Tak to rozumiesz @Praktyk TAK?
Dodano po 2 minutach 1 sekundzie:
Wyrzuciłeś właśnie wiarę katolicką do kosza? I nie tylko katolicką, ale każdą która zakłada nagrodę w niebie?
Wyrzuciłeś właśnie wiarę katolicką do kosza? I nie tylko katolicką, ale każdą która zakłada nagrodę w niebie?
Jeśli masz czas, posłuchaj sobie tego:
Jeżeli chodzi o to, że "leczeniu", naprawie czy rozwojowi wypadałoby poddać wszystkie płaszczyzny człowieczego istnienia to się z tym zgadzam. Nie znajdziesz jednak, wydaje mi się w Polsce nic bardziej zintegrowanego niż "Chrześcijańska Terapia Integralna" Gajdów. Lubię ich, a to co proponują jest b. ciekawe, ale podchodzę jednak z dystansem.
Oczywiście, że tak. Tak jak też Stalin, Lenin, Mao, Ho Szi Minh, Pol Pot, Dżyngis Chan, Che Guevara, Pinochet i wielu innych. Oni chcieli dobra. Za wszelką cenę. Dobra takiego, które sami wymyślili. Dla siebie, dla wybranych. Mordowanie, torturowanie, głodzenie to były środki tworzenia nowego człowieka. Człowieka szczęśliwego dzięki całkowitemu pozbawieniu woli, pragnień, przyszłości.
Absolutnie, nie. Tak byłoby, gdybyśmy uznawali racje zbrodniarzy za pozytywne. A my, to znaczy ja, dostrzegamy, że ci ludzie też chcieli dobra. Tyle, że dobra specyficznego. Dobra kosztem niewyobrażalnych cierpień. Dobra jednych kosztem drugich.
Moja wypowiedź była na temat przypadku, gdy ktoś już tą wiarę ma i co może z nią zrobić, żeby walczyć z depresją. Ano to co mówi Jezus "Zaprzyj się siebie i idź za mną". To jest uniwersalna myśl do walki z różnymi niewłaściwymi strukturami myślowymi i pokusami w nas samych. Mamy się ich zaprzeć, nie wykonywać akcji z nich wynikających i iść za Słowem Boga. Wtedy można obserwować co z tego słowa wynika, i to napędza do dalszego życia.
Psyche jest nierozerwalnie związane z duchowością. Gdyby tak nie było nasze czytanie Słów Bożych, które wchodzą interfejsem fizycznym, przechodzą przez procesor mózgowy i wpadają do psyche nie miałoby szans działać na naszego ducha.sądzony pisze: ↑2023-09-28, 09:14Jeżeli chodzi o to, że "leczeniu", naprawie czy rozwojowi wypadałoby poddać wszystkie płaszczyzny człowieczego istnienia to się z tym zgadzam. Nie znajdziesz jednak, wydaje mi się w Polsce nic bardziej zintegrowanego niż "Chrześcijańska Terapia Integralna" Gajdów. Lubię ich, a to co proponują jest b. ciekawe, ale podchodzę jednak z dystansem.
Osobiście jestem za rozdzielaniem płaszczyzn, duchowej od psychicznej jak de Barbaro, ks. J. Prusak czy ks. K. Grzywocz. To chyba oficjalne stanowisko zarówno ludzi Kościoła jak i psychologii.
Wielu jednak, w pewien sposób łączyło psyche z duchowością. Choćby Jung czy św. Jan od Krzyża.
Co do badań, to gdzieś znalazłem polskie badania naszych psychiatrów, z których wynikało, że osoby zaburzone, chore na płaszczyźnie psychiczznej wykazują "większe uduchowienie" (cokolwiek to znaczy).
Nie wiem jakimi kategoriami mówimy. Co rozumiesz pod pojęciem psyche.
Wydaje mi się, że to nie słowa, a ich Duch „wpada” i działa. I, zgodnie z np. św. Janem od Krzyża, ale i nie tylko Duch nie potrzebuje do tego interfejsu zewnętrznego. „Bóg jest centrum duszy” (św.JoK), a zatem może działać bezpośrednio poprzez ducha człowieka.
Zgadzam się. Obie płaszczyzny na siebie wpływają. Jesteśmy przecież zdezintegrowaną jednością ducha, duszy i ciała.
Moim zdaniem nie jesteśmy.
Zwykle nie możemy zejść głębiej duchowo, bo mamy nieuporządkowane na płaszczyźnie psychicznej.Praktyk pisze: ↑2023-09-28, 11:34 Świecki terapeuta jest dobrym lustrem do odkrywania prawdy o sobie do momentu gdy pojawią się najważniejsze pytania "co mam zrobić ze swoim grzechem ? ", więc jest jakimś tam narzędziem, ale niekompletnym. Natomiast dam sobię rękę uciąć, za to, że niektórzy świeccy terapeuci odciągają człowieka od zalążka wiary, siłą rzeczy, skoro sami w swoim obrazie prawdy o świecie nie mają Boga.
W tym rzecz, że wcale nie wszystkim.