Arghh

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Bruszkat
Bywalec
Bywalec
Posty: 104
Rejestracja: 23 sty 2024
Ostrzeżenia: 1
Has thanked: 7 times
Been thanked: 13 times

Arghh

Post autor: Bruszkat » 2024-02-19, 09:26

Nie wiedziałem, jaki dział. Pokora ^:)^

Apologetyka dlatego, ponieważ może przekonacie mnie do wiary mimo moich odczuć.

Byłem mianowicie w Kościele. I przypomniały mi się lata szkolne, z tą - w ogóle właściwą wszelkim instytucjom, które są odczłowieczające - atmosferą straszną powszechnego ścisku, tłamszenia swobodnych, naturalnych impulsów, trwogi o opinię, niewolących starań o arcypoprawność; nie, nie, nie - jak ja mam niby w kościelnej ławce odnaleźć to, czego wszyscy szukają, tej jedynej rzeczy, rzeczywiście poszukiwanej przez ludzkiego ducha? W kościelnej ławce zasiada się raczej po to, aby sąsiad wiedział, że w niej zasiadam; klęka się, aby widział, że się klęka, przystępuje do opłatka, aby widział, że się przystępuje, nie opuszcza się bowiem spowiedzi. Gdzie jest tu miejsce na iście Bożą, żywiołową ekspresję prawdziwej radości, na, dla przykładu, powstanie naraz z tej nieszczęsnej kościelnej ławki, aby w niepohamowanym szczęściu przebiec nawę, objawiając tym sposobem rzeczywiste oblicze Bożej natury - pełne tryskającej żywotności, nieskrępowane, dziecięco żywiołowe? Jak takim przebiegnięciem nawy skreślić podpis Boga, jeśli cała Jego Świątynia zaprzysiężona jest zaprzeczaniu Jego naturze?

JAAAAAAAAAA

AAA

JAK?

No jak?
Ostatnio zmieniony 2024-02-19, 09:30 przez Bruszkat, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13805
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2023 times
Been thanked: 2206 times

Re: Arghh

Post autor: sądzony » 2024-02-19, 09:51

"Chodzenie" do kościoła nie jest istotą wiary, choć z pewnością nie jest bez znaczenia dla budowania ducha.
A przynajmniej dla mnie jest. Może to być jednak dla Ciebie niełatwe do uwewnętrznienia.
Może przejdź się na mszę w tygodniu, a może zajrzyj do kościoła gdy nie ma tam nikogo - o ile jest oczywiście otwarty. uklęknij przed krzyżem i pobądź ze sobą, sam na sam, a może coś dostrzeżesz. Nie ludzi, nie ławki, a wewnątrz. Może doświadczysz ciepła, obecności, bliskości.

Kościół Ducha Chrystusa budowany jest duchem człowieka.
Masz ducha?
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 19129
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2635 times
Been thanked: 4642 times
Kontakt:

Re: Arghh

Post autor: Marek_Piotrowski » 2024-02-19, 11:18

Wybacz, ale jeśli zasiadałeś, by sąsiad widział, klękałeś, żeby tenże sąsiad wiedział, przystępowałeś do "opłatka" (!!!), by widział, że postępujesz, chodziłeś do spowiedzi też z takiego samego powodu, to jak mamy Cię do tego przekonywać?
I przede wszystkim - po co?!
Jak najszybciej trzeba porzucić podobne motywacje.
Ostatnio zmieniony 2024-02-19, 12:22 przez Marek_Piotrowski, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
AdamS.
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1421
Rejestracja: 4 lis 2021
Lokalizacja: Bieszczady
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 549 times
Been thanked: 787 times

Re: Arghh

Post autor: AdamS. » 2024-02-19, 12:31

Bruszkat pisze: 2024-02-19, 09:26 jak ja mam niby w kościelnej ławce odnaleźć to, czego wszyscy szukają, tej jedynej rzeczy, rzeczywiście poszukiwanej przez ludzkiego ducha? W kościelnej ławce zasiada się raczej po to, aby sąsiad wiedział, że w niej zasiadam; klęka się, aby widział, że się klęka, przystępuje do opłatka, aby widział, że się przystępuje, nie opuszcza się bowiem spowiedzi. Gdzie jest tu miejsce na iście Bożą, żywiołową ekspresję prawdziwej radości (...)
No własnie, drogi Bracie - może to pytanie powinieneś skierować raczej do samego siebie? Gdzie w tym wszystkim miejsce na radość, na miłość, na zachwyt i uwielbienie? Jeśli bym w ten sposób zasiadał w kościelnej ławce, to pierwszy bym ten Kościół porzucił. Tymczasem łapię się na tym, że na Mszy czuję się chwilami sam na sam z Bogiem - i wtedy czasem nagle się ocknę, widząc, że nie trwam na pozycji przepisanej przez porządek nabożeństwa - ale nie czuję się tym skonfundowany, bo wiem, że istotą tego spotkania nie jest forma.

Przyjmując Jezusa w sakramencie Komunii czuję niemal fizycznie ciepło Jego obecności. Ostatnio przez miesiąc zmagałem się z jakąś infekcją i ciągłym bólem gardła. Przed Komunia poprosiłem Jezusa o uzdrowienie. Już samo przyjęcie Komunii było jak delikatne objecie mojego gardła przez naszego Pana - dokładnie od tej chwili infekcja minęła, ból gardła ustał (mimo, że wcześniej nie pomagały trzy serie silnych antybiotyków). Jak to wytłumaczysz, jeśli nie żywą obecnością uzdrawiającego Pana?

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Arghh

Post autor: Andej » 2024-02-19, 12:48

Bruszkat pisze: 2024-02-19, 09:26Apologetyka dlatego, ponieważ może przekonacie mnie do wiary mimo moich odczuć.
Najpierw napisz, jakimi motywami kierowałeś się pisząc ten post? Czy czujesz jakąś potrzebę? Czy ktoś czegoś wymaga? Oczekuje? Może wywiera presję? Po co chcesz być przekonywany do wiary? Jaki masz w tym cel?
Bruszkat pisze: 2024-02-19, 09:26 I przypomniały mi się lata szkolne, z tą - w ogóle właściwą wszelkim instytucjom, które są odczłowieczające - atmosferą straszną powszechnego ścisku, tłamszenia swobodnych, naturalnych impulsów, trwogi o opinię, niewolących starań o arcypoprawność; nie, nie, nie - jak ja mam niby w kościelnej ławce odnaleźć to, czego wszyscy szukają, tej jedynej rzeczy, rzeczywiście poszukiwanej przez ludzkiego ducha? W kościelnej ławce zasiada się raczej po to, aby sąsiad wiedział, że w niej zasiadam; klęka się, aby widział, że się klęka, przystępuje do opłatka, aby widział, że się przystępuje, nie opuszcza się bowiem spowiedzi.
Z tego wynika, że jeszcze nie zetknąłeś się z wiarą. Czy chcesz poznać Boga? Czy chcesz poznać Miłość?
Nie ma sensu zastanawiać się nad jakimiś zachowaniami i to oglądanymi z daleka. A do tego oglądanymi w karykaturalnym zniekształceniu. Przykro mi, że zetknąłeś się z taką patologią.
Sądzę, że zanim zrobisz pierwszy krok, musisz najpierw odrzucić te straszne obserwacje. Odrzucić zarówno formę, jak też przypisywaną im treść. Musisz najpierw oczyścić się z antykatolickich konotacji i skojarzeń. Otworzyć czystą kartę. I zacząć na poważnie szukać.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Bruszkat
Bywalec
Bywalec
Posty: 104
Rejestracja: 23 sty 2024
Ostrzeżenia: 1
Has thanked: 7 times
Been thanked: 13 times

Re: Arghh

Post autor: Bruszkat » 2024-02-19, 13:12

https://youtu.be/8RahYPd-i8k?si=jWtVUJLNDH-k4h6b

Czemu jesteśmy inni, skoro Jezus nas łączy?

Pytam ja - Przybysz.
Ostatnio zmieniony 2024-02-19, 13:12 przez Bruszkat, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 19129
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2635 times
Been thanked: 4642 times
Kontakt:

Re: Arghh

Post autor: Marek_Piotrowski » 2024-02-19, 13:16

Wiesz, jak chcesz odpowiedzi, to zadawaj bardziej... konkretne pytania.
Inni? Od kogo? Pod jakim względem?

Rozmowa na wysokim poziomie ogólności nic nie wniesie.

Awatar użytkownika
AdamS.
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1421
Rejestracja: 4 lis 2021
Lokalizacja: Bieszczady
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 549 times
Been thanked: 787 times

Re: Arghh

Post autor: AdamS. » 2024-02-19, 13:27

Bruszkat pisze: 2024-02-19, 13:12 Czemu jesteśmy inni, skoro Jezus nas łączy?
A przeczytałeś DO KOŃCA to, co napisałem? Klucz jest w naszym wewnętrznym nastawieniu. I tylko przez to wewnętrzne otwarcie możemy zmieniać rzeczywistość, dostrzegając w niej więcej poziomów.
Ostatnio zmieniony 2024-02-19, 13:27 przez AdamS., łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Praktyk
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1969
Rejestracja: 28 lis 2017
Has thanked: 417 times
Been thanked: 432 times

Re: Arghh

Post autor: Praktyk » 2024-02-19, 13:41

Bruszkat pisze: 2024-02-19, 09:26 Nie wiedziałem, jaki dział. Pokora ^:)^

Apologetyka dlatego, ponieważ może przekonacie mnie do wiary mimo moich odczuć.

Byłem mianowicie w Kościele. I przypomniały mi się lata szkolne, z tą - w ogóle właściwą wszelkim instytucjom, które są odczłowieczające - atmosferą straszną powszechnego ścisku, tłamszenia swobodnych, naturalnych impulsów, trwogi o opinię, niewolących starań o arcypoprawność; nie, nie, nie - jak ja mam niby w kościelnej ławce odnaleźć to, czego wszyscy szukają, tej jedynej rzeczy, rzeczywiście poszukiwanej przez ludzkiego ducha? W kościelnej ławce zasiada się raczej po to, aby sąsiad wiedział, że w niej zasiadam; klęka się, aby widział, że się klęka, przystępuje do opłatka, aby widział, że się przystępuje, nie opuszcza się bowiem spowiedzi. Gdzie jest tu miejsce na iście Bożą, żywiołową ekspresję prawdziwej radości, na, dla przykładu, powstanie naraz z tej nieszczęsnej kościelnej ławki, aby w niepohamowanym szczęściu przebiec nawę, objawiając tym sposobem rzeczywiste oblicze Bożej natury - pełne tryskającej żywotności, nieskrępowane, dziecięco żywiołowe? Jak takim przebiegnięciem nawy skreślić podpis Boga, jeśli cała Jego Świątynia zaprzysiężona jest zaprzeczaniu Jego naturze?

JAAAAAAAAAA

AAA

JAK?

No jak?

Kościół jest wszędzie, możesz eksplodować tą radością do swoich znajomych i rodziny dając im wspaniałe świadectwo tego, że wierzysz. Podczas eucharystii jest natomiast trochę tak bardziej jednokierunkowo. Kapłan przekazuje słowo, jest zbyt wiele głów, żeby była to dyskusja.
Kapłan robi to co nakazał Jezus, dzieli chleb, który staje się Jego ciałem. Świętość tego momentu jest ogromna i wymaga otwarcia serca na działanie Boga, nie da się otworzyć serca jednocześnie produkując jakieś gesty czy słowa od siebie. Masz otworzyć się i czerpać z Boga. Nie wiesz co przyjdzie. Cisza temu sprzyja.
Ale emocje jeśli są to nikt za nie nie zgani. Mi zdarzyło się płakać kiedyś w trakcie mszy. Była to msza uzdrawiająca, miała trochę dodatkowych elementów. Gdzieś po drodze uświadomiłem sobie jaki ze mnie grzesznik i chciałem stanąć w prawdzie. I popłakałem się jak bóbr.

Co do skupiania się na obrządku i poprawności przez ludzi to oczywiście nie tędy droga. Lubię te słowa na ten temat : viewtopic.php?t=15180#p362095

A co do obrządku na pokaz... to już taki faryzeizm. Jezus wiele razy to piętnował, a my w Kościele też to mamy.
Rób to co trzeba i dawaj świadectwo. Czepianiem się raczej niewiele się zmieni.
Ostatnio zmieniony 2024-02-19, 13:48 przez Praktyk, łącznie zmieniany 1 raz.
Panie patrz na moje serce razem ze mną, patrz na prawdę o mnie razem ze mną.

Awatar użytkownika
Bruszkat
Bywalec
Bywalec
Posty: 104
Rejestracja: 23 sty 2024
Ostrzeżenia: 1
Has thanked: 7 times
Been thanked: 13 times

Re: Arghh

Post autor: Bruszkat » 2024-02-20, 15:02

AdamS. pisze: 2024-02-19, 13:27
Bruszkat pisze: 2024-02-19, 13:12 Czemu jesteśmy inni, skoro Jezus nas łączy?
A przeczytałeś DO KOŃCA to, co napisałem? Klucz jest w naszym wewnętrznym nastawieniu. I tylko przez to wewnętrzne otwarcie możemy zmieniać rzeczywistość, dostrzegając w niej więcej poziomów.
Czytając post Twój i Andeja wczoraj miałem chwilę poruszenia czy wzniosłości, którym chciałem się podzielić, dlatego zamieściłem też muzykę - dla oprawy wyrazu. To wyjaśnienie jest też odpowiedzią na post Marka - nie mnożenie konfrontacyjnej wymiany było mym celem; celem było coś konfrontacji zgoła przeciwnego. Jednak na forum katolickim trzeba zaznaczać, że nie chodzi człowiekowi o wojny; może to u użytkowników naleciałość po przodkach we wierze. :P Podsumowując, doznałem odczucia jedności z Wami i odpowiedź moja jest niedoskonałym wyrazem tego wrażenia.

Za wejście w mój wątek i podzielenie się swoją treścią każdemu z osobna bardzo dziękuję. Jestem wrażliwy i potrzebuję więcej czasu na metabolizację tychże treści, trudno mi jest zatem odpowiedzieć bezwłocznie za każdy z postów; zapewniam jednak, że każdy doceniam i czytam (w rozumieniu lektury kontemplacyjnej, nie typu jednorazowego).

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 19129
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2635 times
Been thanked: 4642 times
Kontakt:

Re: Arghh

Post autor: Marek_Piotrowski » 2024-02-20, 15:37

Jednak na forum katolickim trzeba zaznaczać, że nie chodzi człowiekowi o wojny;
Wybacz, ale w Twoim poście było sporo oskarżenia, zaś w moim nie było konfrontacji, tylko konstatacja. Warto być wrażliwym, ale nie wyłącznie na swoim punkcie.
A o wojnie nie ma mowy. Cieszę się, że się zmagasz, jeśli będę umiał - pomogę. Ale nie zaczynajmy od obraźliwych bądź co bądź pobudek przypisywanych innym.

Nie wydaje mi się też, żeby poszukiwanie wzniosłości uczuciowej było tym, co w wierze najcenniejsze. Nie przeczę, że często pomaga przetrwać, ale niedobrze, jeśli staje się celem i kryterium.

Awatar użytkownika
Bruszkat
Bywalec
Bywalec
Posty: 104
Rejestracja: 23 sty 2024
Ostrzeżenia: 1
Has thanked: 7 times
Been thanked: 13 times

Re: Arghh

Post autor: Bruszkat » 2024-02-20, 16:55

Przepraszam za tamtą uwagę. Nie miała być obraźliwa, lecz uszczypliwa. Pieszczotliwie, sympatycznie uszczypliwa. - Nie zdawałem sobie sprawy, że w moim - wczoraj - ostatnim poście można odczuć oskarżenie; w pierwszym rzeczywiście, ale w drugim byłem już jakby kimś innym, stąd nieuważność bądź niewrażliwość na cudzy odbiór mojej aktywności w wątku. Za tę niewrazliwość również wypada mi przeprosić.

Wzniosłość nie jest celem, w rzeczy samej, jest jak punkty orientacyjne na niepewnej drodze pewności, jaką stanowi wiara. Wiara - u mnie - nie włączona jeszcze w obręb sakramentów i Kościoła; ale do tego zdaje się zmierzać.

Jeszcze raz dziękuję za wypowiedzi.

Awatar użytkownika
AdamS.
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1421
Rejestracja: 4 lis 2021
Lokalizacja: Bieszczady
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 549 times
Been thanked: 787 times

Re: Arghh

Post autor: AdamS. » 2024-02-20, 20:29

Bruszkat pisze: 2024-02-20, 16:55 Wzniosłość nie jest celem, w rzeczy samej, jest jak punkty orientacyjne na niepewnej drodze pewności, jaką stanowi wiara.
To jedno z najpiękniejszych określeń wiary, jakie spotkałem. Ujęte nieco poetycko (nie definicyjnie), ale czuje się tu, że bardzo trafne intuicyjnie! Zawiera bowiem podstawowy paradoks wiary, jakim jest połączenie pewności z niepewnością. Bo czymże byłaby wiara, gdyby osiągnęła zbiorową pewność? Stałaby się wiedzą - pewnikiem, który odebrałby człowiekowi wolność. A czy ta wiara ostałaby się, gdyby nie wewnętrzna, bardzo osobista pewność, z jaką człowiek dokonuje duchowych wyborów? I czy prowadziłaby nas do wspomnianej wzniosłości?...

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 15000
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4218 times
Been thanked: 2958 times
Kontakt:

Re: Arghh

Post autor: Dezerter » 2024-02-20, 22:04

Bruszkat pisze: 2024-02-19, 09:26 Nie wiedziałem, jaki dział. Pokora ^:)^

Apologetyka dlatego, ponieważ może przekonacie mnie do wiary mimo moich odczuć.

Byłem mianowicie w Kościele. I przypomniały mi się lata szkolne, z tą - w ogóle właściwą wszelkim instytucjom, które są odczłowieczające - atmosferą straszną powszechnego ścisku, tłamszenia swobodnych, naturalnych impulsów, trwogi o opinię, niewolących starań o arcypoprawność;
Dobra i prawdziwa obserwacja - coś w tym jest. Jest taka świętoszkowatość, atmosfera szkółki niedzielnej, uniżoności do księdza, uważania by nie być zgorszeniem dla innych itd.
Ale jest środowisko grup młodzieżowych, duszpasterstwa akademickiego, grup charyzmatycznych, tam nudno nie jest ;)

nie, nie, nie - jak ja mam niby w kościelnej ławce odnaleźć to, czego wszyscy szukają, tej jedynej rzeczy, rzeczywiście poszukiwanej przez ludzkiego ducha?
To na razie zostań z nami na forum i poznaj Boga, bo go nie znasz, nie masz w sobie relacji z Duchem, który by cię prowadził i pouczał, a bez tego to w kościele nudy - ja też nie chodziłem, bo ciągle ziewałem ;)
W kościelnej ławce zasiada się raczej po to, aby sąsiad wiedział, że w niej zasiadam; klęka się, aby widział, że się klęka, przystępuje do opłatka, aby widział, że się przystępuje, nie opuszcza się bowiem spowiedzi.
Oceniasz, nie znając, co im w duszy gra - słabe to - chyba się zgodzisz?
Gdzie jest tu miejsce na iście Bożą, żywiołową ekspresję prawdziwej radości, na, dla przykładu, powstanie naraz z tej nieszczęsnej kościelnej ławki, aby w niepohamowanym szczęściu przebiec nawę, objawiając tym sposobem rzeczywiste oblicze Bożej natury - pełne tryskającej żywotności, nieskrępowane, dziecięco żywiołowe? Jak takim przebiegnięciem nawy skreślić podpis Boga, jeśli cała Jego Świątynia zaprzysiężona jest zaprzeczaniu Jego naturze?
U mnie w kościele takie sceny się dzieją, jest taka fajna 3 latka, która tak właśnie się zachowuje B-)
Byłeś u charyzmatyków z odnowy?, idź na wieczór chwały, na modlitwę o uwolnienie, jedź na Stadion Młodych itp itd
Podaj skąd jesteś to ci zrobię listę
zapisz się do chóru, do zespołu muzycznego, do koinonii uwielbienia np tańcem, machania flagami i co tam jeszcze charyzmatycy wymyślili
Ja byłem na adoracji Najświętszego Sakramentu tańcem - takie rzeczy w KK B-)
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

ODPOWIEDZ