Świadectwa śmierci klinicznej

Dlaczego żyjemy, po co się urodziliśmy, jaki jest nasz cel w życiu, co na czeka po śmierci; niebo, piekło, nic? Rozmowy na temat życia, śmierci i wieczności.
Awatar użytkownika
Lwica
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 595
Rejestracja: 24 paź 2022
Has thanked: 86 times
Been thanked: 174 times

Re: Świadectwa śmierci klinicznej

Post autor: Lwica » 2024-01-16, 07:11

Andej pisze: 2024-01-15, 21:45 Doświadczyli. W takim samym stopniu, jak strach (zwykle) towarzyszący paraliżowi. To nie są doznania fizyczne, ale psychiczne. Jednak na tyle silne, że właściwie nie różniące się od tych realnych.
(...)
W takim razie skąd wiadomo, że to była śmierć kliniczna, a nie paraliż, jak u mnie?
Dokładnie tak jak piszesz, przy paraliżu mamy świadomość taką samą jak teraz. Dlatego nie da się tego pomylić ze snem.
Stąd pytam czy wszystkie osoby, które piszą w internecie o śmierci klinicznej miały coś jeszcze dodatkowo niż sam stan podobny do paraliżu, np to co ja opisałam? Chyba, że zdarzyło się to typowo podczas wypadku, który miał być w założeniu śmiertelny.
Słuchałam wywiadu z Andrzejem Duffek i on opisuje konkrety, jakieś odczucia co do życia swojego, przemyślenia, słyszał ponoć modlitwy bliskich (które się potwierdziły).
A nie tylko coś na zasadzie: widziałem światło, czułem ciepło itd. Bo takie rzeczy pokazują się również w paraliżach, lub OOBE (które najczęściej można doświadczyć bez śmierci klinicznej).

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Świadectwa śmierci klinicznej

Post autor: Andej » 2024-01-16, 09:07

Odnoszę się tylko do tego, co mogłem poznać z autopsji. Nie wiem, czy byłem w stanie śmierci klinicznej, wiem, że byłem na pograniczu śmierci. I co, nieco pamiętam z tego przeżycia. Wielokrotnie doświadczyłem paraliżu sennego, ale dopiero w ostatnich latach dowiedziałem się, że to było to. A może się mylę, bo nie miewałem pełnej świadomości miejsca i czasu, ale tylko świadomość, że nie mogę drgnąć, ruszyć się. Stan w zawieszeniu, ale i w strachu. Ale nie przed śmiercią (może dlatego, że ją lubię), ale przed czymś złym, co zaraz się stanie. Strach przed czymś co grozi jakimś nieszczęściem. Ale czym jest ten paraliż, tego nie wiem. Bo nie czułem, aby ciało było bezwładne. Nie pamiętam, abym przestawał oddychać (to akurat w innych sytuacjach, ale niemal nieświadomych - szczątkowa świadomość w momentach odzyskiwania oddechu). Tylko brak możliwości wykonania ruchu. Pomimo chęci, potrzeby. Takie jakieś zawieszenie w jakiejś przestrzeni. Bez uczucia, że leżę. Bez uczucia dotyku. Dlatego wydaje mi się, że to stan mózgu. Jeszcze coś. Wcale nie wiem, czy w tym stanie nie poruszałem się. Wiem, że miałem świadomość bezruchu. Ale nie widziałem obrazu z monitoringu, który pokazywałby stan faktyczny. Zatem, po zastanowieniu, dopuszczam możliwość, że to nie był paraliż senny, tylko jakieś zupełnie inne zjawisko. Jeśli tak, to wprowadziłem w błąd poprzednim postem, uznając że są to stany umysłowe. Tak sugestywne, że niemożliwe do odróżnienia od stanu faktycznego. Tak na marginesie zdarzył mi się sen, też tak sugestywny, że kilka dni sprawdzałem, czy to się zdarzyło na prawdę.
Natomiast zjawiska przedśmiertne, wg mnie, dzieją się w umyśle. Są nieporównywane z paraliżem, choćby dlatego, że zamiast strachu jest ufność. Całkowity brak bojaźni. Błogie ciepło. I, w moim przypadku, bierność widza. Widza oglądającego samego siebie. Jakieś dobro otaczające tak, jak powietrze otacza człowieka.
Na pewno nie można utożsamiać jednego z drugim. Ale wciąż wydaje mi się, że są to stany umysłu.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 19129
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2635 times
Been thanked: 4642 times
Kontakt:

Re: Świadectwa śmierci klinicznej

Post autor: Marek_Piotrowski » 2024-01-16, 10:56

Prawdę mówiąc nie wierzę w nadprzyrodzony charakter przeżyć okołośmiertnych. Niedotleniony mózg różne rzeczy może produkować.

Awatar użytkownika
kazik95
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1807
Rejestracja: 20 lis 2023
Has thanked: 463 times
Been thanked: 224 times

Re: Świadectwa śmierci klinicznej

Post autor: kazik95 » 2024-01-16, 10:59

Marek_Piotrowski pisze: 2024-01-16, 10:56 Prawdę mówiąc nie wierzę w nadprzyrodzony charakter przeżyć okołośmiertnych. Niedotleniony mózg różne rzeczy może produkować.
Dokładnie tak samo uważam.
O, jak dobre życie mam do zaoferowania pod Panowaniem Bożym ludziom, którzy dzisiaj są w kiepskiej kondycji duchowej/psychicznej
[Jezus - Kazanie na Górze]

Awatar użytkownika
pom
Aktywny komentator
Aktywny komentator
Posty: 775
Rejestracja: 21 mar 2023
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 131 times
Been thanked: 88 times

Re: Świadectwa śmierci klinicznej

Post autor: pom » 2024-01-16, 11:05

viewtopic.php?t=15311#p363580
Osoba będąca 45 minut martwa nie może produkować projekcji własnego mózgu bo jest wtedy martwy wg mnie. I osoba taka moim zdaniem łaską Bożą zostaje przywrócona do życia.

Dodano po 2 minutach 50 sekundach:
Np w celu dania świadectwa lub naprawy swego życia.
Ostatnio zmieniony 2024-01-16, 11:07 przez pom, łącznie zmieniany 1 raz.
1J, 4, 16
Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Świadectwa śmierci klinicznej

Post autor: Andej » 2024-01-16, 11:19

pom pisze: 2024-01-16, 11:08 Osoba będąca 45 minut martwa nie może produkować projekcji własnego mózgu bo jest wtedy martwy wg mnie. I osoba taka moim zdaniem łaską Bożą zostaje przywrócona do życia.
Albo mamy do czynienie ze zjawiskami przedśmiertny mi, albo ze zmartwychwstaniem. To nie to samo.
O ile przywrócenie do życia po śmierci jest tylko w gestii Boga, to reanimacja jest w rękach ludzkich. Tj. zawrócenie człowieka przed przejściem granicy między życiem a śmiercią. Zza której nie da się wrócić. Chyba, że na bezpośrednią interwencję Boga.

Zjawiska przedśmiertne uważam za dar Boga. Porównałbym to do brania za rękę i przeprowadzania przez śmierć biologiczną. Wstęp do nieodwracalnego. Nie ma dla mnie znaczenia, czy wywoływane niedotlenieniem, jakimiś innymi czynnikami fizycznymi, albo duchowymi. Ważne, że to jest. Ważne, że działa. Ważna, że pomaga zakończyć jeden etap i rozpocząć kolejny. W sposób nacechowany bardziej miłością i ufnością, niż strachem czy panika.

Dziękuję Ci Panie, za dar tych stanów przejściowych.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
pom
Aktywny komentator
Aktywny komentator
Posty: 775
Rejestracja: 21 mar 2023
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 131 times
Been thanked: 88 times

Re: Świadectwa śmierci klinicznej

Post autor: pom » 2024-01-16, 11:48

Ja nie miałem śmierci klinicznej, ale własnymi zmysłami ciała z materii einsteinowej (ziemskiej) odbierałem obecność Świata Duchowego i też daję świadectwo.

Dodano po 8 minutach 26 sekundach:
I w pewnym obszarze odbieram także w tym aktualnym dzisiejszym momencie. Dziękuję Ci Boże za tą łaskę.
1J, 4, 16
Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim.

Ewaaaa
Przybysz
Przybysz
Posty: 23
Rejestracja: 4 sty 2024
Been thanked: 5 times

Re: Świadectwa śmierci klinicznej

Post autor: Ewaaaa » 2024-01-16, 12:10

I to jest ta największa zagadka. Człowiek nie chciałby nie istnieć... Ale nie pojmuję życia wiecznego, mam dużo osobistych lęków chociaż jak wyżej pisaliście, może za mało ufam i kocham Boga, że nie potrafię otworzyć się na jego łaskę

Awatar użytkownika
Adam01
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 364
Rejestracja: 13 gru 2023
Has thanked: 6 times
Been thanked: 14 times

Re: Świadectwa śmierci klinicznej

Post autor: Adam01 » 2024-01-16, 13:36

Ewaaaa pisze: 2024-01-16, 12:10 mam dużo osobistych lęków chociaż jak wyżej pisaliście, może za mało ufam i kocham Boga, że nie potrafię otworzyć się na jego łaskę
Nie sądzę, żeby w przypadku Boga można było mówić o za małym lub za dużym zaufaniu. Po prostu ufa się Jemu jak się potrafi, na luzie, z miłością i bez spiny. Wiem, że niektórzy powiedzą - łatwo się mówi, ale właśnie, że łatwo się mów i łatwo się wierzy.
Kilka razy sam miałem różne sytuacje, w których możliwe czarne scenariusze przytłaczały mnie i paraliżowały strachem. Pierwszy raz myślałem, że będzie już lipa, że nie ma dobrego wyjścia. W modlitwie prosiłem Boga o pomoc i starałem się ufać, że stanie się chyba jakiś cud. Że jakoś mi po prostu pomoże, choć sam nie widziałem możliwości wyjścia z problemu. W modlitwie dopadały mnie obawy, no bo chcąc nie chcąc myślałem podczas niej o problemie, ale starałem się je odgonić i wykrzesać w sobie zaufanie. I czułem, jak strach stopniowo maleje. Pewnie to zaufanie nie było jakieś super, może nawet marne, ale jakieś było i tylko to się liczy. Nawet marne lepsze niż żadne. I faktycznie nastąpiła okoliczność, której się nie spodziewałem, a mój problem się rozwiązał. Był to dla mnie spore zaskoczenie i solidny fundament do zaufania przy następnym problemie. Znowu był strach przed problemem ale było już łatwiej, bo wiedziałem, że już raz dostałem niesamowitą i nieoczekiwaną pomoc. Do tej pory miałem kilka takich przypadków i naprawdę dostałem pomoc. W swoich modlitwach nie proszę o jakieś konkretne rozwiązanie, nie narzucam Bogu formy pomocy tylko ufam Bogu i zdaję się na Niego, że otrzymam od Niego najlepsze rozwiązanie.
W Twoim przypadku prosiłbym o pozbycie się tych lęków, pojedynczych po kolei lub wszystkich razem stopniowo, jak wolisz. Myślę, że efekt może Cię zaskoczyć.

Ewaaaa
Przybysz
Przybysz
Posty: 23
Rejestracja: 4 sty 2024
Been thanked: 5 times

Re: Świadectwa śmierci klinicznej

Post autor: Ewaaaa » 2024-01-16, 15:11

Adam01 pisze: 2024-01-16, 13:36
Ewaaaa pisze: 2024-01-16, 12:10 mam dużo osobistych lęków chociaż jak wyżej pisaliście, może za mało ufam i kocham Boga, że nie potrafię otworzyć się na jego łaskę
Nie sądzę, żeby w przypadku Boga można było mówić o za małym lub za dużym zaufaniu. Po prostu ufa się Jemu jak się potrafi, na luzie, z miłością i bez spiny. Wiem, że niektórzy powiedzą - łatwo się mówi, ale właśnie, że łatwo się mów i łatwo się wierzy.
Kilka razy sam miałem różne sytuacje, w których możliwe czarne scenariusze przytłaczały mnie i paraliżowały strachem. Pierwszy raz myślałem, że będzie już lipa, że nie ma dobrego wyjścia. W modlitwie prosiłem Boga o pomoc i starałem się ufać, że stanie się chyba jakiś cud. Że jakoś mi po prostu pomoże, choć sam nie widziałem możliwości wyjścia z problemu. W modlitwie dopadały mnie obawy, no bo chcąc nie chcąc myślałem podczas niej o problemie, ale starałem się je odgonić i wykrzesać w sobie zaufanie. I czułem, jak strach stopniowo maleje. Pewnie to zaufanie nie było jakieś super, może nawet marne, ale jakieś było i tylko to się liczy. Nawet marne lepsze niż żadne. I faktycznie nastąpiła okoliczność, której się nie spodziewałem, a mój problem się rozwiązał. Był to dla mnie spore zaskoczenie i solidny fundament do zaufania przy następnym problemie. Znowu był strach przed problemem ale było już łatwiej, bo wiedziałem, że już raz dostałem niesamowitą i nieoczekiwaną pomoc. Do tej pory miałem kilka takich przypadków i naprawdę dostałem pomoc. W swoich modlitwach nie proszę o jakieś konkretne rozwiązanie, nie narzucam Bogu formy pomocy tylko ufam Bogu i zdaję się na Niego, że otrzymam od Niego najlepsze rozwiązanie.
W Twoim przypadku prosiłbym o pozbycie się tych lęków, pojedynczych po kolei lub wszystkich razem stopniowo, jak wolisz. Myślę, że efekt może Cię zaskoczyć.
Od lat walczę z lękiem, wynika to z mojego problemu strachu przed przemijaniem bliskich i swoim, nie potrafię tego zaakceptować - zrozumieć, że przecież idę do Boga, przynajmniej taką mam nadzieję... Stąd też mała nadzieja, że może dożyjemy przyjścia Boga na ziemię, po prostu nie daje już rady w tym współczesnym świecie ...

Quinque
Aktywny komentator
Aktywny komentator
Posty: 712
Rejestracja: 29 gru 2017
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 11 times
Been thanked: 53 times

Re: Świadectwa śmierci klinicznej

Post autor: Quinque » 2024-01-16, 16:56

Marek_Piotrowski pisze: 2024-01-16, 10:56 Prawdę mówiąc nie wierzę w nadprzyrodzony charakter przeżyć okołośmiertnych. Niedotleniony mózg różne rzeczy może produkować.
Tak tak, Ja wciąż czekam na odpowiedź na pytanie jak świadomość ma przetrwać śmierć mózgu skoro to on ma ją tworzyć?

Awatar użytkownika
Adam01
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 364
Rejestracja: 13 gru 2023
Has thanked: 6 times
Been thanked: 14 times

Re: Świadectwa śmierci klinicznej

Post autor: Adam01 » 2024-01-16, 19:00

Ewaaaa pisze: 2024-01-16, 15:11 Od lat walczę z lękiem, wynika to z mojego problemu strachu przed przemijaniem bliskich i swoim, nie potrafię tego zaakceptować - zrozumieć, że przecież idę do Boga, przynajmniej taką mam nadzieję... Stąd też mała nadzieja, że może dożyjemy przyjścia Boga na ziemię, po prostu nie daje już rady w tym współczesnym świecie ...
Walczysz od lat i ciągle przegrywasz? Może robisz coś źle i zamiast oczekiwać współczucia spróbujesz skorzystać z czyjeś rady?
Wiesz, współczucie okazywane na dłuższą metę może być uzależniające i odnoszę wrażenie, że nie bardzo chcesz się rozstać ze swoimi lękami.

Awatar użytkownika
kazik95
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1807
Rejestracja: 20 lis 2023
Has thanked: 463 times
Been thanked: 224 times

Re: Świadectwa śmierci klinicznej

Post autor: kazik95 » 2024-01-16, 19:05

Adam01 pisze: 2024-01-16, 19:00
Ewaaaa pisze: 2024-01-16, 15:11 Od lat walczę z lękiem, wynika to z mojego problemu strachu przed przemijaniem bliskich i swoim, nie potrafię tego zaakceptować - zrozumieć, że przecież idę do Boga, przynajmniej taką mam nadzieję... Stąd też mała nadzieja, że może dożyjemy przyjścia Boga na ziemię, po prostu nie daje już rady w tym współczesnym świecie ...
Walczysz od lat i ciągle przegrywasz? Może robisz coś źle i zamiast oczekiwać współczucia spróbujesz skorzystać z czyjeś rady?
Wiesz, współczucie okazywane na dłuższą metę może być uzależniające i odnoszę wrażenie, że nie bardzo chcesz się rozstać ze swoimi lękami.
To są najgorsze porady, które można dać osobie, która zmaga się z lekami, depresją, natrętnymi myslami:
"Robisz coś źle"
"Widocznie nie chcesz wyzdrowieć"
O, jak dobre życie mam do zaoferowania pod Panowaniem Bożym ludziom, którzy dzisiaj są w kiepskiej kondycji duchowej/psychicznej
[Jezus - Kazanie na Górze]

Awatar użytkownika
Adam01
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 364
Rejestracja: 13 gru 2023
Has thanked: 6 times
Been thanked: 14 times

Re: Świadectwa śmierci klinicznej

Post autor: Adam01 » 2024-01-16, 19:07

Quinque pisze: 2024-01-16, 16:56 Tak tak, Ja wciąż czekam na odpowiedź na pytanie jak świadomość ma przetrwać śmierć mózgu skoro to on ma ją tworzyć?
Jak to wciąż, przecież nic nie napisałeś w tym wątku?
Już ktoś kiedyś na tym forum odpowiedział na to pytanie w innym wątku ale został raczej stad przegoniony.
Załóżmy, że Ci odpowiem, choć wątpię, że zrozumiesz, to do czego Ci się przyda ta wiedza?

Dodano po 4 minutach 26 sekundach:
kazik95 pisze: 2024-01-16, 19:05 To są najgorsze porady, które można dać osobie, która zmaga się z lekami, depresją, natrętnymi myslami:
"Robisz coś źle"
"Widocznie nie chcesz wyzdrowieć"
Jak znasz lepsze porady od krytykowania moich to się nie krępuj.
Czasem może lepiej kogoś potrząsnąć, żeby się otrząsnął póki może, zamiast głaskać ciągle jego depresję i natrętne myśli.

Awatar użytkownika
kazik95
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1807
Rejestracja: 20 lis 2023
Has thanked: 463 times
Been thanked: 224 times

Re: Świadectwa śmierci klinicznej

Post autor: kazik95 » 2024-01-16, 19:14

Adam01 pisze: 2024-01-16, 19:11 Dodano po 4 minutach 26 sekundach:
kazik95 pisze: 2024-01-16, 19:05 To są najgorsze porady, które można dać osobie, która zmaga się z lekami, depresją, natrętnymi myslami:
"Robisz coś źle"
"Widocznie nie chcesz wyzdrowieć"
Jak znasz lepsze porady od krytykowania moich to się nie krępuj.
Czasem może lepiej kogoś potrząsnąć, żeby się otrząsnął póki może, zamiast głaskać ciągle jego depresję i natrętne myśli.
Tak to nie działa. Znam depresję od zewnątrz i wewnątrz.
Potrząsanie nie działa. A działa wręcz odwrotnie.

Działa kontakt ze specjalistą.
O, jak dobre życie mam do zaoferowania pod Panowaniem Bożym ludziom, którzy dzisiaj są w kiepskiej kondycji duchowej/psychicznej
[Jezus - Kazanie na Górze]

ODPOWIEDZ

Wróć do „Życie, śmierć, wieczność”