Czy możesz wyjaśnić co jest złego w powiedzeniu - będą się za ciebie modlić?
Po co to inaczej formułować?
Czy możesz wyjaśnić co jest złego w powiedzeniu - będą się za ciebie modlić?
Nie wydaje mi się żebyś miał rację. Do intencji nie da się dogrzebać i ocenić, ale do owoców już tak. Jeśli reporterowi zależałoby na pokoju z metalowcem, o czym mogłaby świadczyć modlitwa, to nie wykorzystałby jego agresji w kampanii wyborczej. Zrobił z faceta pośmiewisko i już pokoju nie będzie. W deklaracji modlitwy na szybko mogła być po prostu chwilowa emocja, przyzwyczajenie. ale szczere to nie było. A podejrzewam celowe działanie.Dezerter pisze: ↑2023-10-02, 15:52
Oglądałem kilka razy, patrzyłem na twarze, czy ja wiem?
Raczej To ty Praktyku przesadzasz z doszukiwaniem się jakichś ukrytych złych intencji dziennikarza, nie widać u niego agresji, za to wyraźnie widać ta agresję z drugiej strony - zobacz jak żona go powstrzymuje, by agresja była tylko słowna. A tekst z pomodleniem ? sam nie wiem, może był naturalną reakcją na agresję , a może prowokacyjna odpowiedzią na agresję - nie jestem wstanie odczytać intencji dziennikarza
ale w takich przypadkach to istnieje domniemanie niewinności a nie winy.
Same słowa deklaracji modlitwy, bez gotowości rzeczywiście poświęcenia człowiekowi czasu i wysiłku są puste.
Tylko co to ma do rzeczy?Ojciec.Pablito pisze: ↑2023-10-02, 22:07Same słowa deklaracji modlitwy, bez gotowości rzeczywiście poświęcenia człowiekowi czasu i wysiłku są puste.
To poważny problem? Czy można mówiąc o modlitwie się uśmiechać? Czy można śmiać się modląc? Czy można modlić się z radością?
Nie chodzi o uśmiechanie się. Chodzi o to, że publiczne powiedzenie komuś "pomodlę się za ciebie" nie buduje pokoju, tylko rodzi kolejne podziały. "My to ci po stronie Boga, a za was trzeba się modlić". I nawet jeśli to prawda, to pokoju nie buduje się wykorzystując ten element jako broń wyborczą. Można do faceta podejść "offline" i pogadać. Ci ludzie po drugiej stronie też mają normalne rodziny, kochają swoje dzieci, pracują, żeby przeżyć. A to, że zostali oszukani przez inteligentne zagrywki wrogich (obcych i własnych ) służb. Nie do końca ich wina. Jest tam oczywiście podgrupa ze złymi zdradzieckimi intencjami. Ale to jest tylko jakiś niewielki %.
Jestem podobnego zdania. Wiara to nie polityka. A tutaj mamy uprawianie polityki poprzez posługiwanie się wiarą.Ojciec.Pablito pisze: ↑2023-10-03, 10:52 Im dłużej będzie trwał "sojusz tronu i ołtarza" czyli związek władzy z religią, tym gorzej będzie dla religii.
Władza (a media to czwarta władza) ośmiesza i kompromituje religię.
Tak jak ma to tutaj miejsce.
Z tym się nie zgadzam, władza powinna być powiązana z religią. Bo religia to zasady dane od Boga. I władza powinna je realizować. One powinny być źródłem decyzji władzy. Problem w tym, że nie często władza to robi.Ojciec.Pablito pisze: ↑2023-10-03, 10:52 Im dłużej będzie trwał "sojusz tronu i ołtarza" czyli związek władzy z religią, tym gorzej będzie dla religii.
Władza (a media to czwarta władza) ośmiesza i kompromituje religię.
Tak jak ma to tutaj miejsce.
No, cóż, każdy sądzi według siebie. Nie raz mówię komuś, że się za niego modlę lub pomodlę. Wielokrotnie także tu, tak pisałem. I zwykle ktoś mi dziękuje za to. Sądzę, że tak reagują chrześcijanie. Bo widzą, że w takim stwierdzeniu jest troska. I, że jest to przejawem miłości bliźniego.
Zgadzam się z tym. I całe szczęście, że tak jest. Mam nadzieję, że nie będzie się powtarzać strofowanie księży przez prezydenta i pouczanie ich, jak mają prawić kazania. Wydaje mi się, że było spowodowane przyjaźnią prezydenta z arcybiskupem.Ojciec.Pablito pisze: ↑2023-10-03, 10:52 Im dłużej będzie trwał "sojusz tronu i ołtarza" czyli związek władzy z religią, tym gorzej będzie dla religii.
Tym bardziej jest potrzebna modlitwa w jego intencji. Niezależnie od tego, czy wierzy, czy nie. Dla każdego zbawienie jest dobrem. Także dla najzagorzalszych i walczących ateistów.