Czy żyjemy w czasach wielkiego ODSTĘPSTWA?

[AdamS.]

Jak rozumiecie ten tekst św. Pawła? Chodzi mi tu zwłaszcza o zapowiedź ODSTĘPSTWA, bo nadejścia Antychrysta dopatrywano się już wielokrotnie w różnych dyktatorach - i myślę, że to raczej figura zbiorcza dla nich wszystkich. Natomiast odstępstwo od wiary na tak masową skalę jest czymś zupełnie nowym - tego dotąd nie obserwowaliśmy nawet w czasach reformacji czy ludobójczych totalitaryzmów...

W sprawie przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa i naszego zgromadzenia się wokół Niego, prosimy was, bracia, abyście się nie dali zbyt łatwo zachwiać w waszym rozumieniu ani zastraszyć bądź przez ducha, bądź przez mowę, bądź przez list, rzekomo od nas pochodzący, jakoby już nastawał dzień Pański. Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo [dzień ten nie nadejdzie], dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia, który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć, tak że zasiądzie w świątyni Boga dowodząc, że sam jest Bogiem. [2 Tes 2,1-4].

[helperman]

Nie można już mieć chyba wątpliwości, że żyjemy w czasach ostatecznych. A także w czasach rewolucji obyczajowych i innych które niektórym pokoleniom zupełnie przyćmiewają wiarę. Często można mieć wrażenie że teraz wszystko jest dozwolone i że wszystko jest na sprzedaż, włącznie z życiem człowieka.

[Albertus]

Jak rozumiecie ten tekst św. Pawła? Chodzi mi tu zwłaszcza o zapowiedź ODSTĘPSTWA, bo nadejścia Antychrysta dopatrywano się już wielokrotnie w różnych dyktatorach - i myślę, że to raczej figura zbiorcza dla nich wszystkich. Natomiast odstępstwo od wiary na tak masową skalę jest czymś zupełnie nowym - tego dotąd nie obserwowaliśmy nawet w czasach reformacji czy ludobójczych totalitaryzmów...

W sprawie przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa i naszego zgromadzenia się wokół Niego, prosimy was, bracia, abyście się nie dali zbyt łatwo zachwiać w waszym rozumieniu ani zastraszyć bądź przez ducha, bądź przez mowę, bądź przez list, rzekomo od nas pochodzący, jakoby już nastawał dzień Pański. Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo [dzień ten nie nadejdzie], dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia, który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć, tak że zasiądzie w świątyni Boga dowodząc, że sam jest Bogiem. [2 Tes 2,1-4].

Myślę że jeszcze nie ale jest niestety coraz bliżej.

Można tutaj w różny sposób rozumieć świątynię Boga.

Można jako ludzkie ciała wierzących, można jako Kościół ale można jako świątynię w Jerozolimie która obecnie jest zburzona. A właściwie to wszystkie te sytuacje czy stany mogą współistnieć niestety.

[helperman]

Nie wiem @AdamS. czy to będzie adekwatne do twojego tematu ale napiszę raptem dwa zdania. W moim miejscu zamieszkania, regularnie od kilku lat, w dzień Wigilii Bożego Narodzenia zajeżdżają samochody, głośna muzyka elektroniczna, krzyki, bluzgi, picie, potem tłuczenie butelek po wódce itd...
W Wigilię (!)
Kiedyś te słowa Seweryna Krajewskiego że 'jest taki dzień kiedy wszyscy wszystkim ślą życzenia i kiedy gasną wszystkie spory' były bardzo trafne i właściwe. Teraz nie zawsze.

[Andej]

Nie można już mieć chyba wątpliwości, że żyjemy w czasach ostatecznych.

I to od dwóch tysięcy lat.
Te czasy ostateczne mają wymiar osobisty. Dopóki człowiek sam nie odwróci się od Boga, dopóty ma nadzieję na zbawienie. Nie patrzmy na innych, ale dawajmy świadectwo wiary.

[Arek]

Jak rozumiecie ten tekst św. Pawła? Chodzi mi tu zwłaszcza o zapowiedź ODSTĘPSTWA, bo nadejścia Antychrysta dopatrywano się już wielokrotnie w różnych dyktatorach - i myślę, że to raczej figura zbiorcza dla nich wszystkich. Natomiast odstępstwo od wiary na tak masową skalę jest czymś zupełnie nowym - tego dotąd nie obserwowaliśmy nawet w czasach reformacji czy ludobójczych totalitaryzmów...

W sprawie przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa i naszego zgromadzenia się wokół Niego, prosimy was, bracia, abyście się nie dali zbyt łatwo zachwiać w waszym rozumieniu ani zastraszyć bądź przez ducha, bądź przez mowę, bądź przez list, rzekomo od nas pochodzący, jakoby już nastawał dzień Pański. Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo [dzień ten nie nadejdzie], dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia, który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć, tak że zasiądzie w świątyni Boga dowodząc, że sam jest Bogiem. [2 Tes 2,1-4].

Pewnie pisząc w takim temacie jest myśl końca czasów. Myślę, że to jest jeszcze przed nami. Ale faktem jest, że czas przyśpieszył w zdarzeniach ateizacji społeczeństwa. Myślę też, że trzeba robić swoje i nie lękać się, bo Bóg nie da nam zrobić niczego złego. Niech matki i ojcowie zajmą się wychowaniem dzieci, niech przekazują im wiarę, niech sami ją pogłębiają. Niech dzieci będą posłuszne swoim rodzicom, bo to jest ich obowiązek. Niech księża skupią na tym do czego zostali powołani. Kto jest sam niech umacnia się w Panu w ofiarności dla bliźniego. Poprostu wypełniajmy swoje obowiązki i zadania zgodnie z własnym stanem. Zło nigdy nie zniszczy dobrych dzieł Boga, bo nie ma takiej siły. Zło myśli, że może wszystko. Z prawdziwą wiarą nie ma szans, bo co może, może zabić ciało, ducha nie zabije. Może mieć wpływ na to co przemija. Tylko tyle. Sprawy Boże są wieczne.

Z pewnością czekają nas próby. Jaka ta nasza wiara jest. I myślę raczej, że jutro dokonuje się w moich wyborach teraz z konsekwencjami na jutro. Jeśli zapatrzę się na jutro to mogę przeoczyć dziś czyli przeoczyć możliwość zbawienia. Przeszłość i przyszłość jest w rękach Boga, a teraz to jest decyzja mojego wyboru jak postąpię jakim jestem przed Bogiem.

[AdamS.]

Z pewnością czekają nas próby. Jaka ta nasza wiara jest. I myślę raczej, że jutro dokonuje się w moich wyborach teraz (...). Jeśli zapatrzę się na jutro to mogę przeoczyć dziś (...)

Dziękuję Ci za te słowa, Arku. One w esencjonalny sposób wskazują nam azymut. Nie lokować naszych oczekiwań w przyszłości, oczekując w warownej twierdzy na kres czasów, ale tym bardziej starać się być TU i TERAZ. Czasem nasze świadectwa mogą się nam wydawać jałowe, bo inni patrzą na nas z szyderstwem lub obojętnym pobłażaniem. A jednak ziarno zostaje zasiane. Nie zawsze dane jest nam widzieć jego wzrastanie.

Dodano po 8 minutach 17 sekundach:

(...) w dzień Wigilii Bożego Narodzenia zajeżdżają samochody, głośna muzyka elektroniczna, krzyki, bluzgi, picie, potem tłuczenie butelek po wódce itd...

To bardzo smutne - ale w zasadzie bolesne jest każde takie zderzenie postaw, kiedy szczególnie oczekiwalibyśmy jedności, wspólnoty, ciepła i wzajemnej życzliwości. Pamiętam jak było po śmierci Jana Pawła II - kilka dni głębokich, narodowych rekolekcji. Ale zaraz potem wybuchł jakby festiwal zbiorowej nienawiści do Kościoła. Podobna sytuacja po katastrofie smoleńskiej. Rozumiem, że nie każdy musiał uczestniczyć w tych narodowych żałobach, ale to szczególne uaktywnienie się w takich chwilach zbiorowego szyderstwa, chwilami graniczącego z opętaniem, było dla mnie namacalnym dowodem na istnienie szatana.

Dodano po 5 minutach 39 sekundach:

I to od dwóch tysięcy lat. Te czasy ostateczne mają wymiar osobisty. Dopóki człowiek sam nie odwróci się od Boga, dopóty ma nadzieję na zbawienie. Nie patrzmy na innych, ale dawajmy świadectwo wiary.

Tak, Andej, można i tak do tego podchodzić. Powiem nawet, że do niedawna było to dla mnie główne podejście do kwestii końca czasów. Ale ostatnie lata zbiorowych apostazji sprawiły, że dostrzegłem też w tych słowa wymiar wspólnotowy. Ujrzałem tonącego "Titanica", którego opuszczają tłumy, by ratować się w szalupach. Może porównanie nie jest do końca adekwatne, jednak wciąż mam to przed oczami... Czy ten Kościół, jaki znamy, zatonie i zostaną po nim jedynie rozproszone "łódeczki" na zmrożonym oceanie? Czy nastanie czas małych i rozproszonych wspólnot?

[Dezerter]

Nie można już mieć chyba wątpliwości, że żyjemy w czasach ostatecznych. A także w czasach rewolucji obyczajowych i innych które niektórym pokoleniom zupełnie przyćmiewają wiarę. Często można mieć wrażenie że teraz wszystko jest dozwolone i że wszystko jest na sprzedaż, włącznie z życiem człowieka.

Opisujesz idealnie czasy kolonialne i ich początek
Czasy ostateczne rozpoczęły się wraz z zesłaniem Ducha świętego w Pięćdziesiątnicę - jasno to mówi Słowo
Nie jestem dobry w eschatologii, obok Apokalipsy są to tematy na , które słabo się wypowiadam i mało wiem
Antychrystów już ogłaszano kilku
Już pierwsi chrześcijanie przez dwa, trzy pierwsze wieki myśleli, żyją w czasach końca, a ilu odstępców było i ilu zapewne typowano na Antychrystów!
Nie zgadzam się z koncepcją tych teologów, którzy przypuszczają że atychrystów będzie wielu, lub to symbol ideologii.
Jezus Chrystus był jedna realna postacią i Anty Chrystus będzie jedną konkretna postacią - tak mi wychodzi z Pisma
Ilość chrześcijan na świecie wzrasta, katolików również , nie popadajmy w europocentryzm
Z całą radością (i bojaźnią) przywitam Pana przybywającego tak jak odszedł
ale raczej spodziewam się go spotkać po mojej śmierci (i nie będę oczekiwał, że mi zada jakieś pytanie tylko osądzi z mojego życia i wiary)

[Jane]

Ilość chrześcijan na świecie wzrasta, katolików również , nie popadajmy w europocentryzm

To samo pomyślałam. Afryka, Azja – tam jest coraz więcej chrześcijan. W Europie się zdarza, że pastorzy przechodzą na katolicyzm.

Nie wiem @AdamS. czy to będzie adekwatne do twojego tematu ale napiszę raptem dwa zdania. W moim miejscu zamieszkania, regularnie od kilku lat, w dzień Wigilii Bożego Narodzenia zajeżdżają samochody, głośna muzyka elektroniczna, krzyki, bluzgi, picie, potem tłuczenie butelek po wódce itd...

A to jest brak szacunku. Nie trzeba być chrześcijaninem, żeby szanować tradycje, które wskazują na życzliwość między ludźmi.

Dodano po 1 minucie 43 sekundach:
Dodam jeszcze, że ludzie są bardziej świadomi i nie chcą wierzyć tylko dlatego, że tak zostali wychowani albo co inni powiedzą, albo ze strachu przed potępieniem, bo Bóg nie potrzebuje niewolników.

[konserwa]

Ludzie nie tyle sa bardziej swiadomi, co maja mozliwosc posiadania wiekszej mozliwosci bycia niezaleznym - juz nie potzrzeba wspolnoty, aby przezyc do nastepnego dnia. bo jedzenie jest pod reka, jakis zasilek w razie bezrobocia no i inne mozliwosci spedzania czasu indywidualnie .

[Jane]

Ludzie nie tyle sa bardziej swiadomi, co maja mozliwosc posiadania wiekszej mozliwosci bycia niezaleznym - juz nie potzrzeba wspolnoty, aby przezyc do nastepnego dnia. bo jedzenie jest pod reka, jakis zasilek w razie bezrobocia no i inne mozliwosci spedzania czasu indywidualnie .

I to jest dobry objaw.

[Anka-K]

Odstępstwa jakby już były. Rodziny Rothschildów przedstawiać chyba nie trzeba.
https://www.cda.pl/video/17253862a3

[konserwa]

Dobry objaw ... albo - samolubny egocentryzm .

[Jane]

Dobry objaw ... albo - samolubny egocentryzm .

Lepiej być sobą niż udawać przywiązanie do religii dla zasad. Od tego, co powszechnie z jakiegoś niezrozumiałego powodu uważa się za egocentryzm gorsza jest tylko obłuda, bo okłamuje się innych i człowiek się męczy. Skończył się czas sztywnych gorsetów.

[konserwa]

Nie o tym pisalem. To Twoje upiory ( kazdy ma jakies )