Poważny problem proszę o pomoc

Piszemy tutaj wszystkie rozterki w naszym życiu duchowym. Rady na temat naszego życia w Kościele katolickim, pouczenie, itp.
Ctrl
Bywalec
Bywalec
Posty: 135
Rejestracja: 6 sie 2021
Has thanked: 15 times
Been thanked: 8 times

Poważny problem proszę o pomoc

Post autor: Ctrl » 2024-01-24, 17:49

Będę pisał możliwie krótko, bo zauważyłem że nie dostaję odpowiedzi na dłuższe pytania.
Kilka lat temu się nawróciłem, jestem młodym mężczyzną. Jako nastolatek prawdopodobnie miałem coś w rodzaju nerwicy. Nie leczyłem tego, ale wydaje mi się że sam sobie z tym poradziłem. Myślę, że może mieć to jednak wpływ na mój aktualny stan. Ogólnie prowadzę raczej spokojne życie, ale dręczy mnie często fakt, że mogłem popełnić grzech (z reguły w sferze seksualności, aktualnie mój fetysz i to jak powinienem z nim żyć na co dzień). Gdy coś sobie wymyślę to tak mnie to dręczy psychicznie że nie potrafię normalnie funkcjonować. Leżę/siedzę teraz zamknięty w łazience na podłodze i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Jednocześnie jestem bardzo nieśmiałym i niepewnym siebie człowiekiem, dlatego pójście na terapię, poważna rozmowa z księdzem lub nawet psychologiem (jeśli by to było potrzebne) jest praktycznie niemożliwa. Nie wiem co mam że sobą zrobić, nie wiem już czy moje samopoczucie to zasługa szatana czy wołanie sumienia. Ostatnio próbowałem sam na podstawie racjonalniej analizy rozwiązywać swoje problemy, ale w niektórych i tak sobie nie radzę

Awatar użytkownika
abi
Mistrz komentowania
Mistrz komentowania
Posty: 5403
Rejestracja: 3 mar 2021
Has thanked: 858 times
Been thanked: 1413 times

Re: Poważny problem proszę o pomoc

Post autor: abi » 2024-01-24, 17:53

stanowczo w łazience na podłodze nie!
zrób sobie wygodne legowisko z kocy w pokoju
miałam kiedyś podobnie, ale czemu dodatkowo karać własne nerki
ой чи пан, чи пропав, двічі не вмирати

Ctrl
Bywalec
Bywalec
Posty: 135
Rejestracja: 6 sie 2021
Has thanked: 15 times
Been thanked: 8 times

Re: Poważny problem proszę o pomoc

Post autor: Ctrl » 2024-01-24, 18:05

abi pisze: 2024-01-24, 17:53 stanowczo w łazience na podłodze nie!
zrób sobie wygodne legowisko z kocy w pokoju
miałam kiedyś podobnie, ale czemu dodatkowo karać własne nerki
Musiałem się gdzieś zamknąć żeby to napisać "w spokoju". Poza tym żarty to ostatnia rzecz na jaką mam teraz ochotę

Awatar użytkownika
abi
Mistrz komentowania
Mistrz komentowania
Posty: 5403
Rejestracja: 3 mar 2021
Has thanked: 858 times
Been thanked: 1413 times

Re: Poważny problem proszę o pomoc

Post autor: abi » 2024-01-24, 18:18

myślę że skoro uważasz że żartuję, nie jestem odpowiednią osobą aby tobie doradzać
ой чи пан, чи пропав, двічі не вмирати

Awatar użytkownika
Susanna
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2497
Rejestracja: 30 maja 2021
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 1048 times
Been thanked: 938 times

Re: Poważny problem proszę o pomoc

Post autor: Susanna » 2024-01-24, 18:25

Ctrl pisze: 2024-01-24, 17:49 Będę pisał możliwie krótko, bo zauważyłem że nie dostaję odpowiedzi na dłuższe pytania.
Kilka lat temu się nawróciłem, jestem młodym mężczyzną. Jako nastolatek prawdopodobnie miałem coś w rodzaju nerwicy. Nie leczyłem tego, ale wydaje mi się że sam sobie z tym poradziłem. Myślę, że może mieć to jednak wpływ na mój aktualny stan. Ogólnie prowadzę raczej spokojne życie, ale dręczy mnie często fakt, że mogłem popełnić grzech (z reguły w sferze seksualności, aktualnie mój fetysz i to jak powinienem z nim żyć na co dzień). Gdy coś sobie wymyślę to tak mnie to dręczy psychicznie że nie potrafię normalnie funkcjonować. Leżę/siedzę teraz zamknięty w łazience na podłodze i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Jednocześnie jestem bardzo nieśmiałym i niepewnym siebie człowiekiem, dlatego pójście na terapię, poważna rozmowa z księdzem lub nawet psychologiem (jeśli by to było potrzebne) jest praktycznie niemożliwa. Nie wiem co mam że sobą zrobić, nie wiem już czy moje samopoczucie to zasługa szatana czy wołanie sumienia. Ostatnio próbowałem sam na podstawie racjonalniej analizy rozwiązywać swoje problemy, ale w niektórych i tak sobie nie radzę
A właśnie chciałam ci polecić rozmowę z kapłanem lub psychologiem. Na prawdę nie dałbyś rady?
"Jak łania pragnie
wody ze strumieni,
tak dusza moja pragnie
Ciebie, Boże!
Dusza moja pragnie Boga,
Boga żywego:
kiedyż więc przyjdę i ujrzę
oblicze Boże?"

Psalm 42.

Ctrl
Bywalec
Bywalec
Posty: 135
Rejestracja: 6 sie 2021
Has thanked: 15 times
Been thanked: 8 times

Re: Poważny problem proszę o pomoc

Post autor: Ctrl » 2024-01-24, 18:35

Susanna pisze: 2024-01-24, 18:25
Ctrl pisze: 2024-01-24, 17:49 Będę pisał możliwie krótko, bo zauważyłem że nie dostaję odpowiedzi na dłuższe pytania.
Kilka lat temu się nawróciłem, jestem młodym mężczyzną. Jako nastolatek prawdopodobnie miałem coś w rodzaju nerwicy. Nie leczyłem tego, ale wydaje mi się że sam sobie z tym poradziłem. Myślę, że może mieć to jednak wpływ na mój aktualny stan. Ogólnie prowadzę raczej spokojne życie, ale dręczy mnie często fakt, że mogłem popełnić grzech (z reguły w sferze seksualności, aktualnie mój fetysz i to jak powinienem z nim żyć na co dzień). Gdy coś sobie wymyślę to tak mnie to dręczy psychicznie że nie potrafię normalnie funkcjonować. Leżę/siedzę teraz zamknięty w łazience na podłodze i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Jednocześnie jestem bardzo nieśmiałym i niepewnym siebie człowiekiem, dlatego pójście na terapię, poważna rozmowa z księdzem lub nawet psychologiem (jeśli by to było potrzebne) jest praktycznie niemożliwa. Nie wiem co mam że sobą zrobić, nie wiem już czy moje samopoczucie to zasługa szatana czy wołanie sumienia. Ostatnio próbowałem sam na podstawie racjonalniej analizy rozwiązywać swoje problemy, ale w niektórych i tak sobie nie radzę
A właśnie chciałam ci polecić rozmowę z kapłanem lub psychologiem. Na prawdę nie dałbyś rady?
Jest kilka problemów jeśli chodzi o taką rozmowę.
1 - Mieszkam z rodzicami więc chcąc nie chcąc w pewnym momencie dowiedzieli by się że mam jakieś problemy jeśli chodziłbym np. do psychologa. Nie wiem jak by na to zareagowali, chciałbym uniknąć za wszelką cenę dzielenia się tym z ludźmi.
2 - Mam dobre relacje z księdzem z mojej parafii, można powiedzieć, że całkiem dobrze go znam i nie wyobrażam sobie mówić czegoś człowiekowi który wie kim jestem i ma ze mną regularny kontakt.
3 - Jestem na tyle nieśmiały, że faktycznie byłby to dla mnie ogromy problem to komuś wyznać. Mam problemy z normalnymi kontaktami w normalnych sprawach dlatego to byłoby dla mnie jeszcze trudniejsze. Spowiedź na przykład jest dużo prostsza - jest bardziej anonimowa, wystarczy przeczytać coś z kartki, żałować, starać się poprawić i po sprawie. Złożona rozmowa na temat moich problemów nie byłaby raczej możliwa. To jest we mnie zamknięte od lat, nikt nie wie co przeżywam wewnątrz i muszę radzić sobie z tym sam

Awatar użytkownika
Susanna
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2497
Rejestracja: 30 maja 2021
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 1048 times
Been thanked: 938 times

Re: Poważny problem proszę o pomoc

Post autor: Susanna » 2024-01-24, 19:42

Ctrl pisze: 2024-01-24, 18:35
Susanna pisze: 2024-01-24, 18:25
Ctrl pisze: 2024-01-24, 17:49 Będę pisał możliwie krótko, bo zauważyłem że nie dostaję odpowiedzi na dłuższe pytania.
Kilka lat temu się nawróciłem, jestem młodym mężczyzną. Jako nastolatek prawdopodobnie miałem coś w rodzaju nerwicy. Nie leczyłem tego, ale wydaje mi się że sam sobie z tym poradziłem. Myślę, że może mieć to jednak wpływ na mój aktualny stan. Ogólnie prowadzę raczej spokojne życie, ale dręczy mnie często fakt, że mogłem popełnić grzech (z reguły w sferze seksualności, aktualnie mój fetysz i to jak powinienem z nim żyć na co dzień). Gdy coś sobie wymyślę to tak mnie to dręczy psychicznie że nie potrafię normalnie funkcjonować. Leżę/siedzę teraz zamknięty w łazience na podłodze i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Jednocześnie jestem bardzo nieśmiałym i niepewnym siebie człowiekiem, dlatego pójście na terapię, poważna rozmowa z księdzem lub nawet psychologiem (jeśli by to było potrzebne) jest praktycznie niemożliwa. Nie wiem co mam że sobą zrobić, nie wiem już czy moje samopoczucie to zasługa szatana czy wołanie sumienia. Ostatnio próbowałem sam na podstawie racjonalniej analizy rozwiązywać swoje problemy, ale w niektórych i tak sobie nie radzę
A właśnie chciałam ci polecić rozmowę z kapłanem lub psychologiem. Na prawdę nie dałbyś rady?
Jest kilka problemów jeśli chodzi o taką rozmowę.
1 - Mieszkam z rodzicami więc chcąc nie chcąc w pewnym momencie dowiedzieli by się że mam jakieś problemy jeśli chodziłbym np. do psychologa. Nie wiem jak by na to zareagowali, chciałbym uniknąć za wszelką cenę dzielenia się tym z ludźmi.
2 - Mam dobre relacje z księdzem z mojej parafii, można powiedzieć, że całkiem dobrze go znam i nie wyobrażam sobie mówić czegoś człowiekowi który wie kim jestem i ma ze mną regularny kontakt.
3 - Jestem na tyle nieśmiały, że faktycznie byłby to dla mnie ogromy problem to komuś wyznać. Mam problemy z normalnymi kontaktami w normalnych sprawach dlatego to byłoby dla mnie jeszcze trudniejsze. Spowiedź na przykład jest dużo prostsza - jest bardziej anonimowa, wystarczy przeczytać coś z kartki, żałować, starać się poprawić i po sprawie. Złożona rozmowa na temat moich problemów nie byłaby raczej możliwa. To jest we mnie zamknięte od lat, nikt nie wie co przeżywam wewnątrz i muszę radzić sobie z tym sam
A może przy spowiedzi o tym porozmawiać? Faktycznie ciężko ci będzie sie przełamać by z kimś o tym porozmawiać. Ale może warto się przełamać... spróbować.
"Jak łania pragnie
wody ze strumieni,
tak dusza moja pragnie
Ciebie, Boże!
Dusza moja pragnie Boga,
Boga żywego:
kiedyż więc przyjdę i ujrzę
oblicze Boże?"

Psalm 42.

Awatar użytkownika
AdamS.
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1421
Rejestracja: 4 lis 2021
Lokalizacja: Bieszczady
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 549 times
Been thanked: 787 times

Re: Poważny problem proszę o pomoc

Post autor: AdamS. » 2024-01-25, 10:00

Ctrl pisze: 2024-01-24, 17:49 Jednocześnie jestem bardzo nieśmiałym i niepewnym siebie człowiekiem, dlatego pójście na terapię, poważna rozmowa z księdzem lub nawet psychologiem (jeśli by to było potrzebne) jest praktycznie niemożliwa. Nie wiem co mam że sobą zrobić, nie wiem już czy moje samopoczucie to zasługa szatana czy wołanie sumienia.
Myślę, drogi Bracie, że problem tkwi własnie w Twojej nieśmiałości (oględnie to nazywając, bo w jej zakres wchodzą pewnie jakieś głębsze traumy lub nawyki). Nasza seksualność musi być zanurzona w żywej i ciągłej relacyjności, bez której szuka sobie różnych dziwnych zamienników. Sfera seksualna nie potrzebuje jednak koncentracji na seksie - tak jak nie wymaga obsesyjnej ucieczki od cielesności.

Seksualność jest jak energia atomowa, która może być ujarzmiona w reaktorach, zasilając cała sieć energetyczna naszego życia - ale może też przynieść gigantyczne spustoszenie. Dlatego tak ważne jest jej skanalizowanie, które znajduje najlepsze ujście w relacjach z innymi osobami, bez unikania kobiet. Nawet życie w celibacie nie eliminuje sfery seksualnej, lecz pozwala ją przetwarzać w inny rodzaj energii.

Zapytasz, co bym Ci konkretnie tu poradził? Na pewno nie zamykanie się w czterech ścianach, ani też pogrążanie się w poczuciu winy. W tej chwili tego problemu nie można rozpatrywać w kategoriach grzechu, lecz bardziej choroby, na którą musisz znaleźć lekarstwo. Jedynym skutecznym Lekarzem jest tutaj Jezus, a lekarstwem - drugi człowiek. Dlatego uważam, że dobrą drogą jest wejście do jakiejś żywej wspólnoty - niezmiennie polecam Odnowę w Duchu Świętym (zapytaj w swojej parafii). Wiem, że pierwszy krok będzie najtrudniejszy, ale spróbuj. Tam odnajdziesz konkretnych ludzi, którym z upływem czasu będziesz mógł zaufać - i przez których dalej już będzie działał sam Jezus!

Edit: na koniec jeszcze przychylę się do wcześniejszej rady Susanny - najlepiej zacząć wszystko od pogłębionej spowiedzi. Jeśli masz opory przed znajomy księdzem z parafii, znajdź okazję do wyspowiadania się w innej miejscowości. Taki akt zawierzenia otworzy Cie na kontakt z drugim człowiekiem.
Ostatnio zmieniony 2024-01-25, 10:05 przez AdamS., łącznie zmieniany 1 raz.

Ctrl
Bywalec
Bywalec
Posty: 135
Rejestracja: 6 sie 2021
Has thanked: 15 times
Been thanked: 8 times

Re: Poważny problem proszę o pomoc

Post autor: Ctrl » 2024-01-25, 12:50

AdamS. pisze: 2024-01-25, 10:00
Ctrl pisze: 2024-01-24, 17:49 Jednocześnie jestem bardzo nieśmiałym i niepewnym siebie człowiekiem, dlatego pójście na terapię, poważna rozmowa z księdzem lub nawet psychologiem (jeśli by to było potrzebne) jest praktycznie niemożliwa. Nie wiem co mam że sobą zrobić, nie wiem już czy moje samopoczucie to zasługa szatana czy wołanie sumienia.
Myślę, drogi Bracie, że problem tkwi własnie w Twojej nieśmiałości (oględnie to nazywając, bo w jej zakres wchodzą pewnie jakieś głębsze traumy lub nawyki). Nasza seksualność musi być zanurzona w żywej i ciągłej relacyjności, bez której szuka sobie różnych dziwnych zamienników. Sfera seksualna nie potrzebuje jednak koncentracji na seksie - tak jak nie wymaga obsesyjnej ucieczki od cielesności.

Seksualność jest jak energia atomowa, która może być ujarzmiona w reaktorach, zasilając cała sieć energetyczna naszego życia - ale może też przynieść gigantyczne spustoszenie. Dlatego tak ważne jest jej skanalizowanie, które znajduje najlepsze ujście w relacjach z innymi osobami, bez unikania kobiet. Nawet życie w celibacie nie eliminuje sfery seksualnej, lecz pozwala ją przetwarzać w inny rodzaj energii.

Zapytasz, co bym Ci konkretnie tu poradził? Na pewno nie zamykanie się w czterech ścianach, ani też pogrążanie się w poczuciu winy. W tej chwili tego problemu nie można rozpatrywać w kategoriach grzechu, lecz bardziej choroby, na którą musisz znaleźć lekarstwo. Jedynym skutecznym Lekarzem jest tutaj Jezus, a lekarstwem - drugi człowiek. Dlatego uważam, że dobrą drogą jest wejście do jakiejś żywej wspólnoty - niezmiennie polecam Odnowę w Duchu Świętym (zapytaj w swojej parafii). Wiem, że pierwszy krok będzie najtrudniejszy, ale spróbuj. Tam odnajdziesz konkretnych ludzi, którym z upływem czasu będziesz mógł zaufać - i przez których dalej już będzie działał sam Jezus!

Edit: na koniec jeszcze przychylę się do wcześniejszej rady Susanny - najlepiej zacząć wszystko od pogłębionej spowiedzi. Jeśli masz opory przed znajomy księdzem z parafii, znajdź okazję do wyspowiadania się w innej miejscowości. Taki akt zawierzenia otworzy Cie na kontakt z drugim człowiekiem.
Dzięki za obszerną odpowiedź. U mnie w parafii nie ma takich wspólnot, w innych parafiach w sąsiednim mieście z tego co wiem są. Nie zmienia to wszystko faktu, że nie lubię tego typu inicjatyw. Mam znajomych, z którymi lubię się spotkać, ale nie chcę dołączać do żadnej zorganizowanej grupy. Rozmawiać z Bogiem najbardziej lubię w zaciszu swojego domu, tak samo jak czytać Biblię. Taki po prostu mam charakter introwertyczny i trudno mi uwierzyć, że da się to zmienić.
Co jednak mnie zaciekawiło w twojej wypowiedzi to część o seksualności człowieka. Nie wiem na czym miałaby polegać sfera seksualna w celibacie. Myślę, że księża pod względem biologicznym są w pewnym sensie zaniedbani (z własnej woli). Potrzeba seksu jest zupełnie naturalna i ludzka jak każda inna potrzeba człowieka. Co więcej mężczyźni nie uprawiający seksu mają większą szansę na zachorowanie na raka prostaty (to tylko wtrącenie, które pokazuje, że brak seksu może być nawet szkodliwy dla ciała). Jeśli uważasz, że człowiek bez seksu może mieć jakiś związek w swoim życiu ze sferą seksualną to ciekawi mnie w jaki sposób mogłaby ona wyglądać. Jestem człowiekiem żyjącym w czystości, bo tak nakazuje mi religia, natomiast sam nie rozumiem trochę dlaczego Bóg takie zasady nam dał skoro brak seksu (czasem może występować nie dobrowolnie) może być szkodliwy dla psychiki i nie tylko. Nie jest to oczywiście żaden zarzut do Boga, po prostu mnie to nurtuje. No chyba, że istnieje jakiś inny sposób posiadania sfery seksualnej w swoim życiu, który nie opiera się na uprawianiu seksu (pisałeś o nim).
Wracając jeszcze do mojego problemu przez ostatnie kilka miesięcy miałem pewne podejście do moich upodobań. Dobrze mi się z tym żyło, wczoraj jednak zacząłem za dużo myśleć i zastanawiałem się czy to jak do tego podchodzę to dobra droga. Ostatecznie nie doszedłem do konsensusu, nie wiem jak mam z tym żyć na co dzień. Wcześniej wszystko było okej, od wczoraj wieczora czuję się jak wrak człowieka, mimo że nie wydaje się to aż takim poważnym problemem. Wczoraj przez 3 godziny starałem się znaleźć w dwóch językach w internecie odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Oczywiście nie znalazłem zadowalającej odpowiedzi, ilu ludzi tyle opinii.

Co do spowiedzi "rozszerzonej". Plusem spowiedzi było dla mnie zawsze to, że mogę po prostu od niechcenia wypowiedzieć to co leży mi na sumieniu, nazwać to krótko i zwięźle, ale zrozumiale i po sprawie. Przeraża mnie głębsza rozmowa na ten temat. Wstydzę się tego, szczególnie gdy miałbym rozmawiać o tym z księdzem. Jest jeszcze drugi problem - każdy ksiądz może mieć inne zdanie i inaczej odpowiedzieć mi na moje pytania, w związku z tym całość trochę traci sens. Rolą każdego spowiednika jest przede wszystkim odpuścić grzechy i każdy z nich ma jednakową władze, opinie nie mają tu nic do powiedzenia.

Awatar użytkownika
AdamS.
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1421
Rejestracja: 4 lis 2021
Lokalizacja: Bieszczady
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 549 times
Been thanked: 787 times

Re: Poważny problem proszę o pomoc

Post autor: AdamS. » 2024-01-25, 13:24

Ctrl pisze: 2024-01-25, 12:50 Nie zmienia to wszystko faktu, że nie lubię tego typu inicjatyw. Mam znajomych, z którymi lubię się spotkać, ale nie chcę dołączać do żadnej zorganizowanej grupy. Rozmawiać z Bogiem najbardziej lubię w zaciszu swojego domu, tak samo jak czytać Biblię. Taki po prostu mam charakter introwertyczny i trudno mi uwierzyć, że da się to zmienić.
Rozumiem i masz rację, że nie próbujesz tu łamać swojej natury, jeśli jesteś introwertykiem. Też kiedyś nim byłem - ale wierz mi, to się zmienia! Charakter introwertyczny również potrzebuje człowieka, tylko może nie w charakterze formalnej grupy, co zupełnie niezobowiązującej przyjaźni. W relacji do drugiego człowieka Twoja sfera seksualna może się właściwie kształtować - oczywiście nie mam tu na myśli aktywności seksualnej, lecz jej sublimację do relacji czystych.
Ctrl pisze: 2024-01-25, 12:50 Nie wiem na czym miałaby polegać sfera seksualna w celibacie. Myślę, że księża pod względem biologicznym są w pewnym sensie zaniedbani (z własnej woli). Potrzeba seksu jest zupełnie naturalna i ludzka jak każda inna potrzeba człowieka. Co więcej mężczyźni nie uprawiający seksu mają większą szansę na zachorowanie na raka prostaty (to tylko wtrącenie, które pokazuje, że brak seksu może być nawet szkodliwy dla ciała).
Nie wierz w takie teorie - one nie są niczym poparte, poza ideologią lansowanej rozwiązłości. Wiem coś na temat fizjologii, bo jestem biologiem i dokładnie studiowałem anatomię z fizjologią człowieka w aspektach biochemii i nawet psychologii (wtedy studia miały chyba szerszy ogląd tych problemów). Księża są doskonałym przykładem, jak można sublimować sferę seksualną do miłości czystej (oczywiście nie mam na myśli tego wąskiego marginesu patologii, który jest dziś eksponowany przez wszystkie media do rangi niemal normy).
Ctrl pisze: 2024-01-25, 12:50 Jeśli uważasz, że człowiek bez seksu może mieć jakiś związek w swoim życiu ze sferą seksualną to ciekawi mnie w jaki sposób mogłaby ona wyglądać. Jestem człowiekiem żyjącym w czystości, bo tak nakazuje mi religia, natomiast sam nie rozumiem trochę dlaczego Bóg takie zasady nam dał skoro brak seksu (czasem może występować nie dobrowolnie) może być szkodliwy dla psychiki i nie tylko. Nie jest to oczywiście żaden zarzut do Boga, po prostu mnie to nurtuje. No chyba, że istnieje jakiś inny sposób posiadania sfery seksualnej w swoim życiu, który nie opiera się na uprawianiu seksu (pisałeś o nim).
Celowo porównałem seks do energii, którą można przetwarzać, bo w psychice tak to się własnie dzieje - i ma to również przełożenie na funkcjonowanie całego ciała. To sfera intymna staje się napędem ludzkiej kreatywności, aktywności społecznej, a nawet heroizmu. Nie chodzi o tłumienie seksualności, ale o nadanie jej zupełnie nowego kształtu, który czyni z nas podmiot, a nie przedmiot.

To nieprawda, że szkodliwy jest brak aktywnego uprawiania seksu (słowo "uprawianie" zawsze mnie drażniło, ale nawet frazeologia została w tym wymiarze skażona) - to teza ukuta w pewnych środowiskach, która została skutecznie upowszechniona, choć nie ma poparcia naukowego. Deprawacja dzieci poprzez rozbudzanie ich seksualności ma właśnie taką podbudowę ideologiczną, a przecież wiemy, co o takich ludziach mówił Jezus - że lepiej by im było koło młyńskie przywiązać do szyi i do wody się rzucić, niż być powodem zgorszenia jednego z tych najmniejszych.
Ctrl pisze: 2024-01-25, 12:50 Wracając jeszcze do mojego problemu przez ostatnie kilka miesięcy miałem pewne podejście do moich upodobań. Dobrze mi się z tym żyło, wczoraj jednak zacząłem za dużo myśleć i zastanawiałem się czy to jak do tego podchodzę to dobra droga. Ostatecznie nie doszedłem do konsensusu, nie wiem jak mam z tym żyć na co dzień. Wcześniej wszystko było okej, od wczoraj wieczora czuję się jak wrak człowieka, mimo że nie wydaje się to aż takim poważnym problemem. Wczoraj przez 3 godziny starałem się znaleźć w dwóch językach w internecie odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Oczywiście nie znalazłem zadowalającej odpowiedzi, ilu ludzi tyle opinii.

Co do spowiedzi "rozszerzonej". Plusem spowiedzi było dla mnie zawsze to, że mogę po prostu od niechcenia wypowiedzieć to co leży mi na sumieniu, nazwać to krótko i zwięźle, ale zrozumiale i po sprawie. Przeraża mnie głębsza rozmowa na ten temat. Wstydzę się tego, szczególnie gdy miałbym rozmawiać o tym z księdzem. Jest jeszcze drugi problem - każdy ksiądz może mieć inne zdanie i inaczej odpowiedzieć mi na moje pytania, w związku z tym całość trochę traci sens. Rolą każdego spowiednika jest przede wszystkim odpuścić grzechy i każdy z nich ma jednakową władze, opinie nie mają tu nic do powiedzenia.
Dopóki będziesz widział w księdzu tylko człowieka, a nie przedstawiciela samego Chrystusa, takie pełne zawierzenie raczej nie będzie możliwe - a bez zawierzenia Jezusowi ten problem będzie się tylko nasilał. Ufam, że odnajdziesz dobrego spowiednika i naprawdę zaufaj, że to nasz Pan go prowadzi, a przez niego pragnie prowadzić również Ciebie, uzdrawiając Cię z tych poważnych zranień sfery intymnej. Będę się dziś za Ciebie modlił.

Ctrl
Bywalec
Bywalec
Posty: 135
Rejestracja: 6 sie 2021
Has thanked: 15 times
Been thanked: 8 times

Re: Poważny problem proszę o pomoc

Post autor: Ctrl » 2024-01-25, 14:09

AdamS. pisze: 2024-01-25, 13:24
Ctrl pisze: 2024-01-25, 12:50 Nie zmienia to wszystko faktu, że nie lubię tego typu inicjatyw. Mam znajomych, z którymi lubię się spotkać, ale nie chcę dołączać do żadnej zorganizowanej grupy. Rozmawiać z Bogiem najbardziej lubię w zaciszu swojego domu, tak samo jak czytać Biblię. Taki po prostu mam charakter introwertyczny i trudno mi uwierzyć, że da się to zmienić.
Rozumiem i masz rację, że nie próbujesz tu łamać swojej natury, jeśli jesteś introwertykiem. Też kiedyś nim byłem - ale wierz mi, to się zmienia! Charakter introwertyczny również potrzebuje człowieka, tylko może nie w charakterze formalnej grupy, co zupełnie niezobowiązującej przyjaźni. W relacji do drugiego człowieka Twoja sfera seksualna może się właściwie kształtować - oczywiście nie mam tu na myśli aktywności seksualnej, lecz jej sublimację do relacji czystych.
Ctrl pisze: 2024-01-25, 12:50 Nie wiem na czym miałaby polegać sfera seksualna w celibacie. Myślę, że księża pod względem biologicznym są w pewnym sensie zaniedbani (z własnej woli). Potrzeba seksu jest zupełnie naturalna i ludzka jak każda inna potrzeba człowieka. Co więcej mężczyźni nie uprawiający seksu mają większą szansę na zachorowanie na raka prostaty (to tylko wtrącenie, które pokazuje, że brak seksu może być nawet szkodliwy dla ciała).
Nie wierz w takie teorie - one nie są niczym poparte, poza ideologią lansowanej rozwiązłości. Wiem coś na temat fizjologii, bo jestem biologiem i dokładnie studiowałem anatomię z fizjologią człowieka w aspektach biochemii i nawet psychologii (wtedy studia miały chyba szerszy ogląd tych problemów). Księża są doskonałym przykładem, jak można sublimować sferę seksualną do miłości czystej (oczywiście nie mam na myśli tego wąskiego marginesu patologii, który jest dziś eksponowany przez wszystkie media do rangi niemal normy).
Ctrl pisze: 2024-01-25, 12:50 Jeśli uważasz, że człowiek bez seksu może mieć jakiś związek w swoim życiu ze sferą seksualną to ciekawi mnie w jaki sposób mogłaby ona wyglądać. Jestem człowiekiem żyjącym w czystości, bo tak nakazuje mi religia, natomiast sam nie rozumiem trochę dlaczego Bóg takie zasady nam dał skoro brak seksu (czasem może występować nie dobrowolnie) może być szkodliwy dla psychiki i nie tylko. Nie jest to oczywiście żaden zarzut do Boga, po prostu mnie to nurtuje. No chyba, że istnieje jakiś inny sposób posiadania sfery seksualnej w swoim życiu, który nie opiera się na uprawianiu seksu (pisałeś o nim).
Celowo porównałem seks do energii, którą można przetwarzać, bo w psychice tak to się własnie dzieje - i ma to również przełożenie na funkcjonowanie całego ciała. To sfera intymna staje się napędem ludzkiej kreatywności, aktywności społecznej, a nawet heroizmu. Nie chodzi o tłumienie seksualności, ale o nadanie jej zupełnie nowego kształtu, który czyni z nas podmiot, a nie przedmiot.

To nieprawda, że szkodliwy jest brak aktywnego uprawiania seksu (słowo "uprawianie" zawsze mnie drażniło, ale nawet frazeologia została w tym wymiarze skażona) - to teza ukuta w pewnych środowiskach, która została skutecznie upowszechniona, choć nie ma poparcia naukowego. Deprawacja dzieci poprzez rozbudzanie ich seksualności ma właśnie taką podbudowę ideologiczną, a przecież wiemy, co o takich ludziach mówił Jezus - że lepiej by im było koło młyńskie przywiązać do szyi i do wody się rzucić, niż być powodem zgorszenia jednego z tych najmniejszych.
Ctrl pisze: 2024-01-25, 12:50 Wracając jeszcze do mojego problemu przez ostatnie kilka miesięcy miałem pewne podejście do moich upodobań. Dobrze mi się z tym żyło, wczoraj jednak zacząłem za dużo myśleć i zastanawiałem się czy to jak do tego podchodzę to dobra droga. Ostatecznie nie doszedłem do konsensusu, nie wiem jak mam z tym żyć na co dzień. Wcześniej wszystko było okej, od wczoraj wieczora czuję się jak wrak człowieka, mimo że nie wydaje się to aż takim poważnym problemem. Wczoraj przez 3 godziny starałem się znaleźć w dwóch językach w internecie odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Oczywiście nie znalazłem zadowalającej odpowiedzi, ilu ludzi tyle opinii.

Co do spowiedzi "rozszerzonej". Plusem spowiedzi było dla mnie zawsze to, że mogę po prostu od niechcenia wypowiedzieć to co leży mi na sumieniu, nazwać to krótko i zwięźle, ale zrozumiale i po sprawie. Przeraża mnie głębsza rozmowa na ten temat. Wstydzę się tego, szczególnie gdy miałbym rozmawiać o tym z księdzem. Jest jeszcze drugi problem - każdy ksiądz może mieć inne zdanie i inaczej odpowiedzieć mi na moje pytania, w związku z tym całość trochę traci sens. Rolą każdego spowiednika jest przede wszystkim odpuścić grzechy i każdy z nich ma jednakową władze, opinie nie mają tu nic do powiedzenia.
Dopóki będziesz widział w księdzu tylko człowieka, a nie przedstawiciela samego Chrystusa, takie pełne zawierzenie raczej nie będzie możliwe - a bez zawierzenia Jezusowi ten problem będzie się tylko nasilał. Ufam, że odnajdziesz dobrego spowiednika i naprawdę zaufaj, że to nasz Pan go prowadzi, a przez niego pragnie prowadzić również Ciebie, uzdrawiając Cię z tych poważnych zranień sfery intymnej. Będę się dziś za Ciebie modlił.
Dziekuję, że dziś się będziesz za mnie modlił. Bardzo miło z twojej strony.
Możesz podać jakieś przykłady co do kształtowania się sfery seksualnej w przyjaźni z drugim człowiekiem? Co przez to rozumiesz, bo nie za bardzo wiem co masz na myśli, a zainteresowało mnie to. Chodzi o to, że posiadanie prawdziwego, bliskiego przyjaciela pozwala rozwijać się w tej materii? Jakoś nie potrafię dostrzec związku między posiadaniem przyjaciela a kształtowaniem sfery seksualnej.

Awatar użytkownika
AdamS.
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1421
Rejestracja: 4 lis 2021
Lokalizacja: Bieszczady
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 549 times
Been thanked: 787 times

Re: Poważny problem proszę o pomoc

Post autor: AdamS. » 2024-01-25, 14:26

Ctrl pisze: 2024-01-25, 14:09 Możesz podać jakieś przykłady co do kształtowania się sfery seksualnej w przyjaźni z drugim człowiekiem? Co przez to rozumiesz, bo nie za bardzo wiem co masz na myśli, a zainteresowało mnie to.
Może problem ze zrozumieniem wynika z naszego bardzo wąskiego rozumienia sfery seksualnej, sprowadzanej do narządów płciowych i ich fizjologii, tymczasem intymna sfera naszego życia sięga znacznie głębiej i obejmuje znacznie szerszy zakres. Dotyczy to możliwości swobodnej rozmowy, ekspresji we wzajemnej relacji. Wyobraź sobie ze strony koleżanki zwykłe poklepanie po ramieniu, uścisk dłoni, przelotny uśmiech w Twoim kierunku itd. Z jej strony będzie to potrzeba podziwu w Twych oczach, Twoje szarmanckie zachowanie wobec niej, jakiś przelotny komplement. To nie musi prowadzić do fizycznego zbliżenia czy podniecenia - takich gestów jest wiele i relacje z koleżankami pozwolą Ci na rozładowywanie napięć, które są w Tobie na sposób zupełnie odbiegający od fizycznego pożądania.

Ctrl
Bywalec
Bywalec
Posty: 135
Rejestracja: 6 sie 2021
Has thanked: 15 times
Been thanked: 8 times

Re: Poważny problem proszę o pomoc

Post autor: Ctrl » 2024-01-25, 14:43

AdamS. pisze: 2024-01-25, 14:26
Ctrl pisze: 2024-01-25, 14:09 Możesz podać jakieś przykłady co do kształtowania się sfery seksualnej w przyjaźni z drugim człowiekiem? Co przez to rozumiesz, bo nie za bardzo wiem co masz na myśli, a zainteresowało mnie to.
Może problem ze zrozumieniem wynika z naszego bardzo wąskiego rozumienia sfery seksualnej, sprowadzanej do narządów płciowych i ich fizjologii, tymczasem intymna sfera naszego życia sięga znacznie głębiej i obejmuje znacznie szerszy zakres. Dotyczy to możliwości swobodnej rozmowy, ekspresji we wzajemnej relacji. Wyobraź sobie ze strony koleżanki zwykłe poklepanie po ramieniu, uścisk dłoni, przelotny uśmiech w Twoim kierunku itd. Z jej strony będzie to potrzeba podziwu w Twych oczach, Twoje szarmanckie zachowanie wobec niej, jakiś przelotny komplement. To nie musi prowadzić do fizycznego zbliżenia czy podniecenia - takich gestów jest wiele i relacje z koleżankami pozwolą Ci na rozładowywanie napięć, które są w Tobie na sposób zupełnie odbiegający od fizycznego pożądania.
Masz rację, takie małe gesty są bardzo miłe i nawet one potrafią znacząco polepszyć nastrój. Warto by było też mieć taką koleżankę, z którą mógłbym swobodnie rozmawiać. Niestety tu się pojawia moja nieśmiałość, bo nie mam zbyt wiele koleżanek. Większość z nich to znajome, z którymi tylko mówię sobie cześć. Z jedną piszę trochę więcej ale jakoś tak nie jestem na tyle pewny siebie by móc z nią rozmawiać o wszystkim. Ostatnio piszemy w sumie nawet rzadziej a nie widziałem się z nią jeszcze w rzeczywistości. Muszę liczyć na to, że kiedyś znajdę kogoś bliższego i nie będę miał oporów żeby się przed tą osobą otworzyć

Awatar użytkownika
AdamS.
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1421
Rejestracja: 4 lis 2021
Lokalizacja: Bieszczady
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 549 times
Been thanked: 787 times

Re: Poważny problem proszę o pomoc

Post autor: AdamS. » 2024-01-25, 15:48

Ctrl pisze: 2024-01-25, 14:43 Niestety tu się pojawia moja nieśmiałość, bo nie mam zbyt wiele koleżanek. Większość z nich to znajome, z którymi tylko mówię sobie cześć.
Nie trzeba od razu myśleć o wielkiej przyjaźni czy miłości. Rozwijaj te relacje małymi krokami - raz powiedz komplement, inny razem się uśmiechnij lub o coś zagadnij. Nie stawiaj sobie bariery, tylko spróbuj je traktować jak siostry.

Katarzyna1234
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 203
Rejestracja: 7 sty 2024
Been thanked: 21 times

Re: Poważny problem proszę o pomoc

Post autor: Katarzyna1234 » 2024-03-04, 20:54

Ctrl ja id zawsze byłam i nadal jestem osobą nieśmiałą.Ale ostatnio aż się sama sobie dziwię.Stałam się jakby odważniejsza.Na tyle,że kiedyś nie wyobrażałam sobie ze wstydu i nieśmiałości odezwać się do księdza w konfesjonale i tak też.A przez problem z którym aktualnie się męczę-nerwica czyli zaburzenia obsesyjno kompulsywne na tle religijnym przełamałam swój wstyd i nieśmiałość właśnie podczas spowiedzi.I nie było to takie straszne odezwać się do księdza w konfesjonale.Od spowiedzi zrobiłam krok dalej,gdyż doradzano mi psychologa.Ja jako osoba nieśmiała od zawsze zgłosiłam się do psychologa.Przełamałam wstyd i nieśmiałość,aż sama się sobie dziwię.I nie ma się czego wstydzić ani obawiać.Jak sama się przekonałam psycholog nie gryzie.A myślałam,że wszyscy mój problem wyśmieją.A okazało się inaczej.Że to się leczy i,że ci ludzie naprawdę chcą mi pomóc.Więc przełam swoją nieśmiałość bo warto.

Dodano po 3 minutach 50 sekundach:
Warto o swoim problemie z kimś porozmawiać.Mi jest jakby lżej na sercu,gdy komuś powiem o swoim problemie.A nie sama się z tym męczę.A psychicznie mnie to wszystko dręczy nerwica też jak nigdy dotąd.I nie żałuję,że zrobiłam ten krok dalej,żeby sobie pomóc właśnie z pomocą psychologa.

ODPOWIEDZ