Jordan pisze: ↑2024-05-07, 04:23
recki pisze: ↑2024-05-06, 19:47
Tego rodzaju uwagi Jezusa, aby nie rozgłaszać danej cudownej sytuacji są w Ewangelii znacznie częstsze. Może to wynikać z tego, że Bóg nie czyni spektakularnych rzeczy na pokaz, żeby coś komuś udowodnić i zaspokajać czyjąś potrzebę sensacji. Być może Jezus nie chce by ludzie go postrzegali jako cudotwórcę (zaledwie), bo to mogłoby przesłonić Jego misję, utrudnić swobodne działanie, albo wywołać szybki konflikt z kapłanami.
Tak, ja to wiem i rozumiem; jest to tzw.
tajemnica mesjańska.
Rzecz jednak w tym, że greckie słowo tam użyte, co pokazuje komentarz NPD, może być inaczej tłumaczone, niż się to przeważnie robi...
Wtedy znika taka - przyznaj to - niezręczna sytuacja, że Jezus nakazuje nie ujawniać tego, że dziecko wróciło dzięki Niemu do świata żywych, choć dziesiątki, a może i setki osób o tym wiedziało, że było martwe...
To bardzo nierealistyczne oczekiwanie, by zachować taki cud w tajemnicy, prawda?...
Zauważ, że Jezus pozostawił "tłumowi" niepewność - oświadczył że dziecko śpi, po czym tamci zobaczyli za jakiś czas że dziewczynka chodzi - więc może rzeczywiście spała, albo była nieprzytomna? (mógł pomyśleć jeden czy drugi) To nie było tak, że 100% osób miało medyczną pewność co do śmierci i następnie pewność co do uczynionego cudu. Wieść się tak czy inaczej rozniosła po okolicy.
Właśnie to, iż Jezus przekonuje ich, że dziewczynka tylko śpi, wskazuje bardziej na to, że chodziło Mu aby nie robić niepotrzebnego rozgłosu, a nie że udzielał później jakichś nieokreślonych wskazówek rodzicom. Dobrze wiedział, że wszyscy i tak będą mówić, ale może mniej, niż jak by wskrzesił ją na ich oczach, lub potwierdzając wszystkim że ona rzeczywiście nie żyje a On idzie ją wskrzesić - od początku tej sytuacji widać, że nie chciał tego publicznie robić, co koresponduje z nakazem, aby rodzice tego nie upubliczniali. W takim ujęciu jest to ze sobą spójne i wyjaśnia dlaczego mówi wcześniej, że dziewczynka śpi. Wziął tylko uczniów aby byli świadkami (po co - wiadomo), a postronne osoby pozostawił w pewnym niedomówieniu.
Uważam że tłumaczenie NPD nie jest w tym miejscu dobre - jest charakterystyczne z tego że jest uwspółcześnione i nie jest dosłowne tylko "dynamicznie równoważne". Natomiast taki sens jak wyżej, który masz w różnych innych znacznie dosłowniejszych przekładach (różnych wyznań nawet), współgra między Łukaszem a Markiem.
Sytuacja może być z początku niezrozumiała dla ludzi, ale jest logiczna w kontekście tego co, jak i dlaczego Jezus robił. My się dzisiaj doszukujemy "dziwności" takiego działania nieco na siłę, bo oczekujemy w jakiejś części że Pan Bóg musi (powinien) się objawiać ludziom za pośrednictwem cudów i roztrąbić je naokoło, czy zachęcać ludzi aby się wszyscy od razu dowiedzieli o cudzie... A tak nie jest, to "tylko" mały dodatek, na którym nie bazuje wiara i relacja z Bogiem.