Cytuję wyjątkowo całość, albowiem nie potrafię wybrać fragmentów odnoszących się li tylko do problemu, a całkowicie abstrahujących od dyskutantów.Anka-K pisze: ↑2023-11-24, 23:13 Problem Abrahama i Izaaka tylko pozornie wydaje się trudny. Dziś w dodatku jest znacznie łatwiejszy do dokonania dobrego wyboru.
Wg pojmowania i obaw Ciekawej Abraham miałby do wyboru tylko 2 wyjścia. Ocalić życie albo je poświęcić i wybrać Boga. No i Ciekawa wybrałaby życie no bo po co Bogu jej śmierć - to bez sensu. W takiej sytuacji, tj. poświęcenia czegoś w imię Boga jest nie istotne, po co Bogu to poświęcenie. Ciekawa nie potrafiłaby dostrzec, że Abraham miał jeszcze trzecie wyjście - zaufać Bogu. Poświęcając swojego syna ufał (wierzył) całym sercem, że Bóg go ocali i się nie zawiódł. Tak naucza Biblia.
Dziś już wiemy więcej i jest łatwiej podjąć dobry wybór. Co czeka zdrajców? Judasz się powiesił, ale Jezusa zdradził tylko raz. Piotr skończył trochę gorzej, gdy Jezus go zawrócił na śmierć, ale zdradził go aż 3 razy. Poza tym wiemy też, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych - nawet Łazarza przywrócił do życia po 3 dniach od śmierci. To otwiera więcej możliwości do nadziei.
Co może się zdarzyć, gdy terrorysta każe wybierać: śmierć lub wyparcie się Boga? Możliwości jest nieskończenie wiele.
Gdy wybierze się Boga wierząc, że nas ocali, to Bóg może nas ocalić na wiele sposobów, a nawet wrócić do życia kiedy chce, jak Łazarza. Kluczowa jest tutaj właśnie ta wiara i z przesłanek wynika, że ma bardzo duży wpływ na przychylność Boga i los człowieka.
Co może się zdarzyć gdy się go wyprzemy? No cóż…
Problem ujęty specyficznie. Ale zastanawiający.
Czy można ocalić swe życie jednocześnie ofiarując je Bogu? Czy to rzeczywista alternatywa? Czy to ma sens?
Uważam, że tkwi w tym sprzeczność. Nie da się zachować życia, jeśli ofiarowało się je Bogu. Jeśli ktoś żyje dla Boga, to z zaufaniem poddaje się Jego woli. Jeśli ktoś żyje dla własnego życia, to nie poświęca go Bogu. Odmawia Bogu prawa, do jego zakończeni. Zabrania Bogu wszelkich ingerencji, które mogą być trudne, przykre lub tragiczne.
Ale ma się to nijak do różnych sytuacji, które nastąpią. Sądzę, że poza wyjątkami, nikt nie wie, jak się zachowa w sytuacji ekstremalnej. Są tchórze, gotowi skamleć o życie, godząc się na dowolną podłość. Są twardziele, przyjmujący najgorsze ciosy z podniesioną głową. Jak się kto zachowa, nie wiemy.
Ale to, jak planujemy się zachować podlega ocenie. Wydaje mi się, że większość planowanych postaw zasługuje na krytykę. Tchórzostwo jest świadomym odwracaniem się od Boga. Deklarowanie odwagi i męstwa jest zwykle czczą przechwałką. Jeszcze jest postawa cwaniactwa: okazanie tchórzostwa na zewnątrz, przy trzymaniu się zasad wewnętrznie. Ale to trąci fałszem.
Czy mamy jakieś przykłady? Największymi Maryja i Jezus. Też Hiob, Noe. Ci, którzy zadeklarowali przyjęcie woli Ojca Niebieskiego. Analogicznie do małżonków przysięgających sobie miłość, wierność i uczciwość aż do końca. Nie wiedząc, czy w zdrowiu, czy chorobie. W biedzie czy zamożności. Deklaracja w ciemno. Zaufanie. Zaufanie Bogu. Nie dziecinne obietnice bez świadomości nieprzewidywalnego. Ani też kapitulacja przed zobowiązaniami, bo moga być trudne czy bolesne.
Wybór: Ufać lub nie ufać. Życie jest trudne. Ale temu, któ ufa Bogu łatwiej jest iść. Bo widzi jakiś sens we wszystkim, co go spotyka na drodze.