Post
autor: Andej » 2024-01-16, 09:07
Odnoszę się tylko do tego, co mogłem poznać z autopsji. Nie wiem, czy byłem w stanie śmierci klinicznej, wiem, że byłem na pograniczu śmierci. I co, nieco pamiętam z tego przeżycia. Wielokrotnie doświadczyłem paraliżu sennego, ale dopiero w ostatnich latach dowiedziałem się, że to było to. A może się mylę, bo nie miewałem pełnej świadomości miejsca i czasu, ale tylko świadomość, że nie mogę drgnąć, ruszyć się. Stan w zawieszeniu, ale i w strachu. Ale nie przed śmiercią (może dlatego, że ją lubię), ale przed czymś złym, co zaraz się stanie. Strach przed czymś co grozi jakimś nieszczęściem. Ale czym jest ten paraliż, tego nie wiem. Bo nie czułem, aby ciało było bezwładne. Nie pamiętam, abym przestawał oddychać (to akurat w innych sytuacjach, ale niemal nieświadomych - szczątkowa świadomość w momentach odzyskiwania oddechu). Tylko brak możliwości wykonania ruchu. Pomimo chęci, potrzeby. Takie jakieś zawieszenie w jakiejś przestrzeni. Bez uczucia, że leżę. Bez uczucia dotyku. Dlatego wydaje mi się, że to stan mózgu. Jeszcze coś. Wcale nie wiem, czy w tym stanie nie poruszałem się. Wiem, że miałem świadomość bezruchu. Ale nie widziałem obrazu z monitoringu, który pokazywałby stan faktyczny. Zatem, po zastanowieniu, dopuszczam możliwość, że to nie był paraliż senny, tylko jakieś zupełnie inne zjawisko. Jeśli tak, to wprowadziłem w błąd poprzednim postem, uznając że są to stany umysłowe. Tak sugestywne, że niemożliwe do odróżnienia od stanu faktycznego. Tak na marginesie zdarzył mi się sen, też tak sugestywny, że kilka dni sprawdzałem, czy to się zdarzyło na prawdę.
Natomiast zjawiska przedśmiertne, wg mnie, dzieją się w umyśle. Są nieporównywane z paraliżem, choćby dlatego, że zamiast strachu jest ufność. Całkowity brak bojaźni. Błogie ciepło. I, w moim przypadku, bierność widza. Widza oglądającego samego siebie. Jakieś dobro otaczające tak, jak powietrze otacza człowieka.
Na pewno nie można utożsamiać jednego z drugim. Ale wciąż wydaje mi się, że są to stany umysłu.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.