chyba łatwiej, bo jest nowicjat. Ścieżka próbna. Nie wiem, czy jest to zawsze wystarczający okres. Ale alternatywą są tercjarze. Może warto się zainteresować także tym kierunkiem.
A tak na marginesie: Czy pamiętacie jakieś skandale związane z tercjarzami? Czy nie jest to pięknym i wspaniałym powołaniem. Pod pewnym względem trudniejszym, Ale też posiadającym plusy.
Nie doradzę jak rozpoznawać powołanie. Na pewno wybór negatywny, nie jest najlepszy. Nie należy wybierać z powodu fobii, ale dlatego, aby pełnić misję.
Wydaje mi się, że gdyby statystycznie oceniać niewłaściwe powołania, to nie wiem, czy najczęstszym błędem nie okazałoby się powołanie do życia małżeńskiego, rodzinnego. Świadczy o tym ilość rozwodów. Ale w przypadku drogi zakonnej jest chyba łatwiej, bo jest nowicjat. Ścieżka próbna. Nie wiem, czy jest to zawsze wystarczający okres. Ale alternatywą są tercjarze. Może warto się zainteresować także tym kierunkiem.
A tak na marginesie: Czy pamiętacie jakieś skandale związane z tercjarzami? Czy nie jest to pięknym i wspaniałym powołaniem. Pod pewnym względem trudniejszym, Ale też posiadającym plusy.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15000
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4218 times
- Been thanked: 2958 times
- Kontakt:
Re: Myśli o powołaniu,prawdziwe czy urojone?
Poruszyłeś kilka spraw bracieposz65 pisze: ↑2023-09-24, 11:03 Mam kilka pytań związanych z powołaniem do życia zakonnego.Otoz od jakiegoś czasu zastanawiam się nad taka forma życia...kilka lat temu myśli te byly silne,potem zająłem się życiem i różnymi aktywnościami działaniami i myśli te osłabły jednak wciąż z tyłu głowy gdzieś były...suma sumarum nijak nie potrafię znaleźć zadowolenia w tym co robię,myślę że jest ono gdzie indziej...Mam takie dziwne przeczucie ze jak nie odpowiem na to powołanie to po prostu nie znajdę spełnienia i szczęścia.. z drugiej strony jak wiecie z innych wpisów mam też pewne problemy emocjonalne/psychologiczne szczególnie pewne wycofanie z życia społecznego i problemy w relacjach(objawy fobii społecznej?) Oraz wahania nastroju.. I nie wiem czy takie coś dyskwalifikuje na zawsze?? Czy może po podjęciu fachowej terapi i ogarnięciu siebie można dalej myśleć o powołaniu?? Dziś na Mszy było czytanie z Ewangelii o robotnikach w winnicy...trochę to też skłoniło do refleksji,gdzie zatem miejsce jest dla takich ludzi? Raz mi się wydaje że to coś prawdziwego a innym razem ze kolejny chwilowy pomysł który też nie wypali i że to tylko jakaś próba ucieczki przed problemami? Jak myślicie co robić? Chciałbym sensownie przezyc życie i pracować w winnicy Pana a nie być bezczynnym z jednej strony myśli o powołaniu a z drugiej problemy które wyżej wymieniłem...jednym słowem mętlik chaos totalny..wiem jedno nie chce uciekac w nałogi i grzechy co dawniej czyniłem z drugiej czuje jakieś wypalenie i stagnację i sens życia tracę jeśli już nie utraciłem...Myślę nad takim czymś iść do psychologa(terskiego, a jest ich sporomin za kilka dni ale jest pokusa odwołać)ogarnąć i pozbierać trochę siebie i zobaczyć co dalej? W tym stanie raczej słabo podejmować wiążące decyzję? Dziś akurat jestem w dołku, tydzień byłem na wakacjach i nastrój był znacznie lepszy..te wahania są obciążające
- idź koniecznie do psychologa!, fajnie jak byś znalazł chrześcijańskiego - jest sporo ks. psychologów, psychoterapeutów
- robotnikiem bożym możesz być również nie będąc w zakonie- jest wiele możliwości aktywnego włączenia się świeckich w zbawcza misję Kościoła
- zakon przy twoim wycofaniu społecznym wydaje sie dobrym rozwiązaniem, pod warunkiem, że nie będzie to zakon misyjny, czy bardzo otwarty na świat. Nigdy nie miałem powołania, choć zawsze sprawy Boże były dla mnie bardzo ważne, za bardzo podobały mi się dziewczyny i już od 1 klasy podstawówki w jakiejś się kochałem - jeśli też tak masz, to nie idź do zakonu ani Seminarium tylko się ożeń
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
Re: Myśli o powołaniu,prawdziwe czy urojone?
Idę do psychologa chrześcijańskiego,psychoterapia integratywna w podejściu chrześcijanakim..jest to osoba trochę z polecenia,pracujaca z osobami świeckimi jak i duchownymi wydaje mi się wybór dobry...druga sprawa tak masz rację ale co jeśli nie małżeństwo i nie zakon lub kapłaństwo? Często wtedy istnieje pokusa bezczynności czy jakiejś stagnacji? U mnie o zakonie są myśli typu że ciągnie mnie do takiego stylu życia w jakimś stopniu, staram się różne aktywności podejmować w ostatnim czasie jak zmiana zajęcia,różne formy rozrywki w wolnym czasie ale i tak ostatecznie wracają rozterki dotyczące życia zakonnego...dziewczyny mi się podobają, zresztą raz były myśli że fajnie byłoby stworzyć wartościowy związek ale na tym się jakoś kończy,na portalach randkowych szału nie ma jeśli chodzi i powodzenie bo i chyba ja też tak naprawdę nie mam większego ciśnienia w tym kierunku...brat ma dziewczynę do 30 tki był kawalerem około i jakoś mu nie zazdroszczę to chyba nie jest to czego szukam,myśl o związku mnie nie fascynuje raczej lub w stopniu niewielkim...natomiast od jakiegoś czasu ciągnie mnie do życia w którym mógłbym pracować w zakonie wykonywać swoje obowiązki,żyć pewnej regule i się modlić..dlatego się zastanawiam ze może nie rozpaczać tylko iść do tego psychologa chrześcijańskiego,takiemu nawet łatwiej zwierzę się z takich rozterek,próbować się ogarnąć postawić na nogi trochę i spróbować jakieś dni skupienia w klasztorze wtedy? Też jestem na etapie zwolnienia z pracy i szukania innej? Sam nie wiem może szukam na siłę jakiś rozwiązań a Bóg podsuwa mi inne w którym znajdę spełnienie? Ostatnio w klimacie modlitwy miałem dziwna radość gdyż pojawiła się mysl o takiej drodze potem jednak szybko wróciły wątpliwości że to może mój umysł emocje płatają mi figle itp. Jestem w Wielkiej rozterce
Ostatnio zmieniony 2023-09-24, 13:08 przez posz65, łącznie zmieniany 1 raz.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Myśli o powołaniu,prawdziwe czy urojone?
Bardzo dobra decyzja. Ale nie poprzestawaj na jednaj czy paru wizytach. Na rozpoznanie trzeba więcej czasu.
Może dzięki powyższemu uda się rozwiać wątpliwości.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Myśli o powołaniu,prawdziwe czy urojone?
Tak myślę że poki co starać się normalnie i uczciwie żyć,spróbować tej terapii i trochę się podleczyć emocjonalnie i psychicznie i nie podejmować narazie jakiś wielkich decyzji typu zmiana stanu itp jeżeli to od Boga pochodzi to również gdy wydobrzeje nieco mysl ta nie zniknie a mi łatwiej będzie podjąć właściwą decyzję....
Ostatnio zmieniony 2023-09-24, 14:55 przez posz65, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Dyskutant
- Posty: 303
- Rejestracja: 13 maja 2022
- Has thanked: 22 times
- Been thanked: 157 times
Re: Myśli o powołaniu,prawdziwe czy urojone?
Pokochać serce Kobiety, to jest najpiękniejsza i dojrzała miłość. Taka z Hymnu 1Kor, 13, 1-13. O ile nie konfabuluję (czy to nie wytwór mojej wyobraźni?), to podczas Adoracji Bóg pokazał mi Serce pewnej Piękniej Niewiasty. Jest niesamowite. Tego nie da się pomylić - wg mnie - że sobie coś wmawiam. Ten obraz był tak jasny, niespodziewany, dający ukojenie.Dezerter pisze: ↑2023-09-24, 12:17- zakon przy twoim wycofaniu społecznym wydaje sie dobrym rozwiązaniem, pod warunkiem, że nie będzie to zakon misyjny, czy bardzo otwarty na świat. Nigdy nie miałem powołania, choć zawsze sprawy Boże były dla mnie bardzo ważne, za bardzo podobały mi się dziewczyny i już od 1 klasy podstawówki w jakiejś się kochałem - jeśli też tak masz, to nie idź do zakonu ani Seminarium tylko się ożeń
@posz65 ile masz lat?
Ja ostatnio miałem podobne rozterki - ale w rezultacie okazało się, że to nie powołanie, a lęk przed Bogiem (który jest związany z moim DDA). Mianowicie: szatan mnie zaatakował, że Bóg mnie wepchnie do zakonu, na siłę, będę musiał tam iść, bez uszanowania mojej wolności, tego czego pragnę - taki obraz Boga wyniesiony na podstawie swojego Ojca. Nigdy wcześniej nie czułem powołania zakonnego, nadal nie czuję. Oczywiście zawsze marzyłem o żonie, małżeństwie, dzieciach (bardzo tego chcę).
Ostatnio zmieniony 2023-09-24, 16:10 przez hektolitr, łącznie zmieniany 4 razy.
Re: Myśli o powołaniu,prawdziwe czy urojone?
Mam 27 lat obecnie, myśl o zakonie jest od 2018 około kiedy nieco z pomocą Boża uporządkowałem życie jednak miałem wówczas myśli że wielu spraw i rzeczy trudno byłoby mi porzucić że raczej wolę żyć w świecie itp obecnie na pewno moja gotowość na wyrzeczenia i zmianę życia jest wieksza jednak obawy też są czy to nie jakaś próba ucieczki i chwilowa zachcianka? Czasami mam wrażenie że sam do końca nie wiem co robić,z kobietami i ludźmi ogólnie raczej mi słabo idzie więc będę sam prawdopodobnie z drugiej myślę że coś by wypadało robić pożytecznego w tym życiu prócz pracy,odpoczynku i jakiegoś hobby..wiem że nic nie wiem cytując klasykahektolitr pisze: ↑2023-09-24, 15:01Pokochać serce Kobiety, to jest najpiękniejsza i dojrzała miłość. Taka z Hymnu 1Kor, 13, 1-13. O ile nie konfabuluję (czy to nie wytwór mojej wyobraźni?), to podczas Adoracji Bóg pokazał mi Serce pewnej Piękniej Niewiasty. Jest niesamowite. Tego nie da się pomylić - wg mnie - że sobie coś wmawiam. Ten obraz był tak jasny, niespodziewany, dający ukojenie.Dezerter pisze: ↑2023-09-24, 12:17- zakon przy twoim wycofaniu społecznym wydaje sie dobrym rozwiązaniem, pod warunkiem, że nie będzie to zakon misyjny, czy bardzo otwarty na świat. Nigdy nie miałem powołania, choć zawsze sprawy Boże były dla mnie bardzo ważne, za bardzo podobały mi się dziewczyny i już od 1 klasy podstawówki w jakiejś się kochałem - jeśli też tak masz, to nie idź do zakonu ani Seminarium tylko się ożeń
@posz65 ile masz lat?
Ja ostatnio miałem podobne rozterki - ale w rezultacie okazało się, że to nie powołanie, a lęk przed Bogiem (który jest związany z moim DDA). Mianowicie: szatan mnie zaatakował, że Bóg mnie wepchnie do zakonu, na siłę, będę musiał tam iść, bez uszanowania mojej wolności, tego czego pragnę - taki obraz Boga wyniesiony na podstawie swojego Ojca. Nigdy wcześniej nie czułem powołania zakonnego, nadal nie czuję. Oczywiście zawsze marzyłem o żonie, małżeństwie, dzieciach.
Ostatnio zmieniony 2023-09-24, 16:13 przez posz65, łącznie zmieniany 3 razy.
- Viridiana
- Biegły forumowicz
- Posty: 1707
- Rejestracja: 6 sie 2018
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 554 times
- Been thanked: 419 times
Re: Myśli o powołaniu,prawdziwe czy urojone?
Myślę, że warto zastanowić się nad tym, co Cię pociąga w życiu zakonnym, dlaczego się tym zainteresowałeś. Wtedy rozeznanie będzie łatwiejsze o tyle, że możesz ocenić swoją motywację.
Miłość nie wyrządza zła drugiemu człowiekowi. Miłość więc jest wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10)